rozwiń zwiń

Wszystko jest względne

Sylwia Sekret Sylwia Sekret
04.06.2014
Okładka książki Stephen King. Sprzedawca strachu Robert Ziębiński
Średnia ocen:
6,4 / 10
197 ocen
Czytelnicy: 519 Opinie: 48

Dobrze wychowane towarzystwo uważa czytanie podczas posiłku za nieeleganckie, ale jeśli chcecie odnieść sukces w pisaniu, istnieje tylko jedna rzecz, którą winniście przejmować się mniej niż brakiem elegancji, a jest nią opinia dobrze wychowanego towarzystwa.*

Abstrahując zupełnie od chęci odniesienia sukcesu na scenie literackiej - mam gdzieś opinię dobrze wychowanego towarzystwa. I co z tego, że mój egzemplarz „Sprzedawcy strachu” już pierwszego dnia nosił ślady (ale tylko na jednej stronie!) sosu pomidorowego? Jak można nie czytać jedząc? Samo jedzenie to takie marnotrawstwo czasu...

...ale do rzeczy. W końcu doczekaliśmy się polskiej książki o Kingu. Książki rzetelnej i skrupulatnej, napisanej prostym językiem, okraszonej gdzieniegdzie anegdotami, a gdzieniegdzie bezwzględnym sądem. Robert Ziębiński ukazuje nam zarówno cząstkę życia pisarza, jak i jego proces twórczy przez pryzmat wszystkich adaptacji filmowych, jakie powstały na kanwach jego powieści, opowiadań i scenariuszy. Wróć - nie wszystkich. Niemożliwym byłoby obejrzenie i przeanalizowanie wszystkich „dollar babies” (tytuły, do których prawa King sprzedawał za symbolicznego dolara, przez co taki wysyp „ekranizacji” jego powieści), dlatego Ziębiński poświęcił im po prostu rozdział będący przerwą między pierwszą a drugą częścią książki, w którym przygląda się i opisuje to ciekawe zjawisko. Nie brakuje oczywiście ciekawostek i anegdot o samym Kingu, niekoniecznie ściśle związanych z kinem czy telewizją. Na pewno dla wielu czytelników okażą się one zaskakujące i stanowić będą pewne odkrycie dotyczące pisarza, jednak dla mnie - kobiety, która dzieli życie z tak zwanym „kingowcem” - większość z nich stanowiła jedynie formę przypomnienia.

„Stephen King. Sprzedawca strachu” to książka, w której kolejne rozdziały podzielone na zasadzie dekad, ułożone są chronologicznie. Wprowadza to pożądany ład i pomaga jeszcze lepiej przyjrzeć się filmowemu życiu tekstów Kinga, a nie da się ukryć, że życie to było i jest nie tylko obszerne, ale także często burzliwe. Ziębiński z omawianych ekranizacji wyciąga wiele wniosków i z chęcią je interpretuje, doszukuje się głębszych sensów i ogólnych światowych trendów. Król horroru jest dla niego ludzkim wcieleniem przekroju całego, światowego rynku wydawniczego. A skoro powstało tyle filmów, które historie czerpały z jego książek... to dlaczego by nie stworzyć tytułu, który będzie przeglądem całego filmowego świata adaptacji?

Jak już wspomniałam, doceniam skrupulatność i wysiłek, jaki Robert Ziębiński włożył w napisanie tej książki - nie znaczy to jednak, że we wszystkich ocenach się z nim zgadzam. Wiele razy moje zdanie całkowicie różniło się od zdania autora (na mnie „Lśnienie” Kubricka nie zrobiło niemal żadnego wrażenia, ekranizacja „Martwej strefy” mnie rozczarowała, a „Zieloną milę” uważam za coś więcej niż znaną i uwielbianą wtedy twarz Toma Hanksa), wiele razy również wydawało mi się, że rozmawiamy o dwóch różnych pisarzach (tylko dwie powieści Kinga nie kończą się happy endem?). Już po lekturze książki doszłam jednak do wniosku, że jej lektura znudziłaby mnie, gdybym słowo w słowo zgadzała się z pisarzem. Czy miło jest czytać książkę, którą samemu chciałoby się napisać? Niekoniecznie - przecież wtedy wciąż towarzyszyłaby nam uparta myśl, że to my mogliśmy ją napisać!

Podziwiam Ziębińskiego za czas, który poświęcił na przeczytanie wszystkich powieści i opowiadań Stephena Kinga, a później także na obejrzenie ich filmowych odpowiedników. Doceniam wszystkie ciekawostki, które zebrał na ich temat i własny pogląd na pewne wydarzenia i decyzje. Nie da się także ukryć, że autor „Sprzedawcy strachu” niejednokrotnie bywa bezwzględny w swoich sądach, czasami nie pozostawia na omawianym filmowym tworze suchej nitki, nierzadko też przekonuje swojego czytelnika: „uciekajcie od tej ekranizacji jak najdalej!”. Dlatego ja również nie zamierzam owijać w bawełnę i - idąc za przykładem autora - opowiem o paru rzeczach, które z kolei mnie niewymownie drażniły w książce „Stephen King. Sprzedawca strachu”. Zacznijmy od słowa 'kuriozalny' - oczywiście rozumiem, że słowo to może się szczególnie podobać, jednak nie oszukujmy się - istnieją jego synonimy. Wyraz ten natomiast tak często pojawia się w książce, że miałam wrażenie, iż dziecko nauczyło się nowego słowa i teraz na każdym kroku go używa, żeby się pochwalić i nie zapomnieć jego brzmienia. Sprawa kolejna: 'ano' - występujące w różnych konfiguracjach, zazwyczaj jako początek zdania przeczącego względem poprzedniego stwierdzenia lub będące potwierdzeniem. Kiedy napotykamy się na nie po raz pierwszy, zaskakuje nas, ale nie negatywnie. Jednak w miarę upływania lektury słowo to zaczyna być nudne i coraz bardziej okazuje się nie na miejscu. I na koniec rzecz kuriozalna - czy niewielkie dwuliterowe słowo może doprowadzić czytelnika do szału? Ano, może. Chodzi mianowicie o ciągłe używanie przez Ziębińskiego iż zamiast że, z czego tylko kilka razy użycie to poparte było występującym wcześniej w tym samym zdaniu że. I choć stosowanie tego pierwszego zalecane jest właśnie w książkach, a raczej należy unikać go w mowie potocznej, to po pierwsze - wszystko w umiarze!, po drugie - książka jest pisana językiem dość prostym, czasem wręcz potocznym, przez co owo iż brzmi na jej tle po prostu kuriozalnie i patetycznie.

„Stephen King. Sprzedawca strachu” to książka na pewno ciekawa i niemalże obowiązkowa dla fanów Kinga. Autor napisał ją bardzo przejrzyście - nie brak tu chronologii, a po każdym tytule filmowym wymieniony jest reżyser, scenarzysta i główni aktorzy - dzięki czemu czyta się ją bardzo szybko i bez zbędnych przestojów. Bez względu na to czy zgadzamy się ze zdaniem Ziębińskiego, czy nie - „Sprzedawca strachu” niezaprzeczalnie jest swego rodzaju kompendium wiedzy o ekranizacjach prozy Stephena Kinga. I chyba sam autor „Nocnej zmiany” byłby zadowolony, że książkę o jego filmowych dokonaniach i dokonaniach innych mających za bazę jego teksty, można określić - ucinając przy tym wszelkie spory, które się z niej wyłaniają - tytułem jednego z jego zbiorów opowiadań: „Wszystko jest względne”.

*S. King: Jak pisać. Pamiętnik rzemieślnika.  

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Poczekaj, szukamy dla Ciebie najlepszych ofert

Pozostałe księgarnie

Informacja