Jesteśmy społecznością, która kocha książki

Kiedyś na rozmowie o pracę Pani odpowiedzialna za przeprowadzenie ze mną tej konwersacji zapytała mnie nieszablonowo - "Czy lubi pani filmy o kosmosie?"
Owe pytanie raczej zbiło mnie z tropu gdyż nie miała za wiele wspólnego z posadą o którą się ubiegałam, ale odpowiedź brzmiała przecząco.
Nie jestem fanką podbojów niebios być może tylko dlatego, że myśląc "kosmos", widzę "kosmici, czy inni Marsjanie - jak Ci z filmu 'Obcy'"
Po przeczytaniu tej książki przetarłam oczy, że jednak KOSMOS to znacznie więcej.
Co by się stało, gdyby spadł na nas deszcz ulotek z zapytaniem "Hej! Czy chcesz wyruszyć na podbój Marsa? Zgłoś się do programu Genesis by wraz z pozostałą jedenastką swoich równieśników podjąć się tej misji".
Na ty mniej więcej opiera się fabuła, pierwszego tomu.
Czytałam recenzje, które nie były przychylne faktowi, że my, czytelnicy już po kilku stronach dowiadujemy się tego, co uczestnicy projektu odkryją dopiero na ostatnich stronach.Moim zdaniem jednak, było to dobrym posunieciem, dzięki czemu rozdział, które były opisane jako te "POZPLANEM" były zrozumiałe, ciekawe i nie ciągneły się w nieskończoność.
Poza 12-tką głównych bohaterów, poznajemy też te trochę bardziej poboczne, ale bynajmniej nie mniej barwne. Warto tu zwrócić uwagę na różnorodność każdej postaci. Między kartkami poznajemy Andrew i Harmony, dwie postacie nie biorące udziału w galaktycznym RealityShow. Niemniej jednak obie owiane pewnym mistycyzmem i tajemnicą, która powoduje, że to postacie dodają całości pewnego smaczku i nie szablonowości - są one w pewnym sensie szare i wyprane emocjonalnie, ale przy tym są równie kolorowe!
Wracając do głównego wątku - czyli 6 minutowych randek. Pomysł wydawał mi się dosyć dziwny. Jak znaleźć miłość na całe życie w szklanej kuli, mając do dyspozycji jedynie 6 minut i dodatkowo będąc oddzielonym od tej drugiej osoby niezniszczalną szklaną ścianą? W pewnym momencie zrobiło się to jednak magiczne i w pewien sposób wyczekiwane. Zwłaszcza gdy w grę wchodził wybór między dwoma chłopcami, a ja jako czytelniczka lubiłam tylko jednego z nich i o jemu kibicowałam.
Można się było spodziewać, że główna bohaterka będzie nieco odstawać od reszty. Rzadko się zdarza, że jest ona jedną z tych która ubiera się w najlepsze ubrania, a na twarz kładzie kilka centymetrów makijażu. Tak i jest tutaj, jest raczej prostą dziewczyną, która na randkę woli się ubrać w wytarte jeansy.
Nie będę zdradzać więcej szczegółów, a jak ktoś pokusił się o przeczytanie tych kilku zdań, to mam nadzieję, że ślinka trochę pociekła. Książkę polecam, polecam zagłębić się w los 12-tki wyrzutków, którzy zostali wybrani by polecieć w kosmos.
Kończy się lekką "petardą" cliffhangerem, który zapewnił sobie sięgnięcie po kolejny tom.

Kiedyś na rozmowie o pracę Pani odpowiedzialna za przeprowadzenie ze mną tej konwersacji zapytała mnie nieszablonowo - "Czy lubi pani filmy o kosmosie?"
Owe pytanie raczej zbiło mnie z tropu gdyż nie miała za wiele wspólnego z posadą o którą się ubiegałam, ale odpowiedź brzmiała przecząco.
Nie jestem fanką podbojów niebios być może tylko dlatego, że myśląc "kosmos", widzę...

Nie jestem oczywiście zawodową blogerką specjalizującą się w pisaniu recenzji, ale po przeczytaniu tej książki poczułam chęć napisania tu paru zdań.
Mojej biblioteczce non stop przybywa książkowych nowości, które dopiero co przyozdobiły półki księgarni, niektóre nawet tygodniami leżą w foliowej oprawie. Książka "Lucian", wpadła mi w ręce przypadkiem gdy koleżanka robiła ogólnie porządki - chciała ją sprzedać na skupie, i dostała by pewnie za nią kilka groszy - dlatego przygarnełam ją pod swoje skrzydła.
Ciągneło mnie do niej jak głównych bohaterów powieści.
Dlaczego? Podejrzewam za zatęskniłam za starymi czasami gdy książki fantastyczne wydawały się proste i schematyczne. Lata temu zakochałam się również w dziełach Becci Fitzpartick, więc swoje udziały pewnie miał ten skrzydlaty chłopak na okładce.
Właśnie okładka, przyznam się, że w moje gusta nie uderza. Zwłaszcza teraz gdy oprawy graficzne potrafię zapierać dech w piersiach.
Ale, ale stare dobre przysłowie mówi, żeby książki po okładce nie oceniać!
Ta powieść odchodzi od schematów, które w tamtych czasach były na topie. Powiedziała bym nawet, że te skrzydła na oładce wprowadzają czytelnika w błąd, bo to opowieść nie jest o aniołach. Jest o czymś z czym nigdy się jeszcze nie spotkałam. Nie jest banalna, bohaterowie nie są banalni i jakby szeroko spojrzeć na zakończenia większej ilości romansów to zakończenie też jest niestandardowe.
Główna bohaterka nie jest idealna. Czasem nawet myśli się o niej jak o wariatce i to nie do końca w takim pozytywnym znaczeniu. Często nawet zastanawiałam się przebiegając wzrokiem po kartkach czy to na pewno toczy się w odpowiednim kierunku.
Bohater płci męskiej też nie jest typowym. Razem z nim szukamy odpowiedzi- kim jest. I odpowiedź ta nie jest przewidywalna.
Daje jej 7 - czytało się ją dobrze i szybko. Fabularnych zapychaczy nie było - jednak końcówka potoczyła się za szybko - to był szybkie 100 stron na wszelakie wyjaśnienia.

Nie jestem oczywiście zawodową blogerką specjalizującą się w pisaniu recenzji, ale po przeczytaniu tej książki poczułam chęć napisania tu paru zdań.
Mojej biblioteczce non stop przybywa książkowych nowości, które dopiero co przyozdobiły półki księgarni, niektóre nawet tygodniami leżą w foliowej oprawie. Książka "Lucian", wpadła mi w ręce przypadkiem gdy koleżanka robiła...

Świetna. Książka była taka inna. Bardzo dobra. Główni bohaterowie książki wprost mnie urzekli. Ciekawi mnie co będzie dalej ...na pewno sięgnę po kolejne tomy.

Świetna. Książka była taka inna. Bardzo dobra. Główni bohaterowie książki wprost mnie urzekli. Ciekawi mnie co będzie dalej ...na pewno sięgnę po kolejne tomy.