rozwiń zwiń

Poprzedzielane życia

Zicocu Zicocu
01.04.2020
Okładka książki Żywopłoty Maria Karpińska
Średnia ocen:
6,2 / 10
307 ocen
Czytelnicy: 577 Opinie: 61

Od lat, drodzy Państwo, nawołuję do zaprzestania gry w blurby. Nie nawołuję nikogo konkretnego, to fakt, ale zwracanie uwagi na absurdy okładkowych pochwał sprawia mi pewną przewrotną satysfakcję. Dlatego też bardzo się cieszę, że – z tego, co wiem – na księgarskich półkach „Żywopłoty” pojawiły się po prostu jako „jeden z najbardziej obiecujących debiutów roku” (sformułowanie lekko niefortunne w przypadku pozycji wydanej w pierwszym kwartale, ale to już z mojej strony brzydkie czepialstwo), a nie, jak to stało na egzemplarzu próbnym, Gombrowicz, Hrabal i Pavel w jednym. Mój szczeniacki umysł natychmiast przemienił te porównania w zdezaktualizowany mem z piesełem: wow, Gombrowicz, wow, Hrabal tak bardzo, wow. Ale udany debiut – to już co innego, o udanym debiucie można w tym wypadku dyskutować.

W jednym ze swoich esejów – bodaj o Godardzie – Susan Sontag pisała, że każde dzieło sztuki można potraktować jako próbę udowodnienia bezsporności wydarzenia, które reprezentuje. Zapytajmy więc: co wydarza się w „Żywopłotach”? Życie – odpowiedź tyleż banalna, co znamionująca spore ambicje, bo artystyczne ujęcie biografii to jeden z najstarszych Graali literatury.

Z całą pewnością Maria Karpińska głęboko przemyślała to, jak chce napisać swój debiut. Tom podzielony jest na samodzielne opowiadania, z których każde traktuje o dekadzie z życia protagonisty. Nie całej dekadzie oczywiście, ale streszczonej przez jedno, charakterystyczne dla niej doświadczenie: dzieciństwo – to tworzenie przyjaźni, młodość – romanse, dorosłość – nieprzyjemności (czyt. mieszkanie i praca), starość – szpital i zanikająca samodzielność. Do tego dochodzi jeszcze prolog, w którym Karpińska błyskawicznie zdradza charakterystyczną cechę swojego stylu: zestawianie zwyczajności (patrz: wszystkie opisane w poprzednim zdaniu sytuacje) z elementem nadrealnym. Nie nadnaturalnym, to byłoby stwierdzenie zbyt mocne, ale właśnie nadrealnym, łamiącym raczej prawa prawdopodobieństwa niż fizyki. Stricte realistyczna estetyka zostaje na chwilę przełamana pierwiastkiem onirycznym, alogiką zaczerpniętą z krainy snu.

Jak z tą postulowaną przez Sontag bezspornością? Czy taka optyka, optyka świata w subtelny sposób zdeformowanego, broni się w „Żywopłotach”? Bywa różnie. Najlepiej wypada w prologu, w którym Karpińska odwołuje się do żywego jeszcze – choć biorąc pod uwagę doświadczenie pokoleniowe, chylącego się ku upadkowi – stereotypu człowieka techniki żywiącego głęboki szacunek do literatury albo szerzej: sztuki. Tutaj wstrzykiwanie niezwykłości zadziałało doskonale, opowiadanie jest spójne, a pierwiastek nadnaturalny to konstytutywny element świata. Najsłabiej chyba w tekście szpitalnym, który cały jakoś zgrzyta i chrobocze: opis dwóch głównych bohaterów stanowiący jego rdzeń zaciekawia, ale powiązania między nimi oraz samo zakończenie są zbyt wymyślne, zbyt naciągane, co mocno kontrastuje z pozostałymi tekstami, które – nawet gdy naciągają granicę realności – cechują się subtelną, delikatną narracją.

Nie jest to jedyny przypadek, gdy styl Karpińskiej się łamie, co u debiutanta, choćby i w pewien sposób doświadczonego, dziwić nie może. Najsłabszym momentem całych „Żywopłotów” jest rozmowa trzydziestoletniego bodaj protagonisty z Hubim, przyjacielem z dzieciństwa. Pisarka nie wtłacza wcześniej dialogów w żaden formalizm, więc czytelnik spodziewa się klasycznego mimetyzmu – a w zamian dostaje przerażającą sztuczność, konwencję wiążącą usta bohaterów bolesnymi kagańcami.

Skoro zacząłem Sontag, Sontag skończę (za to, że czytałem jej eseje równolegle z „Żywopłotami”, mogę tylko autorkę przeprosić) – amerykańska eseistka w swoim słynnym tekście „O stylu” napisała, że wielka sztuka nie jest konstrukcją, lecz emanacją. Zbiór Karpińskiej to ładne opowiadania, przemyślane zarówno pojedynczo, jak i jako układ wzajemnych relacji – dobrze zaplanowana i sprawnie zrealizowana konstrukcja. Nie wybitny artyzm, nie Gombrowicz, nie Pavel, nie Hrabal, ale udany debiut – jak najbardziej.

Bartek Szczyżański

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Poczekaj, szukamy dla Ciebie najlepszych ofert

Pozostałe księgarnie

Informacja