Małgorzata Szejnert została wybrana Autorytetem 2018 przez studentów dziennikarstwa z całej Polski. Być może nie wszyscy wiedzą o tym plebiscycie, a to naprawdę fajna w tej branży sprawa. Ale do rzeczy - Małgorzata Szejnert wygrała, więc doszłam do wniosku, że to wstyd, że nie miałam żadnego jej reportażu w ręce i postanowiłam to szybko nadrobić. Borowiki przy ternpajku urzekły mnie tytułem i tematyką - Polonia amerykańska (i w ogóle obie Ameryki) zdecydowanie leży w kręgu moich zainteresowań.

Jest to pani Szejnert debiut książkowy, chociaż wcale tego nie czuć, ponieważ naprawdę dobrze pisze. Niestety, głównym problemem tej książki jest to, że mocno się zdezaktualizowała. Została wydana bodajże w 1972, więc trochę czasu minęło. Ale sama data wydania nie musi wcale oznaczać, że książka odchodzi do lamusa. Tutaj bardziej decyduje wybór tematów. Autorka bowiem skupiła się głównie na działalności organizacji polonijnych w USA. Na ich inicjatywach, problemach, publikacjach - może to być skarbnica wiedzy dla historyka, ale zwykłego czytelnika raczej nie porwie. Te informacje musiały być szalenie istotne dla Polaków w momencie wydania książki, natomiast obecnie wszystkie te dane są nieaktualne. Kiedy sięgałam po tę książkę miałam nadzieję bardziej na to, że autorka będzie towarzyszyć codziennemu życiu Polonii. Moja ciocia wyjechała w latach 70. do Stanów. Zresztą wyjechała tam do swojej z kolei cioci, która spędziła tam sporą część życia. Chciałam znaleźć tam ich historię, dowiedzieć się, jaka była dla nich Ameryka. Porównać to z tym, co już wiem z opowieści. Na początku rzeczywiście reportażystka spędza czas ze swoimi znajomymi w Nowym Jorku, którzy mają bardzo polski dom i jeżdżą sobie na grzyby. Jednak później jeździ od miasta do miasta, spotykając się z działaczami polonijnymi. Nie jest to to, czego szukałam. Niemniej jednak, chętnie sięgnę po jej bardziej współczesne książki.

Małgorzata Szejnert została wybrana Autorytetem 2018 przez studentów dziennikarstwa z całej Polski. Być może nie wszyscy wiedzą o tym plebiscycie, a to naprawdę fajna w tej branży sprawa. Ale do rzeczy - Małgorzata Szejnert wygrała, więc doszłam do wniosku, że to wstyd, że nie miałam żadnego jej reportażu w ręce i postanowiłam to szybko nadrobić. Borowiki przy ternpajku...