rozwiń zwiń
Alisson

Profil użytkownika: Alisson

Opole Kobieta
Status Czytelniczka
Aktywność 1 rok temu
109
Przeczytanych
książek
346
Książek
w biblioteczce
7
Opinii
52
Polubień
opinii
Opole Kobieta
Dodane| Nie dodano
15-letnia uczennica Ogólnokształcącej Szkoły Sztuk Pięknych. Szczera, leniwa pesymistka zakochana w długich, burzowych nocach i latach 90-tych o zbyt zawyżonym poczuciu estetyki. Posiada irracjonalną obsesję na punkcie pszczół oraz zapachu chodnika po deszczu. Miłośniczka literatury, w szczególności fantastyki, kryminałów i książek YA.

Opinie


Na półkach:

Brud, kiła i mogiła.

Brud, kiła i mogiła.

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Do "Artemis" podchodziłam jak przysłowiowy pies do jeża. Z jednej strony piękna, minimalistyczna okładka, absolutnie fenomenalna poprzednia i zarazem pierwsza książka autora, zaś z drugiej mocno średnie recenzje sprawiły, że niezwykle długo się zbierałam, by w ogóle książkę zacząć. Ostatnio nadarzyła się jednak ku temu okazja: dwutygodniowy wyjazd do Bułgarii, na którym postanowiłam nadrobić kilka zaległości.




Wielki sukces "Marsjanina" zaowocował świetnym odbiorem, wieloma nagrodami i równie dobrym filmem nakręconym na jego podstawie. Logicznym więc jest, że poprzeczkę, jaką zawiesił on kolejnym książkom Weira była niezwykle wysoka. Trzeba się teraz jednak zastanowić, czy "Artemis" względem której czytelnicy mieli bardzo wygórowane oczekiwania zdołała im podołać? Niestety, w jej przypadku próba ta zakończyła się niepowodzeniem.




Przede wszystkim na uwagę zasługuje księżycowa kolonia jaką wykreował Weir. Tytułowe Artemis jest usytuowanym na powierzchni księżyca, złożonym z pięciu tzw. baniek miasteczkiem zamieszkiwanym przez kilka tysięcy mieszkańców i regularnie odwiedzanych przez ziemskich turystów. Podoba mi się tutaj podział na klasy społeczne, harmonię w jakiej żyje cała jego społeczność. Autor nie poświęcił zbyt wiele uwagi temu zagadnieniu, jednak sama idea wydaje mi się bardzo ciekawym zabiegiem.




Główną bohaterką jest Jazz Bashara sprytna, pomysłowa, obdarzona ciętym językiem, niezwykłym umysłem i powodzeniem u płci przeciwnej przemytniczka z Arabii Saudyjskiej jest niemal żeńską wersją uwielbianego w "Marsjaninie" Marka Watneya. Właśnie. Niemal.




Problem z Jasmine jest zasadniczo taki, że autor próbuje przekonać nas do niej na siłę, uporczywie robiąc z niej właśnie takiego drugiego Watneya. Dodatkowo wciąż i wciąż, niemal do znudzenia, powtarzane jest nam jakim to ona nie jest geniuszem bez wykorzystanego potencjału. Dziewczyna zamiast ciekawić, wzbudzać sympatię i jak zapewnia opis - której nie da się nie polubić, przedstawia się jako irytująca cwaniaczka pakująca się w coraz większe kłopoty.




"Księżyc to stara wredna suka, której nie obchodzi, dlaczego twój skafander się psuje. Po prostu cię zabija, kiedy coś jest nie tak".


I właśnie to jest największym mankamentem całej historii. Akcja, a właściwie to, jak leci się z nią na łeb, na szyję. Nie ma żadnych momentów przestoju, gdyż nasza niedoszła geniuszka rozwiązując jeden problem, generuje kolejny, jeszcze większy. Nie mówiąc już, jak w całej swojej otoczce sprytu i przebiegłości pozostaje lekkomyślna. Jedynymi chwilami na pozorny oddech były fragmenty jej korespondencji z ziemskim przyjacielem - Kelvinem. Osobiście uważam, że całość zyskałaby, gdyby właśnie temu wątkowi dano więcej "czasu ekranowego", lecz są to jedynie moje gdybania.




W "Artemis" poza Jazz mamy okazję poznać jeszcze kilka innych osób, które są niejako archetypami postaci dobrze znanych nam z innych książek. Dobry policjant, honorowy ojciec, szalony naukowiec, bogaty cwaniak. Na uwagę na pewno zasługuje administratorka Artemis - Ngugi, która to doprowadziła do stworzenia księżycowego miasteczka, wykorzystując równikowe położenie Kenii i tworząc z niej epicentrum wypraw kosmicznych. Jest ona niestety bohaterką nawet nie drugoplanową - zepchana została na trzeci plan.




Jeśli chodzi o błyskotliwe, porywające i przepełnione naukową terminologią opisy znane nam z "Marsjanina" z przykrością muszę stwierdzić, że w "Artemis" w pewnym momencie zaczynają one najzwyczajniej w świecie nudzić. Szkoda, bo autor niewątpliwie ma co przekazać - już nam to udowodnił, ale sposób w jaki zrobił to w "Artemis"... Przesyt i tyle.

Cała recenzja: http://ksiazkiblondynki.blogspot.com/2018/08/artemis-andy-wreir-recenzja.html

Do "Artemis" podchodziłam jak przysłowiowy pies do jeża. Z jednej strony piękna, minimalistyczna okładka, absolutnie fenomenalna poprzednia i zarazem pierwsza książka autora, zaś z drugiej mocno średnie recenzje sprawiły, że niezwykle długo się zbierałam, by w ogóle książkę zacząć. Ostatnio nadarzyła się jednak ku temu okazja: dwutygodniowy wyjazd do Bułgarii, na którym...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Kupiłam książkę, wróciłam do domu, przeczytałam i... I to niby do jasnej ciasnej jest debiut?! Serio, byłam w szoku. Szczególnie, że w tym samym czasie czytałam bardzo rozczarowującą "Martwa jesteś piękna", której autorka miała już kilka powieści na koncie.


"Jesteśmy nie tym, co da się w nas zmienić, lecz tym, na co nic nie możemy poradzić"



Fabuła biegnie dwutorowo - z jednej strony mamy okazję poznawać historię czasów dzieciństwa głównego bohatera, gdy to poznaje on tytułowego Kredziarza oraz gdy znalezione zostają pierwsze zwłoki, z drugiej zaś wydarzenia po trzydziestu latach od feralnych wakacji. Osobiście zdecydowanie bardziej polubiłam dziecięcą wersję opowieści Eddy'ego, głównie za sprawą błyskotliwej, jak na dzieciaka, narracji postaci i klimatu niczym z "To" Stephena Kinga, który niemal wylewał się z każdej strony.

Na uwagę zasługuje też język autorki. Książkę czyta się niezwykle szybko, nie tylko za sprawą porywającej fabuły, ale i przystępnego języku, jakim operuje Tudor. Mamy tam przewagę dialogów nad opisami, a bogate słownictwo i lekkie pióro tworzą zrównoważoną, przyjemną w odbiorze całość. Nie jest to niestety ten poetycki rodzaj narracji, ale ma swój urok, choć nie zwraca na siebie szczególnej uwagi.

Jako że jestem fanką thrilleru i kryminału, nie raziły mnie szczegółowe opisy ciał (które pojawiają się już od pierwszej strony), ani brutalne morderstwa, ale ludzie uczuleni na takie tematy powinni sobie jednak książkę odpuścić.

Bohaterowie wykreowani przez autorkę mają różnorodne, niestereotypowe charaktery, co wpływa na łatwe ich zapamiętywanie i możliwość nie tylko identyfikacji z niektórymi z nich, ale i zżycia się z nimi. Dodatkowo śledzić możemy świetnie zarysowany rozwój psychologiczny każdego z nich, co często jest traktowane po macoszenu we wszelkich książkach o budowanej fabule na osi zagadki kryminalnej. Paradoksalnie, to w nich owy rozwój jest niezwykle ważny, dlatego chylę przed Tudor czoła. Niestety, dosyć słabo wypada tutaj główny bohater, który niestety nie zapadł mi w pamięć jakoś szczególnie, ale ratuje go zakończenie...

... które jest zaskakujące, totalnie wywraca historię do góry nogami, po prostu fenomenalne! O ile takie zwieńczenia fabuły mogą w ogóle się podobać, o tyle to przypadło mi do gustu niezwykle. Ma jednak jeden mankament, który uwiera mnie w tego typu pozycjach. Mianowicie, rozwiązanie budowanej na przestrzeni czterystu stron intrygi następuje w... kilka kartek? Może to kwestia tylko i wyłącznie mojego czepialstwa, ale to co się tam dzieje, to chaos. Chaos o zatrważającym tempie przebiegu. Mimo to będzie to wciąż zakończenie, które zapadnie mi w pamięć jako najbardziej "plot twistowe".
Będąc "okładowa sroka" nie mogłabym odmówić sobie tej pozycji z jednego prostego powodu - cudownego wydania. Faktura imitująca kredę, świetny grzbiet i minimalistyczna grafika nawiązująca do fabuły tworzą coś wspaniałego.

Cała recenzja: http://ksiazkiblondynki.blogspot.com/2018/07/kredziarz-cjtudor-recenzja.html

Kupiłam książkę, wróciłam do domu, przeczytałam i... I to niby do jasnej ciasnej jest debiut?! Serio, byłam w szoku. Szczególnie, że w tym samym czasie czytałam bardzo rozczarowującą "Martwa jesteś piękna", której autorka miała już kilka powieści na koncie.


"Jesteśmy nie tym, co da się w nas zmienić, lecz tym, na co nic nie możemy poradzić"



Fabuła biegnie dwutorowo -...

więcej Pokaż mimo to

Więcej opinii

Aktywność użytkownika Alisson Swan

z ostatnich 3 m-cy

Tu pojawią się powiadomienia związane z aktywnością użytkownika w serwisie


ulubieni autorzy [7]

Brandon Mull
Ocena książek:
8,0 / 10
27 książek
6 cykli
874 fanów
Virginia Woolf
Ocena książek:
7,3 / 10
45 książek
2 cykle
772 fanów
Cassandra Clare
Ocena książek:
7,6 / 10
72 książki
16 cykli
5557 fanów
Harlan Coben Nie mów nikomu Zobacz więcej

statystyki

W sumie
przeczytano
109
książek
Średnio w roku
przeczytane
10
książek
Opinie były
pomocne
52
razy
W sumie
wystawione
97
ocen ze średnią 7,1

Spędzone
na czytaniu
606
godzin
Dziennie poświęcane
na czytanie
10
minut
W sumie
dodane
0
cytatów
W sumie
dodane
0
książek [+ Dodaj]