„Pozorantka”. Najbardziej przerażające jest to, co jest bliskie

LubimyCzytać LubimyCzytać
25.02.2022

Inspirowany historią Eleny Ferrante thriller psychologiczny to jedna z najbardziej wyczekiwanych książek tego roku. „Pozorantka” nie zawodzi. Wciąga i fascynuje tak, jak potrafią to zrobić tylko seriale dokumentalne o seryjnych mordercach, a jednocześnie przypomina na czym dokładnie polega magia czytania.

„Pozorantka”. Najbardziej przerażające jest to, co jest bliskie

Debiut Alexandry Andrews to zdecydowanie najlepsze, co można było wyciągnąć z tajemnicy roztoczonej wokół autorki „Genialnej przyjaciółki”. „Pozorantka” stanowi fascynujące studium oszustwa i niezwykle wciągającą podróż przez umysł głównej bohaterki, który z każdą stroną wydaje się coraz mniej… racjonalny. Na poły inspirowany Eleną Ferrante, na poły „Utalentowanym panem Ripley”, thriller będzie zdecydowanie jednym z najgłośniejszych tytułów tego roku.

Florence – główna bohaterka „Pozorantki” ma dwadzieścia sześć lat, pracuje jako asystentka w dużym wydawnictwie i jak niemal każdy w branży książkowej – desperacko marzy o zostaniu pisarką. To, co chyba najbardziej niepokojące w postaci głównej bohaterki to fakt jak wyjątkowo łatwo się z nią zidentyfikować. Florence jest outsiderką i jak wielu, pragnie rzeczy, które są poza jej zasięgiem, za bardzo martwi się tym, co ludzie o niej pomyślą, i nigdy nie mówi tego, co naprawdę myśli. W efekcie nosi w sobie bardzo wiele emocji, które nigdzie nie znajdują ujścia, a jedynym sposobem na radzenie sobie z nimi, jaki wypracowała, jest wkładanie ręki pod kran z gorącą wodą. W którymś momencie Florence przestaje się jednak przejmować konwenansami, „odpina wrotki” i wtedy zaczyna się prawdziwa zabawa.

– Madame Wiiil-cock?
Gwałtownie uchyliła lewą powiekę; wdarło się pod nią ciepłe żółte światło. Przez pole widzenia przesunęła się rozmazana biała postać. Zamknęła oko.
– Madame Wiiil-cock?
Coś przenikliwie pikało. Tym razem zmusiła się do otwarcia obojga oczu. Leżała w niewygodnym łóżku za brudnymi zasłonami.
– Madame Wiiil-cock?
Sztywno obróciła głowę. Na krześle obok niej siedział mężczyzna w mundurze; wyglądał jak wojskowy. Opierał łokcie na udach i natarczywie się jej przyglądał. Jego nabrzmiała twarz miała rysy plastikowej lalki. Nie uśmiechał się.
– Madame Wiiil-cock? – powtórzył po raz czwarty.
– Helen? – wychrypiała.
– Helen. – Mężczyzna skinął głową. – Wie pani, gdzie pani jest?
Rozejrzała się.
– W szpitalu?
– Zgadza się. Wczoraj pani ostro balowała.
– Ja balowałam?
– I to ostro.
Roześmiała się cicho, bezwiednie.

Alexandra Andrews, „Pozorantka”

Obok trochę niestabilnej, zahukanej Florence mamy Maude Dixon – tajemniczą autorkę największego bestsellera ostatnich lat, o której (poza zmyślonym imieniem i nazwiskiem) nie wiadomo absolutnie nic. I kiedy cały światek wydawniczy w książce huczy od spekulacji na temat jej prawdziwej tożsamości, czytelnik zaczyna rozumieć, że pytanie „kim jest Maude Dixon?” nie jest nawet w połowie tak interesujące jak inne – „kim tak naprawdę jest Florence Darrow?”.

Trzymająca w napięciu, skupiona wokół mocnych, wyrazistych bohaterek powieść 
o zaskakujących zwrotach akcji. Sławna powieściopisarka i pochodząca z małego miasteczka dziewczyna z aspiracjami do wielkiej kariery ścierają się w walce o majątek i sławę.
Maria Semple, autorka „Gdzie jesteś, Bernadette?”

Fabuła debiutanckiej powieści Andrews jest po prostu bezbłędna. Mnożące się z każdą stroną tajemnice i nieprawdopodobne zwroty akcji sprawiają, że od jej książki po prostu nie można się oderwać. Pisarka w swoim thrillerze porusza jeszcze jeden wyjątkowo gorący dzisiaj temat – jaki wpływ na nas i nasze zdrowie psychiczne mają social media. I nie chodzi tylko o możliwość budowania swojej tożsamości od zera, prezentowanie zakłamanej rzeczywistości i nieustanne porównywanie się do nierealnych, najczęściej nieistniejących wzorców. Ale także o to, jak naturalnym stało się dzisiaj podglądanie i śledzenie innych osób.

Wszyscy sprawdzamy dzisiaj w mediach społecznościowych nowych znajomych, stalkujemy byłych i z niezdrową fascynacją śledzimy prywatne życie gwiazd. Gardzimy paparazzi, ale kochamy oglądać zrobione przez nich zdjęcia, a media społecznościowe jak nigdy wcześniej dają nam dostęp do intymnego świata osób, których nigdy nie poznaliśmy. Jeśli wszyscy to robimy, to czym się w takim razie różnimy od stalkerów? A może media społecznościowe z nas wszystkich uczyniły dzisiaj trochę „creeperów”?

Alexandra Andrews doskonale wie, że najbardziej przerażające jest to, co jest najbardziej bliskie. W jakiś sposób udało się jej znaleźć idealny balans między tym, co wiarygodne, a tym, co absolutnie nieprawdopodobne. Postać Florence niepokoi nie dlatego, że nie jesteśmy w stanie zrozumieć jej zachowań, ale właśnie z tego powodu, że jej szaleństwo to tylko subtelny krok dalej od zachowania każdego z nas.

„Pozorantka” to w efekcie dużo więcej niż sprawny thriller psychologiczny, a przy tym autorka nie epatuje niepotrzebną przemocą, drastycznymi obrazami i tanim suspensem. Zamiast tego mamy tu cięty humor, świetne dialogi i lekkie pióro. To gotowy scenariusz na film, nic więc dziwnego, że prawa do ekranizacji powieści sprzedano błyskawicznie. Dawno już na rynku nie było tak zaskakującej, błyskotliwej i diabelnie wciągającej książki.

Płynnie i gładko napisana, z błyskotliwym wątkiem – a jednocześnie aż kipi nieodpartą intensywnością i niepowtarzalnym smaczkiem. Wielkie brawa!
A.J. Finn, autor „Kobiety w oknie”

Alexandra Andrews – pracuje jako dziennikarka, redaktorka i copywriterka w Nowym Jorku i w Paryżu. „Pozorantka” to jej pierwsza powieść. Autorka mieszka z mężem i dziećmi na Brooklynie.

Książka „Pozorantka” jest już dostępna w sprzedaży.

Artykuł sponsorowany.


komentarze [2]

Sortuj:
Niezalogowany
Aby napisać wiadomość zaloguj się
iwonex 01.03.2022 18:57
Czytelniczka

Chyba się skusze
i przeczytam

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
LubimyCzytać 25.02.2022 10:31
Administrator

Zapraszamy do dyskusji.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post