Piękna książka o prawdziwej miłości. Po latach Holly spotyka swoją dawną miłość Roberta. Ale Holly znacznie zmieniła się od tamtego czasu. Obecnie prowadzi własną firmę,w której stawia na ekologię.Robert wraca z USA do Anglii w swoje rodzinne strony. Staje się właścicielem dworu. Czy tych dwoje ludzi ma szansę na miłość? Czy ich uczucia zmieniły się razem z nimi?

Piękna książka o prawdziwej miłości. Po latach Holly spotyka swoją dawną miłość Roberta. Ale Holly znacznie zmieniła się od tamtego czasu. Obecnie prowadzi własną firmę,w której stawia na ekologię.Robert wraca z USA do Anglii w swoje rodzinne strony. Staje się właścicielem dworu. Czy tych dwoje ludzi ma szansę na miłość? Czy ich uczucia zmieniły się razem z nimi?

albo "Pierwsza miłość"

albo "Pierwsza miłość"

Jednym się podobają romanse, innym nie. Ja osobiście lubię czytać o miłości i dlatego sięgam po taką lekturę. Poza tym po ciężkim dniu mój umysł potrzebuje wytchnienia, a nie kolejnej porcji stresu i napięcia. Więc czytam. Ta książka ma miłą treść, ogłądę i wdzięk, brakuje tylko polotu...główna bohaterka zbyt łatwo poddała się mężczyźnie, który ją porzucił jako 18-letnią dziewczynę, wystarczyła jej rozmowa z inną kobietą...trochę to denne, jeśli mogę użyć tego określenia...

Jednym się podobają romanse, innym nie. Ja osobiście lubię czytać o miłości i dlatego sięgam po taką lekturę. Poza tym po ciężkim dniu mój umysł potrzebuje wytchnienia, a nie kolejnej porcji stresu i napięcia. Więc czytam. Ta książka ma miłą treść, ogłądę i wdzięk, brakuje tylko polotu...główna bohaterka zbyt łatwo poddała się mężczyźnie, który ją porzucił jako 18-letnią...

Naszła mnie ostatnio ochota na jakiegoś Harlequina, tak więc poszłam do biblioteki i bez zastanawiania się, wzięłam pierwszą, lepszą książeczkę. Nie spojrzałam nawet na opis z tyłu. Naprawdę nie wiem co mnie podkusiło. "Stara miłość nie rdzewieje" to jeden z najgorszych Harlequinów, jakie czytałam. Bezsensowne rozważania głównej bohaterki, typu "Kochałam go, ale to już minęło. Teraz jestem nowoczesną, wyzwoloną kobietą". Dwie strony później: "Nie no, ja go kocham. Nigdy o nim nie zapomniałam". Takie rozważania towarzyszą nam praktycznie przez całą lekturę. A autorkę lubię. Jej "Francuski pocałunek" wspominam bardzo miło, tak samo jak kilka innych jej książek, które czytałam. Daję książce najniższą ocenę, bo to była naprawdę męczarnia.

Naszła mnie ostatnio ochota na jakiegoś Harlequina, tak więc poszłam do biblioteki i bez zastanawiania się, wzięłam pierwszą, lepszą książeczkę. Nie spojrzałam nawet na opis z tyłu. Naprawdę nie wiem co mnie podkusiło. "Stara miłość nie rdzewieje" to jeden z najgorszych Harlequinów, jakie czytałam. Bezsensowne rozważania głównej bohaterki, typu "Kochałam go, ale to już...