Czego nauczył mnie August

360 str. 6 godz. 0 min.
- Kategoria:
- literatura piękna
- Wydawnictwo:
- Polski Dom Wydawniczy
- Data wydania:
- 1995-01-01
- Data 1. wyd. pol.:
- 1995-01-01
- Liczba stron:
- 360
- Czas czytania
- 6 godz. 0 min.
- Język:
- polski
- ISBN:
- 83-7043-028-7
- Tagi:
- proza polska powieść stalinizm
8-letniego, zakompleksionego Gustawa poznajemy u schyłku stalinizmu. Kiedy Stalin umiera, Gucio spotyka Augusta, charyzmatycznego ideowca, który potrafi być czułym opiekunem, starszym bratem-łatą, inicjatorem harcerskich gier w ukrywanie i śledzenie, surowym sędzią podczas polowań na elementy klasowo wrogie. A przede wszystkim - nauczycielem. Rok 1956 określa August jako "przesunięcie poduszki pod głową". Świat się zmienia rękami Gustawów, pada komunizm, a on zawsze jest w pierwszej linii. Czy zostanie prezydentem? Czy Gucio jest zdrajcą, czy kontynuatorem? Zobaczymy - postaci z życia wzięte.
Dodaj do biblioteczki
Porównaj ceny
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Mogą Cię zainteresować
Książka na półkach
- 29
- 18
- 2
- 1
- 1
- 1
- 1
- 1
- 1
- 1
OPINIE i DYSKUSJE
Książka bomba, książka petarda, od pierwszej strony zryła mi mózg i nie puszczała do ostatniego zdania. Morfina, narkotyk, coś niezwykłego!
Książka bomba, książka petarda, od pierwszej strony zryła mi mózg i nie puszczała do ostatniego zdania. Morfina, narkotyk, coś niezwykłego!
Pokaż mimo toNiech przemówi autorka (wywiad dla 'Przeglądu'):
Więc nie pisała pani nigdy "z kluczem"?
- W pewnym sensie jako książkę z kluczem, jedną jedyną, przysięgam, można postrzegać "Czego nauczył mnie August". Tematem są mistrz i uczeń czarnoksiężnika, który przerasta swego mistrza i wygrywa.
Sportretowała w niej pani bliskich sobie mężczyzn!
- Poniekąd. Ale czy podałam cokolwiek, czego dowiedziałam się od nich? Nic! Temat i tytuł chodziły mi po głowie od dawna - ówczesne życie polityczne. Uczeń czarnoksiężnika, taki dziwny układ jak między K. (przyp. Kuroniem) i M. (przyp. Michnikiem): ciekawe, co z tego wyniknie? Próbowałam zgadnąć, co może wyniknąć. Zgadłam. Wystarczy porównać daty oddania książki do druku z tym, co było potem. Postarałam się poznać obu panów, wynikły z tego pewne prywatności, ale niedługie i nie bardzo serio. Tyle że moja, powiedzmy, "pisarska intuicja" otrzymała stuprocentowe potwierdzenie: owszem, jest właśnie tak, jak to sobie wyobrażałam.
Wystarczyło, aby podpaść opiniotwórczym elitom...
- Wystarczyło. Podkreślam: podobieństwa nie są ani zamierzone, ani przypadkowe, po prostu nieuniknione. Jeżeli ktoś jest działaczem podziemnym, musi mieć cechy podobne do innych działaczy podziemnych, bo oni tak właśnie zachowują się, żyją itd. Ale to nie znaczy, że to dokładnie opisana konkretna osoba.
Gdy popadłam w konflikt z M. (przyp. Michnikiem),długo nie zdawałam sobie sprawy z udziału osób trzecich. Przecież to nie było tak, że wszedł do księgarni, kupił książkę "Czego nauczył mnie August " i rozpoznał siebie.
A jak?
- Przyszli różni mali intryganci: "Adasiu, zobacz, z jaką dziwką się zadawałeś, jak cię opisała! Nie bierz tej książki do rąk, żeby się nie pobrudzić ". Nawet wiem z grubsza kto. Pojawiły się różne napaści, pisane w oczywisty sposób przez ludzi, którzy książki nie widzieli nawet z odległości kilometra. No i ten poziom polskiej elity. W "Polityce" napisano o mnie raz, że rzygam (nie widzieli, ale się domyślają, na pewno robię to co chwila),raz że - bardzo przepraszam za wulgarność, ale że pierdzę, i to "smrodliwie", w piśmie nomen omen „Angora " nazwano nas z siostrą, i to wielkimi literami, w tytule, "prostytutkami polskiej literatury "... Mam wycinki, mam ksero - żałosne. I ja miałabym w tej sytuacji obrażać się o chociaż z jakimś talentem opisane wszy i pułki wojska? Ponieważ nie reagowałam, władcy opinii publicznej przeszli na inną metodę, lepszą.
W bohaterach "Augusta " jest najwięcej mnie samej. Niemal każda książka jest autobiografią rozpisaną na różne postaci i wątki, ale głównie autobiografią. Wie to najprostszy człowiek, czytający powieści. Podłożyłam się "elicie ", która, oczywiście, nie czyta.
Aha, kiedy za długo nie reagowałam na te wszy, prostytutki, rzygania i pierdzenia, po prostu trafiłam na czarną listę Centralnego Komputera w Polsce. Na listę tych, których nie ma. Jeśli wydadzą bestseller, nie będzie ich na żadnej liście bestsellerów - na pierwszym miejscu znajdzie się ktoś, kto sprzedał połowę tego, co ja; mnie nie będzie nawet na 20. Jeśli mam promocję, dostaję nagrodę za książkę miesiąca czy roku - to nie będzie w mediach na ten temat nawet klasycznej, malutkiej notatki petitem na drugiej stronie. Jeśli umrę, zdejmą nekrolog.
Na czarnej liście w Centralnym Komputerze jestem w znakomitym towarzystwie: największego polskiego reżysera teatralnego na przykład. A Herbert? Wszyscy wiemy, skąd nagły Nobel dla Szymborskiej. Bo Herbert, od lat hodowany na noblistę, nagle okazał się "niegrzeczny " i trafił na czarną listę. Kiedy trzeba było raz coś o nim wspomnieć, zrobiono z niego wariata. W sumie uważam, że stało się świetnie, uważam Szymborską za o wiele lepszą, ale to ten mechanizm. W roku tym a tym miał być Nobel dla polskiego poety - a tu Herbert, nasz trenowany latami koń wyścigowy, nagle się zwurdził. No to zobaczy. Och, mogłabym tak godzinami, zresztą wszyscy wiedzą, skończmy z tym.
Gazety codzienne mają niepodlegający dyskusji obowiązek informowania.
- Nie o tych z czarnej listy. Po wyjściu "Wiktorii " namówiono mnie na wyjazd do Wrocławia, jakieś podpisywanie książek w stoisku W.A.B., nic takiego. Ale wrocławska "Gazeta Wyborcza " prosiła o wywiad, chciała to nagłośnić, niewiarygodne! Czyżby coś się zmieniło, zdjęto ze mnie anatemę, popsuł się Centralny Komputer czy po prostu w tej wrocławskiej ludzie są niedoinformowani? To drugie, oczywiście. Zdjęto i wywiad, i nawet informację, że tam w ogóle będę i kiedy. Inne nazwiska poszły, moje zdjęto.
Ale z tym nekrologiem to już przesada.
- Nic podobnego. Cztery lata temu umarła moja matka. Miała raka przełyku. Cierpiała tak strasznie, że popełniła w szpitalu samobójstwo. Bardzo ją kochałam. W dodatku ukrywano przede mną do ostatniej chwili, że jest aż tak źle. Na jej prośbę. Żebym nie przyjeżdżała z Paryża, żebym jej nie widziała w tym stanie, żebym się nie martwiła. No, rąbnęło mnie to potężnie.
Pewna dobra znajoma, przyjaciółka mojej siostry od pierwszej klasy szkoły do dzisiaj, poszła do biura nekrologów "Gazety Wyborczej ", bo tam się zwyczajowo z tym chodzi. Chciała nam złożyć kondolencje. Przyjęto i kondolencje, i opłatę. Po południu telefon: - Niekompetentny pracownik przyjął kondolencje, które pójść nie mogą. - O co chodzi? - Niech pani nie udaje naiwnej, wszyscy wiemy, kim są siostry B. Pieniądze może pani odebrać jutro, tam, gdzie je pani wpłaciła. Ta zrównoważona, dorosła osoba zadzwoniła do mnie roztrzęsiona. Że dotąd nie wiedziała, że może istnieć aż taka podłość, myślała, że przesadzamy, ale teraz... Prawdę mówiąc, byłam na nią zła. Po co mi to powiedziała? Było mi dość ciężko, nie musiałam i tego wiedzieć.
Strasznie trudno mi w to uwierzyć. Spory ideologiczne nie powinny mieć nic wspólnego ze sprawami ostatecznymi. Tu nie ma prawa być "osobistego przełożenia ".
- Ale tak jest, tak było. Przysięgam na zbawienie duszy, jeśli ono istnieje, na pamięć mojej matki, na wszystko. Podaję do wiadomości redakcji nazwisko i telefon tej osoby, można sprawdzić. Zresztą nie wierzę, żeby ktoś, kogo znam od dzieciństwa, wymyślił coś takiego, odegrał wielką aktorską scenę, byle zaoszczędzić parę groszy na kondolencjach, których nikt nie oczekiwał. Swoją drogą, po powrocie z pogrzebu zastałam na automatycznej sekretarce stek wyzwisk, wcale nie anonimowych... ale to już mnie tylko rozśmieszyło. Centralny Komputer Polskiej Kultury ma w pamięci wszystkie daty, godziny, fakty. Żeby uderzyć wtedy, kiedy to najbardziej zaboli. Otóż od tamtej pory już nie boli.
Jeśli to wszystko prawda...
- Obie wiemy, że tylko malutka cząsteczka prawdy. Zresztą i tak nie wierzę, żeby ktoś to wydrukował. Poza tym nie lubię tak biadać. Nie jestem jedyna na tej czarnej liście, powtarzam. Znam parę innych nazwisk, jest ich na pewno więcej. Przestałam kumkać w tym bajorku. Już prawie nie przyjeżdżam do Polski. Ciągle piszę, bo tak mi się podoba. Bez trudu mogłabym po francusku, z większym trudem po angielsku, ale zaczynać teraz od zera, na tak trudnym rynku? Może miała rację moja babcia, że "dłużej klasztora niż przeora ", może Centralny Komputer nagle się popsuje, a może... może zmienimy temat?
Niech przemówi autorka (wywiad dla 'Przeglądu'):
więcej Pokaż mimo toWięc nie pisała pani nigdy "z kluczem"?
- W pewnym sensie jako książkę z kluczem, jedną jedyną, przysięgam, można postrzegać "Czego nauczył mnie August". Tematem są mistrz i uczeń czarnoksiężnika, który przerasta swego mistrza i wygrywa.
Sportretowała w niej pani bliskich sobie mężczyzn!
- Poniekąd. Ale czy podałam...