rozwiń zwiń

To cóż, że ze Szwecji

Monika Stocka Monika Stocka
09.06.2016
Okładka książki Ostatnia powieść Marcela Katarzyna Tubylewicz
Średnia ocen:
5,8 / 10
69 ocen
Czytelnicy: 173 Opinie: 22

Postanowiłam trochę odczekać po lekturze „Ostatniej powieści Marcela” aż mi złość przejdzie, ale nie wiem, czy mi się udało. Bo zawsze jestem zła, kiedy ktoś marnuje mój czas, obiecując wspaniałą imprezę. Idę nawet chętnie, omamiona cudzym entuzjazmem, a potem najczęściej mam ochotę wyjść z hukiem i nieważne, że to środek nocy, ja mam szpilki, a do domu trzeba zaiwaniać na piechotę sześć kilometrów. Ale ostatecznie ku własnej rozpaczy zostaję, bo wcześniej obiecałam. Wracam do domu nad ranem i kładę się spać wierząc, że być może to wszystko, co się zdarzyło jakoś przepakuję z rzeczywistości w niezbyt miły sen…

Postaram się więc w miarę lakonicznie i bez emocji (akurat!)

Całościowo jestem raczej na nie. Próbowałam znaleźć jakieś dobre strony ale mi się nie udało.

Bohaterowie, jak i akcja niezbyt wiarygodni. Użyte w nadmiarze przymiotniki powodowały dysonans w stosunku do postaci i zdarzeń, które wyłaniają się tekstu (które mnie wyłaniały się z tekstu). Nie wystarczy powiedzieć, że ktoś jest jakiś, trzeba go jakimś pokazać. No taki ze mnie niewierny Tomasz.

Podobno miało być ironicznie o pisaniu czy niemocy twórczej. Wszystkich spragnionych inteligentnej ironii o pisarzach odsyłam do Łowcy Larw.

Miało być też dowcipnie i przewrotnie. W „Ostatniej Powieści Marcela” nie znalazłam nic zabawnego, być może nie spojrzałam na powieść z odpowiedniej perspektywy. Albo mam zdecydowanie inne poczucie humoru, szkoda. Nie znalazłam też nic oryginalnego, czy przewrotnego, za to mnóstwo niekonsekwencji.

Szczegółowość i bezcelowość niektórych opisów drażniła mnie i powodowała duszności. (Np.: spieszący się bohater zdążył zmienić koszulę i coś tam ale poplamionych spodni nie zdążył zmienić. Natomiast mimo pośpiechu udało mu się wrócić do domu, żeby ponownie skorzystać z toalety – informacja ta nie ma żadnego ciągu dalszego, nic z niej nie wynika i nie znalazłam też żadnej logiki w wymianie jedynie niektórych części garderoby. Wnioskuję zatem, że to była ironia, a ja jej nie zrozumiałam.)

Cała przestrzeń jest tak napakowana i pokolorowana, że człowiek nie ma się jak ruszyć. I nie jest to skarbiec Ali-Baby a raczej rupieciarnia nałogowego zbieracza „przydasie”. Czułam się uwięziona wśród ludzi, z którymi nie miałam ochoty przebywać, w sytuacjach, których nie rozumiałam.

Odkrywcze sentencje typu: (…) Był tak długo nieużywany, że pewnie całkiem nie do jazdy, bo maszyna umiera, jak tkwi w miejscu, trochę tak jak ludzka dusza. lub: Nie ma takiej bliskości, która dobrze zniesie odległość. Bliskość i odległość zawsze się wzajemnie wykluczą. Nie potrzeba dużo czasu i nie tęsknisz już za osobą, która jest, ale za taką, jaką masz w pamięci. To nieuchronne. na pewno ucieszą fanów Coelho, ale zdaje mi się, że ta książka pretendowała na wyższe półki. No bo właśnie! Kilka wyszukanych i trudnych słów oraz nazwisk nie zrobi z książki pozycji intelektualnej ani nawet ciekawej. Bon moty też powinny być subtelniejsze…i trochę mniej zużyte.

Odniosłam wrażenie, że książka jest pełna wymuszonych sztuczności. Jakby zdania nie należały do autorki (to z resztą jest zastrzeżenie Hanny w stosunku do prozy Marcela). Jakieś napuszenie z cudzych piór, które odpadają, jedno po drugim, od kostiumu. Nie wystarczy bowiem napisać, że coś jest jakieś, żeby czytelnik w to uwierzył. Trzeba go do tego przekonać, sprawić żeby czytelnik sam wyciągnął pożądany wniosek. Ja nie mogłam uwierzyć w ani jedno słowo, a przysięgam przez pierwsze pięćdziesiąt stron powtarzałam sobie jak mantrę: będzie dobrze, przesadzasz.

Zdania zdawały się być złożone z puzzli różnych proweniencji (też znam trudne słowa!) i nijak ze sobą nie korespondowały, choć od biedy mogły tworzyć jakiś obrazek, trudno jednak powiedzieć jaki.

Są też mądrości w stylu: (…) Po co zajmować się czymś tak idiotycznym jak literatura, kiedy siedząca za ścianą przyszłość narodu nie czyta i nie zamierza? Kielicha boleści dopełnia przeświadczenie, że przyszło mi żyć w epoce takiej nadprodukcji słowa pisanego, iż nie mam się co łudzić, że moje dzieło zostanie zachowane dla potomnych. (…) Cóż Myśliwski czy Tokarczuk z pewnością się obronią… myślę, że Miłoszewski również, jeśli już mówimy o autorach kryminałów. Ale to zapewne znów miała być ta ironia, którą tak trudno mi tutaj zrozumieć…

Bolało mnie wszystko, gdy czytałam. Gdy dobrnęłam do końca nie wiedziałam, czy śmiać się czy płakać. Nie umiałam złożyć tej historii. Nie wiem, co autorka miała na myśli, ani co chciała mi powiedzieć. Próbowałam zrozumieć, ale jedyne, co wywnioskowałam to fakt, że nie nadajemy na tych samych falach i że lepiej mój czas spożytkować na coś innego.

Zastrzegam, że wszystko, co napisałam powyżej jest moim subiektywnym odbiorem. Nie mniej niezmiennie pozostaję z nim w zgodzie.

Monika Stocka

*Wszystkie cytaty pochodzą z recenzowanej książki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Poczekaj, szukamy dla Ciebie najlepszych ofert

Pozostałe księgarnie

Informacja