Zbyt głośna żałoba

Zicocu Zicocu
25.05.2021
Okładka książki Cicho, cichutko Ignacy Karpowicz
Średnia ocen:
6,5 / 10
290 ocen
Czytelnicy: 576 Opinie: 52

Nie powiem, drodzy Państwo, żebym był największym miłośnikiem Ignacego Karpowicza, choć mam do niego oczywisty czytelniczy sentyment – to jego „Gesty” kupione na jednej z szalonych wyprzedaży w którejś z ebookowych księgarni ładnych kilka lat temu rozluźniły moje związki z fantastyką i sprawiły, że zainteresowałem się literaturą niegatunkową. Kilkukrotnie wracałem do jego prozy, zdając sobie sprawę, iż jest jednym z najciekawszych współczesnych polskich pisarzy, ale nigdy nie miałem wrażenia, aby nasze wrażliwości były jakoś szczególnie zestrojone (choć zawsze doceniałem niecodzienną świadomość językową). W związku z tym, „Cicho, cichutko” zszokowało mnie podwójnie: nie dość, że ja Karpowicza w końcu poczułem, to wielu jego zadeklarowanych czytelników książką jest potwornie rozczarowanych.

Zacznę może od tego, iż rozumiem zdecydowaną większość zarzutów wobec tej pozycji. Więcej nawet – nie mam zamiaru dyskutować z ich doniosłością, bo rzeczywiście znacząco wpływają na lekturę i w znaczącym stopniu ją obrzydzają. Karpowicz, który zawsze hojnie posługiwał się językiem — to jest: pochylał się nad pojedynczymi słowami i ich rozmytym często znaczeniem, sięgał po nieoczywiste metafory wymagające chwili przetrawienia, ale zdecydowanie ubarwiające obcowanie z tekstem, pogrywał z oczekiwaniami czytelnika — przesadził. I to nie „tylko” przesadził czy „po prostu” przesadził, bo liczba ozdobników to połowa problemu – ten objawia się także w jakości. „Cicho, cichutko” napakowane jest stylistycznymi wywijasami, które w zamyśle powinny rozbrajać przesiąkniętą żałobą powagę, ale zadania tego nie realizują nawet w najmniejszym stopniu. Wręcz przeciwnie: tylko podkreślają ciężar tematu, przenosząc wiele fragmentów w nieznośnie patetyczne rejestry, a same stanowią często prawdziwy popis nieśmiesznego żartu. Jak poważna to wada? Bardzo, bo opowieść o stracie wymaga mistrzowskiego wyczucia – trzeba przekazać swój przytłaczający ból w taki sposób, aby obcy był w stanie go poczuć lub chociaż zrozumieć. Tymczasem podczas lektury „Cicho, cichutko” wróciła do mnie część wrażeń z „ości” - bardzo dobrej powieści, w której Karpowiczowi zdarzało się kryć za tekstem.

Czy recenzowana pozycja bywa błazeńska? Tak. Czy bywa patetyczna? Jak najbardziej. Czy ciężko uwierzyć w opisaną w niej sytuację? To już inna sprawa — część odbiorców zarzuca najnowszej książce Karpowicza, że nie ma w niej opowieści. Nie zgadzam się z tym, bo żałoba narratora jest dla mnie oczywista. Ba, uciekanie w styl i nieudane próby przebicia balonika i rozładowania napięcia uważam za paradoksalne potwierdzenie tego, iż pisarz-narrator próbuje zmierzyć się z czymś, co po prostu go przerasta. Jak mógłbym nie uwierzyć w jego przyjaźń z Misiem i ból, który śmierć drugiego wywołała w pierwszym, kiedy człowiek władający piórem w oszołomieniu zapomina o swoich umiejętnościach? Proszę mnie źle nie zrozumieć, drodzy Państwo, nie chcę sugerować, że „Cicho, cichutko” jest dobre, bo jest słabo napisane, ale ja podczas lektury czułem się wręcz przytłoczony potęgą zawartej w nim żałoby, nawet kiedy narrator sobie z nią nie radził i przekształcał ją w kolejny nieśmieszny żart. Taki sposób opowiadania o cierpieniu irytował mnie podczas lektury, ale wciąż było ono dla mnie łatwo dostrzegalne. Szczególnie zaskakują mnie zarzuty dotyczące hermetyczności tej powieści — choć język momentami wymaga chwili dekodowania, to znaczenia są w zdecydowanej większości oczywiste.

Jeszcze inną kwestią o jakiej można w przypadku tej książki dyskutować, jest to, że w gruncie rzeczy opowiada dwie historie, co całkiem ładnie wygląda w blurbie, ale na poziomie tekstu zupełnie nie działa. Ale znowu – gdzieś w tym wszystkim tkwi ziarno, z którego mogłaby wyrosnąć co najmniej udana powieść. Tymczasem wygrywają dziwactwa: poszatkowana historia choroby i śmierci Misia nagle zmienia się w sprawozdanie z młodości jego przybranej matki, Anny. Jakoś nie mogę pozbyć się wrażenia, że dużo lepiej działałby tu prosty chronologiczny układ, który pozwoliłby czytelnikowi na oswajanie się z bohaterami i tworzenie mapy powiązań między nimi.

Czy tak powstałaby deklarowana na okładce saga z żałobną dekonstrukcją motywu z „Oszukać przeznaczenie”? Tego się nie dowiemy, natomiast z całą pewnością można stwierdzić, że stworzona przez Karpowicza relacja pomiędzy dwoma częściami uroku książce nie dodaje.
„Cicho, cichutko” to książka, co do której mam bardzo mieszane uczucia. Z jednej strony wzdrygnąłbym się przed nazwaniem jej udaną, bo niedostatków jest w niej tyle, że aż trzeszczą. Z drugiej strony natomiast skłamałbym twierdząc, iż nie pisarzowi nie udało się zaangażować mnie w lekturę. To było trudne doświadczenie, zarówno literackie, jak i emocjonalne – sam nie wiem, czy chciałbym się go podjąć ponownie.

Bartosz Szczyżański

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Poczekaj, szukamy dla Ciebie najlepszych ofert

Pozostałe księgarnie

Informacja