Bezsilna. Zapowiadana miłość bookstagrama. Książka, która na Goodreads ma 113 tysięcy opinii i średnią ocen 4.30 na 5 możliwych gwiazdek. Książka dla wszystkich fanów slow burnu, motywu turnieju, politycznych intryg i moralnie szarych bohaterów. Książka, która uczyniła mnie bezsilną (tak, wiem, że mogliście zobaczyć to określenie już kilkakrotnie) i stała się moim największym rozczarowaniem ostatnich kilku miesięcy, o ile nie roku.
Na samym początku chcę wyraźnie zaznaczyć, że ta recenzja nie jest przejawem złośliwości wobec wszystkich osób, którym się ona podobała, czy wobec wydawnictwa. Nie jest również odzwierciedleniem hejtu, czy nagonką. Jest moją subiektywną opinią, którą wyrobiłam sobie na przestrzeni 600 przeczytanych przeze mnie stron, bo podczas lektury (mimo że wielokrotnie o tym myślałam) nie podjęłam się DNF-u. Chcę również podkreślić, że jest to recenzja ze spojlerami i choć nie pokuszę się w niej o streszczenie historii, to ze wszystkich fragmentów będziecie mogli wywnioskować, o co miało chodzić w tej książce.
Mam ogromnie dużo zarzutów do tej historii zaczynając od fabuły, poprzez bohaterów, aż do relacji między nimi i samej kreacji świata. Sam początek recenzji chcę poświęcić jednemu spostrzeżeniu – „Bezsilna” to dla mnie zlepek wielu popularnych książek, napisany pod Booktoka. Co mam przez to na myśli? Rażące nawiązanie do „Igrzysk Śmierci” – zmiany w turnieju przypominającym o Czystce, rezygnacja z kopuły, wywiady „na punkty” przed Igrzyskami, pierwsza Próba w lesie, ona zostaje ranna, oni się spotykają, on ją leczy, mała dziewczynka, która ginie jako jedna z pierwszych, główna bohaterka, która nagle umie strzelać bezbłędnie z łuku… mogę tak wymieniać, ale to niczego nie zmieni. Rażące nawiązanie w trzeciej Próbie do Harry’ego Pottera i labiryntu w Czarze Ognia. Rażące nawiązanie do Diabelskich Maszyn, gdzie Will i Jem nazywani byli przybranymi braćmi i mieli tatuaże parabatai oraz oboje interesowali się Tessą (tutaj mamy ten sam wątek, bracia również mają tatuaż ). Nawiązanie do „Na przekór nocy”, rażące nawiązanie w jednej scenie do „Niezgodnej”… I tak dalej i tak dalej. Ta historia nie ma w sobie grama oryginalności, jest złączeniem wszystkich topowych książek tak, aby się sprzedać.
Kolejny aspekt: błędy i brak jakiejkolwiek logiki i sensu. Jedna z pierwszych scen: głównej bohaterce, Paedyn, koło wozu kupieckiego przejeżdża po stopie. Chwilę później jest informacja, że wóz był pełny, gdyż Pae ukradła z niego jabłko. Po pierwsze stopa bezsilnej jest w nienaruszonym stanie, po drugie za piętnaście stron Paedyn walczy w Reduktorem bez żadnego urazu.
Wątek mocy Paedyn. W świecie, gdzie ludzie zwyczajni, bez magii są zabijani, a głównym egzekutorem jest człowiek, którego mocą jest wyczuwanie i kopiowanie mocy innych, on spotyka ją i od początku NIE WYCZUWA GRAMA MAGII. Mimo tego, każdy wierzy jej, że jest Medium i „umie odczytywać ludzi”, bo (uwaga) spojrzała na buty Egzekutora i zobaczyła piasek, który jest dokładnie tylko w jednym miejscu w ich kraju, w miejscu, gdzie robi się jedną jedyną rzeczy – skazuje ludzi na wygnanie. Cały ten wątek jest dla mnie wręcz śmieszny i absurdalny.
Kolejna sprawa: Naoczni i ekrany. Jak to działa? Jak zarejestrowany w ich głowach obraz pojawia się na ekranie i jest dostępny dla publiczności?
I w końcu… ZAKOŃCZENIE. Na ostatnich stronach król informuje Paedyn, że jej ojca zamordował nie on, a jego syn, główny love interest Kai. I teraz ważna kwestia, Paedyn była świadkiem tego morderstwa i od pierwszej strony informuje czytelnika, że mordercą na pewno był król przez jego ZIELONE oczy. Pae jest też uznawana za bardzo spostrzegawczą (przecież przez tyle lat udawała Medium na poziomie Sherlocka Holmesa”. Jakim więc cudem uwierzyła królowi i stwierdziła, że nie pamięta już tej sytuacji wyraźnie? Jakim cudem pomyliłaby czternastolatka z dorosłym OGROMNYM mężczyzną (bo tyle lat miałby wtedy Kai, a król ma moce Zahartera, czyli ponadprzeciętną siłę). I w końcu, jakim cudem pomyliłaby czarne włosy i szare oczy Kaia z blond włosami i zielonymi oczami króla? Skoro, dzięki licznym powtórzeniom, wszyscy wiemy, że to KITT jest podobny do swojego ojca i to KITT jest starszym synem króla. Dodatkowo – król, który rzeźbi „zero” na klatce piersiowej głównej bohaterki, bo jest „zwyczajnym zerem”? To żart? To jakiś dodatek komediowy tak na osłodę dramatycznego końca?
Kolejna sprawa: kreacja bohaterów. Jeśli mam być szczera żadna z postaci nie miała w sobie głębi, wszystkie były płaskie, papierowe i zwyczajnie źle napisane. Paedyn miała być bezsilna, a każdy mówił tylko o tym jaka jest wybitna, potężna i wyjątkowa. Kai miał być bezwzględnym Egzekutorem, a jedyne co o tym twierdziło to zdania pt. „przy zdrowych zmysłach utrzymywało mnie trenowanie i torturowanie”. Oprócz tego był on typowym chłopcem z traumą, bo „tata kazał mi zabijać”. Kitt? Pojawiał się tylko wtedy, kiedy bohaterka musiała go okraść. Inni uczestnicy turnieju? Blair była typową wredną dziewczyną, bez żadnych argumentów, bez żadnego wyjaśnienia jej uczuć. Jax i Andy praktycznie nie istnieli. Miałam również otrzymać tu slow burn, natomiast jedyne co dostałam to instant love, wieczne dłonie na talii, dołeczki, krzywy uśmiech i masę flirtu z wykorzystaniem wszystkich kultowych booktokowych tekstów. Kto ci to zrobił? Odhaczone. Co ty ze mną robisz? Odhaczone. Naciągany trójkąt miłosny z drugim bratem? Tak, odhaczone.
Nie mogę zapomnieć sceny, w której Kai zabił jedną z przeciwniczek (osobę, którą znał naprawdę długi czas) i jego pierwsza reakcja to było zwrócenie się do Paedyn słowami: „spójrz na moje usta, wiem, że robisz to często”. Naprawdę? NAPRAWDĘ?
Kwestia rebelii… Nasza główna bohaterka odkryła nowy cel w życiu, a ja już dawno nie widziałam tak niedopracowanej rebelii polegającej na wbiegnięciu pod kopułę, ogłoszeniu całemu światu, że są zwyczajnymi i zostaniu zabitym. Bo tak wyglądał cały „przewrót”. Również przyczyna, dla której Zwyczajni byli zabijani była dla mnie całkowicie bezsensowna, a postać złego króla, to po prostu postać złego króla, bo ktoś musi być przecież zły. Ale takich bezsensownych rzeczy jest dużo więcej, bo sam turniej i przerwy między próbami również nie mają żadnej podkładki oprócz tego, że tak pasowało autorce. Autorce zresztą bardzo dużo rzeczy zaczęło pasować w całkowicie różnych momentach historii wprowadzając zupełnie nowe moce, czy relacje na potrzeby konkretnych scen i dramatyzmu.
I mimo tego, że czytało mi się tę historię szybko, to właściwie co stronę przewracałam oczami od natłoku wszelkich absurdów i nic nie było w stanie uratować mojej opinii. Nawet parę scen, które w miarę mi się podobały (jak śmierć jednej postaci na koniec, czy kilka rozmów między Kaiem i Paedyn) nie mogły wpłynąć na tę ocenę i przekonać mnie, że ta książka była warta mojego czasu. Jestem maksymalnie rozczarowana i serce mi krwawi, ale to szczerość stawiam w swoim życiu na pierwszym miejscu, stąd bardzo niepochlebna opinia.
Bezsilna. Zapowiadana miłość bookstagrama. Książka, która na Goodreads ma 113 tysięcy opinii i średnią ocen 4.30 na 5 możliwych gwiazdek. Książka dla wszystkich fanów slow burnu, motywu turnieju, politycznych intryg i moralnie szarych bohaterów. Książka, która uczyniła mnie bezsilną (tak, ...
Rozwiń
Zwiń