Popularnonaukowa gawęda

krosciucha krosciucha
31.05.2019
Okładka książki Plamka mazurka. Jak ptaki odmieniły moje życie Marek Pióro
Średnia ocen:
6,7 / 10
61 ocen
Czytelnicy: 224 Opinie: 15

Rynek książki jest bardzo łaskawy dla pasjonatów ornitologii. Wychodzi u nas mrowie publikacji o ptakach i naprawdę jest w czym przebierać. Dla autorów to trochę mniej zabawne, bo mają sporą konkurencję. A czytelnik też coś musi wybrać, co wcale łatwe nie jest. Wszystkiego nie da się przeczytać. No, chyba że planuje się czytać tylko o ptakach.

„Plamka mazurka” Marka Pióry (po nazwisku widać, że był stworzony do tematyki ornitologicznej!) to kolejna pozycja, która chce wpędzić czytelników w BCD (birding compulsive disorder – termin ukuty przez Petera Cashwella, oznaczający obsesyjne zainteresowanie ptakami). Niedługa, przyjemna książka gawędziarska o polskiej awifaunie, która robiłaby o wiele lepsze wrażenie, gdyby nie była wydana zgodnie ze schematem serii „Eko” wydawnictwa Marginesy. Bo niestety sporo na tym traci i może sprawiać wrażenie gorszej, niż jest w istocie. Ofiara formatu! Przede wszystkim autor zdecydował się opowiadać o danym gatunku – bądź kilku podobnych – w jednym rozdziale i poukładać wszystkie alfabetycznie. Taki wybór niestety nasuwa skojarzenie z encyklopedią albo atlasem ptaków. W obu przypadkach „Plamka mazurka” wypada o wiele gorzej. Na encyklopedię jest zbyt mało szczegółowa, a atlas, cóż… Nie dorasta żadnemu do pięt przez szatę graficzną. Seria „Eko” wdzięczy się z półek ślicznymi, klimatycznymi okładkami, ale w środku prezentuje nader surowe kolory – czerń, biel i szarość. Skądinąd współgra to z postulatem – jakże prawdziwym! – autora (jak sam przyznaje, poddała mu go Katarzyna Skakuj), że aby zachwycić się ptakami prawdziwie, należy zacząć od plamki mazurka, który także nie szokuje barwami. Jednakże nie da się ukryć, że kolory to dla ptaków sprawa bardzo istotna. I ilustracje w książce pana Pióry nie oddają im w pełni sprawiedliwości.

Chociaż złe nie są. Niektóre są wręcz genialne, inne troszkę mniej – dziwi brak podpisywania ich tytułami (być może ich nie posiadają), nie wszystkie mają także podanego autora czy źródło, co sprawia, że dalej nie wiem, czy cudowna „Czapla bąk” jest dziełem Chełmońskiego, wymienionego w tekście (internet nie potwierdził, ale może słabo szukałam) na sąsiedniej stronie, czy też nie. I będzie mnie to tak dręczyć do końca: czyje są te drozdy? Skąd japońska rycinka z jemiołuszkami ze strony 134? Kania ruda ze 144? Dobija je format książki – niekiedy ilustracje są za małe na stronę i ta pustka wokół nich aż „dziobie” w oczy. Czasem sprawiają wrażenie wepchniętych na siłę. W rozdziałach zbiorczych – np. o bekasowatych czy pliszkach – nie wiadomo w zasadzie, który z nich pręży się obok tytułu.

Przyznaję jednak, że od niektórych obrazów trudno było oderwać wzrok. Kopciuszek, muchołówki, tak proste i wyraziste w ruchu rybitwy Josa Zwartsa czy jerzyk albo lelek Michała Skakuja są naprawdę śliczne, ale mnie całkowicie zdobyło kilka dzieł Bronisława Cymborowskiego. Żołny, raniuszki i żuraw – cudo. A jeszcze te negatywy: białe sylwetki na czarnym tle, jak np. fenomenalny srokosz! I te tak japońskie w formie czaple czy wspaniale „rozmazane” tytułowe mazurki – no zachwycam się i przestać nie mam zamiaru. Nawet krzywego puchacza uwielbiam! Cieszy mnie próba nadania książce takiego specyficznego, artystycznego stylu retro. Gdyby wybrać je ciut staranniej, to książka mogłaby pretendować do miana albumu. I choć dalej nie jestem przekonana do decyzji zastąpienia obrazami fotografii, które autor umieszczał na swoim blogu pod tym samym, co książka, tytułem, to jednak nie jest to całkowicie nietrafiony wybór.

No właśnie – blog. Autor prowadzi go od dziesięciu lat i to chyba całkiem udanie. Nie byłam jego fanką, a o jego istnieniu dowiedziałam się dopiero z książki, ale tak czy siak widać, że treści mają jednego twórcę. Niektóre są wręcz identyczne, a niektóre bardzo odmienne. Autor miał inny zamysł na książkę. Pióro postawił w niej na opowiadanie o wszystkim i o niczym, przy czym obszernie – niektórzy uważają, że zbyt obszernie, w czym drzemie sporo prawdy – cytuje klasyków ornitologii (Kruszewicz, Sokołowski, Taczanowski, nawet stary Kluk), przytaczając dane dotyczące występowania, rozmnażania, diety itp. Surowe dane okrasza opowiadaniem o ptakach w mitologii czy zabobonach z nimi związanych, przypomina bajki Ezopa i wiersze, nie tylko rodzime – i to jest zdecydowanie najlepsze w książce. Czyta się to naprawdę szybko i przyjemnie, ale po zakończeniu miałam zaskakujące uczucie niedosytu. W zasadzie bez powodu. Oczywiście, że ptaki to temat rzeka, a tutaj nie pomaga – znowu – format książki. Gdybyż był ciut mniejszy albo czcionka większa, to nie miałoby się wrażenia, że tak niewiele stron zajmuje dany gatunek. O myszołowie na dwóch niecałych stronach? Zbrodnia!

Przy czym oczywiście są ptaki, o których da się powiedzieć więcej (bocian, wiadomo), jak i mniej. Uważam, ze gdyby autor pozwolił sobie na większą personifikację tekstów i zwyczajnie pominął niektóre gatunki, a nie pisał o nich dlatego, że ma o nich cokolwiek do powiedzenia (no nie wierzę, że napisał o przepiórce, a pominął zwyczajne, upierdliwe gołębie, które odróżniają Picassa od Moneta!) – niekiedy naprawdę niewiele poza cytatami z innych pozycji – to książka i mniej by się kojarzyła z nieopierzoną encyklopedią, i byłaby zwyczajnie bardziej charakterystyczna, bardziej autorska. A taka chyba powinna być, zważywszy na podtytuł. Bo ja nadal nie wiem, jak to ptaki zmieniły życie pana Pióry…

Stylem najbardziej przypomina „Dwanaście srok za ogon” Stanisława Łubieńskiego (który tak ładnie pisał: „Zawsze przystaniesz na dźwięk nieznajomego śpiewu. Nigdy nie przestaniesz obserwować”), ale jest od niego mniej osobista, a humanistycznym podejściem pozycje pisane przez Roberta Pucka, choć zdecydowanie Piórze brakuje tego specyficznego, narcystycznego upoetyzowania, literackiego wyrobienia. Bez wątpienia uwielbia on pierzastych mieszkańców ziemi i chce się tym zachwytem dzielić. Szkoda, że nie opisał więcej własnych spotkań z ptakami, bo pokazują one dobitnie, jaką sympatią i zainteresowaniem je darzy. To bliskie każdemu „ptakologowi” (jak trafnie nazwała amatorów ornitologii Sy Montgomery). Serce rośnie podczas poznawania przytaczanych historii miłośników ptaków – np. o pani, która jeździła z gniazdem kopciuszków w nadwoziu auta do pracy. Albo nawet o tym, jak autor nie odpuścił i doprowadził do rozebrania ambony w bezpośrednim otoczeniu gniazda bielika. Aż chce się przyklasnąć: szacun, pełna klasa!

Są też fragmenty przerażające, które pokazują naszą, ludzi, ciemną stronę. W pewnej miejscowości wyłapano i powieszono na drucie pisklęta pójdźki, uznawane zabobonnie za heroldów śmierci. A niejaka Olga Mądra wymordowała swoich wrogów z pomocą… podpalonych wróbli! No i ten mit o Progne, Filomeli i Tereuszu... Przez to książka nie traci gruntu pod nogami, pozostaje wierna swoim bohaterom we wszystkim, co ich spotyka, pozostaje prawdziwa i szczera. Nie naiwnie czarno-biała, ale bardziej jak szata graficzna serii – we wszystkich odcieniach… szarości.

„Plamka mazurka” to lekka (chociaż nie jak piórko), interesująca pozycja, która spełnia podstawowe zadania książki popularnonaukowej: przekazuje wiedzę w przystępny, wręcz uzależniający sposób. Gdybym chciała dowiedzieć się więcej suchych faktów o ptakach, to zmusiłabym się do czytania tych tak często cytowanych klasyków czy literatury fachowej. Ale życie mi miłe, więc wybieram Marka Pióro. Może nie jest to lektura, która zmienia życie czy chociażby zrzuca z krzesła… chociaż? Odkąd wiem, że są bogatki, które gustują w mózgach albo nietoperzach, trochę inaczej na nie patrzę. Bo ta pozycja to taka zakąska, przystawka przed głównym daniem. W połowie drogi pomiędzy prawdziwą literaturą popularnonaukową a osobistą gawędą. Mam ja bardziej lubiane „ptasie” książki niż pozycja pana Pióry, ale też nie uważam, żeby ta była kompletnie nieudana. Autor próbuje stworzyć własny sposób opowiadania o ptakach. Bo nie oszukujmy się, my nie wybieramy tych książek wyłącznie dla czytania o ptakach – my chcemy popatrzeć na nie oczami tego, a nie innego autora. Inaczej niż sami patrzymy. Moim zdaniem pan Pióro zdołał dodać w tym temacie coś od siebie.

Agata Majchrowicz

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Poczekaj, szukamy dla Ciebie najlepszych ofert

Pozostałe księgarnie

Informacja