„Ogromny kapitał daje władzę“ - mówi Krzysztof Domaradzki, autor powieści „Sprzedawca“

LubimyCzytać LubimyCzytać
15.07.2020

Z Krzysztofem Domaradzkim, autorem powieści „Sprzedawca” i trylogii łodzkiej o komisarzu Tomku Kawęckim rozmawiamy o wielkim biznesie, psychopatach i o tym, czy pójście w politykę to łatwiejsza ścieżka kariery niż droga przedsiębiorczości. Autor zdradza nam również, jak wygląda jego system pracy i dlaczego warto jest wstawać o 5 rano. Zapraszamy!

„Ogromny kapitał daje władzę“ - mówi Krzysztof Domaradzki, autor powieści „Sprzedawca“

Sprzedawca Krzysztof Domaradzki[OPIS WYDAWCY] Prestiżowa praca, wystawne życie, przygodny seks, narkotyki, pieniądze, władza. To warszawska codzienność Kacpra Bergera – błyskotliwego i chorobliwie ambitnego młodego milionera, konsekwentnie wykuwającego swoją drogę w biznesie. Jednak Berger to nie tylko pędzący przez życie człowiek sukcesu. To także hedonistyczny psychopata, który czerpie przyjemność z dręczenia i wykorzystywania kobiet.

Urodzony sprzedawca i cyniczny manipulant, dla którego liczy się tylko jedno – zwyciężanie. Bez względu na koszty, bez względu na to, ile osób trzeba zgnieść po drodze.

W perfekcyjnie zaprojektowanym życiu Bergera zaczynają się pojawiać rysy, kiedy na trop jego zbrodni trafia dwoje policjantów z Komendy Stołecznej Policji – doświadczona komisarz Maria Falk i starszy aspirant Oleg Gusiew.

Ta książka nie jest typowym kryminałem. To wykorzystująca kryminalną oś fabularną opowieść o wynaturzonej stronie dużego polskiego biznesu. Momentami prześmiewcza i zabawna, momentami przerażająca. Pokazująca przykre konsekwencje przerośniętego ego, nieracjonalnych ambicji, braku etyki w biznesie i życiu. A także szkodliwej wiary w to, że pieniądze, kontakty i pozycja zawodowa gwarantują górnym kilku procentom społeczeństwa większe prawa niż reszcie obywateli.

Autor czerpie garściami ze swojego doświadczenia z pracy w „Forbesie”, największym magazynie ekonomicznym w Polsce, oraz setek rozmów przeprowadzonych z topowymi przedsiębiorcami. Sprzedawca demaskuje warszawskie elity i pokazuje, co tak naprawdę dzieje się w najdroższych apartamentach stolicy.

Adam Jastrzębowski: Czy gdy tworzył Pan portret Kacpra Bergera, głównego bohatera „Sprzedawcy”, szkicował Pan jedną czy dwie różne osoby? Kacper, chociaż pozornie jest człowiekiem o dwóch osobowościach, twarze ma do siebie podobne. I w jednej, i drugiej roli jest zimny, wyrachowany, nastawiony na cel.

Krzysztof Domaradzki: Kacper jest jednością. Istnieje pewien zbiór cech, które są tożsame zarówno dla psychopatów realizujących swoje chore wizje, jak i dla ludzi odnoszących sukcesy w biznesie. Pewne psychopatyczne cechy – jak brak empatii czy narcyzm – pomagają w budowaniu kariery. Kacper jest więc spójną istotą, zawieszoną pośrodku dwóch światów, niemającą żadnych problemów z tym, by się swobodnie przełączać z jednego trybu w drugi. Natomiast, co warto zaznaczyć i co też podkreślam w przedmowie do książki, Berger jest całkowicie zmyśloną postacią. O ile jego środowisko biznesowe budowałem z cech przedsiębiorców, których poznałem, z anegdot, jakie usłyszałem, i ze świata biznesu, który cały czas odkrywam jako dziennikarz ekonomiczny, o tyle Kacper od początku do końca miał być fikcyjnym bohaterem.

Można powiedzieć: na całe szczęście.

Tak. Dobrze dla gospodarki, że takich ludzi chyba nie ma. I obyśmy się o ich istnieniu nie dowiedzieli.

Skoro jesteśmy przy zmyślonych ludziach, to czy dziennikarz ekonomiczny, który się pojawia w książce, to Pan?

Nie, mnie w tej książce nie ma. Ale część swoich zwyczajów przełożyłem na niektórych bohaterów, w tym skłonność Kacpra Bergera do wczesnego wstawania. Chociaż zrywanie się z łóżka bladym świtem interpretuję inaczej niż on. Berger dzieli ludzi na tych, którzy wcześnie wstają, wykuwają PKB, włączają tryb turbo i prą do przodu, a także na całą wszystkich pozostałych, których uważa za nieudaczników. Ja się z tym takim kategoryzowaniem nie zgadzam.

Biznesmeni muszą wstać o tej piątej rano, by o dziesiątej być do przodu względem reszty świata?

Zauważyłem wśród biznesmenów dwa typy osobowości. Niektórzy wcześnie wstają i rzeczywiście zaczynają dzień z wysokiego pułapu. Ale są również tacy, którzy późno startują i harują do nocy. Na pewno nie ma ludzi biznesu, którzy osiągnęliby sukces bez ciężkiej pracy. Można nie posiadać szczególnych kompetencji czy talentu, ale bez ciężkiej pracy nie da się tego zrobić.

Wśród Pana bohaterów ze świata biznesu, oprócz ciężkiej pracy, na pierwszy plan wysuwają się te psychopatyczne cechy, o których Pan sam mówi.

Z całego biznesowego stada wyciągnąłem czarne owce, tych przedsiębiorców, którzy zachowują się społecznie nieakceptowalnie. Wyszedłem z założenia, że skoro Kacper Berger jest właśnie takim człowiekiem, to naturalne jest, że otacza się ludźmi w jakiś sposób podobnymi do siebie. Stanowiącymi margines w gronie najpotężniejszych Polaków. A tym, co łączy Bergera z opisanymi w książce biznesmenami, jest przede wszystkim wściekłe dążenie do celu. Może nim być sukces finansowy, pokonanie innych przedsiębiorców albo wywarcie wpływu na jak największą liczbę osób.

Ważniejszy jest sukces finansowy czy ten rozumiany jako władza nad innymi?

Jedno z drugim zwykle idzie w parze. Ogromny kapitał daje też władzę. Przedsiębiorcy, z którymi rozmawiam, bardzo często podkreślają, że budują biznes dla wartości. Rozumianej nie jako posiadanie kapitału, który pozwala kupić piękny jacht czy dom w Monako, ale wartości polegającej na wywieraniu wpływu na coś: na dany sektor, gospodarkę albo społeczeństwo. To jest częsty lejtmotyw wielu ludzi sukcesu. Są niebywale zdeterminowani, aby osiągnąć swoje cele. Pytanie, gdzie jest granica tej determinacji. I do czego mogą się posunąć. Na szczęście większość ludzi ma wewnętrzne hamulce.

W „Sprzedawcy”, we fragmencie o prawniku Zjawińskim, Berger opowiada, że jeden z nich kończył SGH, a drugi UW. I mogli zostać politykami, ministrami, ale wybrali inną drogę i poszli w biznes. Wyczytałem między wierszami, że pójście w politykę byłoby dla nich degradacją.

Raczej pójściem na łatwiznę. Coś takiego oczywiście mogłoby ich łatwo doprowadzić na świecznik i ściągnąć na nich gigantyczne zainteresowanie opinii publicznej. Ale mam przeświadczenie, że zbudowanie wielkiej kariery biznesowej jest trudniejsze i stanowi większe wyzwanie intelektualne niż skonstruowanie imponującej kariery politycznej. A przy okazji daje też możliwość niebywałego wpływu na otoczenie i niezależność. Przedsiębiorca jest właścicielem czegoś: czy to fortuny, czy firmy zatrudniającej tysiące osób; polityk z reguły jest tylko tymczasowym szefem jakiegoś przedsięwzięcia, a jego pozycja zależy od czyjejś sympatii – wyborców albo kolegów z partii.

Mam przekonanie, że najpotężniejsze umysły ścierają się właśnie w biznesie. Świetny przedsiębiorca może być genialnym naukowcem, który skomercjalizował swój pomysł. Albo człowiekiem świetnie inwestującym i zarządzającym kapitałem. Albo doskonale „czytającym” ludzi i wiedzącym, kim należy się otoczyć, aby zbudować potęgę. To niebywale interesująca gra, która skupia arcyciekawe osobowości i wielkie umysły.

Czy wielki biznes to świat typowo męski? W „Sprzedawcy” pojawia się Danuta Rolnicka, żona jednego z biznesmenów, a także teoretycznie niezależna start-uperka Karolina. Tylko że Karolina jest mocno uzależniona od tego, co inni o niej powiedzą.

To wina konstrukcji tego świata. Kobiety często muszą się starać bardziej od mężczyzn, żeby na przykład pozyskać finansowanie dla swojego biznesu, a do tego dobrze by było, aby miały nieskazitelny wizerunek. Co ciekawe, polskie środowisko biznesowe nie jest aż tak patriarchalne jak na Zachodzie, a na najwyższych szczeblach menedżerskich pojawia się coraz więcej kobiet. Zresztą pod tym względem biznes ma się lepiej od polityki; koniec końców w wyścigu prezydenckim wystartowało przecież jedenastu mężczyzn… Myślę, że gdyby zorganizowano wyścig na najbardziej prestiżowe stanowisko w świecie biznesu, to nie byłoby to wyłącznie męskie starcie. Natomiast rzeczywiście często jest tak, że zadania żon największych przedsiębiorców sprowadzają się do prowadzenia fundacji i działań charytatywnych.

Taka Pierwsza Dama

Funkcja bardziej reprezentacyjna niż biznesowa. Oczywiście i od tego zdarzają się wyjątki – są kobiety, które świetnie zarządzają rodzinnymi firmami albo zbijają fortuny na samodzielnych przedsięwzięciach. Najważniejsze, że struktura nowego pokolenie w biznesie wygląda już zupełnie inaczej. Robimy w „Forbesie” coroczne zestawienie „30 przed 30”, najbardziej uzdolnionej „młodzieży” biznesowej w Polsce. I wśród niej procentowy udział kobiet jest zdecydowanie wyższy niż na przykład w rankingu najbogatszych, w którym wciąż dominują mężczyźni.

Większość firm, które Pan opisuje, to firmy technologiczne. Dlaczego akurat ta branża?

Chciałem sportretować przede wszystkim pewne mechanizmy korporacyjne, które działają podobnie niezależnie od branży. Wybór sektora był zatem kwestią wtórną.

W Pana najnowszej powieści jest dużo przemocy. Trochę przypomina to filmy Michaela Haneke, u którego tej agresji i przemocy jest dużo. I tak jak w jego przypadku, można zadać pytania: dlaczego? W jakim celu?

Nie mam poczucia, żeby ona dominowała nad fabułą, choć w moim utworach rzeczywiście jest jej sporo. Nie mogę pominąć przemocy, ponieważ – czy nam się to podoba czy nie – jest ona istotnym elementem rzeczywistości. Ukazywanie jej – a nie epatowanie nią – dodaje realizmu zdarzeniom, które opisuję.

Czy bogatszy i ważniejszy może dużo więcej? W „Sprzedawcy” policjanci zastanawiali się nad tym, jak to będzie wyglądało, gdy zatrzymana zostanie taka osoba jak Berger; a jedną z ewentualnych konsekwencji aresztu mogła być interwencja ministra.

Myślę, że biznesmeni, celebryci, znani ludzie kultury czy popularni sportowcy zwykle mogą więcej, a na pewno inaczej analizowane są ich przypadki. Nie należy tego utożsamiać z korumpowaniem urzędników państwowych, a raczej z obawami o konsekwencje – przede wszystkim medialne. Niesłusznie oskarżony celebryta czy przedsiębiorca mógłby znacznie poważniej nabruździć organom ścigania niż zwykły szary człowiek. Dlatego wysuwając poważne zarzuty pod adresem kogoś takiego, policjanci i prokuratorzy wolą być absolutnie pewni swoich decyzji.

Jest Pan dziennikarzem gospodarczym. Dlaczego w takim razie opisuje Pan w swoich powieściach zbrodnie i sprawy kryminalne? To swego rodzaju odskocznia?

To, że jestem dziennikarzem ekonomicznym, nie było dla mnie oczywistą ścieżką. Od zawsze chciałem pisać, była tylko kwestia tego, co będę pisał. W przeszłości zajmowałem się sportem i kulturą, aż w którymś momencie znalazłem się w „Forbesie”. Kryminały nie są odskocznią – po prostu jako fan tego gatunku w którymś momencie postanowiłem się w nim sprawdzić. Okazałem się na tyle zuchwały, by spróbować stworzyć coś własnego. Ale zawsze najważniejsze było dla mnie to, żeby opisywać historie, takie czy inne. Czasem są to opowieści prawdziwe – z życia przedsiębiorców, a czasem zmyślone – kryminalne. W „Sprzedawcy” udało mi się te dwa światy połączyć: fikcyjnym z realnym. Z perspektywy moich zainteresowań jest to mariaż doskonały.

W kolejnych książkach zostanie Pan na styku biznesu i kryminału?

Raczej nie. Na pewno nie w kolejnej książce. I nie w tej, którą potem napiszę.

Ma Pan już plany na dwie książki do przodu!

Tak jak się często czyta kilka książek jednocześnie, tak ja żyję trzema swoimi powieściami równolegle. Jedna to „Sprzedawca”, który wchodzi na rynek, jest poddawany ocenom i analizom, a ja o nim opowiadam na spotkaniach i w wywiadach; jest książka, którą teraz piszę, a nawet można powiedzieć, że wjechałem z nią na bardzo długą ostatnią prostą; a do tego dochodzi powieść, o której sporo myślę, ponieważ planuję ją przygotować jako kolejną.

A jeszcze do tego musi Pan myśleć o tym, co znajdzie się w gazecie.

To całkiem proste, ponieważ mocno ustrukturyzowałem swoje życie. Wstaję o 5 rano i zaczynam od pisania książki. Około 9 wskakuję w buty dziennikarza i jestem nim do późnego popołudnia. A potem zajmuję się resztą życia, już niezawodowego – mam czas na sport, na bliskich, na inne zainteresowania. W czasie koronawirusa zacząłem funkcjonować w sposób bardzo powtarzalny. I doszedłem do wniosku, że spontaniczność, przynajmniej w życiu zawodowym, jest mocno przereklamowana.

To czego możemy się spodziewać po kolejnej książce?

Następna opowieść będzie największym wyzwaniem w moim autorskim życiu, ponieważ wychodzę z fabułą poza Polskę. Akcja będzie się toczyła zarówno współcześnie, jak i kilkadziesiąt lat wstecz, a historia, wokół której buduję fabułę, wydarzyła się naprawdę. Można powiedzieć, że czeka mnie prawdziwa pisarska wolta, ponieważ do tej pory poruszałem się w miejscach, które dobrze znam. W trylogii łódzkiej jednym z bohaterów była Łódź, w której się urodziłem i mieszkałem ponad 20 lat. To był pewnego rodzaju pisarski bufor bezpieczeństwa. W „Sprzedawcy” taką funkcję pełni świat biznesu, który poznaję w pracy. A przy obecnie pisanej książce takich buforów nie ma. Wypływam na zupełnie nieznane wody.

Po portretach Łodzi i Warszawy widać, że są to miejsca, po których Pan sprawnie się porusza. Czy w następnej książce, która będzie się rozgrywała poza granicami kraju, będzie Pan pisał o miejscach, które dobrze zna?

Najważniejsze miejsce akcji jest bardzo specyficzne i mocno oddalone od Polski, przez co ostatecznie go nie odwiedziłem. Uznałem, że korzyści z wyjazdu byłyby niewspółmierne do kosztów i wysiłku, jakie musiałbym ponieść. Zaufałem więc temu, co jest dostępne w literaturze faktu i internecie. No i swojej wyobraźni.

Fotografia otwierająca: Adam Tuchliński


komentarze [3]

Sortuj:
Niezalogowany
Aby napisać wiadomość zaloguj się
Kokoszka 19.08.2020 22:37
Czytelnik

Czekam z niecierpliwością na kolejną książkę.
Jak do tej pory, Sprzedawca jest nr 1 w tym roku i jeśli tylko będę mógł oddam na tą książkę swój głos.
Dawno żadna książka mnie tak nie pochłonęła.
Rewelacja, trzymam kciuki za Pana Krzysztofa !

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Wojtek 20.07.2020 21:14
Czytelnik

Na półce czeka seria z komisarzem Kawęckim, jednak jakoś nigdy się nie zabrałem za czytanie. Zawsze było coś innego, ale teraz obiecuję publicznie przesunąć na początek kolejki któreś dzieło Domaradzkiego. Po przeczytaniu tego wywiadu nabrałem dużej ochoty poznać pióro Pana Domaradzkiego.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
LubimyCzytać 14.07.2020 12:47
Administrator

Zapraszamy do dyskusji.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post