30 rozdziałów opisujących krok po kroku, jak wygląda proces wymyślania fabuły, wyboru odpowiedniej narracji, dobierania słów i redakcji tekstu – Gail Carson Levine w swojej książce staje się przewodniczką po trudnej sztuce pisania powieści. Takim dobrym opiekunem, nawet mogę napisać, że Wróżką Chrzestną, bardzo pomocną dla amatora słowa pisanego, który chce spróbować swoich sił w tworzeniu. Na czym najbardziej skupia się pisarka? Na szkolnych podziałach na gatunki i rodzaje literackie? Na wspominaniu, jak ważne są gramatyka, interpunkcja i ortografia? Czy też wspomina o akademickich ujęciach teoretycznoliterackich? Nie, nic nie ma z teorii, za to jest bardzo dużo praktyki – nie tylko ćwiczenia po każdym rozdziale z proponowanymi tematami do pisania, ale też życiowych przykładów. Tak, sama Gail Carson Levine pokazuje, jak naprawdę wygląda praca pisarza i ile trzeba trudu wyłożyć, aby napisać nawet jedno zdanie – czytelnik dowiaduje się m.in. ile powstało wersji pierwszego akapitu „Elli Zaklętej”, jak autorka radzi sobie z niemocą twórczą lub ile razy wydawnictwa odrzucały jej powieści, zanim ostatecznie mogła zarabiać z samego pisania.

„Magia pisania...” przeznaczony jest głównie dla młodzieży, ale nawet dorośli zainteresują się tą pozycją. Kiedy czyta się ten poradnik, to od razu widać podejście autorki do początkującego pisarza: zero jakiegokolwiek wywyższania się, pokazywania, jaka jest wybitna, że inni nawet nie dorównają do tego poziomu, jaki reprezentuje. Gail Carson Levine ma takie... matczyne podejście do czytelnika, który marzy o wydania własnej powieści. Cierpliwie tłumaczy wszystkie niejasności, daje ciekawe porady (zwłaszcza na niemoc twórczą: tak banalne, że aż genialne) i po prostu zachęca do samej czynności pisania. Oczywiście nie mówi, że to droga usłana różami, ale jeśli ktoś zdecyduje się, to musi liczyć się z wieloma przeszkodami, ale efekt końcowy jest warty zachodu. Wszystkie rozdziały czytałam z zapartych tchem, porównując do tego, co mi mówiono w szkole, na studiach i innych kursach – mogę śmiało napisać, że taką nauczycielkę pisania to ze świecą szukać. Przystępne wyjaśnienia, dobrane przykłady i ćwiczenia na końcu stanowią bardzo dobrą motywację do sięgnięcia po długopis i kartkę czy też włączenia edytora tekstu i stukania palcami po klawiaturze. I zero, naprawdę zero tekstów o boskim talencie. Aż lepiej się czyta taki poradnik.

Marzysz o byciu pisarzem? Jesteś gotowy na zmianę swojego rozkładu dnia, aby znaleźć chociaż chwilę na tworzenie? Chcesz też poznawać nowe techniki pisarskie i formy wypowiedzi? Jest na to jedna rada – dużo czytaj. Również „Magię pisania...”, która powinna zagościć na półce amatora tworzenia tekstów, ponieważ warto do niej cały czas zaglądać. To kto jest chętny na napisanie bestsellera?

Anna Wolak