Bardzo byłem ciekawy, czego mogę się spodziewać po książce pod tytułem „Skok w króliczą norę” Adrianny Michalewskiej i Izabeli Szolc. Autorki mają już na swoim koncie takie tytuły, jak: „Dziewczyny chcą się zabawić” czy „Nie takie całkiem dorosłe”. Ponieważ jednak jest to moje pierwsze zetknięcie z tym duetem pisarskim, to kilka słów o nim.

Adrianna Michalewska jest z wykształcenia doktorem filologii polskiej. Pracuje jako redaktor i recenzent, zajmuje się także literaturą współczesną.

Izabela Szolc napisała kilkanaście zbiorów opowiadań i powieści. Cieszą się one uznaniem w Niemczech.

„Skok w króliczą norę” to typowy przykład kobiecej literatury współczesnej. Głównymi bohaterkami książki są cztery kobiety, które wkrótce skończą czterdzieści lat. Monika, Iza, Amelia i Paula. Różni je bardzo wiele – uroda, wykonywane zawody, stan rodzinny, zasobność portfela. Oprócz Pauli wszystkie mieszkają w Łodzi.

Łódź – to miasto jest niejako drugoplanowym bohaterem książki. Okazałe wille i popadające w ruderę kamienice. Przeszłość i teraźniejszość, nieustannie nachodzące na siebie. Mam wrażenie, że autorkom udało się na kartach powieści oddać specyfikę łódzkiej duszy, ze wszystkimi jej zawiłościami.

Akcja powieści rozpoczyna się w lutym 2013 roku. Monika obchodzi właśnie swoje czterdzieste urodziny. Podczas małego przyjęcia jej matka Irena nagle źle się poczuła i trafiła do szpitala. Życie kobiety zmienia się o sto osiemdziesiąt stopni, gdy zaczyna zajmować się coraz bardziej schorowaną rodzicielką.

Jednocześnie czytamy pamiętniki Ireny. Kobieta była profesorem na uniwersytecie. Wraz z mężem – również profesorem – tworzyli zgodne małżeństwo. Irena ukrywała jednak pewien sekret, który nigdy nie miał wyjść na jaw.

Iza jest najzamożniejszą z kobiet. Ma bogatego męża i dwójkę dzieci. Pozornie niczym nie musi się martwić. Czy jednak jest szczęśliwa?

Amelia jest na życiowym zakręcie. Bez pracy, za to z mnóstwem długów i komornikiem pukającym do drzwi.

Niewiele lepiej wiedzie się mieszkającej za granicą Pauli.

Wszystkie przyjaciółki wiodą na pozór spokojne życie. Czy jednak czują się szczęśliwe? Czym jest szczęście dla każdej z nich? Paradoksalnie wszystkie sobie czegoś nawzajem zazdroszczą.

„Skok w króliczą norę” to według mnie bardzo dobra książka obyczajowa. To powieść, którą pisze samo życie. Nieudane związki, śmierć, cierpienie, problemy – wszystko to jest obecne w życiu bohaterek. Czy poradzą sobie z natłokiem problemów? Czy wyjdą zwycięsko z próby, jaką gotuje im los?

Książkę czyta się szybko i przyjemnie. Duża w tym zasługa stylu i języka powieści. Wiele zdań jest głębokich, skłaniających do refleksji także nad naszym życiem. To książka, która wzrusza, ale daje też nadzieję na lepsze jutro. Zachęcam do lektury.

Wojciech Sobański