Kasia

Profil użytkownika: Kasia

Nie podano miasta Nie podano
Status Czytelnik
Aktywność 3 lata temu
19
Przeczytanych
książek
21
Książek
w biblioteczce
18
Opinii
175
Polubień
opinii
Nie podano
miasta
Nie podano
Dodane| Nie dodano
Ten użytkownik nie posiada opisu konta.

Opinie


Na półkach:

https://czytamiznikam.blogspot.com/2018/12/magia-monologu-wiesaw-mysliwski-traktat.html

„… Sam dla siebie człowiek jest zbyt wyrozumiały. Jak może, tak się broni przed sobą. Kluczy, wymija się, omija, aby nie dalej, nie głębiej , nie tam, gdzie coś ukrywa. Sam przed sobą każdy chciałby wyjść jak na ślubnej fotografii. Uczesany, ogolony, w garniturze, w krawacie, zażywny i uśmiechnięty i żeby mu dobrze z oczu patrzyło. No i jak najmłodziej. I wierzy, że to on. Tylko gdyby się tak uczciwie sobie przyjrzał… „

Długo zastanawiałam się nad fragmentem, który mógłby otworzyć moją wypowiedź, długo rozważałam, wybierałam, oceniałam. A muszę zaznaczyć, że w całym tekście podkreśliłam pięćdziesiąt cytatów, które w moim odczuciu były godne wzmożonej uwagi. I mocno się przy tej czynności ograniczałam, bo bez tego pewnie skreślałabym całą książkę. Tak więc jest to utwór, w którym aż roi się od aforyzmów i sentencji, utwór, w którym trudno zastosować hierarchie typu - to fragment ważny, a to ważniejszy, bo wszystko zdaje się być najważniejsze, najistotniejsze, najmądrzejsze, utwór, którego chciałoby się uczyć na pamięć, którym mogłoby się żyć na co dzień…

Zdaję sobie sprawę, że być może podejmuję się zadania karkołomnego, przy którym polegnę, bo mierzyć się z takim arcydziełem jest niezmiernie trudno. Mam również świadomość, iż dużo się już na temat Myśliwskiego napisało, bo jest to materiał rozległy i wybujały . Postaram się uniknąć niepotrzebnego wpadania w banał i schematyczność. Wybaczcie jednak jeśli mi się to nie uda, na swoje usprawiedliwienie będę mieć wówczas jedynie to, że tekst mnie najzwyczajniej w świecie onieśmiela.

A właściwie o czym jest ta książka? Bo powiedzieć, że o życiu, śmierci, przypadku i przeznaczeniu, to tak ja nie powiedzieć nic. Czy jest to więc podsumowanie, czy rozliczenie? Mowa pożegnalna? Proklamacja światopoglądu? Manifest idei ulotności i ważkości wszelkiej egzystencji? Rozprawka filozoficzna? A może po prostu jest tak, że każdy mógłby stworzyć taki traktat o sobie samym, ale nie każdy by potrafił i dlatego wszyscy znajdziemy tam trochę siebie? Ja znalazłam i to całkiem sporo. I już wiem i pamiętam, że „… czlowiek jest istotą niezastygłą, wciąż się w nim gotuje, wrze i choćby nie miał powodu, będzie się buntował…”



LUDZKIE LOSY POPLĄTANE

Myśliwski pisze o ludziach. Narrator opowiada historię swojego życia , ale sam niejednokrotnie ginie w gąszczu dygresji, w mnogości nawiązań do losów osób, które spotykał na swojej drodze. Często ma się wrażenie, że książka nie jest napisana, ale misternie utkana ze słów i fraz, że całość przypomina trochę zrobiony na szydełku obrus, w którym każdy pojedynczy element ma swoje miejsce, swoje znaczenie i musi idealnie współpracować z wszystkimi pozostałymi częściami. Kunsztowna, szczegółowa robota. Powalający efekt, który jest świadectwem geniuszu Autora. Bohaterowie ciągle się spotykają, wpadają na siebie, zostają przydzielani do takich, a nie innych zespołów, i ciągle nawzajem sobie kogoś przypominają, ciągle kojarzą swoje głosy i twarze, tak jakby w człowieku było i coś schematycznego, powtarzalnego, i coś absolutnie unikatowego. Ludzkość, jako taka, zostaje tu ukazana w postaci nurtu determinacji dziejowej, politycznej oraz psychologicznej, bo utarte mechanizmy zachowań odgrywają ogromna rolę. Autor bardzo często mocno uogólnia sugerując, że wszyscy jesteśmy skonstruowani w podobny sposób, że zostaliśmy ulepieni z tej sami gliny. Takie ujęcie ukazuje poniekąd człowieka jako gatunek biologiczny, jako populację, po której można się spodziewać konkretnych, przewidywalnych zachowań. I właśnie w tym motywie pojawiają się pojedyncze, ale mocno nakreślone jednostki, z których każda jest w jakiś sposób wyjątkowa. Ten kontrast robi ogromne wrażenie, bo stawia człowieka twarzą w twarz z potężnymi tematami, takimi jak przeznaczenie, dramatyczne wydarzenia historyczne, dziejowy przepływ pokoleń. Człowiek, nawet jeśli podejmuje jakieś autonomiczne decyzje, i tak wcześniej czy później zostanie złapany w tryby czegoś większego i najprawdopodobniej straszniejszego, czegoś, co ostatecznie zdeterminuje jego losy . Ramy ludzkiego życia wyznaczają wojny, przewroty, choroby i wydarzenia, na które jednostka nie ma wpływu. Świat będzie się zmieniał na swój sposób i nigdy nie będzie to zmiana na lepsze. „…coś niedobrego dzieje się z ludzkimi włosami. Czy to nie znak, że i ze światem coś się dziać zaczyna? Wbrew temu, co można by sądzić, początek najczęściej bywa trudny do zauważenia…”. Ale to pojedyncze istnienie ostatecznie dojdzie do wniosku, że wojna była również porażką Boga.

Która z opowieści zawartych w Traktacie najmocniej wzrusza? Mnie osobiście urzekła historia Barbary z długim warkoczem, którą miłość doprowadziła do szaleństwa, ale każda inna również ma w sobie niepowtarzalny klimat. I ta o kapeluszach, i o wujku Janku, który misternie planował samobójstwo, i o ponurym końcu oswojonej świni. Na poziomie emocji natomiast, każda wydaje się w jakiś sposób znajoma i to stanowi poruszające odwołanie do naszych osobistych przeżyć. Nie da się tej książki obejść bokiem i potraktować jedynie jako kawałka dobrego tekstu, bo jest to utwór o ludziach, o nas, o naszych skłonnościach, a jego uniwersalność niejednokrotnie wybrzmi w odczuciach czytelnika czy to bolesnym wspomnieniem, czy też być może miejscami niewygodną prawdą.



METAFIZYKA

Świat właściwie jest tutaj miejscem magicznym. Domki letniskowe usytuowane nad wodą, urocza okolica i starszy pan, który wszystkiego skrupulatnie pilnuje. Trudno byłoby wyobrazić sobie milszą scenerię. A tymczasem ziemia ta pamięta dramatyczne chwile. Podobnie zresztą jak ludzie , którzy ją odwiedzają. Letnicy są w jakimś tam stopniu poza światem. Nie są do końca świadomi, tego co się wokół nich dzieje i gdyby nie narrator, pewnie zgubiliby się gąszczu własnego osiedla. Na szczęście on jest czujny i nieustannie obserwuje. Oczywiście, że taka konwencja pachnie Orwellem , nawiązań jednak znajdzie się w utworze o wiele więcej. Maeterlinck – mój typ jeśli chodzi o symbol i budowanie nastroju wszechobecnego niepokoju. Ta idea zostaje tu przypomniana i bardzo mocno rozbudowana. W bohaterach czuje się niepewność, która w naturalny sposób udziela się czytelnikowi. Kluczowe stwierdzenie - ja pana skądś znam – na kartach powieści pojawia się z ogromną częstotliwością i regularnością. To swoiste déjà vu staje się znakiem rozpoznawczym książki i nadaje jej bardzo ostrego koloru. Wszystko już gdzieś było, wszystko jest i znajome, i tajemnicze jednocześnie. I jeszcze ta niezwykła, głęboka, przesycona refleksją symbolika. Życie ludzkie ujęte w ramy monotonnej czynności łuskania fasoli. Mozolne, ponure i pozornie bezsensowne działanie, które samo siebie odziera z czci. Daleko jest Autorowi do patosu, daleko również i do gloryfikowania jakichś konkretnych zachowań czy postaw. To nie jest opowieść wojownika, tu wypowiada się starzec, który swoje już w życiu przegrał i być może właśnie dlatego życie oddaje spokojnie i bez walki. Osoba pogodzona z losem, która na koniec czuje potrzebę opowiedzenia swojej historii. Ludzka egzystencja ubrana w szaty specyficznej melancholii. Cudowne, poruszające, szturmem wdzierające się w mózg dzieło. Dużo się myśli podczas lektury tej książki. Dużo się myśli o świecie, o życiu, o sobie. Przede wszystkim o sobie.



SŁUCHACZ

Kontekst jest tutaj niebywale przejmujący i choć z pozoru mogłoby się wydawać, że prosta fabuła oparta na przydługawym monologu, może nudzić, szybko przekonujemy się, że tekst ma ogromną siłę. Pominę na chwilę głównego bohatera i wszystkie osoby, które wspomina w swojej opowieści i skupię się na postaci słuchacza. Mężczyzna, który się nie goli i przychodzi ni stąd ni zowąd do obcego człowieka , tylko po to żeby kupić fasolę. Fasola czyli życie. Łuskanie, czyli tegoż życia dogłębna analiza. I ktoś, kto oczekuje jednego i drugiego. Ktoś, kto chce coś najpierw poznać, a potem ostatecznie odebrać. Oczywiście, że koncepcja, która odnosi s tajemniczego nieznajomego w rejony bardzo osobistej projekcji śmierci, staje się podstawową płaszczyzną interpretacji, nie sądzę jednak, że jest to jedyna droga. Kim może być słuchacz? To postać, która łączy w sobie kontrasty, bo jest znajoma i nieznajoma jednocześnie, bo budzi lęk i pogardę w tym samym czasie, bo zaznacza swoją obecność w sposób subtelny i niepozorny, ale jednak finalnie staje się nośnikiem siły, decyzyjności i wpływu. I dlaczego to właśnie temu obcemu mężczyźnie bohater opowiada swoje życie? Dlaczego przyjmuje go pod swój dach? Dlaczego nie może się go pozbyć, gdy jego obecność robi się nieznośna? Z kim rozlicza się tutaj narrator tej niezwyklej opowieści? Z życiem? Ze śmiercią? Z sobą? A z kim rozlicza się czytelnik?



……

To nigdy nie będzie łatwy rejon. To nigdy nie będzie prosta i nieskomplikowana lektura. Te obszary bolą, bo zadają najtrudniejsze pytania. Takie książki docenia się z upływem czasu, z boleśnie rozrastającym się stanem świadomości, z ponurą dojrzałością. Aby je zrozumieć, trzeba już samemu mieć co opowiedzieć, trzeba w jakimś tam stopniu zdawać sobie sprawę z doznanych na własnej skórze ran. I pomyśleć, że kilka lat temu miałam wrażenie, że jest to książka niczym…

https://czytamiznikam.blogspot.com/2018/12/magia-monologu-wiesaw-mysliwski-traktat.html

„… Sam dla siebie człowiek jest zbyt wyrozumiały. Jak może, tak się broni przed sobą. Kluczy, wymija się, omija, aby nie dalej, nie głębiej , nie tam, gdzie coś ukrywa. Sam przed sobą każdy chciałby wyjść jak na ślubnej fotografii. Uczesany, ogolony, w garniturze, w krawacie, zażywny i...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

https://czytamiznikam.blogspot.com/2018/12/to-sie-nigdy-nie-skonczy-amanda-devi.html

Ta książka nie zwaliła mnie z nóg, ta książka mnie zmiażdżyła. Ta książka mnie nie zachwyciła. Ta książka odebrała mi mowę. I jedyną moją reakcją po lekturze były łzy. Zapłakać nad światem, który właśnie taki jest..Tekstów o przemocy przeczytałam już w swoim życiu dziesiątki, może nawet setki i nigdy nie znalazłam czegoś, co by mnie tak bezczelnie i bezpardonowo wzruszyło, czegoś tak niegodziwie wręcz szczerego. Do dziś nie wiem co tak naprawdę jest tajemnicą tego tekstu, ale jednego jestem pewna – tego typu przekazów się nie zapomina, tego typu przekazami się żyje. To właśnie one kiełkują w ludzkich umysłach ziarenkami refleksji, zastanowienia, a z czasem może nawet buntu, walki. Walki o siebie.

Jeden mężczyzn, trzy kobiety. On, jego od dawna nieżyjąca żona, córka i wnuczka. Tyran, psychopata, bezwzględny despota, owładnięty chorą obsesją mizogin, człowiek pod każdym względem niebezpieczny. On i jego ofiary. Kobiety, które bił, gwałcił, molestował, upokarzał. Świat, nad którym się znęcał. I to właśnie on jako jedyny mówi w utworze. On wygłasza potworny monolog, w którym proklamuje wszystkie swoje niegodziwości, w którym kreuje się na bóstwo, w którym obnaża siebie i swoją przekraczającą wszelkie granice megalomanię. Ten ekshibicjonizm ma jednak drugie dno, bo odsłania coś jeszcze. Odsłania ofiary, ich słabość i siłę, ich wypaczone lęki, ich klęskę i ich ostateczne zwycięstwo. Uważajcie na tę książkę, bo ona sporo odgrzebuje, sporo odmraża z chłodu nieświadomości, sporo miesza w światopoglądach.



Niezwykle silna narracja. Głos, który otwiera zapomniane drzwiczki do przykurzonych piwniczek umysłu. Oryginalny obraz, ciekawie skonstruowana fabuła. Wypowiada się tutaj kat, ale słychać głównie ofiary. Narrator toczy swoją potworną opowieść, a czytelnik z każdą stroną czuje do niego coraz większą niechęć, coraz potężniejszą odrazę. Atmosfera gęstnieje, robi się trudniej, smutniej, straszniej. Kolejne wywody dostarczają następnych niełatwych przemyśleń, ale ocena od samego początku jest jednoznaczna. Tym co boli najbardziej jest fakt, że opisywana sytuacja zdaje się realnie nie mieć wyjścia. Chciałoby się potrząsnąć zgnębionymi bohaterkami utworu, ale jednocześnie ma się świadomość, że to by nic nie dało, że to w rzeczywistości nie działa w ten sposób. Zamiast tego, chce się iść dalej, głębiej, chce się poznawać najmroczniejsze zakamarki psychiki destrukcyjnej do granic wszelkiej możliwości. Czasem ma się wrażenie, że ta niezdrowa ciekawość nosi znamiona pewnej perwersji, czasem czuje się potrzebę złajania samego siebie za chęć odkrycia kolejnej mrocznej tajemnicy. Człowiek - samozwańczy kreator rzeczywistości, człowiek – zepsuta do szpiku kości istota, człowiek – byt krzywdzący i skrzywdzony. Efekt błędnego koła, który determinuje wszystkie zachowania głównego bohatera. Mężczyzna, który płacze na ranną krową i niemalże w tym samym czasie bezceremonialnie i bezczelnie znęca się nad własnym dzieckiem. Mężczyzna, który wychowuje żonę pięścią i oczekuje wdzięczności za samą swoją obecność. I kobieta. Kobieta, która do końca się nie ugnie, która za swoją dumę zapłaci życiem. Kobieta, która jednak tak naprawdę nie umrze nigdy, gdyż będzie żyć w swojej córce, a potem wnuczce, finalnie natomiast stanie się symbolem walki. Walki o godność.



Pierwszy poziom odbioru – jeden pojedynczy związek, jedna trująca, destrukcyjna rodzina. Ból zamknięty w czterech ścianach. Narrator bez cienia zażenowania mówi – to ona, to jej wina. Czytelnik natomiast czuje, że jest dokładnie na odwrót, choć trzeba zaznaczyć, że kategorie winy są tu bardzo mocno wymieszane. Dziewczynka, która w wieku piętnastu lat wychodzi za mąż. Dziecko wstępujące do piekła na ziemi. I oprawca nieustannie przypominający o swojej potędze. Kat, który się nie usprawiedliwia, ani nie spowiada. Kat, który jest święcie przekonany, że to co robi jest słuszne. Ta wiara w własną wielkość jest dosłownie powalająca. Owszem, chciałoby się zapytać - jak tak można? Chciałoby się, ale wiadomo, że nie ma po co… Rodzina ukazana z perspektywy trucizny i jadu. Formacja totalnie nastawiona na cierpienie, na dramat, na wyżywanie się na słabszych. Takie teksty się czuje na własnej skórze, takie teksty są jak igły wdzierające się w pojedyncze komórki. Lektura, która boli i uzależnia, wciąga i niszczy. Bo tego typu rodziny istnieją naprawdę, bo ciągle funkcjonują na powierzchni pozorów i złudzeń, bo cały czas o pewnych rzeczach mówi się cicho. Za cicho.



Drugi poziom odbioru – kobieta i mężczyzna w bojowym uścisku odwiecznej walki o dominację. Archetyp, który się nie dezaktualizuje i nie dewaluuje. Kult patriarchatu towarzyszący ludzkości od zarania dziejów i religie oraz normy społeczne które na nim opierają swoją siłę. Od Adama, z którego żebra powstaje niewiasta, aż po współczesne – jak się baby nie bije to jej wątroba gnije . Od polowania na czarownice, po dzisiejsze definiowanie gwałtu i przemocy. A tymczasem podczytuję sobie w mediach społecznościowych dyskusję na temat szkodliwości bądź pożyteczności klapsów w wychowaniu dzieci. Są głosy na tak, a jakże. A tymczasem słyszę, jak ktoś mówi, że pan X spoliczkował panią Y przy ludziach, a ktoś inny bez cienia zażenowania zadaje pytanie – za co? To się więc nigdy nie skończy, bo taki właśnie jest świat, na takich konstrukcjach wyrósł i na takich będzie się opierał. I o ile książka daje nadzieję indywidualnym przypadkom, które podejmą walkę, o tyle jasnym jest, że ludzkość, jako taka, pójdzie w jednym, wiadomym i boleśnie przewidywalnym kierunku. Tak, w skali globalnej, to się nigdy nie skończy.



Recenzja tej książki zdaje się być inna niż pozostałe teksty na moim blogu. Przede wszystkim jest krótsza, bo w przypadku tak mocnego tekstu najzwyczajniej w świecie boję się jego przegadania. Tu nie mam miejsca na dywagacje, tu interpretację dominuje potworna, przerażająca jednoznaczność. Poza tym celowo i świadomie powstrzymuję się od cytowania fragmentów, gdyż nie chcę potencjalnemu odbiorcy czegokolwiek sugerować. Traktuję przesłanie tego utworu bardzo osobiście i niezwykle emocjonalnie. Jest to według mnie książka mocniejsza i dobitniejsza od Macochy i Przyczynku do historii radości razem wziętych. Nie chcę powiedzieć że takie pisarstwo trzeba lubić, chcę powiedzieć, że takie pisarstwo trzeba znać mimo bólu, mimo łez, mimo tego że będzie się je trawić jeszcze długo po lekturze. Dlatego właśnie bez cienia wątpliwości uznaję, że jest to najmocniejsza, najbardziej zaangażowana i najtrudniejsza książka jaką przeczytałam w tym roku. I jeszcze długo, bardzo długo, będę żyła pod jej powalającym wręcz wrażeniem.

https://czytamiznikam.blogspot.com/2018/12/to-sie-nigdy-nie-skonczy-amanda-devi.html

Ta książka nie zwaliła mnie z nóg, ta książka mnie zmiażdżyła. Ta książka mnie nie zachwyciła. Ta książka odebrała mi mowę. I jedyną moją reakcją po lekturze były łzy. Zapłakać nad światem, który właśnie taki jest..Tekstów o przemocy przeczytałam już w swoim życiu dziesiątki, może nawet...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Mieć wpływ na preferencje opinii publicznej. Kreować wizerunki. Zarządzać interpretacjami ogółu. Formować reputacje. Ten swoisty rząd dusz staje się udziałem głównego bohatera utworu Vásqueza. Karykaturzysta polityczny, który włada niezwykle potężnym narzędziem – decyzyjnością wobec doboru takiego, a nie innego ostrza satyry. Wnikliwy obserwator, ale i pełen słabości człowiek, który tak jak każdy z nas, ulega potrzebie chwili, działa w sposób afektywny, wpada w panikę, lub w niepohamowany gniew. Z tym, że konsekwencje jego poczynań artystycznych mogą być przerażające. Książka jest piękna i niebanalna. Czyta się ją jednym tchem, gdyż napisała została językiem niezwykle kunsztownym, a przy tym absolutnie pozbawionym maniery i napuszenia. Można powiedzieć, że swobodnie płynie się przez lekturę bez poczucia jakiegokolwiek dyskomfortu. A tymczasem tekst niesie za sobą niebywale trudne pytania. Czy twórca jest zupełnie bezkarny w swoim artystycznym procesie? Czy posiadając możliwość oddziaływania na opinię publiczną może tego przywileju używać w sposób nieograniczony? Javier Mallarino ma władzę. Rysuje polityków i prominentów ukazując ich śmieszności, słabości i przywary. Demaskuje ich własnymi interpretacjami, tudzież nadinterpretacjami. Ludzie dają wiarę jego przekazowi, nazywają go głosem narodu, utożsamiają się z jego sposobem pojmowania rzeczywistości. Bardzo szybko okaże się jednak, że ten kij ma dwa końce, a okrutne, prześmiewcze otrze w każdej chwili może obrócić się w stronę swojego stwórcy. Reputacja bowiem jest pojęciem kruchym, ulotnym i zmiennym.



„… To masz kiepską pamięć, jeśli działa tylko wstecz…”



Stylistyka utworu jest zwiewna i delikatna niczym wspomnienie dawnych chwil. Pamięć płata bohaterom subtelne figle, a niespodziewane i tajemnicze spotkania sprawiają, że wracają oni do kluczowych wydarzeń ze swojego życia. Wracają z własnej woli lub poza nią , bo czasem to wspomnienia odszukują ich, a nie na odwrót. Perspektywy czasowe mieszają się swobodnie i wynikają z siebie nawzajem. A wszystko to w towarzystwie jubileuszowego benefisu popularnego karykaturzysty, który dokonuje swoistego podsumowania dorobku artystycznego i osobistego. Twórca uważany na sumienie narodu staje twarzą w twarz z własnymi dokonaniami, z własną megalomanią i z własnymi wątpliwościami co do słuszności podjętych niegdyś decyzji. Spotkanie z bardzo długo niewidzianą osobą, z duchem przeszłości, sprawia, że zaczyna weryfikować niepodważalne do tej pory przekonanie o właściwości i mądrości swoich wyborów. To wahanie jest najmocniejszym akcentem utworu i na nim opiera się moja główna droga odbioru. Czy aby na pewno było tak jak nam się wydawało ? Pamięć jest złudna, zawodna i omylna, a najgorsze zdaje się być jej nieustanne przenikanie w trzewia rzeczywistości. Przyszłość jawi się jako efekt przeszłości, dlatego w wielu momentach niestety bardzo łatwo ją przewidzieć. Takie filozoficzne rozważania wprowadzają czytelnika w dość refleksyjny nastrój. Autor skutecznie go podtrzymuje nawiązując do znanych i lubianych motywów, takich jak choćby Alicja w krainie czarów. Dodatkowo, podejmuje także delikatna próbę zdemaskowania pewnych mechanizmów sterowania tzw. światopoglądem społecznym. Niestety wątki tego typu giną w zbyt łagodnym i sensualnym stylu. Forma przekazu jest tutaj płynna, rytmiczna , wręcz melodyjna. Owszem, tematyka ma zadatki na mocną i obrazoburczą, ale ze względu na takie, a nie inne środki językowe, finalnie się nią nie staje. Za to bardzo przyjemnie i szybko się czyta.



„…jeśli ona nie wie, to pan też nie wie…”



Nikt nie jest w stanie precyzyjnie określić co konkretnie wydarzyło się w przeszłości, wspomnienia mają bowiem to do siebie, że są w pewnym sensie schowane za mgłą, że nie da się ich odtworzyć z pełną dokładnością. Dlatego też ocena moralna tego co było zawsze staje pod dużym znakiem zapytania. Najtrafniejszym słowem opisującym etyczne wątpliwości głównego bohatera będzie wyraz niepewność. Gdyby był on pewien swoich decyzji, jego wahania nie stanowiłyby osi akcji tej niezwykłej książki. Tymczasem nikt nie jest do końca pewny, co tak naprawdę zaszło w pokoju, w którym spały niedopilnowane i spojone alkoholem dziewczynki. Dlatego też nie można uznać za oczywistość faktu, iż jedno, konkretne życie zostało po tym incydencie całkowicie słusznie złamane. Ta samozwańcza słuszność stanowi zresztą spore nadużycie , gdyż tak naprawdę wszelkie działania demaskujące okazują się dalece nieskuteczne: „…Czemu służyło rujnowanie życia człowiekowi, choćby nawet ów człowiek sobie na to zasłużył? Jaki pożytek płynął z tej władzy, jeśli nic poza tym się nie zmieniło, z wyjątkiem klęski tego człowieka…” . Ofiara nie jest pewna ani tego w jaki sposób została skrzywdzona, ani tego, czy w ogóle do krzywdy doszło. Oprawca sam sobie wymierza sprawiedliwość poprzez samobójstwo. A tymczasem świat pozostaje niezmienny. Ośmieszanie nie działa na potencjalnych następców, ostracyzm wobec jednostki nie stanowi straszaka dla ogółu. Lud ogląda igrzyska i zaspokaja żądzę krwi, ale wystarczy chwila, aby preferencje wywróciły się do góry nogami. Wystarczy moment nieuwagi, drobne potknięcie i agresja zostaje zupełnie schematycznie przekierowana. Mimo wszystko główny bohater podejmuje ryzyko i postanawia rozliczyć się z własną przeszłością. Czy słusznie? Tego na kartach powieści się nie dowiemy. Zagadek natomiast jest jeszcze kilka bo też i pamięć ludzka zdaje się być nimi przepełniona. Tak więc fabuła pozostaje otwarta, złudna i niedopowiedziana.

…………

Nastrój panujący w książce jest dla mnie zawsze jednym z podstawowych kryteriów jej oceny. Tutaj mamy do czynienia z klimatem nostalgiczno-filozoficznym. Rozważania, dywagacje, gdybanie oraz dylematy etyczne. I ze względu na taką właśnie atmosferę wystawiam Reputacjom wysoką ocenę. Wspomnienia, niespodziewane spotkania, niesforna pamięć oraz miejscami gorzkie podsumowania. Cóż, ja to lubię. I choć według mnie, fabuła w niektórych momentach mogłaby być bardziej wyrazista, ostatecznie uważam, że tekst broni się piękną formą i mądrą, ale daleką od przegadania treścią. Polecam koneserom, odradzam miłośnikom tzw. mocnych wrażeń.

Mieć wpływ na preferencje opinii publicznej. Kreować wizerunki. Zarządzać interpretacjami ogółu. Formować reputacje. Ten swoisty rząd dusz staje się udziałem głównego bohatera utworu Vásqueza. Karykaturzysta polityczny, który włada niezwykle potężnym narzędziem – decyzyjnością wobec doboru takiego, a nie innego ostrza satyry. Wnikliwy obserwator, ale i pełen słabości...

więcej Pokaż mimo to

Więcej opinii

Aktywność użytkownika Kasia Aksamit

z ostatnich 3 m-cy

Tu pojawią się powiadomienia związane z aktywnością użytkownika w serwisie


ulubieni autorzy [12]

Jonas Jonasson
Ocena książek:
6,5 / 10
6 książek
0 cykli
125 fanów
Petra Soukupová
Ocena książek:
7,5 / 10
8 książek
0 cykli
43 fanów
Paul Auster
Ocena książek:
7,0 / 10
31 książek
1 cykl
217 fanów

statystyki

W sumie
przeczytano
19
książek
Średnio w roku
przeczytane
3
książki
Opinie były
pomocne
175
razy
W sumie
wystawione
19
ocen ze średnią 8,3

Spędzone
na czytaniu
104
godziny
Dziennie poświęcane
na czytanie
3
minuty
W sumie
dodane
0
cytatów
W sumie
dodane
0
książek [+ Dodaj]