rozwińzwiń

Powinowactwa z wyboru

Okładka książki Powinowactwa z wyboru Johann Wolfgang von Goethe
Okładka książki Powinowactwa z wyboru
Johann Wolfgang von Goethe Wydawnictwo: Państwowy Instytut Wydawniczy Seria: Biblioteka Klasyki Polskiej i Obcej [PIW] literatura piękna
324 str. 5 godz. 24 min.
Kategoria:
literatura piękna
Seria:
Biblioteka Klasyki Polskiej i Obcej [PIW]
Tytuł oryginału:
Wahlverwandtschaften
Wydawnictwo:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania:
1978-01-01
Data 1. wyd. pol.:
1978-01-01
Data 1. wydania:
1981-01-01
Liczba stron:
324
Czas czytania
5 godz. 24 min.
Język:
polski
Tłumacz:
Jan Błoński, Wanda Markowska
Tagi:
Goethe
Średnia ocen

6,8 6,8 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
6,8 / 10
72 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
472
403

Na półkach:

„Powinowactwa z wyboru”Johan Wolfgang von Goethe. „Rzeczy niezwykłe nie dzieją się na prostej i gładkiej drodze”. Powieść uznana z jedną z najbardziej idealistycznych dzieł w dorobku pisarza. W której to styl, kompozycja i sztuka słowa, zostały dopracowane wręcz do literackiej perfekcji. Każda postać ma pewne zadanie, każdy jej ruch jest przemyślany i zaplanowany wręcz z szachową precyzją. Namiętność, zdrada, fascynacja, to wszystko sprawiło, że powieść stała się obyczajowym skandalem, wywołując literackie i społeczne zgorszenie. Ale tym samym paradoksalnie stała się również „kapitalnym dziełem mistrza”.
.
Fabuła powieści, to miłosna historia małżeństwa Edwarda i Szarlotty, którzy w ramach zauroczenia kierują swe serca ku zdradzie?! Ona do młodego Kapitana a on do młodziutkiej siostrzenicy żony powracającej z pensji, Otylii. I tak zaczyna się gra na uczuciach, emocjach, niebezpiecznych wibracjach, która z pozoru bardzo naiwna, delikatna i przelotna zamienia się w poważny i śmiertelny w skutkach obraz intymnej żarliwości. Fascynacja miłością, staje się obsesją. A obsesja bywa trudna, męcząca, pełna cierpienia i wyrzeczeń.
.
Na zakończenie zostawiam Wam kilka słów z posłowia Tomasza Manna w tłumaczeniu Jana Błońskiego: „(…) praca była w istocie kapitalnym dziełem mistrza, dobrze skomponowaną powieścią w dwu częściach i tomach, nie największym, ale najwyższym i najszlachetniejszym osiągnięciem w niemieckiej literaturze”.

„Powinowactwa z wyboru”Johan Wolfgang von Goethe. „Rzeczy niezwykłe nie dzieją się na prostej i gładkiej drodze”. Powieść uznana z jedną z najbardziej idealistycznych dzieł w dorobku pisarza. W której to styl, kompozycja i sztuka słowa, zostały dopracowane wręcz do literackiej perfekcji. Każda postać ma pewne zadanie, każdy jej ruch jest przemyślany i zaplanowany wręcz z...

więcej Pokaż mimo to

avatar
957
743

Na półkach: ,

„Wielkie namiętności są jak beznadziejne choroby. To co może je uleczyć, wzmaga jeszcze niebezpieczeństwo.”

MIŁOSNE DOŚWIADCZENIE

Jakiś czas temu, zagłębiając się w prozę Acimana natrafiłam w jego książce na coś niespodziewanego, albowiem bohater jego powieści cytował Goethego i to poruszyło mnie do głębi. Minęły lata od mojego ostatniego spotkania z tym wspaniałym autorem. Postanowiłam do niego powrócić, by na nowo wgłębić się w cierpienia bohaterów.

Eduard i Charotte są zamożną i podziwianą parą. Oprócz okazywania wzajemnych względów, ich głównym zajęciem jest nadzór prac budowlanych na terenie okazałej posiadłości. Nieoczekiwanie Eduard zostaje powiadomiony o trudnej i kłopotliwej sytuacji swojego dawnego przyjaciela, kapitana. Tak być nie może! Niejednokrotnie Eduard i i Otto byli dla siebie jak bracia, toteż postanawia za wszelką cenę sprowadzić go pod swój dach i dać zajęcie. Niebawem małżonkowie będą cieszyli się obecnością nie tylko wspomnianego kapitana, ale także pięknej Ottilie – wychowanki Charlotte.

Wgłębiając się w lekturę, odczuwałam niejednokrotnie ambiwalentne uczucia. Jakaż wzgarda budziła się we mnie na myśl o poczynaniach bohaterów, ale nie obeszło się również bez pewnej dozy współczucia. Nie ma wątpliwości, że powieść nie przeszła bez zamieszania, porusza najczulsze struny.

Bohaterowie zostali dobrze nakreśleni, ale tylko te słowa dotyczą kobiecego grona. Eduard i Kapitan zostali kompletnie pokpieni na rzecz próżniactwa dam. Nie ukrywam, że gotowało się we mnie ze złości, gdy niejednokrotnie zostałam urzeczona radami, jakie raczyła Ottilie ogrodnikowi lub naiwnymi widokami na przyszłość Charlotte; w czasie, gdy jeden z bohaterów prowadził - nie największą bitwę na froncie - lecz w swoim sercu. Brakowało mi opisanych rozterek tychże bohaterów.

Sama fabuła nie jest powalająca, tragedia bohaterów w mojej ocenie również została przedstawiona jedynie połowicznie, jednak nie mogę przejść obojętnie wobec dziennika Ottlie oraz humorystycznej postaci Mittlera. Filozoficzne myśli autora skłonią nie jednego czytelnika do refleksji, powieść czyta się jednym tchem. Klasyka!

„(…) jeszcze nigdy nie kochałem, dopiero teraz wiem, co to jest miłość. Dotąd wszystko było w moim życiu tylko przygrywką, ułudą, tylko zabawą i marnotrawstwem czasu, dopóki jej nie poznałem, dopóki jej nie pokochałem, i to na śmierć i życie.”

„Wielkie namiętności są jak beznadziejne choroby. To co może je uleczyć, wzmaga jeszcze niebezpieczeństwo.”

MIŁOSNE DOŚWIADCZENIE

Jakiś czas temu, zagłębiając się w prozę Acimana natrafiłam w jego książce na coś niespodziewanego, albowiem bohater jego powieści cytował Goethego i to poruszyło mnie do głębi. Minęły lata od mojego ostatniego spotkania z tym wspaniałym...

więcej Pokaż mimo to

avatar
87
86

Na półkach: ,

Małżonkowie Eduard i Charlotte żyją w bogatym zamku. Ich córka uczy się w pensjonacie razem ze swoją krewną, Otylią. Charlotte otrzymuje z tej szkoły list, z którego dowiaduje się, że Otylia radzi sobie w szkole gorzej niż jej córka, która ma na nią zły wpływ i dlatego odsyłają Otylię do rodziny. Rodzice Otylii nie żyją, dlatego zajmuje się nią jej ciotka, Charlotte. Eduarda odwiedza jego przyjaciel, Otto.

Fabuła powieści jest wyjaśniona na początku, kiedy zostało opisane zachowanie związków chemicznych, które nie są trwałe, ale się zmieniają. Była to aluzja do Eduarda i Charlotte i ich gości.

Charlotte i Eduard przestają być zadowoleni z faktu bycia małżeństwem. Powieść dotyczy głównie kwestii moralnych małżeństwa i rozwodu.

Najlepszą częścią książki jest końcówka, kiedy akcja przyśpiesza. Zaletą jest przedstawienie dylematów moralnych postaci. W fabule jest zawarty jest również problem anoreksji. Co ciekawe, Otylia jest nazywana przez narratora "świętym dzieckiem" (holdes Kind).

Małżonkowie Eduard i Charlotte żyją w bogatym zamku. Ich córka uczy się w pensjonacie razem ze swoją krewną, Otylią. Charlotte otrzymuje z tej szkoły list, z którego dowiaduje się, że Otylia radzi sobie w szkole gorzej niż jej córka, która ma na nią zły wpływ i dlatego odsyłają Otylię do rodziny. Rodzice Otylii nie żyją, dlatego zajmuje się nią jej ciotka, Charlotte....

więcej Pokaż mimo to

avatar
520
346

Na półkach:

[Tekst zdradza szczegóły fabuły]

Wielbić bez zastrzeżeń

Historia miłosnego czworokąta: małżeństwo, przyjaciel i wychowanica pani domu. W idyllicznej scenerii (idyllicznej z założenia, ale i tak odnosi się wrażenie, że wrażliwość społeczna Goethego od czasów "Cierpień młodego Wertera" przytłumiła się znacznie),więc, w tej utopii pięknych, bogatych i dobrych porywy serca burzą moralny porządek i stawiają całą czwórkę bohaterów przed tragicznymi dylematami. Pokrewieństwo tak zarysowanej fabuły z tasiemcowymi serialami, najlepiej południowoamerykańskimi, jest niezaprzeczalne. I rodzi pytanie, na które bardzo trudno jest mi odpowiedzieć: czy to jest wielka literatura?

Krytycy (w tym, w posłowiu - wydanie PIW-u 1959 - Tomasz Mann) nie mają wątpliwości. Otóż jest. Najznakomitsza powieść niemiecka (Mann) i najszlachetniejsze osiągnięcie niemieckiej literatury (też Mann). I jak tu teraz podjąć dyskusję? Dlatego załóżmy od razu, że zwyczajnie błądzę. I to właśnie błądzeniem chcę się z Państwem podzielić.
Warto chyba zacząć od tego, że przeczytałam "Powinowactwa" w dwa wieczory. To oczywiście niewielka książeczka, ale biegłam do przodu szybko i z determinacją, bo gnała mnie chęć poznania odpowiedzi na pytanie: jak to się wszystko skończy?
Ważne jest też, że, zwiedziona pierwszymi stronicami, przystąpiłam do czytania z błędnym (choć znam osoby twierdzące, że słusznym, a potem błędnie je porzuciłam) założeniem, że Goethe dystans do opowiadanej historii zachowuje nie tylko w utopijnej stylistyce ale i w duchu, przedstawiając nam dzieje tego czworokąta z nieustającą, może nawet okrutną, ironią (teraz sądzę, że myliłam się całkowicie, to powieść wręcz pryncypialna w swej powadze).

No i w końcu tytuł tej recenzji, to wielbienie bez zastrzeżeń, odnosi się nie tylko do treści książki, ale i do mnie, czytelnika, który uwielbia "Fausta" i "Cierpienia młodego Wertera" i chciałby wielbić geniusz ich autora bezgranicznie. I z pewnością jest to przyczyna dla której pewne aspekty "Powinowactw" rozczarowały mnie tak mocno.

Nadal sądzę, że Goethe jest mistrzem absolutnym pisania o miłości (czy też, precyzyjniej, o stanie zakochania),o cierpieniach i zamieszaniu, które w nas wywołuje, o tym jak zmienia każdy aspekt otaczającego nas świata. I każdy zakochany odnajdzie w jego bohaterach siebie. I "Cierpienia" i "Powinowactwa" mogą być swego rodzaju balsamem dla udręczonej miłością duszy, nikłym pocieszeniem (w stanie zakochania większe nie jest przecież możliwe) jakie niesie wspólnota odczuwania. Być może sama ta cecha prozy Goethego, całkowicie uniwersalna i chyba wieczna, wystarcza, żeby nazwać "Powinowactwa" arcydziełem.

"Powinowactwa z wyboru" mają czwórkę bohaterów, lecz nie zajmują oni pozycji równorzędnej. Uwaga pisarza skupia się na dwojgu: niewiernym mężu Edwardzie i młodziutkiej Otylii. Pierwsze zgrzyty w przyjemności z tej lektury pojawiły sie u mnie wraz z wypisami z dzienników Otylii. Większość złotych myśli notowanych przez dziewczę jest nieodparcie pensjonarska, a przecież w zamyśle autora, ma przybliżać nam bohaterkę idealną, słodkie i nieskażone dziecko natury. Tymczasem w mojej recepcji akcent padłby raczej na słowo "dziecko". Nagle dotarło do mnie, że nie ma tu ani krzyny ironii. Mamy po prostu podziwiać Otylię.

Trudno niestety zapomnieć, że w tej miłości mężczyzny o połowę starszego do dojrzewającej dziewczyny, jest gdzieś ukryty sam Goethe. W owym czasie 58 -letni, zakochany w 18-letniej pannie, (potem coraz starszy nadal był konsekwentny w swej słabości do dziewcząt wciąż w tym samym wieku).
I słabość natury ludzkiej, jej śmieszność nawet, nie jest tu tym, co tak naprawdę mi przeszkadza. Przeszkadza mi fałsz w przesłaniu, bo tu faktycznie kryje się ironia. Ta powieść o moralności, o prymacie nieskażonego ducha nad naturą i uczuciem, powstała, jako filozoficzne usprawiedliwienie i wyniesienie własnych wad.

Apogeum fabularnego udziwnienia (znowu znajdziemy się w brazylijskim serialu) "Powinowactwa" osiągają, kiedy Otylia zabiwszy (oczywiście niechcący) dziecko rywalki i ukochanego, staje się jedyną osobą, którą wydaje się ta śmierć naprawdę dotykać. (Choć i jej rozpacz jest egocentryczna, albo właściwie edwardocentryczna.) Tu z pewnością w jakimś stopniu popełniam błąd historycznego przeniesienia - śmiertelność niemowląt na początku XIX wieku jest wciąż olbrzymia, mielibyśmy społeczeństwa szalone z rozpaczy, gdyby nie traktowano jej lżej niż dzisiaj. Nic jednak nie poradzę, dla mnie cały ten epizod, przez piętrzącą się niewiarygodność, jest w jakiś okrutny sposób zabawny.

Śmierć dziecka jest również fabularnym punktem kulminacyjnym "Powinowactw". Gdy go już osiągamy, dzieje się w tej historii, coś naprawdę fenomenalnego. Sielanka (od jakiegoś czasu zaburzana przeczuciami nieszczęścia) przechodzi nam w jednej chwili w balladę romantyczną, pełną piękna, grozy i smutku. Osobiście uważam tę końcówkę za najlepszy fragment powieści. Dopiero tu króluje wybujały i niedopuszczający wątpliwości (także moich) romantyzm.

Tomasz Mann tak pisze o strukturze "Powinowactw": "prawdziwe cudo czystości i szczęśliwego rozwiązania kompozycji, bogactwa i zwartości zarazem". Jak łatwo się domyślić, ja niezupełnie tak to odebrałam. Między sielanką a balladą w chropowatym przejściu, wszystko burzy mi fałszywa nuta idei przewodniej.

Prawdziwym źródłem moich problemów z "Powinowactwami" jest jednak to, co zostawiłam na koniec. Wrócimy tym samym do zapisków Otylii, i kilku złotych myśli wygłaszanych przez bohaterów tła (przede wszystkim Wychowawcę).
Głupot jest tu wiele (zamiast głupot powinnam napisać -poglądów nieprzystających do współczesnej kultury -ale to oznaczałoby założenie, którego nie chcę zrobić, że ludzie 200 lat temu zasadniczo się od nas różnili). Mamy tu więc apologię wojny w pochwale militarnego wychowania i honorze (największym),który niesie służba wojskowa, a żołnierski dryl to idealny sposób kształcenia młodych chłopców. Mamy urocze uwagi o kobietach "z natury niezdolnych do samodzielnego podejmowania decyzji". Mamy mądrości o nauce, która powinna zajmować się tylko tym co bliskie i użyteczne człowiekowi. I mamy ohydny, rasistowski akapit, porównujący Murzynów i małpy (z punktu widzenia estetyki!) i krytykujący poświęcanie sprawom tak brzydkim uwagi. Umiejscówmy to teraz trochę w historii. Pierwsze wydanie Powinowactw to 1809 rok. XVII i XVIII wiek to apogeum zysków potęg kolonialnych z niewolnictwa. Oświecenie jednak przynosi w końcu w Europie żywą krytykę niewolnictwa z punktu widzenia moralności. Oczywiście do konkretnych rezultatów droga jest jeszcze długa. W trakcie, gdy Goethe pisze Powinowactwa, w Parlamencie angielskim trwa zażarta walka o zniesienie niewolnictwa (pierwszy projekt ustawy zakazującej handlu żywym towarem to 1791 rok, w 1806 roku dzięki sprytnemu przeredagowaniu treści, zakazując jedynie handlowania i wspierania handlu niewolnikami z koloniami francuskimi, zostaje przeforsowana pierwsza ustawa o wymowie abolicjonistycznej, do zniesienia niewolnictwa w Wielkiej Brytanii dojdzie dopiero w 1833 roku). Wymieniam te wszystkie daty żeby pokazać w jakim świecie Goethe pisze to, co pisze. I nie znajduję żadnego usprawiedliwienia.

To na jakie kawałki rozpadały mi się "Powinowactwa" w trakcie czytania nie jest w żadnym razie uniwersalne ("nie ma niewinnych czytelników", że powtórzę dobrze znaną myśl w wersji Arturo Perez Reverte'a). Czy można na poważnie wysnuwać wobec autora moralne zarzuty z pojedynczych fragmentów utworu literackiego, to także temat na długą dyskusję. Josif Brodski w którymś eseju, w charakterystyczny dla siebie, błyskotliwy i lekko autorytarny sposób, stwierdza, że każda dogłębna analiza dzieła artystycznego ma znamiona karykatury. Cóż mogę na to odpowiedzieć? Zważyłam zachwyt i przykrość, ten tekst jest wynikiem na wadze.

statekglupcow.wordpress.com

[Tekst zdradza szczegóły fabuły]

Wielbić bez zastrzeżeń

Historia miłosnego czworokąta: małżeństwo, przyjaciel i wychowanica pani domu. W idyllicznej scenerii (idyllicznej z założenia, ale i tak odnosi się wrażenie, że wrażliwość społeczna Goethego od czasów "Cierpień młodego Wertera" przytłumiła się znacznie),więc, w tej utopii pięknych, bogatych i dobrych porywy serca...

więcej Pokaż mimo to

avatar
63
62

Na półkach:

Wtedy kolega powiedział-Smutna książka-i pokazał ją.-Chcesz przeczytać?
Oczywiście,że chciałem.No bo smutna i jeszcze Goethe.Chociaż głównie ,że smutna.
Lecz nie jest to zwykła opowieść o miłości(tragicznej)Postępowanie bohaterów,
ich decyzje,wybory ale sięga to głębiej bo aż do ścieżek ,którymi chadza los.
Bo drugie dno tej historii to los,który krzyżuje nasze postępowanie.Ale też jest
miejsce na przeczucia na tą tajemnice(dziś się mówi zabobon...),która dotyka
niektórych.Książka jest pełna znajomości człowieka.Zrozumienia dla niego.
I uczuć,które tak jak Goethe nikt nie opisywał.Opowieść dotyczy miłości i
przeszkód,które stają na jej drodze.Bo jeśli kochamy i nasze uczucie jest
odwzajemnione nie oznacza to jeszcze,że będziemy szczęśliwi.Choć wszystko
wydaje się możliwe to jednak...Powiem tak jak mój kolega-Smutna książka.Chcesz przeczytać?-POLECAM.

Wtedy kolega powiedział-Smutna książka-i pokazał ją.-Chcesz przeczytać?
Oczywiście,że chciałem.No bo smutna i jeszcze Goethe.Chociaż głównie ,że smutna.
Lecz nie jest to zwykła opowieść o miłości(tragicznej)Postępowanie bohaterów,
ich decyzje,wybory ale sięga to głębiej bo aż do ścieżek ,którymi chadza los.
Bo drugie dno tej historii to los,który krzyżuje nasze...

więcej Pokaż mimo to

avatar
1381
298

Na półkach:

Niezbyt zajmująca historia nieciekawych, płaskich postaci osadzona w nieco umownej scenerii. Do tego wstawione gdzieniegdzie "przemyślenia" i oczywiście umoralniający dziateczki charakter całości. O ile jeszcze początek opowieści może przyciągać uwagę, to później robi się nieco nieznośnie. Och, jakie to było nudne. Tym bardziej ciężko zrozumieć zachwyty Tomasza Manna z posłowia, w którym twierdził on, że to największa niemiecka powieść...

Niezbyt zajmująca historia nieciekawych, płaskich postaci osadzona w nieco umownej scenerii. Do tego wstawione gdzieniegdzie "przemyślenia" i oczywiście umoralniający dziateczki charakter całości. O ile jeszcze początek opowieści może przyciągać uwagę, to później robi się nieco nieznośnie. Och, jakie to było nudne. Tym bardziej ciężko zrozumieć zachwyty Tomasza Manna z...

więcej Pokaż mimo to

avatar
73
50

Na półkach:

Ta książka jest perwersyjna.Jest po prostu zboczona. To komplement.
"Powinowactwa z wyboru" aż tętnią czającą się pod powierzchnią powściągliwej narracji erotyką. To historia o czworokącie (doprawdy, fabuła miejscami przypomina telenowelę, ale przez to, że wychodzi spod pióra mistrza, oszałamia): małżeństwo, jego przyjaciel i jej siostrzenica wchodzą w dziwaczny układ. Jednocześnie przebudowują wspólną posiadłość i każde drgnienie namiętności zyskuje od razu materialny odcisk.
Goethe nie ocenia swoich bohaterów. Nie moralizuje. Co więcej, nie ma w nim pruderii: w książce jest niesamowicie zmysłowa scena seksu, w której małżeństwo kocha się w zasadzie ze swoimi fantazjami o kimś innym. A Goethe, podobnie jak Balzak, dużo lepiej rozumiał kruchą dynamikę miłości, namiętności i małżeństwa. W porównaniu z ich rozpoznaniami Grey jest doprawdy dobroduszny.

Goethe powoli, warstwa po warstwie, rozbiera związki na czynniki pierwsze. Ta metafora jest tu zasadna: powieść zaczyna się porównaniem relacji międzyludzkich do chemii, zresztą sam Goethe był zapalonym naukowcem (opracował m.in. koncepcję pra-rośliny,z której miały wyewoluować kolejne, i nawiązania do nauk ścisłych pojawiają się w jego twórczości dość często. Poza tym mocna opozycja między humanistyką a naukami ścisłymi pojawiła się dużo później i Goethe, podobnie jak jego współcześni, nie musiał się zastanawiać, czy zajmować się literaturą czy biologią). Narrator zachowuje się jak badacz, który nie wartościuje, ale z uwagą notuje wyniki eksperymentu. Stara się też ostrożnie formułować prawidła, które określają te procesy: staje się chemikiem namiętności. Więc jeśli sporządzacie listę ekscytujących chemików, to obok Waltera White'a dopiszcie jeszcze starego, poczciwego Goethego :)
Byłam zaskoczona, jak bardzo ta książka się nie zestarzała. Może to kwestia tego, że kanon lektur szkolnych nie zdążył jej upupić.

Ta książka jest perwersyjna.Jest po prostu zboczona. To komplement.
"Powinowactwa z wyboru" aż tętnią czającą się pod powierzchnią powściągliwej narracji erotyką. To historia o czworokącie (doprawdy, fabuła miejscami przypomina telenowelę, ale przez to, że wychodzi spod pióra mistrza, oszałamia): małżeństwo, jego przyjaciel i jej siostrzenica wchodzą w dziwaczny układ....

więcej Pokaż mimo to

avatar
160
36

Na półkach: ,

Perfekcyjnie skomponowana książka w której postacie zdają się być skomponowane na kształt pionków szachowych(jak zauważa w posłowiu Thomas Mann). Zmusza do myślenia o wyborach w kategoriach wolności i jej ograniczania(przez okoliczności, powinności i moralność).

Perfekcyjnie skomponowana książka w której postacie zdają się być skomponowane na kształt pionków szachowych(jak zauważa w posłowiu Thomas Mann). Zmusza do myślenia o wyborach w kategoriach wolności i jej ograniczania(przez okoliczności, powinności i moralność).

Pokaż mimo to

avatar
235
66

Na półkach:

Wspaniała powieść na miarę mistrza, którym z całą pewnością jest Goethe. Rozbudowany i zawikłany wątek miłosny, niczym tragiczne losy Szekspirowskich bohaterów, przeplata się z jakże trafnymi spostrzeżeniami i refleksjami na temat ludzkiej natury i egzystencji. Bardzo przyjemna książka. Polecam wszystkim miłośnikom Goethego.

Wspaniała powieść na miarę mistrza, którym z całą pewnością jest Goethe. Rozbudowany i zawikłany wątek miłosny, niczym tragiczne losy Szekspirowskich bohaterów, przeplata się z jakże trafnymi spostrzeżeniami i refleksjami na temat ludzkiej natury i egzystencji. Bardzo przyjemna książka. Polecam wszystkim miłośnikom Goethego.

Pokaż mimo to

avatar
425
112

Na półkach:

trudne sprawy.pdf

trudne sprawy.pdf

Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Chcę przeczytać
    142
  • Przeczytane
    109
  • Posiadam
    24
  • Literatura niemiecka
    10
  • Teraz czytam
    3
  • 1001 książek
    2
  • Obyczajowe
    1
  • 2010
    1
  • 2020
    1
  • Może kiedyś
    1

Cytaty

Więcej
Johann Wolfgang von Goethe Powinowactwa z wyboru Zobacz więcej
Johann Wolfgang von Goethe Powinowactwa z wyboru Zobacz więcej
Johann Wolfgang von Goethe Powinowactwa z wyboru Zobacz więcej
Więcej

Podobne książki

Przeczytaj także