Czy internetowa znajomość może przerodzić się w coś większego? Owszem. Pod warunkiem, że nie okaże się jedną wielką ściemą! Czy warto więc ryzykować? Kto nie miał internetowego przyjaciela, niechaj pierwszy rzuci kamień.

Alex jest pewna, że znalazła miłość swojego życia. Poznali się na portalu randkowym i coś od razu zaiskrzyło. Pisali do siebie miesiącami, ze zdumieniem odkrywając ile ich łączy. Wymieniali się myślami, wspomnieniami i planami. Radzili w trudnych chwilach. Otworzyli się przed sobą nawet bardziej niż przed realnymi osobami. Stworzyli piękną przyjaźń, która mogła przerodzić się w równie piękny związek. Problemem wydawała się jednak dzieląca ich odległość – mieszkali w innych stanach. Ale dla zakochanej dziewczyny, nie ma rzeczy niemożliwych!

Nasza bohaterka postanowiła zaskoczyć swojego internetowego przyjaciela, pojawić się na jego urodzinowej imprezie i w końcu przedefiniować ich związek. Wybrała najlepszą kieckę i zabójcze buty. Odstawiła się jak nigdy, w końcu pierwsze wrażenie można zrobić tylko raz. Wszystko było idealnie. Do momentu aż faktycznie go poznała... od tej chwili nic już nie było takie jak dawniej.

Alex nigdy nie miała szczęścia do facetów. Tym razem również czekało ją gorzkie rozczarowanie. Książę z bajki okazał się wcale nim nie być, a dziewczyna została teatralnie oszukana. Na domiar złego spacer w strugach deszczu, gdy zrozpaczona i wściekła zmierzała do hotelu, również okazał się nie najlepszym posunięciem. Zaowocował potężnym przeziębieniem i zmianą planów o szybkim powrocie do domu...

I właśnie taką – przepoconą i majaczącą w gorączce znajduje ją Joe. Nasz bohater postanawia zabawić się w pielęgniarza i zaopiekować chorą dziewczyną, którą tak podle oszukał i do której też zdążył się przywiązać przez miesiące wymiany maili. Nie będę ukrywać – fakt, że Joe widzi ją w najgorszym możliwym stanie i nie ucieka z krzykiem, jest naprawdę ujmujący.

Lubicie brodaczy? Bo w tej książce czeka na Was kawał lumberseksualnego ciacha. Choć może przesadzam z tym lumberseksualnym – macie tu po prostu brodatego blond jaskiniowca. To ten mrukliwy, oddany typ, który idealnie nadaje się na męża. Wierzcie mi, wiem, co mówię. Nie jakiś motocyklista, nie milioner, nie koleś z problemami, traumą z dzieciństwa, czy czymś w tym rodzaju – zwykły facet, trochę zarośnięty. No dobra włochaty jak cholera, ale przy tym słodki. Troskliwy, uczynny, oddany rodzinie i przyjaciołom. Nawet ciut za bardzo. Naprawdę miło dla odmiany pofantazjować o kimś osiągalnym.

A to nie jedyny przystojniak na horyzoncie. W tej książce pojawiają się również bohaterowie obecni w poprzednim tomie oraz postaci z serii „Stage Dive”, dlatego lepiej czytać je w kolejności. Ich losy są tu rozwinięte, więc zaczynając od tej pozycji, popsujecie sobie całą zabawę.

Ale to nie przystojni bohaterowie sprawiają, że ta książka jest tak dobra. Jej głównym atutem jest to, że skupia się na jednej niezwykle ważnej prawdzie – uroda to nie wszystko. Osobowość też ma ogromne znaczenie, czego przykładem jest relacja Alex i Joego. Facet w ogóle jej się nie podobał, ona też nie była w jego typie, a jednak zaczęli dostrzegać w sobie coś poza wyglądem – charakter, który liczy się nawet bardziej.

Choć bohaterowie „Twist” mieli okazję poznać się przez Internet, sytuacja, w której się znaleźli, jest dla nich nie lada wyzwaniem. Jak zaufać komuś, kto cię okłamał? Czy pociągająca osobowość wystarczy, aby stworzyć z kimś trwały związek? Czy wygląd też jednak jest ważny? Ta książka obnaża naszą powierzchowność. Ukazuje walkę z samym sobą, z własnymi lękami i ograniczeniami. Z traumatyczną przeszłością, wspomnieniami i strachem przed zranieniem.

Śledzimy dawne maile i obecne poczynania bohaterów i obserwujemy, jak wydobywają z siebie nawzajem to, co najlepsze. Ich relacja oparta jest na przyjaźni, a nie na pożądaniu, choć i to się z czasem pojawia. Romanse niestety nie skupiają się zazwyczaj na tej kwestii, a przecież kiedyś wszyscy się zestarzejemy. Nasza uroda przeminie, będziemy mieć zmarszczki i siwe włosy, a wtedy to właśnie nasz charakter zostanie drugiej osobie. Warto o tym pamiętać.