Marcin

Profil użytkownika: Marcin

Nie podano miasta Nie podano
Status Czytelnik
Aktywność 6 lata temu
25
Przeczytanych
książek
25
Książek
w biblioteczce
24
Opinii
49
Polubień
opinii
Nie podano
miasta
Nie podano
Dodane| Nie dodano
Młody bloger, którego czytanie jest, było i będzie największą pasją.

Opinie


Na półkach:

Reportaż Johna Dougilla to książka trudna i skomplikowana, dokładnie taka, jaka od zawsze była religia Japończyków. Autor próbując zgłębić mentalność mieszkańców tego kraju, zafundował nam ciekawą lekcję historii, która przeplata się z jego osobistymi doznaniami.

Treść książki okazała się dla mnie zupełnym zaskoczeniem, nie spodziewałem się takiej formy przekazu. Sądziłem, że Dougill skupi się na opisaniu swojej podróży po Japonii, przeprowadzając przy okazji rozmowy z ukrytymi chrześcijanami. Tymczasem mamy do czynienia z obszernym wykładem, który autor rozpoczyna od relacji z przybycia Franciszka Ksawerego do Japonii.

Nie da się nie zauważyć, że "300 lat milczenia" przypomina bardziej lekcję historii niż reportaż podróżniczy. Konsekwencją tego jest brak lekkości, książkę momentami czyta się opornie, przyłapałem się wiele razy na sprawdzaniu ilości stron do końca rozdziału. Autor pisząc o chrystianizacji Japonii i jej skutkach, nie omija żadnych detali, stara się obszernie wyczerpać temat. Efektem tego jest duża ilość suchych faktów, które pozbawione są komentarza. Zdecydowanie zbyt mało uwagi poświęca się czasom współczesnym, większość nawiązań jest do przeszłości, co jest oczywiście dobre, aczkolwiek w tym przypadku proporcje są nie do końca właściwe.

Sam reportaż jest zbitką najprzeróżniejszych tekstów kultury, bibliografia zawiera ogromną ilość dzieł. Sam John Dougill niewiele wniósł do książki, jego pobyt wśród ukrytych chrześcijan został opisany zbyt krótko, a to właśnie na podstawie tych zdarzeń powinna być oparta książka.

Nie można jednak powiedzieć, że jest ona drętwa czy nieinteresująca. Historia prześladowań chrześcijan została przedstawiona w bardzo dobry sposób. Autora fascynuje mentalność bohaterów. Zastanawia się nad motywami męczenników, próbuje wniknąć w umysł zdrajców, a także zastanowić się, z czego wynika tak wielka otwartość religijna Japończyków. Porusza tematy nawróceń i ich motywy, snuje domysły na temat agresji innowierców skierowanej w chrześcijan. Zachodzi w głowę, z jakiego powodu ta religia została uznana przez szogunów za wywrotową i niebezpieczną. Wszystko zostaje dogłębnie poruszone i zbadane.

John Dougill stara się przedstawić nam te zagadnienia ze wszystkich stron. Opisuje prawie każdą postać, która miała większy lub mniejszy wpływ na chrystianizację Japonii. Najczęściej są to postacie interesujące, o barwnym życiu, co nie znaczy, że zawsze tak jest. Bywa, że rola opisywanych historycznych postaci jest znikoma i najprawdopodobniej nie utrwali nam się w pamięci. W niektórych przypadkach autor wprowadza dygresje, które ciągną się zbyt długo i nie oddziałują na odbiorców. Spora ilość takich zabiegów spowalnia akcje, co sprawia, że książki nie czyta się już tak płynnie.

Autor wiele razy opisuje dzieła innych autorów, z którymi zgadza się lub polemizuje. Najczęściej pojawia się Shusaku Endo i jego książka "Milczenie". Można zaobserwować, że dzieło Dougilla przypomina pracę zbiorową, w której on występuje jako redaktor naczelny. Łączy wszystkie wątki w całość i dodaje coś od siebie.

"300 lat milczenia" zawiera także czarno-białe zdjęcia, które umieszczone są w jednym miejscu książki. Gdyby zostały one umieszczone przy fragmentach tekstu, które ich dotyczą, osoby czytające mogłyby lepiej zobrazować sobie opisywane przez Dougilla sytuacje.

Ten reportaż jest z góry skazany na sukces, między innymi z tego powodu, że jego tematyka jest naprawdę interesująca. Do wykonania można by się przyczepić, niestety, ale książka zawiera wiele skaz, które przeszkadzają w prawidłowym odbiorze książki. Ujmuje mnie tu natomiast zaangażowanie autora, oraz jego obiektywizm. Nie boi się krytykować i piętnować niektórych zachowań, zarówno z jednego jak i drugiego obozu. Co by nie mówić złego o tej książce, jest ona i tak szalenie ciekawa, a z powodu coraz mniejszej liczby ukrytych chrześcijan, może być to ostatnia taka książka. Warto przeczytać, zderzenie wielu kultur w tej książce daje mieszankę, która przyciągnie czytelników. Wiele aspektów jest zaniedbanych lub nie do końca dobrze wykonanych, co nie zmienia faktu, że zasadnicza kwestia została w tej pozycji wystarczająco wyczerpana.

Ocena 6,5/10

John Dougill - 300 lat milczenia - w poszukiwaniu ukrytych japońskich chrześcijan
Recenzja pochodzi z mojego bloga http://ksiazkadoplecaka.pl/

Reportaż Johna Dougilla to książka trudna i skomplikowana, dokładnie taka, jaka od zawsze była religia Japończyków. Autor próbując zgłębić mentalność mieszkańców tego kraju, zafundował nam ciekawą lekcję historii, która przeplata się z jego osobistymi doznaniami.

Treść książki okazała się dla mnie zupełnym zaskoczeniem, nie spodziewałem się takiej formy przekazu. Sądziłem,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Ta książka ma w sobie coś przyciągającego. Być może poruszającą wyobraźnię okładkę, oryginalny pomysł na fabułę, a może po prostu intrygujący opis. Co by to nie było, ta książka ma swój urok.

Kalina Milewska to znana i lubiana pisarka kryminałów. Od jakiegoś czasu cierpi jednak na kryzys twórczy, a jej ostatnia książka była niewysokich lotów. Postanawia, że wyjedzie do Sadkowa, aby w znajdującym się tam pensjonacie, pozbierać myśli i znaleźć wenę.

Maciej Tarski jest wydawcą Kaliny i odkrywcą jej wielkich umiejętności. Ciężko znosi problemy pisarki i pilnuje, aby tym razem stworzyła książkę na poziomie, w dodatku wyrabiając się w określonym terminie. Pewnego dnia otwierając swoją skrzynkę pocztową, zauważa przesłaną specjalnie dla niego powieść. Nie byłoby w tym nic zadziwiającego, gdyby nie to, że opowiada ona o jego życiu. Autor ma o nim doskonałą wiedzę. Wkrótce przesyła kolejne części swojej powieści, każda jest do bólu prawdziwa i porusza najgłębsze sekrety Tarskiego. Późniejsze części dotyczą także Kaliny Milewskiej. Kto jest autorem tych opowiadań i jaki ma w tym cel? A przede wszystkim skąd posiada najskrytsze sekrety redaktora i pisarki? Wiadomo, że jest rewelacyjnym obserwatorem, potrafi wniknąć w umysły bohaterów, a nawet przewidywać ich przyszłość.

Kalina Milewska i Maciej Tarski muszą za wszelką cenę zdemaskować tajemniczego stalkera.

Książka rozpoczyna się niczym najzwyklejsza obyczajówka. Akcja jest spokojna, ale nie pozwala czytelnikowi popaść w znudzenie. Dopiero tajemnicze wiadomości sprawiają, że nie można doczekać się odkrycia sprawcy całego zamieszania. Może być nim każdy, z pewnością nie będzie osoby, która zrezygnuje z szukania autora na własną rękę.

Podejrzanych jest wiele, niektórzy wykluczani są od razu, pozostali zostają pod stałą obserwacją. Kolejne rozdziały przysyłane przez stalkera sprawiają, że bohaterzy nikomu już nie ufają. Agata Kołakowska postarała się, aby każdy z bohaterów nie był wyłącznie drugoplanowym cieniem. W książce mamy do czynienia z wieloma osobami, każdy ma swoje tajemnice, słabe strony i teoretyczne motywy do gnębienia Kaliny i Macieja Tarskiego. Sprawia to, że podejrzanych osób jest kilkanaście osób (a nic nie stoi na przeszkodzie, aby autorem był osoba nieujawniająca się w książce).

Cieszę się, że Kołakowska nie przemieniła tej książki w psychologiczny thriller. Zabiłaby w ten sposób całą powieść. Tymczasem mamy okazję przeczytać wysublimowaną historię, w której bohaterowie są autentyczni i niepodrabialni. Pisarka nie miała zamiaru wzbudzić w nas strach czy współczucie, ale niekontrolowaną ciekawość, która może znaleźć swoje ujście jedynie na ostatnich kartach pozycji. Wewnętrzne problemy bohaterów także zostały poruszane, na szczęście nie przytłacza nas ich nadmiar.

Narrator nie skupia się wyłącznie na Kalinie i Macieju, ale opisuje także przeżycia pozostałych osób. Ma w tym zauważalną skłonność do częstych zmian perspektywy. Bywa, że na kilku stronach opisywane są losy czterech różnych postaci. Co zadziwiające, nie przeszkadza to w płynnym odbiorze lektury. Wręcz przeciwnie – dynamizuje to akcję.

Agata Kołakowska posiada cenioną, choć irytującą dla czytelnika zaletę – potrafi manipulować osobę czytającą, praktycznie bez przerwy i bez żadnych ograniczeń. Ileż to razy sądziłem, że jestem już bliski rozwiązania… Bywało nawet, że dalszy ciąg powieści zdawał się potwierdzać moje domysły, jednak przebieg akcji potrafił w jednej chwili diametrycznie się zmienić.

Sporą zaletą lektury jest także jej wydanie. Choć nie powinno się zwracać uwagi na wygląd książki, to nie mogę nie zauważyć, że ta pozycja po prostu do siebie przyciąga. Przemawia także do mnie to, że wydawnictwo skupiło się tylko i wyłącznie na najważniejszych szczegółach. Obecnie prawdziwą plagą są książki z ogromną czcionką, zbyt dużą interlinią, na dodatek ubogie w słowo pisane. Powoduje to, że książka wielkością przypomina atlas geograficzny, a przeczytać można ją w kilka godzin. Tutaj mamy do czynienia ze zgrabną książeczką, bogatą w treść najwyższej jakości, idealną do spakowania w podróż. Dzisiaj tego brakuje…

Opisując fabułę tej książki, chciałoby się użyć pewnego wyrażenia. Jednak gdybym to zrobił, część z Was mogłaby domyślić się zakończenia. Przejdźmy dalej…

Krytycy mogliby zauważyć, że w powieści brakuje wątków pobocznych – nie mających nic wspólnego z akcją, ale podgrzewających atmosferę i wprowadzających zamieszanie. Nie zdziwiłbym się także, gdyby stwierdzili, że poszczególni bohaterowie są zbyt stereotypowi. Gdy padną takie zarzuty nie zawaham się stanąć w obronie autorki. Uważam, że wątki poboczne byłyby tu bezcelowe, odciągałyby tylko uwagę od sedna sprawy. A co do jednowymiarowych postaci – Kołakowska w swojej książce rzeczywiście nie poświęcała zbyt dużej uwagi psychice bohaterów, co nie znaczy, że to pominęła. To nie miał być melodramat, ale książka z tajemnicą do wyjaśnienia. Ich wewnętrzne cechy zostały uwypuklone na tyle, aby czytelnikowi po prostu czytało się dobrze. Dalsze roztkliwianie się nad sferą emocjonalną bohaterów byłoby nie wskazane. Moim zdaniem wszystko jest na swoim miejscu. Parę szczegółów dałoby się poprawić, ponieważ Kołakowska ma problem z „zabawieniem” czytelnika w momentach pozbawionych dynamicznej akcji (znów wkrada się obyczajówka). Na szczęście osoba czytająca, powinna być na tyle zafascynowana intrygą, że na te detale nie powinna nawet zwrócić uwagi. Niektórzy potraktują to po prostu jako chwilę wytchnienia dla umysłu.

„Kolejny Rozdział” Agaty Kołakowskiej to prawdziwa gratka dla wielbicieli tajemnic. W żadnym stopniu nie jest krzykliwa, a mimo to absorbuje czytelnika. Autorka postarała się, aby była ona wyważona, zawierająca „klimat tamtych lat”. Muszę przyznać, że to zadanie wykonała prawie w stu procentach. Zadbała o dobro czytelnika, powstrzymując się do wynaturzonych zabiegów, które zniszczyły by aurę tej pozycji. Intryga została zbudowana w dobry sposób. Nie jest specjalnie złożona, to właśnie jej prostota przekłada się na sukces tej książki. Czytając, nasz umysł odpoczywa i relaksuje się. Można próbować szukać sprawcy, albo po prostu popłynąć z prądem i spokojnie czekać na wyjaśnienie.
Ocena 9/10
Więcej recenzji znajdziesz na blogu ksiazkadoplecaka.pl

Ta książka ma w sobie coś przyciągającego. Być może poruszającą wyobraźnię okładkę, oryginalny pomysł na fabułę, a może po prostu intrygujący opis. Co by to nie było, ta książka ma swój urok.

Kalina Milewska to znana i lubiana pisarka kryminałów. Od jakiegoś czasu cierpi jednak na kryzys twórczy, a jej ostatnia książka była niewysokich lotów. Postanawia, że wyjedzie do...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

„Świadek” to książka Güntera Kriegera, pisarza lubującego się w powieściach historycznych, głównie osadzonych w średniowieczu. Ta pozycja to chrześcijańska beletrystyka. Akcja rozgrywa się w pierwszym wieku naszej ery, około roku 30. Głównym bohaterem jest Stefaton, młody Grek, członek aktorskiej trupy. Jego życiową miłością jest Sara – Żydówka.

Pewnego dnia Stefaton za namową swojej wybranki, słucha nauk Galilejskiego rabbiego – Jezusa Chrystusa. Jego słowa wywierają na nim duże wrażenie. Postanawia, że odejdzie z aktorskiej grupy, aby poświęcić się bardziej szanowanemu zajęciu. Ma zamiar zagrać jeszcze tylko w ostatnim przedstawieniu – ,,Laureolusie”. To właśnie podczas grania tej sztuki, młody mim zostanie skazany na dwa lata służby w rzymskich garnizonie, za obrazę majestatu władzy. Sytuację pogarsza fakt, że garnizon Stefatona, zajmuje się ukrzyżowaniami.

Jak wiadomo pozycja ta w większości składa się z fikcji literackiej, ale autor kierował się oczywiście prawdziwymi postaciami i wydarzeniami. Stefaton (właściwie Stephaton), to według pisarza żołnierz, który podawał ukrzyżowanemu Jezusowi, gąbkę nasączoną octem. Natomiast Sara, jest bezimienną kobietą, która namaściła Chrystusa w Betanii drogocennym olejkiem. „Świadka” można zaliczyć jako biblijny apokryf, tyle że w tej sytuacji nikt nie będzie miał wątpliwości co do prawdziwości utworu.

Tematy na dobrą powieść biblijną już prawie się wyczerpały. U Kriegera jednak bohaterami są osoby, które nie znane są szerszej publiczności. Dzięki temu jest jeszcze w stanie zaskoczyć i zainteresować czytelnika.

Mimo że zasadniczo głównym bohaterem jest Stefaton, nie zawsze poświęca mu się należytą uwagę. Podczas procesu Jezusa, czasem schodzi na drugi plan i informacje o jego uczuciach są ogólnikowe. Sporo wątków jest także poświęconych tylko i wyłącznie Sarze, co umniejsza jeszcze role Greka w książce. Nie można mieć tego autorowi za złe, ponieważ nie miała być to zwykła powieść z banalnym szczęśliwym zakończeniem, ale książka z której wyciągniemy odpowiednie wartości, a nie dałoby się osiągnąć tego celu, gdyby Krieger skupił się tylko na greckim aktorze.

Wracając do odpowiednich wartości – dla chrześcijan będzie to interesująca lektura, w końcu porusza ona ich wiarę. W dodatku jest pisana ona nie tylko dużo lżejszym piórem niż Biblia, nie tylko przedstawia wydarzenia z perspektywy uczniów Jezusa, ale także jego oprawców (tych bezpośrednich i pośrednich). Niestety, autentyczność tych wydarzeń jest wątpliwa, w końcu to apokryf. Pomimo tego, autor w ciekawy sposób starał się uzupełnić fragmenty nieporuszone w Piśmie Świętym, a zrobił to w sposób tak dobry, że bywały momenty, że aż chciało się wierzyć w przedstawioną przez Güntera Kriegera wersję wydarzeń. Osobę wierzącą z pewnością najdzie ochota na refleksje.

Niestety, nie mam dobrej wiadomości dla osób niewierzących. Gdy potraktuje się ją po prostu jako powieść osadzoną w I wieku, szybko dojdzie się do wniosku, że nie ma sensu poświęcać czasu na jej czytanie. Dynamiczna akcja kończy się w momencie, gdy Stefaton zostaje aresztowany za publiczną obrazę. Dalej musimy się zmierzyć z przedstawieniem lekko zmienionej biblijnej wersji męki Jezusa Chrystusa, w której brakujące lub niedopowiedziane fragmenty są przez autora dodane, zgodnie z jego wyobrażeniem. Postacie Stefatona i Sary trochę się rozmyły, stają się one drugoplanowe, są one po prostu narzędziem wykorzystanym przez Kriegera. Być może taki był właśnie zamiar autora, choć zapowiedzi wydawnictwa i opis książki, w ogóle na to nie wskazywały. Jednakże nie sposób nie pochwalić autora za umiejętne przedstawienie kontrastu między wątpiącym Grekiem, a bogobojną Sarą. Ukazany dylemat moralny Stefatona, również zasługuje na aprobatę czytelników. Aż chciałoby się poczytać o tym dłużej. Kolejny raz…

Skupiając się na rzeczach czysto wizualnych, można dodać, że książkę czyta się szybko, co z pewnością jest zasługą dużej czcionki i sporej interlinii. Gdyby zmniejszyć to wszystko do uniwersalnych rozmiarów, „Świadek” straciłby co najmniej 25% objętości.

Krieger stosuje także ciekawy zabieg artystyczny. W momencie, gdy chce wyróżnić ważne zdanie, lub zaakcentować pojedynczy wyraz w zdaniu, celowo z w i ę k s z a w n i m o d s t ę p y.

Nie jest łatwo ocenić jednoznacznie „Świadka” Güntera Kriegera. Książka ciekawa, zwłaszcza dla wierzących, ponieważ w zadziwiająco lekki sposób przedstawia wydarzenia z tego okresu, aż do momentu zmartwychwstania Jezusa. Aby stworzyć wrażenie powieści, autor dodaje wątki Stefatona i Sary. Niestety jest ich za mało i zostały niedostatecznie zgłębione. Dlatego twierdzę z całą pewnością, że te postacie pojawiły się w książce wyłącznie po to, aby stać się naszymi przewodnikami na Golgocie. Cały ten epizod został już obiektywnie opisany w Biblii. Krieger szukał osoby, którą może wykorzystać, aby to z jej perspektywy przeprowadzić nas ponownie przez mękę Zbawiciela. Tytuł książki jest nieprzypadkowy. Jako powieść jest ona co najwyżej średnia, po potraktowaniu jej jako apokryf, zyskuje na wartości. Zdajemy sobie oczywiście sprawę, co do autentyczności tych wydarzeń, niemniej jednak czas spędzony z książką, z pewnością nie będzie można przypisać na straty.

Nie muszę chyba dodawać, że ateistom ta książka do serca nie przypadnie. W tym przypadku kontrast pomiędzy wyznawanymi przez nich wartościami, a treścią książki, będzie dla nich zbyt duży.

Ocena 7,5/10

Więcej recenzji znajdziesz na blogu ksiazkadoplecaka.pl

„Świadek” to książka Güntera Kriegera, pisarza lubującego się w powieściach historycznych, głównie osadzonych w średniowieczu. Ta pozycja to chrześcijańska beletrystyka. Akcja rozgrywa się w pierwszym wieku naszej ery, około roku 30. Głównym bohaterem jest Stefaton, młody Grek, członek aktorskiej trupy. Jego życiową miłością jest Sara – Żydówka.

Pewnego dnia Stefaton za...

więcej Pokaż mimo to

Więcej opinii

Aktywność użytkownika Marcin Szkodziński

z ostatnich 3 m-cy

Tu pojawią się powiadomienia związane z aktywnością użytkownika w serwisie


statystyki

W sumie
przeczytano
25
książek
Średnio w roku
przeczytane
3
książki
Opinie były
pomocne
49
razy
W sumie
wystawione
25
ocen ze średnią 8,2

Spędzone
na czytaniu
130
godzin
Dziennie poświęcane
na czytanie
3
minuty
W sumie
dodane
0
cytatów
W sumie
dodane
0
książek [+ Dodaj]