Absolutnie zniewalająca książka o absolutnie wybitnej postaci. Lektura obowiązkowa!

Absolutnie zniewalająca książka o absolutnie wybitnej postaci. Lektura obowiązkowa!

https://czytankianki.blogspot.com/2019/01/orze-w-kurniku.html

https://czytankianki.blogspot.com/2019/01/orze-w-kurniku.html

Fantastyczna książka o genialnym artyście. Biografia, którą czyta się jak najlepszą powieść. Bardzo polecam!

Fantastyczna książka o genialnym artyście. Biografia, którą czyta się jak najlepszą powieść. Bardzo polecam!

Biorąc do ręki tę książkę zastanawiałam się, czy autorce udało się opisać życie Stanisława Wyspiańskiego w sposób ciekawy, obiektywny, i jednocześnie zawrzeć wszystkie istotne informacje, które czasem potrafią zamienić biografię w podręcznik do historii. Z uwagi na moje obawy książka ta długo przeleżała na półce nieprzeczytana. W końcu odważyłam się po nią siegnąć i po przeczytaniu dziesięciu stron porwała mnie. Historia życia artysty opisana została w sposób interesujący i żywy. Z jednej strony bardzo obiektywny a z drugiej strony wyczułam uwielbienie tematu. Proporcje obiektywizmu i afirmacji nie zostały jednak zachwiane. Napisana lekkim piorem, dopieszczona oraz przesycona anegdotami, co rusz namawiała mnie do dzielenia się cytatami 😀 Lektura biografii wzbogaciła moją wiedzę oraz zachęciła do ponownego przeczytania utworów Wyspiandera. Jestem pewna, iż lepiej je teraz zrozumię. Gorąco polecam wszystkim osobom, które kochają Kraków oraz sztukę.

Biorąc do ręki tę książkę zastanawiałam się, czy autorce udało się opisać życie Stanisława Wyspiańskiego w sposób ciekawy, obiektywny, i jednocześnie zawrzeć wszystkie istotne informacje, które czasem potrafią zamienić biografię w podręcznik do historii. Z uwagi na moje obawy książka ta długo przeleżała na półce nieprzeczytana. W końcu odważyłam się po nią siegnąć i po...

Bardzo dobra biografia niesamowitego artysty. Dzięki niej lepiej go zrozumiałam i bardziej doceniłam. Przy okazji książka dobrze ukazująca przewrotność życia.

Bardzo dobra biografia niesamowitego artysty. Dzięki niej lepiej go zrozumiałam i bardziej doceniłam. Przy okazji książka dobrze ukazująca przewrotność życia.

Tak, wiem aż za dobrze. Wyspiański. Chała, nudy i dłużyzny, na dodatek wierszem. Chochoły mu tańcują i w zasięgu wzroku ani jednego wampira. To nie są lektury na dzisiejsze czasy. A jednak spróbuję powalczyć, gdyż jest okazja, nawet niezbyt przeterminowana. W 2009 roku PIW wydał bowiem biografię Wyspiańskiego autorstwa Marty Tomczyk-Maryon.
Autorka zaczyna książkę od wystawienia swemu bohaterowi pomnika, wysławiając Wyspiańskiego jako najwszechstronniejszego z polskich artystów, geniusza, który „przewidywał nowe prądy i wytyczał kierunki w sztuce”, podkreślając jego europejskość, ale i silne zakorzenienie w polskości, głęboką znajomość „skomplikowanej polskiej psychiki, trudnego patriotyzmu, wszystkich wzniosłości i upadków”. Trudno się z tym nie zgodzić, nawet jeśli ma się o Wyspiańskim jedynie rozproszoną wiedzę z podręczników szkolnych. „Stanisław Wyspiański – kończy Tomczyk-Maryon swoją przedmowę – to rzadki klejnot, którym powinniśmy się szczycić”. To też bez wątpienia prawda, ale mnie osobiście rażą tego rodzaju stwierdzenia w biografiach, sugerują bowiem, że ich autorzy stworzyli raczej hagiografię niż rzetelną opowieść o życiu i twórczości wybranej postaci. Na szczęście w tym wypadku to pierwsze wrażenie okazuje się mylne i szybko idzie w niepamięć.
Mamy bowiem do czynienia z niezwykle udaną próbą przedstawienia niełatwego, choć niedługiego życia Wyspiańskiego i wielości jego zainteresowań artystycznych: „wielki malarz, wielki designer, wielki grafik, wielki dramaturg, wielki inscenizator, wielki reformator teatru, wielki wizjoner”. I to wszystko w ciągu zaledwie 38 lat. Autorka zdołała zachować proporcje w opisie biografii i twórczości, oparła się pokusie obfitego cytowania wspomnień, listów, wierszy, dobierając fragmenty najcelniejsze, najlepiej komentujące opisywane wydarzenia. Styl jest naturalny, bez pustosłowia. Wyspiański nie jest traktowany jak brązowy pomnik, to żywy człowiek ze wszystkimi wątpliwościami, chwilami załamania czy zwątpienia. Staje się przez to bliższy, bardziej zrozumiały. Widać, że Tomczyk-Maryon narzuciła sobie dyscyplinę pisania: zamknęła swą opowieść na nieco ponad 250 stronach. Przyznam, że po zakończeniu czytania poczułem niedosyt i chęć zgłębienia biografii Wyspiańskiego, a rzadko mam tego rodzaju odczucia. Zbyt często książki biograficzne są tak przeładowane szczegółami, zwykle drugorzędnymi, że odkładam je z ulgą i całkowitym zamętem w głowie. W natłoku detali ginie bohater, z trudem mogę wskazać najważniejsze jego cechy, zasadnicze wydarzenia z jego życia. Tym większe uznanie należy się autorce. za stworzenie tak klarownego portretu. Książkę uzupełniają zamieszczone w tekście czarno-białe fotografie Wyspiańskiego, jego rodziny i przyjaciół, wybranych dzieł. Kolorami pysznią się trzy barwne wkładki ilustracyjne.
[recenzja opublikowana wcześniej na moim blogu: http://zacofany-w-lekturze.blogspot.com/]

Tak, wiem aż za dobrze. Wyspiański. Chała, nudy i dłużyzny, na dodatek wierszem. Chochoły mu tańcują i w zasięgu wzroku ani jednego wampira. To nie są lektury na dzisiejsze czasy. A jednak spróbuję powalczyć, gdyż jest okazja, nawet niezbyt przeterminowana. W 2009 roku PIW wydał bowiem biografię Wyspiańskiego autorstwa Marty Tomczyk-Maryon.
Autorka zaczyna książkę od...