Matthew McConaughey: zielona fala

Sonia  Miniewicz Sonia Miniewicz
01.06.2022

Zaczynał od epizodów na dużym ekranie, potem wpadł do szufladki i grywał głównie w romansach lub mało lotnych komediach. Dopiero po latach w Hollywood dano mu szansę na pokazanie swojego potencjału, a Matthew McConaughey jej nie zaprzepaścił. Teraz w swojej książce „Zielone światła”, która z miejsca stała się bestsellerem na liście „New York Timesa”, opowiada o przebytej drodze – i o tym, by nigdy nie tracić nadziei.

Matthew McConaughey: zielona fala

„To nie są typowe wspomnienia. Jasne, opowiadam zdarzenia z przeszłości, ale nie interesują mnie nostalgia, sentymentalizm ani emerytura, których wymaga większość wspomnień”, zaznacza McConaughey na samym początku. Do lektury swoich pamiętników, które spisywał przez trzydzieści pięć lat, podchodził niechętnie i z obawą, że podróż do młodzieńczych lat go zażenuje – tymczasem ten swoisty powrót do przeszłości dał mu wiele satysfakcji i natchnął do podzielenia się z innymi swoją historią. Nie jest to jednak zwykła autobiografia. Wprawdzie znajdziemy tu wiele osobistych wątków (opowiada on o trudnej i przemocowej relacji rodziców, którzy rozwodzili się dwa razy i trzykrotnie brali ślub, o swoim pierwszym razie, o molestowaniu seksualnym, którego padł ofiarą), ale to przede wszystkim zapis przemyśleń aktora, podejścia do życia, przyświecających mu zasad. To swego rodzaju przewodnik oparty na wydarzeniach z życia McConaugheya, mogący zmienić sposób postrzegania świata przez czytelnika, podpowiadający, jak znaleźć sens i pozostać sobą w najtrudniejszych sytuacjach – ale bez obaw, nie jest to książka samozwańczego coacha, lecz dająca nadzieję historia człowieka, który się nie poddał i mimo przeciwności losu walczył o swoje.

Nie powinno was zdziwić, że ta książka jest dobra, ale zaskoczy was, jak bardzo. To mądry i zabawny, a zarazem inspirujący pamiętnik i poradnik jednego z wielkich wyjętych spod prawa filozofów i artystów naszych czasów.

Ryan Holiday, autor „Stoickich ścieżek życia”

Alright, alright, alright!

Początkowo McConaughey nie wiązał swojej kariery z branżą filmową – chciał skończyć prawo i zostać adwokatem. O tym, że popełnił błąd, zorientował się już na drugim roku w college’u, gdy dotarło do niego, jak długą drogę ma jeszcze przed sobą, ile lat nauki i praktyki go czeka. Dla młodego chłopaka, który chciał robić coś ważnego tu i teraz, było to wyjątkowo zniechęcające. „Swoją obecność na tym świecie zacząłbym zaznaczać w najlepszym razie przed trzydziestką. Nie chciałem przegapić młodości, przygotowując się do końca życia”, wyznaje w książce. Na wielki ekran trafił przez przypadek – zaprzyjaźniony barman przedstawił go bywalcowi knajpy, Donowi Philipsowi, który zajmował się castingiem. Panowie spędzili miły wieczór nad kuflami piwa i zaraz potem Philips, dostrzegając drzemiący w McConaugheyu potencjał, zaproponował mu przesłuchanie do roli Woodersona w filmie „Uczniowska balanga” reżyserowanym przez Richarda Linklatera. Matthew, ku swojemu zaskoczeniu, dostał angaż i już niedługo potem stanął przed kamerami, by wygłosić swoją pierwszą filmową kwestię, która przeszła do historii: „Alright, alright, alright”. Jak wspominał: „Teraz, dwadzieścia osiem lat później, te słowa podążają za mną wszędzie. Ludzie tak mówią. Ludzie je kradną. Ludzie noszą je na czapkach i tiszertach. (…) Kocham to. To zaszczyt. Ponieważ te trzy słowa są pierwszymi słowami, jakie wypowiedziałem pierwszej nocy w pracy, którą miałem, a która, choć sądziłem, że będzie tylko hobby, przekształciła się w karierę”.

Nie było żadnego scenariusza, pełna improwizacja, w dodatku był to mój pierwszy raz na planie filmowym. Nigdy wcześniej tego nie robiłem. Zaniepokojony zacząłem zastanawiać się, kim jest mój bohater.

Matthew McConaughey, „Zielone światła”

Jestem dobry w tym, co kocham, nie kocham wszystkiego, w czym jestem dobry.

Matthew McConaughey, „Zielone światła”

List miłosny do życia

Droga do sławy nie była jednak łatwa i przez lata McConaughey traktowany był w branży jak aktor drugiej kategorii. Przez długi czas, żeby nie wypaść z obiegu, przyjmował wszystkie role, które mu proponowano, i wciąż czekał na swoją życiową szansę. Przegrał wiele castingów – ubiegał się na przykład o rolę Jacka Dawsona w „Titanicu”, ale Leonardo DiCaprio rozłożył go na łopatki. Przez jakiś czas musiał się zmagać z etykietką aktora z komedii romantycznych (za którymi sam nie przepadał, ale uznał, że skoro widzowie chcą go w nich oglądać, to czemu nie), a „Sahara”, w której pokładał ogromne nadzieje, zamiast megahitem okazała się megaklapą.

Od „kocham cię” po nieodebrane telefony, gdy twój ostatni film sobie nie radzi, wprawdzie przyślą po ciebie limuzynę, ale być może będzie trzeba złapać taksówkę do domu. To nic osobistego. To tylko biznes.

Matthew McConaughey, „Zielone światła”

Na jakiś czas zwolnił więc tempo, by dać sobie czas na przemyślenia, co zrobić z karierą, a kiedy powrócił, miał już pomysł na siebie. Rozważniej dobierał role i pozwolił widzom zobaczyć inną wersję siebie – artysty utalentowanego, który radzi sobie z najbardziej angażującymi i wymagającymi projektami. Za film „Witaj w klubie” otrzymał Oscara i Złoty Glob, za serial „Detektyw” zdobył nominację m.in. do Emmy, czym udowodnił i sobie, i krytyce, że nie jest artystą gorszego sortu.

Mówiąc Hollywood, mojej kochance od prawie dwudziestu lat: „Nadal cie kocham, ale potrzebujemy przerwy i wolałbym być sam i szczęśliwy niż nieszczęśliwy we dwoje”, znajdowałem się w stanie zawieszenia.

Matthew McConaughey, „Zielone światła”

McConaughey jest utalentowanym aktorem i świetnym pisarzem, ale w sztuce życia jest absolutnym geniuszem. Podchodzi do niego z radosną zaciekłością. To szalenie nieoczekiwana i zachwycająca książka, której nie można po prostu przeczytać – trzeba jej doświadczyć.

Lawrence Wright, autor „Drogi do wyzwolenia”

Napotykane po drodze trudności nigdy go nie zniechęcały, zawsze czekał na metaforyczne zielone światła. „Zielone światła oznaczają jedź – ruszaj, naprzód, dalej”, pisał w swojej książce, dodając, że są one „potwierdzeniem naszej drogi”. Mogą to być słowa uznania, pochwały, okazane nam wsparcie, podarunki, doskonałe zdrowie i tak dalej. Ważne jest, by umieć przekuć porażki w sukcesy, nie żyć przeszłością, umieć chwytać dobre chwile. „To książka o załapywaniu się na zielone światła i uświadamianiu sobie, że pomarańczowe i czerwone w końcu zmieniają kolor na zielony”, podsumowuje McConaughey. „To list miłosny. Do życia”.

Matthew McConaughey – laureat Oscara za rolę w „Witaj w klubie”. Jest żonaty, ma trójkę dzieci, jest także lojalnym synem i bratem. Samozwańczy szczęśliwy człowiek. Z zawodu uważa się za gawędziarza, pisze wiersze i jest początkującym dyrygentem (ale hej, ma jeszcze czas). Jest doskonałym towarzyszem w podróży, uważa, że w drodze do świątyni można wypić piwo i że lepszy z niego człowiek, gdy jest na nim całodzienny pot. W 2009 roku Matthew i jego żona Camila założyli j.k. livin Foundation, zajmującą się organizowaniem zajęć pozalekcyjnych, które pomagają zagrożonym dzieciom dokonywać zdrowszych wyborów: umysłu, ciała i ducha. W 2019 roku McConaughey został profesorem na Uniwersytecie Teksańskim w Austin, swojej macierzystej uczelni, gdzie prowadzi autorskie zajęcia Script to Screen. Oprócz bycia właścicielem drużyny MLS Austin FC jest także Ministrem Kultury/M.O.C. przy Uniwersytecie Teksańskim, ambasadorem marki w Lincoln Motor Company i dyrektorem kreatywnym Wild Turkey, gdzie współtworzył swój ulubiony bourbon, Longbranch. Woli zachody od wschodów słońca.

Przeczytaj fragment książki:

Zielone światła

Issuu is a digital publishing platform that makes it simple to publish magazines, catalogs, newspapers, books, and more online. Easily share your publications and get them in front of Issuu's millions of monthly readers.

Książka „Zielone światła” jest już dostępna w sprzedaży.

Artykuł sponsorowany


komentarze [7]

Sortuj:
Niezalogowany
Aby napisać wiadomość zaloguj się
Skoczek 03.06.2022 15:42
Czytelnik

Yeeey, czekałem aż w końcu zostanie wydana w Polsce, coś pięknego! :D

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Ediza 02.06.2022 13:44
Bibliotekarz

Myślę, że to wartościowa książka, bo też napisana przez wartościowego człowieka, który nie zniechęca się z powodu niepowodzeń. Z ogromną chęcią przeczytam 😊

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Czytelniczka

Zdecydowanie aktor drugiego planu, który jednak pokonał etykietkę, swoją własną. Artykuł zainspirował mnie do przeczytania. Czy ktoś mógłby zatrzymać dla mnie czas, żeby te wszystkie książki przeczytała ? :)

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Virgo13 01.06.2022 13:31
Czytelnik

No, kurde, jak na artykuł sponsorowany to mnie zaciekawił książką. Co prawda nie jestem jego fanem jako aktora, ale po "Interstellar" zdecydowanie wiem kim jest i już zwracam na niego uwagę.

A po wstawkach z książki widać, że nieźle poukładany. Być może przyślą po ciebie limuzynę, ale trzeba będzie wracać taksówką. Heh... Prawda.

Dodane do przeczytania.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Cleopatrapl 01.06.2022 20:57
Czytelniczka

Ja też zakupię. Cenie aktorów, którzy nie są skandalistami. On sprawia wrażenie całkiem normalnego. 

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Niezalogowany
Aby napisać wiadomość zaloguj się
Dorota Karło 01.06.2022 11:27
Czytelniczka

Kupiłam. Podziwiam w nim i aktora i mężczyznę. Podzielę się refleksjami jak do mnie dotrze i przeczytam.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Sonia 01.06.2022 10:00
Redaktorka

Zapraszam do dyskusji.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post