„Shuttergirl” to współczesny romans, któremu towarzyszy historia miłosna drugiej szansy, osadzona w Hollywood. W tym momencie pewnie część z was wydaje z siebie albo jęk zachwytu, albo rozpaczy. Tak, drodzy Państwo, dobrze przeczytaliście: HOLLYWOOD. I aby nie testować waszej cierpliwości zbyt długo, powiem, że w tej powieści dowiemy się, jak wygląda życie z obu stron odgrodzonych od siebie czerwoną linią salonów. Z jednej strony będziemy mieli okazję wejścia do domów najpopularniejszych aktorów, zjedzenia z nimi obiadu, pójścia na imprezę czy też przejścia się po czerwonym dywanie w świetle jupiterów, z drugiej zaś poczujemy adrenalinę towarzyszącą paparazzim przy nocnych łowach na największe i najbardziej dochodowe porażki gwiazd.

Główną bohaterką jest Laine Cartwright, która stojąc na czele stada paparazzich, uzbrojona w aparat fotograficzny jako swoją ulubioną broń, poluje na największe porażki gwiazd. Laine nigdy nie żyła życiem uprzywilejowanym. Dorastała jako samotne, przybrane dziecko, nieustannie zmieniające domy i ich właścicieli. Przenoszenie się z rodziny do rodziny sprawiło, że nigdy nie czuła, jakby gdzieś przynależała lub miała dla kogoś znaczenie. Sama się wychowała i osiągnęła to, co ma. Jako 25-letnia kobieta uważana jest za jednego z najlepszych paparazzi w Hollywood. Robi zdjęcia od 17. roku życia, a oprócz jej przybranego brata Toma aparat jest wszystkim, co ma.

Jednym z celebrytów, który zawsze przynosi Laine duże pieniądze, jest jej dawna licealna sympatia Michael Greydon, nazywany złotym chłopcem Ameryki. Jako syn dwójki gwiazd filmowych uważany jest za członka hollywoodzkiej rodziny królewskiej. Teraz sam, jako wielka gwiazda filmowa, jest kochany przez swoją publiczność. Laine zakłada, że mimo iż cały czas robi mu zdjęcia w różnych okolicznościach, prawdopodobnie nawet nie poznał w niej dziewczyny z trybun sprzed lat. Pewnego wieczoru, gdy ich ścieżki krzyżują się i stawiają ich ze sobą twarzą w twarz, oboje zdają sobie sprawę, że między nimi wciąż jest niesamowita chemia. I mimo że ich kariery stawiają ich po przeciwnych stronach społecznego bieguna, to obydwoje nie mogą przestać o sobie myśleć.

Ponieważ jest to współczesny romans, przygotujcie się na słodycz. Tak właściwie to na całe kilogramy słodyczy, co jest typowe, jeżeli chodzi o ten gatunek książek. Nic nowego, moi drodzy czytelnicy, w tej książce nie znajdziecie. Główny bohater jest przeuroczym młodym gwiazdorem, który dobrze traktuje kobiety, martwi się o swoich rodziców, nie zażywa narkotyków, unika skandali, uprawia seks przeważnie w pozycji na misjonarza i ogólnie to jest tak idealny, że aż irytujący. Laine z kolei jest tutaj tą zwariowaną, spontaniczną laską, która najpierw coś powie, a potem dopiero się nad tym zastanowi, biega za gwiazdami w szpilkach i wspina się na napis Hollywood. W tym zestawieniu to właśnie ona była kręgosłupem, który trzymał całą historię, łącznie z bohaterami, w pionie. W dodatku jej historia nie jest tak banalna i płytka jak Michaela. I choć kompletnie nie rozumiałam niektórych jej motywacji, to ostatecznie i tak wypadła lepiej na tle faceta, który swoją łatwowiernością bije Kubusia Puchatka na głowę.

W gruncie rzeczy to nie za bardzo przepadam za książkami, które mają w sobie tyle słodyczy, że po paru kęsach robi ci się niedobrze – a właśnie taką cukrową bombą jest nowa książka C.D. Reiss. Jednak trzeba przyznać, że jest to idealna pozycja dla kogoś, kto potrzebuje na chwilę uciec od codziennego świata i zanurzyć się w alternatywnej rzeczywistości, w której każdy jest szczęśliwy, bohater zawsze dostaje dziewczynę, a miłość naprawdę zwycięża wszystko. Tak więc jeżeli lubisz historie miłosne osadzone w wiecznej krainie możliwości, gdzie na ulicach okrytego blaskiem Hollywoodu piękne fotoreporterki biegają za przystojnymi i bogatymi gwiazdami na obcasach, to jest to idealna książka dla ciebie.

Karolina Wierna