rozwiń zwiń

Mikołajka Mikołajkiem zastąpić

Monika Adamczyk Monika Adamczyk
05.01.2015

Cóż… wyszło na to, że muszę się tłumaczyć. Ostatnio zarzucono mi zbytnie bronienie książek o Mikołajku wydanych „na podstawie książek Goscinny’ego i Sempégo”. Byłam dotąd zdania, że książeczki te są dobrym wstępem dla małych dzieci do zaznajomienia się z Mikołajkiem, zanim będą na tyle duże, by sięgnąć po oryginał. Oczywiście pod warunkiem, że po oryginał sięgną. Ja jak najbardziej z córką miałam tak zamiar. Rozpoczęłyśmy więc od „Przygód Mikołajka” dla najmłodszych i przeszłyśmy przez kolejne wydania. Złożyło się akurat, że gdy sięgnęłyśmy po „Szkolne przygody…”, byłyśmy świeżo po lekturze pierwszego tomu „Mikołajka” autorstwa Goscinny’ego i Sempégo. I tu pojawił się problem.

No bo „Szkolne przygody Mikołajka” są dosłownie kalką pierwszego tomu przygód małego urwisa. Mamy identyczne wręcz historyjki, jak z opowiadań „Dzienniczki”, „Zachorowałem” czy „Idę z wizytą do Ananiasza”. Wysłuchujemy znów historii o ucieczce Mikołajka z Ludeczką z domu, o nauczycielce na zastępstwie gnębiącej Ananiasza i faworyzującej najgorszego ucznia w klasie (niestety już to opowiadanie było też w pierwszym tomie opowieści dla dzieci). Nawet dziecko, które być może nie do końca słucha zbyt uważnie, jest zmęczone czytaniem o tych samych przygodach. Moja sześciolatka zapytana, która książka przypadła jej bardziej do gustu, wskazała (na szczęście!) oryginał. „Szkolne przygody Mikołajka” mają dla niej fajniejsze obrazki (do kreski Sempégo jednak musi jeszcze dorosnąć – jeśli po stykaniu się z tyloma kreskówkami, ten gust się w ogóle zmieni…), natomiast słowami Goscinny’ego Mikołajek mówi o wiele śmieszniej. Jego język, sposób postrzegania świata i niepowtarzalność obserwacji są kwintesencją Mikołajka, której w wydaniu Znaku niestety brak.

„Szkolne przygody…” mają być może swoje walory. Czytane są jako długa opowieść, scalająca wiele różnych historyjek. To może daje większe poczucie ciągłości niż opowiadania. Język jednak znacznie bardziej kuleje w porównaniu do pierwowzoru. Choć nasuwa mi się jeszcze jedno pytanie – czy „Szkolne przygody…” można czytać jako osobną książkę, bez znajomości reszty Mikołajka? Czy wtedy się obroni? No cóż, może i tak. Ale tu popełniam znów ten sam błąd bronienia Mikołajka na podstawie Mikołajków. Po oryginał można przecież sięgnąć. Jeśli dziecko jest za małe, sięgnie później, choć język jest na tyle „fajny”, by polubić małego urwisa. „Szkolne przygody…” mnie zawiodły. Jakkolwiek uważałam, że książeczki z Mikołajkiem dla dzieci są w porządku, obecnie jest ich za dużo. Jedna czy dwie pozycje w zupełności wystarczą, by dać jakiś przedsmak. I tyle! Nie chodzi przecież o to, by Mikołajka Mikołajkiem zastępować. Ważne oczywiście, by dziecko czytało, cokolwiek lubi. Lecz równie ważne, by czytało to, co dobre – a w tym wypadku nie ma sensu pomijać oryginału! Także tak, Tomku (przepraszam za osobiste nawiązanie) – zgadzam się. Co Mikołajek, to Mikołajek.

Monika Samitowska-Adamczyk

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Poczekaj, szukamy dla Ciebie najlepszych ofert

Pozostałe księgarnie

Informacja