Świadek

Okładka książki Świadek Ilja Mitrofanow
Okładka książki Świadek
Ilja Mitrofanow Wydawnictwo: Claroscuro Seria: Ścieżki Życia powieść historyczna
160 str. 2 godz. 40 min.
Kategoria:
powieść historyczna
Seria:
Ścieżki Życia
Tytuł oryginału:
Свидетель
Wydawnictwo:
Claroscuro
Data wydania:
2011-04-14
Data 1. wyd. pol.:
2011-04-14
Liczba stron:
160
Czas czytania
2 godz. 40 min.
Język:
polski
ISBN:
9788362498048
Tłumacz:
Aleksander Horodecki
Tagi:
II Wojna Światowa Aleksander Horodecki historia Claroscuro
Średnia ocen

7,9 7,9 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
7,9 / 10
79 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
1039
991

Na półkach: , , , ,

Powieść Ilii Mitrofanowa, zmarłego w niejasnych okolicznościach w1994 roku rosyjskojęzycznego pisarza pochodzącego z Besarabii, a w zasadzie Budziaku. Region ten kilkakrotnie zmieniał w minionym stuleciu przynależność państwową, a jeden z tych momentów jest ukazany w książce.
Oto rok 1940, gdy korzystając z upadku Francji sojusznik Hitlera, Józef Stalin zajął rumuńską Besarabię (a także Bukowinę, Litwę, Łotwę i Estonię). I już dzisiaj wiemy, że Ci, którzy wówczas uciekli za Dunaj, wygrali los na loterii, nawet gdy pozostawili tam dorobek swojego życia.
Książka napisana jest w narracji pierwszoosobowej, w wykonaniu Fiodora Pokory, rosyjskiego fryzjera (niczym ojciec autora),ledwie gramotnego, ale znającego się na swoim fachu. Podobno mówiącego gwarowym rosyjskim, co wynika ze wstępu tłumacza.
I już od początku możemy podejrzewać, co będzie dalej. Widać rozpad dawnego wielokulturowego regionu (Ukraińcy, Bułgarzy, Tatarzy budziaccy, rumuńsko-języczni Mołdawianie, Żydzi i oczywiście Rosjanie, w tym starowiercy – mołokanie). Nowi władcy obok ustroju narzucają także język – oczywiście rosyjski, podobnie jak dzisiejsi putinowscy agresorzy na Ukrainie, a także pewne praktyki, właściwe wielu ustrojom, aczkolwiek nikt się do nich nie przyznaje.
W zasadzie mogłaby to być to kolejna martyrologiczna powieść o czasach komuny, gdyby nie to, że została świetnie napisana. Od konstrukcji, poprzez język i emocje, które wzbudza. Rozkręca się powoli, ale od pewnego momentu nie pozwala na odłożenie egzemplarza z rąk.
Znakomitym zabiegiem, zapewne mającym źródło w rodzinnych wspomnieniach autora, było oddanie głosu zwykłemu rzemieślnikowi. Dzięki temu widać wszystko z punktu widzenia przeciętnego człowieka, pracownika najemnego za „złych” rumuńskich i rzekomo „dobrych” komunistyczno-rosyjskich czasów. Bohaterami są jego koledzy z zakładu, inni rzemieślnicy, chłopi, którym właśnie odbierano ziemię czy rybacy. Z drugiej strony przedstawiciele nowego porządku – Paweł Pietrowicz, jego żona Rewmira Filipowna i ich córka.
I tak akcja rozwija się pędząc jak po spirali, by pokazać, do czego doprowadzał ludzi system totalitarny. Jest to jeden z najbardziej wstrząsających opisów literackich zaprowadzania komunizmu przez Rosjan. Odpowiednik „Jednego dnia Iwana Denisowicza”.

Powieść Ilii Mitrofanowa, zmarłego w niejasnych okolicznościach w1994 roku rosyjskojęzycznego pisarza pochodzącego z Besarabii, a w zasadzie Budziaku. Region ten kilkakrotnie zmieniał w minionym stuleciu przynależność państwową, a jeden z tych momentów jest ukazany w książce.
Oto rok 1940, gdy korzystając z upadku Francji sojusznik Hitlera, Józef Stalin zajął rumuńską...

więcej Pokaż mimo to

avatar
357
110

Na półkach:

Była sobie kiedyś Besarabia - historyczna kraina we Wschodniej Europie między Dniestrem a Prutem, będąca obecnie częścią Mołdawii i Ukrainy. Było sobie niewielkie miasteczko Kotłowina nad Dunajem. Miasteczko na środku niczego - rzeka, tereny podmokłe i skupisko chat. Byli ludzie tworzący tę krainę; ludzie, którzy stracili wszystko.

Głównym bohaterem i narratorem książki jest Fiodor Pietrowicz Pokora – fryzjer i golibroda, mieszkający w tym niewielkim miasteczku z żoną i dwoma córkami. Opowiada o przemianach Besarabii, ucieczce wielu jej mieszkańców przeczuwających nadchodzące zło, wkroczeniu Armii Czerwonej do miasteczka Kotłowina.
Dzięki swojej profesji, Fiodor może obserwować nie tylko zmiany zachodzące w miasteczku, ale przede wszystkim zmiany zachodzące w samych jego mieszkańcach - zmiany nastrojów i relacji wśród wszystkich warstw społecznych. Zwykli mieszkańcy, rybacy, żołnierze, wysoką rangą przedstawiciele nowych rządów. Jednym z jego klientów jest Paweł Pietrowicz Tołobucha - lejtnant, człowiek oddany władzy i wykorzystujący swoją wysoką pozycję.
Mimo początkowych nadziei, że "jakoś to będzie", dość szybko okazuje się, że dobrze nie będzie. Nie będzie nawet przyzwoicie. Tołobucha, nie zważając na mieszkańców tej krainy, a licząc się tylko z wynikami przedstawianym zwierzchnikom, wprowadza kolejne zmiany, nie patrząc na dobro mieszkańców. Jedna z wprowadzonych przez niego zmian polega na zabieraniu mieszkańcom środków niezbędnych do życia. Tym samym skazuje Fiodora i resztę życie w nędzy... Mała ojczyzna mieszkańców okolicznych terenów, która została im odebrana, teraz jest niszczona i plądrowana.
Gdy w końcu nadchodzą tragiczne czasy, ludzie zaczynają wyprzedawać wszystko, co mają. Żebrzą o jedzenie, kradną, oszukują. Z braku innych możliwości jedzą trawę i korę. Nad niegdyś spokojną krainą zawisa aura śmierci - umierają dzieci, chorzy, słabi, starsi. Zima okazuje się jeszcze cięższa do przetrwania niż zwykle. Ratunkiem dla wygłodniałych i wycieńczonych mieszkańców jest transport chleba przysłany przez władzę, na który czekają długo, a gdy w końcu nadchodzi, rozpoczyna się walka między ludźmi o choć kawałek jedzenia. Człowieczeństwo schodzi na dalszy, dużo dalszy plan.
Besarabia, ich mała ojczyzna, wyjątkowa kraina, w niedługim czasie przemienia się w krainę głodu i ubóstwa, w której ludzie zrobią wszystko, by zdobyć kawałek chleba. A każda forma sprzeciwu, nawet najmniejsza, jest surowo karana. Nadchodzi gehenna, w której nadzieja na lepsze jutro jest jedynie wspomnieniem, a kolejny dzień – walką o przetrwanie.

Autor stworzył książkę wybitną. Przelał na karty tej niewielkiej książki koszmar i traumy, które na zawsze zostały w pamięci mieszkańców tamtych ziem, ale z czasem zawieruszyły się gdzieś w historii naszego świata. Opisał to, czego doświadczył on i mieszkańcy tego niewielkiego miasteczka – śmierć głodową kobiet, mężczyzn i dzieci. Stworzył przerażający obraz początku końca małej ojczyzny, powolnej agonii ludzi i kultury. Jego relacja dobitnie ukazuje, jak sowiecki okupant zniszczył to miejsce i jego mieszkańców, zagłodził i odebrał im wszystko, co mieli. Również godność i człowieczeństwo.
A Besarabia? Besarabia była krainą wyjątkową, którą zamieszkiwały różne narodowości, rozmowy toczyły się w różnych językach, ale wszystkich łączyła wspólna tradycja. Sąsiadami żyjącymi w zgodzie byli Bułgarzy, Rumunii, Mołdawianie, Ukraińcy, Rosjanie, Cyganie i Żydzi. Po wejściu Armii Czerwonej wszystko to przestało istnieć.
"Świadek" to również poruszające i wręcz elektryzujące studium tego, co dzieje się z człowiekiem przerażonym i wyniszczonym, któremu odbiera się wszystko, co posiada. To, jak wpływają na niego zmiany, którym jest poddawany oraz to, co robią z ludzką psychiką traumy, które zostają w nim na zawsze.
Język książki jest bardzo mocną stroną tej pozycji. Może nawet gra on główną rolę w obiorze tej historii. Dzięki niemu Czytelnik przenosi się w czasie i miejscu, staje się jednym z bohaterów. W oryginale książka była pisana nieistniejącym już dzisiaj dialektem rosyjskiego, a w książce pojawiają się zwroty ze wszystkich języków, którymi posługiwali się mieszkańcy Besarabii: ukraińskiego, mołdawskiego, rumuńskiego, żydowskiego i właśnie rosyjskiego. Aleksander Horodecki, tłumacz tej książki, dokonał rzeczy niesamowitej - przełożył tę treść w taki sposób, żeby po polsku brzmiała ona jak archaiczny dialekt. Wyszło doskonale, za co należą się panu Horodeckiem ogromne gratulacje i podziękowania za ogrom pracy, jaki w to włożył.
Mówiąc o tej książce, nie można zapominać o jej wspaniałej oprawie. Okładka przywołująca na myśl stary brulion, znaleziony gdzieś na strychu, karki w linie, czcionka imitujące odręczne pismo, numery stron "wystukane" na maszynie do pisania. Te wszystkie szczegóły tworzą niepowtarzalny klimat i sprawiają, że Czytelnik jeszcze mocniej przeżywa historię opisaną na jej kartach.

Ilja Mitrofanow napisał książkę poruszającą i wyjątkową pod każdym względem. Książkę ważną, a nawet bardzo ważną. Książkę niepozorną z zewnątrz, ale kryjącą wewnątrz zapis niszczycielskiej siły zła w najczystszej postaci. Książkę opowiadającą o tragedii zwykłych ludzi i o czasach trudnych, o świecie, ludzkich ambicjach i słabościach, czynach, które przerażają. Książkę, obok której nie sposób przejść obojętnie. Książkę, od której nie sposób się oderwać.
To jedna z tych książek, które każdy powinien przeczytać. Przeczytać i nigdy nie zapomnieć. A że ta historia zostaje w pamięci na długo i że zmusza czytelnika do refleksji nad życiem i przeszłością.
Serdecznie polecam.

Była sobie kiedyś Besarabia - historyczna kraina we Wschodniej Europie między Dniestrem a Prutem, będąca obecnie częścią Mołdawii i Ukrainy. Było sobie niewielkie miasteczko Kotłowina nad Dunajem. Miasteczko na środku niczego - rzeka, tereny podmokłe i skupisko chat. Byli ludzie tworzący tę krainę; ludzie, którzy stracili wszystko.

Głównym bohaterem i narratorem książki...

więcej Pokaż mimo to

avatar
938
938

Na półkach: , , ,

Claroscuro stało się dla mnie swoistą gwarancją, że sięgam po bardzo dobrą literaturę. Trochę już od nich książek przeczytałem i jeszcze ani jedna mnie nie zawiodła. Tak było i tym razem.

Ilja Mitrofanow był mi dotąd kompletnie nieznany, do lektury „Świadka” zatem zabrałem się bez żadnych oczekiwań. I muszę przyznać, że książka mnie zachwyciła pomimo trudnych tematów. Jest to historia fryzjera Fiodora Pokory, mieszkańca nieistniejącej już Besarabii i opis tego co się dzieje kiedy do jego miasta (jak i całego kraju) wkracza Armia Czerwona a władza radziecka narzuca w tym kraju komunizm. Robi to w sposób gwałtowny, zaborczy i bardzo brutalny. Zarówno Fiodor jak i reszta mieszkańców zaczynają doświadczać represji, terroru, prześladowań i głodu.

Mitrofanow w bardzo przejmujący sposób opisuje doznania głównego bohatera. Oczami Fiodora oglądamy wstrząsający upadek jego dotychczasowego świata, może nie idealnego ale bezpiecznego. To też bardzo nieoczywista proza, fabuła sprawie wrażenie jakby balansowała na pogranicza jawy i snu. A właściwie jawy i koszmaru. Jest też pełna bólu, niesprawiedliwości , krzywdy i poczucia straty. Ale uważam, że to ważna książka i warto ją poznać. Napisania w niebanalny sposób, trzyma w napięciu i wywołująca silne emocje.

Polecam bardzo.

Claroscuro stało się dla mnie swoistą gwarancją, że sięgam po bardzo dobrą literaturę. Trochę już od nich książek przeczytałem i jeszcze ani jedna mnie nie zawiodła. Tak było i tym razem.

Ilja Mitrofanow był mi dotąd kompletnie nieznany, do lektury „Świadka” zatem zabrałem się bez żadnych oczekiwań. I muszę przyznać, że książka mnie zachwyciła pomimo trudnych tematów....

więcej Pokaż mimo to

avatar
317
66

Na półkach: , , , ,

Zacznę od samego wydania - jest piękne! Rzeczywiście ma się wrażenie, jakby trzymało się w rękach stary zeszyt. Nie tylko okładka nawiązuje do tej konwencji, ale również strony w linię i gramatura papieru. To wszystko sprawia, że książka staje się jakby bliższa sercu, taka swoja.
Teraz o zawartości. Książka smutna, pod koniec wręcz przygnębiająca. Napisana interesującym językiem (pokłony dla tłumacza, który oddał wielokulturowość regionu właśnie poprzez język). Początek książki trochę przypominał mi styl książki "Śmierć pięknych saren" Oty Pavla. Wydarzenia są niespieszne, ale nie o to tutaj chodzi. Chodzi o poczucie atmosfery, o wyobrażenie sobie życia codziennego ludzi w tak trudnych czasach.
Streszczać nie będę, gdyż to można przeczytać w opisie, a i sama książka nie jest długa. Moim zdaniem, jeśli ktoś lubi literaturę rosyjską i okołorosyjską, a dodatkowo interesuje się czasami sowieckimi, to jest to pozycja obowiązkowa.
Dziękuję wydawnictwu Claroscuro za znalezienie i wydanie w Polsce tak wyjątkowej książki.

Zacznę od samego wydania - jest piękne! Rzeczywiście ma się wrażenie, jakby trzymało się w rękach stary zeszyt. Nie tylko okładka nawiązuje do tej konwencji, ale również strony w linię i gramatura papieru. To wszystko sprawia, że książka staje się jakby bliższa sercu, taka swoja.
Teraz o zawartości. Książka smutna, pod koniec wręcz przygnębiająca. Napisana interesującym...

więcej Pokaż mimo to

avatar
90
54

Na półkach:

Dałem się nabrać, dałem się zwieść. Na początku wydawało się, że będzie to ciekawa, intymna podróż przez miejsce i czas. W oderwaniu od wielkich bitew, polityki i martyrologii. Niestety, opowieść w moim odczuciu ma wyrwę przez którą historia się rozwadnia. Z pewnością na wzmiankę zasługuje wydanie i jego forma. Fantastyczny pomysł na formę zeszytową (w środku linie) i na stylizację całego konceptu.

Dałem się nabrać, dałem się zwieść. Na początku wydawało się, że będzie to ciekawa, intymna podróż przez miejsce i czas. W oderwaniu od wielkich bitew, polityki i martyrologii. Niestety, opowieść w moim odczuciu ma wyrwę przez którą historia się rozwadnia. Z pewnością na wzmiankę zasługuje wydanie i jego forma. Fantastyczny pomysł na formę zeszytową (w środku linie) i na...

więcej Pokaż mimo to

avatar
741
731

Na półkach: ,

Sięgnęłam po książkę "Świadek" mając świadomość jej tematyki, zaś pozostałe elementy były dla mnie niewiadomą. Jest osobliwa, wyróżniająca się i oryginalna w pewnym sensie. Napisana nieistniejącą już odmianą języka rosyjskiego, była pewnym utrudnieniem dla tłumacza, tym bardziej, że chciał on oddać klimat i emocje wydarzenia, o którym opowiada autor. W mojej opinii udało się jednak tłumaczowi, trzeba przyzwyczaić się do specyfiki języka. Autor powoli, warstwa po warstwie nakreśla obraz sytuacji, najpierw daje podkład, maluje tło, a następnie nanosi poszczególne postaci dramatu, nadaje im kolorytu i dynamiki. Wraz z czytaniem wnikałam w tamten czas, w aurę ponurych i straszliwych wydarzeń. Książka nie epatuje jaskrawymi i straszliwymi scenami, ale poprzez pozorny spokój narratora, jego chęć zrozumienia ludzi wokół i chęć bycia fair w obliczu głodu, mimowolnie napełniała atmosferę niepokojem. Cała książka jest podszyta pozorami, napięciem, obawą, podrażnieniem, rozgorączkowaniem, niepewnością, utratą nadziei. Skumulowane emocje, niespełnione obietnice, zabrane przez uzurpatorów środki do życia, wszechogarniający głód, ubóstwo, śmierć najbliższych spowodowały wstrząs w najwyższym, ósmym stopniu skali Richtera. Uciemiężeni, zdesperowani i wygłodniali ludzie dali upust swojej niedoli w najbardziej instynktowny sposób.

"Świadek" to książka "obserwator" wydarzeń, które miały miejsce we wsi w Besarabii na przełomie 1940 i 1941 roku. Narratorem opowieści autor uczynił Fiodora Pietrowicza, autochtona tych ziem, któremu wpojono miłość do ojczyzny i który nawet nie wyobrażał sobie innego miejsca do życia dla siebie na ziemi. Mieszkał nad Dunajem, który był dawcą jadła i źródłem wody. Skończył cztery klasy szkoły podstawowej i zaczął się uczyć w zakładzie fryzjerskim. Mieszkańcy Besarabii żyli skromnie i spokojnie pod rządami władzy rumuńskiej, nie byli bogaci, ale mieli co jeść i za co żyć. Nie znali innej władzy, dopóki nie przyszła radziecka i odmieniła ich życie, obiecując wiele, nie dając nic a jednocześnie zabierając wszystko. Nowa władza odzierała ludzi z ich przyzwoitości, godności, honoru i środków do egzystencji, ta władza zabrała im wolność, okaleczyła i pozbawiła życia ich bliskich.

Ilja Mitrofanow opowiedział o losie zgotowanym mieszkańcom Besarabii przez ZSRR. Ta mieniąca się wyzwolicielem uciśnionych ludów, piewcą wolności osobistej władza niosła zniszczenia, zgliszcza, strach i śmierć gdzie tylko się "zagnieździła". To kolejny obraz dedykowany ciemiężcy, który zniszczył kręgosłupy wielu narodów w Azji i Europie.

Sięgnęłam po książkę "Świadek" mając świadomość jej tematyki, zaś pozostałe elementy były dla mnie niewiadomą. Jest osobliwa, wyróżniająca się i oryginalna w pewnym sensie. Napisana nieistniejącą już odmianą języka rosyjskiego, była pewnym utrudnieniem dla tłumacza, tym bardziej, że chciał on oddać klimat i emocje wydarzenia, o którym opowiada autor. W mojej opinii udało...

więcej Pokaż mimo to

avatar
487
262

Na półkach: , ,

Bardzo ciekawe wydanie: stary, poplamiony krwią zeszyt, który oddaje tragiczną zawartość: historię ucisku, ludzkich dramatów, końca wielokulturowości i początku wyzysku, braku godności i walki o zaspokojenie podstawowych potrzeb.

Podczas lektury, pomimo, momentami, opisów potwornych wydarzeń, ja stałam gdzieś z boku, emocje trzymałam na wodzy, dlatego zachwycona nie jestem.

Bardzo ciekawe wydanie: stary, poplamiony krwią zeszyt, który oddaje tragiczną zawartość: historię ucisku, ludzkich dramatów, końca wielokulturowości i początku wyzysku, braku godności i walki o zaspokojenie podstawowych potrzeb.

Podczas lektury, pomimo, momentami, opisów potwornych wydarzeń, ja stałam gdzieś z boku, emocje trzymałam na wodzy, dlatego zachwycona nie jestem.

Pokaż mimo to

avatar
1753
1752

Na półkach:

Besarabia.
Nazwa krainy jak z "Baśni tysiąca i jednej nocy". I po części taka jest, a właściwie była, bo nie ma jej już na żadnej mapie geopolitycznej świata. Jej dawne granice nakładają się na tereny obecnej Mołdawii i Ukrainy.
Jej piękno zachowało się tylko na mapie mentalnej kiedyś mieszkających tam ludzi, tworzących swoistą mieszankę tradycji, kultur, języków i narodowości: bułgarskiej, rumuńskiej, rosyjskiej, mołdawskiej, ukraińskiej i żydowskiej. Naród besarabski, "uparty i wredny, ale żyjący, pracujący i współistniejący w pokojowej harmonii dostrajania się do każdej duszy po omacku".
Tak jak wspominał to Fiodor Pietrowicz Pokora.
Fryzjer w Kotłowinie nad Dunajem, miejscowości położonej niedaleko Izmaiłu. Jeden ze świadków końca Besarabii i początków budowania nowego, socjalistycznego porządku i świetlanej przyszłości wraz z wielkim narodem radzieckim. A kiedy Fiodor otworzył usta i zaczął opowiadać tym swoim rosyjskim zaśpiewam, z mnóstwem gwarowych słów, naleciałości z języka rumuńskiego, wtrącanych całych zdań z innych języków, z humorem ujawniającym mądrość zwykłego, prostego człowieka w przewrotnej logice podpieranej powiedzeniami i przysłowiami, zwolniłam czytanie. Smakowałam powoli każde zdanie, opisujące gwarne życie w miasteczku, ruch kupców na ulicy, chłopów z darami natury przywożonymi na handel w dzień targowy, ruch w zakładzie fryzjerskim i dzień, w którym zaczął się socjalizm o twarzy lejtnanta w sapogach i gimnastiorce. "Wiekiem – smarkacz. Za to mundurem – naczalnik", jak określił go Fiodor Pietrowicz.
Początkowo śmiałam się z nowych, nielogicznych zasad wywracających do góry nogami dotychczasowy porządek ustanowiony z dziada pradziada, a opisywanych i analizowanych z przymrużeniem oka przez mojego Fiodora. Z jałowej walki słusznej ideologii komunistycznej z mentalnością i tradycją miejscowej ludności, może niegramotnej, ale swój rozum mającej. Jednak obraz kreślony przez opowiadającego zaczął powoli nabierać cech karykatury dawnego życia. Groteski przeszłej, zniszczonej rzeczywistości i sztucznie stworzonej farsy, w której przyszło mu żyć.
Egzystencji na granicy wegetacji.
Nie wiem kiedy przestałam się śmiać. Fiodor długo mnie mamił żartem, odwracał uwagę przysłowiem, bagatelizował niepokojące sygnały narastającej grozy beznadziejnego położenia besarabskiego społeczeństwa, zanim przypomniałam sobie o okresie wielkiego głodu w Rosji, o którym tak niedawno czytałam w "Wyspie Kanibali" Nicolasa Wertha, a który w latach 40. dotknął również Besarabię. Może zauważyłam to dopiero kiedy poczuł się słabo, a w uszach odezwały się dzwony? A może kiedy, jak zwykle w żartach, stwierdził – "na dietę przeszedłem: wody dunajskiej skosztuję, wodą popiję?" A może kiedy pojawiło się pierwsze, publiczne, natarczywe wołanie w różnych językach o chleb, chlib, pyne, chliab besarabskiego narodu na placu przed głównym gmachem władzy Rad? A może wtedy, gdy opowiedział mi o byciu świadkiem skrajnego zachowania ludzi ogarniętego szałem głodu? O wydarzeniach, o których nie wolno było mówić jeszcze wiele lat po tym, co się wydarzyło w Kotłowinie. I o ludziach rozstrzelanych przez władze sowieckie za zdziczenie, zezwierzęcenie, a co Fiodor podsumował myślą, że władza najprostszej rzeczy nie rozumiała – "głodnego sytym jutrem nie nakarmisz…"
Mój bohater dożył czasów rozpadu ZSRR będąc znowu i tego wydarzenia świadkiem, ale nowy świat już nie był takim, jakim pamiętał go sprzed socjalizmu. I Besarabii też już nie było, mimo, że znowu był u siebie, znowu był gospodarzem we własnym, kotłowińskim zakładzie fryzjerskim.
Pozostały po nim wspomnienia.
Te wspomnienia, których szata graficzna z licznymi śladami poniewierki, tak dobrze nawiązuje do czasów, o których chciał zapomnieć. To jedyne miejsce, w którym mógł zapisać to, z czym sercu ciężko było żyć, od czego posiwiał w jeden wieczór, a od czego dobra, ale niełaskawa pamięć nie chciała go uwolnić.
Niebieski zeszyt w linię, świadek świetności Besarabii, niszczących ją rządów Stalina i okrutnych czasów upodlenia ludzi.
I nawet jeśli to tylko książka udająca autentyczne zapiski w szkolnym zeszycie, a narrator jest postacią fikcyjną, to przekazane w niej fakty przez autora tej powieści, urodzonego w Besarabii już po wojnie, ale znającego ją z opowiadań członków rodziny, z rozmów z jej mieszkańcami popartych materiałami dokumentalnymi znalezionymi w moskiewskich bibliotekach, są już jak najbardziej prawdziwe.
I przerażające.
http://naostrzuksiazki.pl/

Besarabia.
Nazwa krainy jak z "Baśni tysiąca i jednej nocy". I po części taka jest, a właściwie była, bo nie ma jej już na żadnej mapie geopolitycznej świata. Jej dawne granice nakładają się na tereny obecnej Mołdawii i Ukrainy.
Jej piękno zachowało się tylko na mapie mentalnej kiedyś mieszkających tam ludzi, tworzących swoistą mieszankę tradycji, kultur, języków i...

więcej Pokaż mimo to

avatar
1379
607

Na półkach: ,

Besarabia – kraina przyłączona do Rumunii, która była jej najbiedniejszym regionem z bardzo wysokim poziomem analfabetyzmu. W czerwcu 1940 roku Basarabię anektował ZSRR. W kolejnych latach (1941-1944) wróciła na krótko do Rumunii. W okresie stalinowskim doprowadzono do kontrolowanej klęski głodu, masowych wysiedleń oraz niemal całkowitego wyeliminowania elit regionu.

Akcja „Świadka” Ilji Mitrofanowa rozgrywa się w Basarabii na przełomie 1940 i 1941 roku. Wprowadzeniem do historii przedstawionej przez autora jest nota od tłumacza Aleksandra Horodeckiego, który opisał rozterki jakie nim targały, aby jak najlepiej, a przede wszystkim wiarygodnie oddać charakter nieistniejącej już odmiany języka rosyjskiego. To co zaoferował czytelnikowi jest w mojej ocenie bardzo trafionym wyborem, dzięki któremu jesteśmy świadkami przemijalności tożsamości wspólnotowej.


Narratorem powieści jest Fiodor Pietrowicz pochodzący z wielodzietnej rodziny, którego ojciec (tatko) w wieku 15 lat oddał na ucznia do zakładu fryzjerskiego (frizerii). Pietrowiczowie mieszkali w małej miejscowości nad Dunajem, z której większość mieszkańców uciekła jeszcze przed przyjściem sowietów.

"A ja co? Dokąd mam się udać? Gdzie szukać szczęścia? jeśli tutaj żem się urodził, jeśli wodę dunajską od małego po tej stronie piłem? Co mi po brzegu rumuńskim? Kto tam uciekł? (…)

No bo kto wie, cóż to takiego ta władza radziecka? Weźmy rumuńską: jaka by nie była, a człowiek besarabski już do niej przywykł,że tak powiem, otarł się. A tu – sowieci. Może i prawda to: spędzą nas do kupy jak stado, wydadzą kocioł mamałygi, kobity podziela i wio! – flagę w ręką i zasuwaj, kręć koła…"

Fiodor Pietrowicz został, przepełniony poczuciem patriotyzmu lokalnego i z braku wiary, że gdzieś indziej będzie mu lepiej. Strzygł i golił tutejszych oraz nową władzę. Miejscowej ludności obiecywano, że z nastaniem nowej władzy otrzymają „góry złota”, zapanuje dostatek i będą wiedli dobre życie, a dostali?


„Świadek” jest kroniką przemijania oraz retrospekcją tego co było i zostało wyrugowane. Zawsze za takimi historiami stoją ludzie wraz z ich tożsamością. A ludzie besarabscy zostali pozbawieni wszystkiego. Zmuszeni do wyzbycia się godności, musieli walczyć o zaspokojenie podstawowych potrzeb.

Powieść napisana jest charakterystycznym językiem, do którego, po chwili obcowania z tekstem, można się przyzwyczaić. Nadaje on historii niesfornego stylu i daje poczucie obcowania z autochtonami historycznej krainy.

Opowieść Mitrofanowa ewoluuje. Początek jawiący się jako niewinna opowiastka, przeistacza się w pełne emocji, bardzo bolesne i tragiczne świadectwo tych, których już nie ma. „Świadek” jest jak szelest, migotanie wspomnień, na które warto wyczulić zmysły.

PS Do tej pory nie spotkałam się z tak oryginalnym wydaniem książki. Brawa dla wydawnictwa.

www.naczytniku.com

Besarabia – kraina przyłączona do Rumunii, która była jej najbiedniejszym regionem z bardzo wysokim poziomem analfabetyzmu. W czerwcu 1940 roku Basarabię anektował ZSRR. W kolejnych latach (1941-1944) wróciła na krótko do Rumunii. W okresie stalinowskim doprowadzono do kontrolowanej klęski głodu, masowych wysiedleń oraz niemal całkowitego wyeliminowania elit regionu.

Akcja...

więcej Pokaż mimo to

avatar
703
197

Na półkach: , , ,

Besarabia. Nieistniejąca już dziś historyczna kraina Europy wschodniej, granicząca z Moldawia i Rumunią.
Kraina okrutnie dotknięta podczas drugiej wojny światowej, podczas ktorej została opanowana przez ZSRR. Związek Radziecki uznał to miejsce za idealne do przeprowadzenia nieludzkiego eksperymentu: kontrolowanej klęski głodu.

Mitrofanow te wlasnie okrutne i bezduszne wydarzenia przedstawia nam w mistrzowski sposób, oddając głos lokalnemu fryzjerowi, który jest nie tylko codziennym świadkiem ale i potwornie okaleczoną ofiarą tych działań.

Książka, niczym stary pamiętnik po przejściach, została wydana w postaci zeszytu poplamionego krwią, druk na kartach stron znajduje się w liniaturze. Do tego niesamowity, rasowy język... To wszystko daje całości bardzo bolesnej autentyczności. Książka dosłownie wali po trzewiach, obrazując do czego zdolny jest człowiek zmuszony do jedzenia trzciny, kory i błota... Tak pisac o glodzie trzeba umiec! Zdecydowanie najmocniejsza moja lektura w tym roku, która zostanie na mojej półce na zawsze.

Ogromne brawa dla tłumacza, Aleksandra Horodeckiego, który skutecznie podjął się zadania bardzo trudnego!

Claroscuro Publishing House po raz kolejny wydało na polskim rynku perełkę!

Polecam bardzo!

Besarabia. Nieistniejąca już dziś historyczna kraina Europy wschodniej, granicząca z Moldawia i Rumunią.
Kraina okrutnie dotknięta podczas drugiej wojny światowej, podczas ktorej została opanowana przez ZSRR. Związek Radziecki uznał to miejsce za idealne do przeprowadzenia nieludzkiego eksperymentu: kontrolowanej klęski głodu.

Mitrofanow te wlasnie okrutne i bezduszne...

więcej Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Chcę przeczytać
    144
  • Przeczytane
    98
  • Posiadam
    40
  • Literatura rosyjska
    6
  • Ulubione
    5
  • 2019
    5
  • 2021
    3
  • ZSRR
    3
  • 2013
    2
  • Wydawnictwo Claroscuro
    2

Cytaty

Więcej
Ilja Mitrofanow Świadek Zobacz więcej
Więcej

Podobne książki

Przeczytaj także