Szydera

Profil użytkownika: Szydera

Nie podano miasta Mężczyzna
Status Czytelnik
Aktywność 10 tygodni temu
73
Przeczytanych
książek
119
Książek
w biblioteczce
5
Opinii
34
Polubień
opinii
Nie podano
miasta
Mężczyzna
Dodane| 4 cytaty
"Choć upłynęło już wiele lat, nadal się ze mnie nabijali z powodu pewnych romantycznych opowiadań, jakie napisałem, zanim naprawdę spotkałem Panią. Dokuczają każdemu, kiedy tylko wiedzą, że można go wnerwić. To wszystko stanowi część gry. Na tym polega braterstwo." - Glen Cook, "Kroniki Czarnej Kompanii"

Opinie


Na półkach: ,

"Doktor Sen", czyli odpowiedź na pytanie "a co się stało z tym chłopcem z Lśnienia?", które, jak podaje sam Autor w notce wieńczącej książkę, stało się jego powtarzaną przez lata mantrą, zagadką, która z czasem stawała się obsesją.

King wraca zatem do rodziny Torrrance, poznanej przed laty w nieobcej większości osób obcujących z literaturą powieści "Lśnienie", klasyce grozy, aby znaleźć odpowiedź na postawione powyżej pytanie. Robi to, aby zaspokoić zarówno oczekiwania Odbiorcy, jak i w pewien sposób rozliczyć się ze swoją pisarską przeszłością.

Pomimo tego, że powieść nie oferuje od pierwszych stron niezwykle wartkiej, porywającej akcji, a Autor raczej stawia na powolne rozkręcanie fabuły, historia starszej wersji Dana Torrence w jakiś niewytłumaczalny sposób hipnotyzuje i już od pierwszych akapitów dostarcza sporo satysfakcji. Być może dlatego, iż King po raz kolejny sięga po temat życiowy, wykorzystując go jako doskonałe tło opowiadanej historii oraz wyrażania samego siebie. Osobiście od początku odniosłem wrażenie, że nie mamy w przypadku "Doktora Sen" do czynienia z typową powieścią grozy, a raczej przemyśleniami autora na temat pytania, jakie zadaje sobie niejedno z nas, mianowicie "a co by było, gdyby…?". Oczywiście, nie brakuje tutaj elementów horroru, pojawia się krew, morderstwa, ból, niewytłumaczalne zniknięcia czy swojego rodzaju energetyczne wampiry i siły nadprzyrodzone. Utrzymuje to Odbiorcę w nerwowym napięciu, podnosząc nieco poziom adrenaliny w krążącej w żyłach krwi, ścinanej od czasu do czasu nieco brutalniejszym epizodem.

Główną jednak osią fabularną powieści, moim zdaniem, jest przeszłość, a dokładniej umiejętność rozprawienia się z nią w odpowiednim czasie i we właściwy sposób. Jest to bowiem klucz do prawidłowego funkcjonowania w chwili obecnej, zarówno w przypadku głównego bohatera jak i każdego z nas, oraz stawiania czoła nadchodzącej, niejednokrotnie wymagającej przyszłości. Nie jest tajemnicą, że w życiu uczymy się na błędach - swoich lub innych - oraz wyciągamy różne daleko idące wnioski, mające bezpośredni wpływ na rozwój nas samych, zarówno pod względem fizycznym, jak i mentalnym.

Przykładem jest Dan Torrance. Co by było, gdyby brutalnie doświadczony w dzieciństwie chłopiec, już jako mężczyzna nie zebrał w sobie odwagi, nie stanął twarzą w twarz z gnającymi za nim od czasów dzieciństwa demonami przeszłości w postaci przemocy i alkoholizmu ojca? Utopiłby się w kałuży własnych wymiocin, gdzieś w półmroku śmierdzącego stęchlizną zaułka? A może dałby się zabić, w czasie pijackiej burdy? Bohater starał się uciekać przed ścigającymi go bolesnymi wspomnieniami i wstydliwym dziedzictwem, kierującymi niechybnie do uzależnienia i alkoholizmu, co z kolei mogło doprowadzić do następstw dużo poważniejszych niż zarzygana o poranku pościel. Do jego całkowitej autodestrukcji.

W takich sytuacjach jednak ucieczka nie jest, jak się okazuje, drogą właściwą, ponieważ prowadzi donikąd, a niejednokrotnie najpewniej do zakładu odwykowego, szpitala psychiatrycznego, a w najgorszym wypadku dwa i pół metra pod ziemię. Pojawiające się obrzydzenie, wstręt do samego siebie, depresja i alkoholizm zmuszają w końcu Dana do zatrzymania się i zawrócenia, stawienia czoła ścigającej go bez opamiętania przeszłości. Zrzucenia z barków niechcianego dziedzictwa ojca.

Punktem przełomowym w życiu tego człowieka okazuje się być przyznanie do swojej słabości, szukanie i przede wszystkim skorzystanie z pomocy innych osób, które taką pomoc bezinteresownie oferują. Nie ma niczego złego w szukaniu wsparcia w chwili, gdy nie potrafimy uporać się sami ze sobą i z deptającą nam po piętach, kąśliwą przeszłością, niejednokrotnie pełną wstydu i rozgoryczenia. Choć zdaję sobie sprawę, iż nie jest to zadanie łatwe, zmusza nas bowiem do przyznania się do popełnionych błędów i słabości. Do zaakceptowania ponurej prawdy o nas samych. My sami, nasza spaczona przez brutalną przeszłość mentalność, może okazać się naszym największym życiowym przeciwnikiem, jeśli nie najzagorzalszym wrogiem.

Historia Torrance'a wskazuje jednak jednoznacznie, że z przeszłością trzeba się rozliczyć, by móc w pełni ruszyć dalej. Po to, aby być może na ostrym zakręcie czyjegoś życia stać się dla tego kogoś mentorem i podporą. Dać komuś szczęście. W chwili, gdy w naszym najbliższym otoczeniu pojawi się nieoczekiwane wołanie o pomoc, którego nie zauważają inni. Wówczas to będzie nam dane spłacić dług, zaciągnięty u kogoś innego, być może poczuć wiążącą się z tym pomocnym gestem satysfakcję lub spełnienie.

Podsumowując, uważam, że King po raz kolejny "odwalił kawał dobrej roboty", serwując nam ciekawą opowieść, podszytą głębszym znaczeniem, pełniejszą niż pospolite, śmieciowe wręcz czytadła, jakich pełno obecnie na sklepowych półkach. Dyskretne wplatanie głębszego przekazu, swojego rodzaju nauki świadczy o światowej klasie oraz doświadczeniu życiowym pisarza. Tym bardziej na uwagę zasługuje fakt, że historia Dana jest zarazem osobistym rozliczeniem z niedającą spokoju przeszłością literacką Autora. Z pełną świadomością zachęcam do lektury nawet osoby, którym obce pozostaje "Lśnienie".

"Doktor Sen", czyli odpowiedź na pytanie "a co się stało z tym chłopcem z Lśnienia?", które, jak podaje sam Autor w notce wieńczącej książkę, stało się jego powtarzaną przez lata mantrą, zagadką, która z czasem stawała się obsesją.

King wraca zatem do rodziny Torrrance, poznanej przed laty w nieobcej większości osób obcujących z literaturą powieści "Lśnienie", klasyce...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

"Smętarz dla zwierzaków" to opowieść, w której motywem przewodnim jest nie tylko śmierć, jak można się słusznie domyślać, lecz ogólne doświadczenie głębokiej, rozdzierającej serce straty. Straty, która jest w stanie odebrać każdemu człowiekowi zdolność zdroworozsądkowego pojmowania wydarzeń, w których ów człowiek uczestniczy, powodując jego zatracenie w narastającym wirze bezradności i miotając nim w odmęty szaleństwa.

Stephen King po raz kolejny udowadnia, że określenie Mistrza Grozy nie zostało mu nadane za darmo. Doskonale poprowadzona fabuła "Smętarza", która - choć może nieskomplikowana - wciąga od pierwszej do ostatniej strony i nie nudzi ani przez chwilę, co więcej - z każdym akapitem, aż do ostatnich stron nabiera rozpędu. Wówczas Odbiorca ma do czynienia z dziwnymi, niepokojącymi zwrotami akcji. "Smętarz" przypomina tym samym starannie nakręcaną spiralę grozy rodem z najlepszych opowiadań H. P. Lovecrafta. Ponadto sam klimat, monologi, bogactwo opisów, zwłaszcza dotyczących tych rzeczy najbardziej wstrząsających, jak rozkopywanie grobów, również kojarzy się z doskonałą prozą Samotnika z Providence.

Zauważalny jest wyraźny, klasyczny podział świata przedstawionego na strefę Sacrum i Profanum - i daje się to odczuć już na wstępie, kiedy mowa o nieschodzeniu z wyznaczonej ścieżki lub kiedy w snach pojawiają się dziwne, niepokojące wizje a wreszcie, gdy główny bohater wraz ze swoim przyjacielem przekraczają pewną namacalną granicę, barierę - opuszczając tym samym przeznaczone dla ludzi Sacrum i zapuszczając się w tereny dzikie, niebezpieczne i rządzące się prawami niezrozumiałymi dla zwykłego śmiertelnika.

Choć fabuła tej opowieści zdaje się być oczywista i nieskomplikowana od samego początku, gdy tylko Odbiorca dowiaduje się o istnieniu oraz właściwościach tajemniczego cmentarza, nie uznałbym tego za wadę. Wręcz przeciwnie - wydaje mi się, że dzięki temu z jeszcze większą ochotą wertowałem kolejne strony książki. Może spowodowała to kreacja głównego bohatera - mamy tutaj do czynienia z człowiekiem na pierwszy rzut oka trzeźwo myślącym i wykształconym, bo w końcu lekarzem. Co w takim przypadku mogłoby pójść nie tak? Przecież taka postać doskonale zdaje sobie sprawę z praw natury rządzących ludzką egzystencją, miała już wcześniej do czynienia ze zjawiskiem śmierci, rozumie jej biologiczne podłoże. I chyba właśnie to okazało się być dla tej postaci zgubne.

Ukazanie psychologicznej przemiany, wręcz upadku takiego bohatera było właśnie tym elementem grozy, narastającej z każdą kolejną stroną tej historii. Próba nierównej walki głównego bohatera z nieuchronnym fatum, brak umiejętności radzenia sobie z wielką emocjonalną stratą, powolne popadanie w szaleństwo były tym, co w jakiś sposób podświadomie wywoływało kąśliwe dreszcze przebiegające wzdłuż kręgosłupa. I tak jak wspomniałem wcześniej, choć wydarzenia były w pewnym sensie do przewidzenia, to jednak sam jako Czytelnik chciałem się przekonać, czy bohater ulegnie obłędowi, czy jednak uda mu się przeciwstawić fatum.

Jak zawsze warto zwrócić uwagę na nienaganne i niewymuszone bogactwo opisów Autora, dzięki którym historia, choć "zalatująca" mocno elementami nadprzyrodzonymi, w ogólnym rozrachunku wydaje się nad wyraz prawdopodobna. Doskonale zarysowane tło opowieści oraz bohaterów, dialogi, spora dawka szczegółów, sprawiająca, że miejsca i postaci wydają się bardziej realne a wydarzenia potencjalnie prawdziwe są chyba kluczem do poczytności i sukcesu Kinga. Bohaterów wręcz nie da się nie lubić, a skoro tak, to nie może zabraknąć i głębokiego współczucia dla niewyobrażalnej straty, jakiej doświadczają.

Podsumowując, sądzę, że "Smętarz dla zwierzaków" jest doskonałą propozycją dla osób, które chciałby rozpocząć przygodę z prozą Stephena Kinga lub z horrorem, a może i z jednym i z drugim. Fabuła mknie jak strzała, nabierając coraz to większej prędkości im bliżej finału Odbiorca się znajduje. Opowieść wciąga, wywołuje poczucie dziwnie niezrozumiałej i narastającej grozy, a także pozwala na chwilę refleksji. Pozwala na postawienie sobie pytania, czy człowiek ma prawo ingerować w naturalną kolej rzeczy, czy wolno mu przeciwstawiać się naturze, naginać lub wręcz łamać zasady, które zostały przez nią ustanowione. Czy naukowe podejście, oparte na książkowej wiedzy na to pozwala, czy lepiej czasami odpuścić, pozwalając, by wydarzenia biegły według odwiecznie ustalonych praw? Być może ta historia powinna być potraktowana jako lekcja w dzisiejszych czasach, kiedy człowiek usilnie stara się dorównać Bogu?

"Smętarz dla zwierzaków" to opowieść, w której motywem przewodnim jest nie tylko śmierć, jak można się słusznie domyślać, lecz ogólne doświadczenie głębokiej, rozdzierającej serce straty. Straty, która jest w stanie odebrać każdemu człowiekowi zdolność zdroworozsądkowego pojmowania wydarzeń, w których ów człowiek uczestniczy, powodując jego zatracenie w narastającym wirze...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Przerażająca, przeszło tysiącstronicowa 'cegła' napawała mnie lękiem, zanim jeszcze na dobre zanurzyłem się w świecie wykreowanym przez współczesnego Mistrza Grozy, właśnie z racji swojej porażającej objętości oraz ograniczonego czasu, jaki mogłem przeznaczyć każdego dnia na lekturę. Czułem jednak, że czarne tomiszcze o aksamitnej oprawie nawiązującej do filmowej adaptacji od jakiegoś czasu przyzywa mnie, podobnie jak tytułowe TO wabiło swoje dziecięce ofiary… Aż wreszcie uległem i przeżyłem… coś naprawdę nieprawdopodobnego.

Do lektury zachęciła mnie między innymi wspomniana ekranizacja, rozbita na dwa epizody, która nie tak dawno gościła na ekranach kin. Obrazy te, zwłaszcza część pierwsza, przypadły mi do gustu na tyle, że ciekawość dotycząca tego 'co tam jeszcze filmowcom umknęło' wreszcie zwyciężyła. I trzeba przyznać, że choć film był całkiem dobry, to jednak bez książki umyka Odbiorcy sporo smaczków.

'TO' jest przede wszystkim opowieścią na temat czającego się wszędzie zła. I nie chodzi tutaj o samą personifikację tego zła w postaci klowna Pennywise'a lub innych formach jakie ów stwór przybierał, aby dostać w swe szpony swoje ofiary. Jest to opowieść na temat zła, jakie otacza zwykłych ludzi zewsząd i w każdym miejscu, a którego źródłem nie jest wcale jakaś kosmiczna siła lub przybysz z innego wymiaru, lecz my sami, nasze serca i umysły oraz stosunek do drugiego człowieka. Obojętność lub niechęć, a czasem nienawiść, którą okazujemy innej osobie ze względu na poglądy polityczne lub kolor skóry. I choć w trakcie lektury towarzyszymy grupce naszych dziecięcych bohaterów walczących ze swoimi własnymi fantastycznymi straszydłami, to jednak autor podsuwa ku nam coraz to różniejsze przejawy ludzkich niedoskonałości, na których wszechobecne zło bazuje i którymi się żywi. Dotyka problemu dyskryminacji na tle rasowym czy religijnym. Ukazuje problem przemocy fizycznej i psychicznej w rodzinach, przemocy wobec kobiet, o której te boją się mówić, będąc skazanymi na samotną walkę z prześladowcą pomiędzy czterema ścianami własnego mieszkania. Wskazuje na prześladowania i szykanę przez rówieśników, lub nieco starszą młodzież szkolną, która drwinę lub pastwienie się nad słabszym lub po prostu innym traktuje jak najlepszą rozrywkę w wolnym czasie. A także ukazuje szokującą i brzemienną w skutkach obojętność osób postronnych, szarych ignorantów i niemych obserwatorów, których właściwa reakcja w odpowiednim czasie mogła okazać się zbawienna. Myślę, że przykłady można by mnożyć, ale lepiej poszukać ich samemu w trakcie lektury.

Kilka słów na temat świata przedstawionego powieści, a także stylu autora, ponieważ te dwie rzeczy są ze sobą ściśle powiązane. Swoją przygodę z twórczością Kinga zacząłem tak naprawdę całkiem niedawno, co jednak zwróciło moją uwagę już po przeczytaniu pierwszych akapitów to niezwykła, wciągająca drobiazgowość opisów. Autor raczy nas wyśrubowanymi szczegółami, po mistrzowsku przedstawiając to co ma do przedstawienia w najmniejszych nawet detalach, a jednak mam wrażenie, że udaje mu się uniknąć jakiegoś przesytu, co mogłoby doprowadzić do znużenia Odbiorcy. Mnogość szczegółów tak bardzo podkreśla realizm opisywanych lokalizacji, zachowań czy osób, że mnie samemu przez myśl przeszło porównanie do reportażu lub pamiętnika dotyczącego prawdziwych miejsc lub wydarzeń. W trakcie lektury byłem pełen podziwu dla takiego kunsztu do tego stopnia, że czasem wyciągałem nos z książki, porażony wręcz tą drobiazgowością i zastanawiałem się, czy potrafiłbym opisać swoje podwórko, które widzę codziennie tak szczegółowo, jak King zrobił to z wymyślonym przez siebie miasteczkiem i jego historią oraz zasobami. Dzięki skrupulatnym opisom uzyskujemy wielowymiarowość wydarzeń oraz uczestniczących w nich bohaterów, co z kolei przekłada się na postęp akcji, która nie biegnie stricte od punktu A do punktu B, lecz wije się, tworząc meandry, które ni stąd ni zowąd przekształcają się wodogrzmoty.

Drobiazgowość opisów odnosi się także do fragmentów uśmiercania bohaterów, lub innych morderczych okropności, jakie pojawiały się na kartach opowieści. Czasami podnosiłem wzrok znad strony, pytając w duchu sam siebie, czy aby Autor jest normalny, bo sam nie wiem, czy normalny człowiek byłby w stanie w tak realistyczny sposób opisać (a w pierwszej kolejności w ogóle wymyślić!) takie okropieństwa, z jakimi Odbiorcy przychodziło się zmierzyć.

Kolejną sprawą jest sceneria, na tle której kształtuje się fabuła powieści. Przyjemnie było oderwać się od szarości codziennego, dorosłego życia i wraz z całą siódemką przedstawionych dzieci przeżywać ich różnorodne perypetie, cofając się tym samym w czasie dzięki sile własnych wspomnień. Przyjemnie było powspominać czasy, kiedy wraz z grupą znajomych biegaliśmy po lesie, budowaliśmy szałasy i mierzyliśmy się przy tym z własnymi strachami lub czymś na zasadzie "miejskich legend", często wymyślonymi i traktowanymi na wyrost. Zarówno tekst, jak i odżywające w ten sposób wspomnienia dały mi do zrozumienia jak wspaniały i elastyczny jest dziecięcy umysł i fantazja, dla których bariery niemal nie istnieją. Dopiero rutyna dorosłości zamyka je w ciasne ramy ograniczeń, zakazów i nakazów, sprawiając, że życie może stać się nudne, przewidywalne i monotonne. Choć kto wie, może w dobie powszechnej komputeryzacji się to zmieni, a dziecięca fantazja zostanie znacznie ograniczona przez ciągłą zabawę z ekranami smartfonów i tabletów.

Kończąc, muszę przyznać otwarcie, że finał powieści było dla mnie druzgocący. Śledziłem przygody bohaterów z zapartym tchem, czułem jak bardzo się zżyłem z całym tym przedstawionym uniwersum. Zakończenie zaś wskazywało wprost na nieuchronne zapomnienie, co okrutnie wręcz mnie przybiło. Pożegnania bohaterów, zacieranie się ich wspomnień i przeświadczenie o tym, że ich wspólna droga właśnie tu i teraz się kończy, że już prawdopodobnie więcej się nie spotkają a to, co ich łączyło przepadło. Myślę, że żadne zakończenie książki w ostatnim czasie tak bardzo mnie nie zdołowało. Ale to raczej z uwagi na fakt, że aktualnie sam przeżywam coś podobnego, muszę zapomnieć o kimś, kto był dla mnie najdroższy na świecie. Stąd tak mocny i osobisty odbiór finału.

Podsumowując, uważam TO za ciekawą i bogatą pozycję godną polecenia. A co więcej uważam, że można potraktować tę opowieść nie tylko, jako całkiem udany horror, ale także jako lekcję, uczącą nas brania na siebie odpowiedzialności, czasami nie tylko za nasze własne postępowanie, a także zrozumienia dla inności lub raczej niedoskonałości. Nauką wskazującą na fakt, że ignorancja nie jest właściwą drogą, że czasami trzeba zebrać się w sobie i stanąć twarzą w twarz z przeciwnością i przerażającym złem, zwłaszcza w przypadku jego najdrobniejszych przejawów. Bo kropla drąży skałę, tak mówią, a kropla do kropli może doprowadzić do powodzi, której opanowanie może później graniczyć z cudem. To tylko moja refleksja i interpretacja, ale mam nadzieję, że nie do końca błędna.

Przerażająca, przeszło tysiącstronicowa 'cegła' napawała mnie lękiem, zanim jeszcze na dobre zanurzyłem się w świecie wykreowanym przez współczesnego Mistrza Grozy, właśnie z racji swojej porażającej objętości oraz ograniczonego czasu, jaki mogłem przeznaczyć każdego dnia na lekturę. Czułem jednak, że czarne tomiszcze o aksamitnej oprawie nawiązującej do filmowej adaptacji...

więcej Pokaż mimo to

Więcej opinii

Aktywność użytkownika Szydera

z ostatnich 3 m-cy

Tu pojawią się powiadomienia związane z aktywnością użytkownika w serwisie


ulubieni autorzy [4]

Terry Pratchett
Ocena książek:
7,3 / 10
137 książek
8 cykli
Pisze książki z:
5286 fanów
Glen Cook
Ocena książek:
7,1 / 10
50 książek
5 cykli
288 fanów
Robert E. Howard
Ocena książek:
6,8 / 10
110 książek
13 cykli
Pisze książki z:
186 fanów

Ulubione

Harlan Coben Nie mów nikomu Zobacz więcej
Jeanette Winterson Zapisane na ciele Zobacz więcej
Stephen King Cmętarz zwieżąt Zobacz więcej
Glen Cook Kroniki Czarnej Kompanii Zobacz więcej
Glen Cook Kroniki Czarnej Kompanii Zobacz więcej

Dodane przez użytkownika

Glen Cook Kroniki Czarnej Kompanii Zobacz więcej
Glen Cook Kroniki Czarnej Kompanii Zobacz więcej
Glen Cook Kroniki Czarnej Kompanii Zobacz więcej
Glen Cook Kroniki Czarnej Kompanii Zobacz więcej

statystyki

W sumie
przeczytano
73
książki
Średnio w roku
przeczytane
9
książek
Opinie były
pomocne
34
razy
W sumie
wystawione
73
oceny ze średnią 7,0

Spędzone
na czytaniu
586
godzin
Dziennie poświęcane
na czytanie
13
minut
W sumie
dodane
4
W sumie
dodane
0
książek [+ Dodaj]