rozwiń zwiń
corpseenemy

Profil użytkownika: corpseenemy

Nie podano miasta Nie podano
Status Czytelnik
Aktywność 4 lata temu
134
Przeczytanych
książek
260
Książek
w biblioteczce
24
Opinii
229
Polubień
opinii
Nie podano
miasta
Nie podano
Dodane| Nie dodano
Ten użytkownik nie posiada opisu konta.

Opinie


Na półkach:

Zbiór zawiera 10 opowiadań o rozmaitej długości. Jedne są dłuższe, a inne krótsze. Te dłuższe właśnie docierały bardziej do mojej artystyczno-czytelniczej świadomości, wprowadzały w klimat, były znacznie ciekawsze, dostarczały więcej wrażeń estetycznych i intelektualnych i zwyczajnie trafiały w moje gusta.

W Zielonych dzieciach poczułam klimat Polski z XVII wieku, pustoszonej szwedzką armią i dręczonej moskiewskimi najazdami. Widziałam te błoto, odczuwałam przenikliwy wiatr i patrzyłam na wszechobecną zieleń. Zwróciłam uwagę na fascynujące opisy przyrody, które są wprowadzane tak subtelnie, że z łatwością można przesunąć po nich wzrokiem i zakwalifikować wyłącznie jako tło rozgrywającej się akcji, lecz gdy dostrzeże się je i pochyli na (zalecane dłuższą) chwilę, wtedy nabiera odpowiedniego smaku i wyrazu. Natura w mocy pióra Tokarczuk jest plastyczna, fantazyjna, nieokiełznana, bardzo żywa i namacalna (co wbrew pozorom nie jest oczywistością w każdym przypadku), odnoszę wrażenie, że jest nie tylko elementem zarysu umiejscowienia fabuły, lecz należy do bohaterów opowiadań. Moim zdaniem to jeden z elementów, które wpływają na atmosferę wytworów literackich tej polskiej pisarki i czynią je takimi angażującymi zmysłowo oraz sprawiają, że ciężko przerwać lekturę czy pozbyć się tego uroku opowieści osnuwającego czytelnika niczym mgła.



Transfugium

To opowiadanie zaskoczyło mnie najbardziej, zafascynowało, zadziwiło zakończeniem. Atmosfera nieokreślenie dalekiej przyszłości, gdzie ludzie mogą zrezygnować z siebie, czyli własnej osoby, zdolności myślenia po ludzku, funkcjonowania jak człowiek na rzecz... no właśnie, przeczytajcie, to się dowiecie.
Od początku w powietrzu wisiała zapowiedź czegoś nieuniknionego, niechcianego przez główną siostrę Renaty, głównego obserwatora zdarzeń. Atmosfera robiła się ponura, gęsta od przykrych wspomnień, gorzkich rozmyślań i pytań, co poszło nie tak, kiedy cała sprawa się zaczęła, w jakim momencie Renata podjęła tak dramatyczną decyzję. Abyście lepiej zrozumieli nastrój Transfugium, wyobraźcie sobie ciemne, niemal koloru granitu chmury, zwiastujące gwałtowną burzę. Fabuła osnuwa ciasnym, lepkim kręgiem, ale nie pozwala uciec, bo intryguje, wzbudza ciekawość, styl Tokarczuk fascynuje. Wszystko znajduje się na swoim miejscu, panuje harmonia w kompozycji, jednocześnie zezwalając na wariacje fabularne i oferując rozmaite doświadczenia estetyczne odbiorcy. Tokarczuk podsuwa pytania, nie udzielając odpowiedzi. Muszę przyznać, że ta historia poruszyła mnie. Zostałam z pytaniami, które prawdopodobnie będę rozważać jeszcze przez długi czas, a im więcej to zajmie, tym staną się ważniejsze, bardziej nurtujące. W mojej głowie nadal tkwi ostania scena, puenta całej akcji, zwieńczenie dążeń, ukoronowanie starań. Kołacze mi w umyśle myśl, że to niekoniecznie musi być koniec, że to nawet n i e jest koniec, lecz... Początek. Przejście, nieodwołalna i świadoma przemiana. Poświęcenie, czy lepiej – rezygnacja – z oczywistego jestestwa, narzuconego bytu na rzecz czegoś nieprzewidywalnego, niezwykłego. Swoiste przeistoczenie się w pełni znaczenia tego słowa. Ale tu pojawia się pytanie: dlaczego ktokolwiek chciałby podjąć taką decyzję? Dlaczego chciałby porzucić własną tożsamość?

Siedzę i wciskam klawisze, a w środku mnie kotłuje się tyle pytań, emocji, jakaś nieopisana podniosłość mnie opanowuje, wzruszenie; poczucie unikalności, niezwykłości, fascynacji, nierzeczywistości wzrasta, a dołącza do nich nieznane, wywołujące dreszcz, acz pozytywne uczucie. Tkwię w tym przejęciu, szukając rozwiązania, domagając się odpowiedzi, doświadczając czegoś niepodobnego i odrębnego.


Cała recenzja na: https://fantazjeliterackie.blogspot.com/2019/03/opowiadania-bizarne-olga-tokarczuk.html

Zbiór zawiera 10 opowiadań o rozmaitej długości. Jedne są dłuższe, a inne krótsze. Te dłuższe właśnie docierały bardziej do mojej artystyczno-czytelniczej świadomości, wprowadzały w klimat, były znacznie ciekawsze, dostarczały więcej wrażeń estetycznych i intelektualnych i zwyczajnie trafiały w moje gusta.

W Zielonych dzieciach poczułam klimat Polski z XVII wieku,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Dzisiaj opowiem o książce bardzo dobrej. Świetnie napisanej, wielowątkowej, poznawanej przez czytelnika z wielu perspektyw, ze sposobem tworzenia dialogów, który nikt już nie praktykuje. A szkoda.
Opowiem o Złym.

,,Zły” to wielowątkowa powieść, ni to kryminalna, ni to romans brukowy, ni to powieść społeczna. Zabawa gatunkami Leopolda Tyrmanda w najlepszym wydaniu, oszałamiającym, wciągającym, czarującym i lśniącym wyraźniej na każdej kolejnej stronie. Jest opowieścią o tytułowym ZŁYM, człowieku-zagadce, samowolnym wojownikiem z chuliganami, wyrostkami, drobnymi (bardziej lub mniej) bandytami i łobuzami. Ten główny wątek, styczność z tajemniczym wybawicieliem zwykłych obywateli od oprychów i rozbójników, łączy pozostałe historie: redaktora Edwina Kolanko, młodego i zdolnego dziennikarza Kubusia Wirusa, Marty Maciejewskiej, doktora Halskiego, porucznika Dziarskiego, starszego pana w meloniku oraz bandę Filipa Merynosa. A wszystkie wydarzenia dzieją się na przełomie ‘54 i ‘55 w Warszawie. Pięknej, uwielbianej i kochanej gorąco przez Tyrmanda.

Kreacja postaci jest bez zarzutu, czytając o ich losach, zachowaniach i czynach wyraźnie pojawiają się przed oczami. Nie są jednowymiarowi, płascy i bez polotu, lecz ludzcy. Tak zwyczajnie i skomplikowanie jednocześnie. Targają nimi sprzeczności, różne i skrajne emocje, nawet tych z mianem negatywnych. Leopold Tyrmand ukazuje motywacje im przyświecające, sympatie, strach, lęki, gniew. To dzieje się na tle Warszawy, jego rodzinnego miasta. Widać, że je kochał, bo jak nikt jeszcze, z kim się spotkałam, nie opisywał z takim zapamiętaniem i umiłowaniem specyfiki bram, tramwajów (My w Warszawie, żyjemy życiem tramwajowym), kurzu i innych zwyczajnych elementów większego miasta. Spośród tych zdań opiewających tak pozornie błahe rzeczy wyziera sentyment i afekt do stolicy Polski z tamtych lat. Autor skupia się na kreśli dokładny obraz codziennego życia warszawiaków; gdzie chodzą po zakupy, gdzie pracują, w jakim środowisku społecznym się znajdują. Przedstawia rytuały i zwyczaje panujące wśród ,,prostego ludu”, czego przykładem może być jazda tramwajem czy targ, na którym negocjacja odnośnie ceny jest na porządku dziennym, kto na nie przychodzi, jakie typy można na nim spotkać. Słowem - realia czasów oddane nienagannie.

ZŁY to dla zwykłych obywateli bohater, a dla innych, czyli hochsztaplerów, będących przedmiotem i powodem jego licznych interwencji w pobiciach niewinnych, wróg. Z kolei dla policji stanowi podejrzanego, nic nie różniącego się od łotrów, nieważne czy działa słusznie, czy nie. Najistotniejszy dla milicji jest fakt, że łamie on prawo. Tyrmand buduje wokół niego towarzystwo, że tak je określę, bohaterów ciekawych i zróżnicowanych, do jakich łatwo się przyzwyczaić, zapałać sympatią, niechęcią lub - w pewnym momencie fabuły - mieszaniną obu uczuć, czegoś nie do końca uchwytnego: myślimy o nich niepochlebnie, ale jednak zdarzają się chwile, kiedy dochodzimy do wniosku, że może mają w sobie cząstkę dobra. Tyrmand z właściwą dla swojego pióra swobodą i płynnością przechodzi od wątku romantycznego do tematyki kryminalnej. Od sceny towarzyskiej, odzwierciedlającą obyczajowość Warszawy, do awanturniczej, z użyciem przemocy. Bardzo dobra cecha pisarza.

Książka nie przynudza, mimo że tempo akcji w dużej mierze nie jest szybkie. Znajdują się w niej fragmenty, które są nacechowane dynamizmem i niepewnością odnośnie dalszych losów postaci, ale przeważa kompozycja średnio rozwijającej się fabuły. Nie nuży to jednak czytelnika (a przynajmniej mnie), lecz pozwala rozkoszować się każdym kolejnym zdaniem tak dobrze napisanym. Dzięki temu, że wydarzenia nie rozgrywają się tak szybko, można poznać bliżej poszczególnych bohaterów, zobaczyć ich zachowanie w różnych sytuacjach, reakcje, historie. Równocześnie przewijają się tematy społeczno-kulturalne Warszawy, przemyślnie i skrupulatnie wplatane i omawiane. Dajemy się prowadzić Tyrmandowi po uliczkach, tonących w cieniu podwórzach, renomowanych restauracjach i szemranych, obskurnych, pokątnych barach. Poznajemy przekrój warszawskiej socjety, poczynając od prostych obywateli poprzez zamożniejszych mieszkańców i właścicieli przedsiębiorstw, na hersztach i innych podejrzanych figurach kończąc.

Odnoszę wrażenie, że czasami Tyrmand w wywodach, swych peanach opiewających Warszawę i jej obywateli, odpływa myślami. Z pasją i zapamiętaniem człowieka wielbiącego i darzącego uczuciem, jakim człowiek może żywić do miasta, serwuje czytelnikowi detale, jedne ważniejsze, drugie mniej. Ale to jest piękne, nawet wzruszające, jeżeli pomyśleć, że trochę ponad dziesięć lat po napisaniu ,,Złego” wyemigruje do Stanów Zjednoczonych.

Gombrowicz miał rację, pisząc, że wszystko lśni, brzmi, błyszczy i wibruje. Obraz komunistycznej Warszawy z lat 50. jawi się jak żywy przed oczami. Czuć go w zapachu spalin, knajp o niskiej renomie, na targu warzywnym, w kurzu odbudowywanej stolicy; słychać w stuku kół na szynach przejeżdzających co chwila tramwajów i autobusów, rozmowach toczonych ściszonymi głosami lub podniesionymi, od których niedaleko do rozpoczęcia bójki, zapalczywie prowadzonych negocjacji na targowisku, dźwięków wydawanych przez nieco zdezelowane instrumenty muzyczne pobudzane do życia przez różnej maści muzyków - zmęczonych, pijanych albo zwyczajnie dobrych; widać w ruchu panującym na przystankach, maszerujących do pracy ludziach, relaksujących się w kawiarniach warszawiakach, cieniach kładących się wieczorem na ulicach, przemijających porach roku. Leopold Tyrmand tak porusza wyobraźnię, sprawiając, że czytający niepostrzeżenie przemieszcza się razem z naratorem oraz bohaterami do miejsc, które odwiedzają i mijają. Odnosi wrażenie, że znajduje się w czasach ZŁEGO. Niezwykłe.

Z konstruowaniem wielowątkowej fabuły z wieloma postaciami jest taki problem, że nie każdemu pisarzowi udaje się rozwinąć w sposób satysfakcjonujący toczącą się akcję i losy bohaterów. Często bywa tak, że niektóre persony są pomijane, bo autor nie ma pomysłu, jakby to poprowdadzić dalej zgrabnie i treściowo logicznie. Natomiast Tyrmand dowodzi swego talentu pisarskiego, wykazując się konsekwentnością w opowiadaniu o wszystkich znaczniejszych charakterach występujących w książce. Głównych bohaterów jest kilku i każdy z nich dostaje tyle samo ,,czasu antenowego”. Ma zapewnioną wystarczającą dawkę atencji, abyśmy zdążyli poznać jego historię, przeszłość, jak się znalazł w obecnej sytuacji życiowej, z kim sympatyzuje, reakcje na toczące się wydarzenia. W ,,Złym” kryją się naprawdę interesujące, a częstokroć nawet godne podziwu, figury, jak na przykład Kuba Wirus, młody reporter chodzący codziennie w muszce, Jakub Kalodont, który kiedyś nie był tylko (a może aż!) sprzedawcą w kiosku, Filip Merynos czy wreszcie Nowak.

Podsumowując, ,,Zły” to powieść świetna, reprezentująca kawał bardzo dobrze napisanej prozy. Charyzmatyczna, urzekająca i wciągająca. Porusza dylemat odnośnie tego, czy z chuliganami radzić sobie samemu, nie wychylać się z cienia, zdać się na milicję, czy wziąć sprawy w swoje ręce. Tyrmand pokazuje również piękne strony Warszawy, która mimo że w budowie, to nadal jest piękna i pełna uroku. Zgłębia warszawski, szemrany światek hochsztaplerów, hersztów, rzezimieszków oraz innych tej maści. Znakomicie operuje słowem, jakby język dobrowolnie naginał się do jego woli. No i te zdania wielokrotnie złożone, dialogi umieszczone w ciągłym tekście (czyli nierozpoczynające się osobnej linijką)... Uwielbiam!

Dzisiaj opowiem o książce bardzo dobrej. Świetnie napisanej, wielowątkowej, poznawanej przez czytelnika z wielu perspektyw, ze sposobem tworzenia dialogów, który nikt już nie praktykuje. A szkoda.
Opowiem o Złym.

,,Zły” to wielowątkowa powieść, ni to kryminalna, ni to romans brukowy, ni to powieść społeczna. Zabawa gatunkami Leopolda Tyrmanda w najlepszym wydaniu,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Gombrowicz przedstawia obraz niewygodny, gdyż zawiera niestosowność wobec patriotycznych ideałów okupowanej przez hitlerowców Polski. Nie chodzi tu o wcale o tytuł, który w oczach ludzi prostodusznych może jednoznacznie wskazywać treść. Gombrowicz dokonuje tutaj wręcz zamachu na religijność, walkę narodowowyzwoleńczą. Czytając, nie czuje się tych wartości w pełnej krasie. Brak im tej doniosłości i szlachetności do jakich się przyzwyczailiśmy, mówiąc o tym okresie. Odwieczne rytuały pozostają już wyłącznie ,,pustą formą”. Ciężko w nie wierzyć całkowicie i z pełnym zaangażowaniem. Odważne posunięcie, ale jakże celne, dopracowane, niesamowite.

Następuje kryzys, wyczerpanie sił i energii, znowuż wcale nie niewyczerpalnych. Fascynacja oraz deprawacja Fryderyka i Witolda rodzą się z chęci, aby w atmosferze wypalenia emocjonalnego przywrócić uczucia i zachwyt. Młodość to ostatnie ognisko zdolne ożywić nastroje w ówczesnym, zmartwiałym świecie. Dwaj dżentelmeni, reprezentujący Starość, próbują związać ją z Młodością. Chcą wydobyć jej wewnętrzny ogień, niepokorę, cielesne przyciąganie. Przebudowują rzeczywistość i kreują sceny, by osiągnąć cel - ujawnić, uzewnętrznić pożądanie Karola i Anieli.

Oprócz erotyki i cielesności mamy tutaj zbrodnię i okrucieństwo. W gombrowiczowskiej kreacji elementy te są ze sobą ściśle związane. Bohaterowie uważają za konieczne morderstwo, aby doszło do ostatecznego połączenia, czyli pobudzenia. Jak napisał wydawca: ,,(...) tak jakby stary świat trzeba było koniecznie własnymi rękami zamordować, by nowy mógł ożyć na jego ruinach”.

W zasadzie gdyby nie patrzeć na historię przez aspekty kontrowersyjne dla ówczesnej sytuacji historyczno-politycznej oraz nie brać pod uwagę podwójności znaczenia działań Witolda i Fryderyka, okazałoby się, że jest ona całkiem prosta. Ot co, opowieść o dwójce młodzieży, w dużym uogólnieniu. Jednakże Pornografia nie miałaby racji bytu bez nieustannych, zawiłych, acz istotnych przemyśleń Witolda. Jego wywody toczą się nieprzerwanie, umysł skrupulatnie i dokładnie analizuje, przetwarza oraz poddaje próbie interpretacji każdy dotyk, zachowanie czy spojrzenie, nacechowane cielesnością, które ma w sobie ikrę lub żar. Ta właśnie cielesność, nad którą roztacza swe myśli stanowiła ważną oprawę wszystkich wydarzeń. Z pozoru bagatelne gesty, przepuszczone przez głowę Witolda, nabierają odpowiedniego, głębszego znaczenia. To moment, gdzie włączamy się do spisku, bierzemy czynny, świadomy udział w niejakiej psychomanii. Wariacje dwóch mieszczan stają się naszymi wariacjami.

W ,,Pornografii" Gombrowicz nie wszystkie dialogi wyróżnia spośród całego tekstu i nie rozpoczyna każdej wypowiedzi myślnikiem. Często rozmowy przeplatają się w jednym fragmencie, akapicie, z reakcjami w umyśle Witolda. Od razu znamy jego impresję czy zdanie na dany temat. Taka nieoczywista i odważna zmiana, przełamanie reguły pisania powieści wypada znakomicie. Nie wytrąca z rytmu (czytania) ani nie nastręcza trudności. Zabieg pomaga jeszcze bardziej wczuć się w fabułę, być jeszcze bardziej zaangażowanym w toczące się wydarzenia. Pełne wejście w psychikę Witolda.

Gombrowicz to inny poziom wszystkiego. Poznania, literatury, myślenia, stylu, imaginacji czy kreacji. Ci, którzy czytali Ferdydurke świetnie zdają sobie z tego sprawę. Pisarz oryginalny i twórca niekonwencjonalny.

Czyli polecam.

Gombrowicz przedstawia obraz niewygodny, gdyż zawiera niestosowność wobec patriotycznych ideałów okupowanej przez hitlerowców Polski. Nie chodzi tu o wcale o tytuł, który w oczach ludzi prostodusznych może jednoznacznie wskazywać treść. Gombrowicz dokonuje tutaj wręcz zamachu na religijność, walkę narodowowyzwoleńczą. Czytając, nie czuje się tych wartości w pełnej krasie....

więcej Pokaż mimo to

Więcej opinii

Aktywność użytkownika corpseenemy

z ostatnich 3 m-cy

Tu pojawią się powiadomienia związane z aktywnością użytkownika w serwisie


ulubieni autorzy [8]

Stanisław Lem
Ocena książek:
7,3 / 10
138 książek
9 cykli
3261 fanów
Michaił Bułhakow
Ocena książek:
7,3 / 10
46 książek
3 cykle
Pisze książki z:
1302 fanów
Jeremy Clarkson
Ocena książek:
6,9 / 10
24 książki
2 cykle
337 fanów

statystyki

W sumie
przeczytano
134
książki
Średnio w roku
przeczytane
15
książek
Opinie były
pomocne
229
razy
W sumie
wystawione
88
ocen ze średnią 7,6

Spędzone
na czytaniu
1 023
godziny
Dziennie poświęcane
na czytanie
23
minuty
W sumie
dodane
0
cytatów
W sumie
dodane
0
książek [+ Dodaj]