W najnowszej powieści Martin Servaz, który po wydarzeniach opisanych w „Nocy” buduje relację ze swoim cudem uratowanym synem, będzie musiał się zmierzyć ze sprawą, o której – jak wydawałoby się – powinien już zapomnieć. Jego pierwsze kryminalne śledztwo dotyczyło makabrycznej zbrodni dokonanej na dwóch młodych, spokrewnionych ze sobą dziewczynach, która wiele lat temu wstrząsnęła Tuluzą. I choć wyjaśniono, kto zamordował siostry, kapitan wciąż nie zapomniał o podejrzeniach, jakie miał wobec popularnego autora kryminałów. Bo czy zainscenizowanie zbrodni zgodnie z fabułą jego najpopularniejszej powieści mogło stanowić tylko przypadek?

W „Siostrach” Minier zdecydował się osadzić akcję pierwszej części książki w latach 80., kiedy policyjnym technikom śledczym daleko było do obecnych standardów, znanych nam z serialowych hitów. Dzięki temu mamy szansę poznać młodego Martina, zanim spotkał swego największego wroga i przeszedł przez piekło. Dlaczego bohater zdecydował się na pracę w policji? Skąd uwielbienie dla muzyki Mahlera, które rozpoczęło rozgrywkę z seryjnym mordercą, znanym z wcześniejszych części serii?

Nie obawiajcie się jednak, że warstwa obyczajowa przesłoni kryminalne śledztwo, na które wszyscy czekamy. Zarówno część historyczna, jak i ta współczesna to misterna kryminalna intryga, która łączy przeszłość z teraźniejszością. I choć nieco brakowało mi dotychczasowej dynamiki akcji, to „Siostry” wciąż trzymają wysoki poziom.

A zakończenie? Sugeruje ono nie tylko, że na rynku pojawi się kolejna część przygód francuskiego policjanta, ale zapowiada również powrót Hirtmanna, co sprawia, że już dzisiaj odliczam dni do premiery kolejnej części serii.

Anna Szterleja