Opowiadania

Okładka książki Opowiadania Edward Stachura
Okładka książki Opowiadania
Edward Stachura Wydawnictwo: Czytelnik Cykl: Poezja i proza [Edward Stachura] (tom 2) literatura piękna
423 str. 7 godz. 3 min.
Kategoria:
literatura piękna
Cykl:
Poezja i proza [Edward Stachura] (tom 2)
Wydawnictwo:
Czytelnik
Data wydania:
1982-01-01
Data 1. wyd. pol.:
1982-01-01
Liczba stron:
423
Czas czytania
7 godz. 3 min.
Język:
polski
ISBN:
8307003784
Tagi:
Stachura opowiadania
Średnia ocen

7,7 7,7 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
7,7 / 10
260 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
967
967

Na półkach: , ,

Co pewien czas wracam na półkę, na którą odłożyłem książki sygnowane nazwiskiem Edwarda Stachury. Jest wśród nich oczywiście słynna seria jeansowa, choć nie wszystkie tomy traktuję jednakową sympatią. W tym „kolorze” najchętniej wracam do „Wszystko jest poezja”. Może dlatego, że ten tom jako pierwszy trafił w moje ręce i najbardziej do mnie przemówił. Przyznaję, lubię teksty „Steda”, lubię odnajdywać miejsca, w których bywał i zostawił po sobie ślad.
Jednak chyba nigdy nie byłem fanatycznym, zaślepionym wielbicielem, który by stawiał swojego Mistrza na piedestał. Przez tyle lat zdążyłem poznać biografię tego artysty i mam świadomość, że czytając Jego pisma mam niekiedy do czynienia z autokreacją czy koloryzowaniem. Wiele też się zmieniło w Jego twórczości, kiedy postanowił wiele rzeczy zmienić w swoim życiu. Ale bardzo cenię sobie tę umiejętność składania słów i opowiadania o rzeczach prostych, codziennych, których być może w pośpiechu nie zauważamy. A z tym wiąże się wewnętrzna ochota do wędrowania, życia jak wolna, nieskrępowana żadnymi terminami i zobowiązaniami istota.
Myślę sobie, że do opowiadań Stachury nie można podejść z marszu. To jest specyficzny język, szczególna składnia, która nieprzygotowanego czytelnika raczej zniechęci. One wręcz wymagają odpowiedniego momentu, czegoś co poruszy naszą egzystencją, dzięki czemu te opowiadania okażą pełnię blasku. Niezwykle mocna „siódemka”.

Co pewien czas wracam na półkę, na którą odłożyłem książki sygnowane nazwiskiem Edwarda Stachury. Jest wśród nich oczywiście słynna seria jeansowa, choć nie wszystkie tomy traktuję jednakową sympatią. W tym „kolorze” najchętniej wracam do „Wszystko jest poezja”. Może dlatego, że ten tom jako pierwszy trafił w moje ręce i najbardziej do mnie przemówił. Przyznaję, lubię...

więcej Pokaż mimo to

avatar
482
437

Na półkach: ,

Bardzo sobie cenię twórczość Edwarda Stachury,za jego bezkompromisowość i niezależne myślenie,lubię u niego to odlatywanie w przestrzenie,których nie daje się objąć logiczno-matematycznym myśleniem ludzi poukładanych.Jak wiadomo E.Stachura,to przede wszystkim poeta,niespokojny duch,któremu tak do końca racjonalne,wyrachowane podejmowanie decyzji i wyborów życiowych,sprawiało niejakie trudności.Czytając niektóre bardzo krytyczne opinie,"poukładanych","zaszufladkowanych",tyczące się jego wyborów życiowych,włażenie mu do łóżka i opisywania kto,z kim i kiedy-to bajdurzenia "starych bab",nie wnoszące nic merytorycznego do oceny tego wielkiego pisarza-pieśniarza i poety.Historia literatury zna mnóstwo przypadków niespokojnych buntowników m.in.:Przybyszewski, Strug, Irzykowski, Boy-Żeleński, Witkacy, Gombrowicz których ocenia, nie po tym :co ,kiedy i z kim robili ,ale po sukcesach literackich które osiągnęli.Wracając do książki :Opowiadania znakomite,klimat opowiadań niepowtarzalny,przenoszący czytelnika w inny wymiar. Niestety nie dla każdego dostępne są "cudne manowce".

Bardzo sobie cenię twórczość Edwarda Stachury,za jego bezkompromisowość i niezależne myślenie,lubię u niego to odlatywanie w przestrzenie,których nie daje się objąć logiczno-matematycznym myśleniem ludzi poukładanych.Jak wiadomo E.Stachura,to przede wszystkim poeta,niespokojny duch,któremu tak do końca racjonalne,wyrachowane podejmowanie decyzji i wyborów...

więcej Pokaż mimo to

avatar
130
61

Na półkach: ,

Oczarował mnie Stachura swoją zwiewną mową i nieustępliwymi, duchowymi poszukiwaniami. Z biegiem czasu zbliża się do powoli do swojej bitnikowo-polskiej nirwany, choć w życiu kończy podobnie jak i reszta pokolenia zachodniego świata, która pogubiła się na mistycznym Wschodzie.

Oczarował mnie Stachura swoją zwiewną mową i nieustępliwymi, duchowymi poszukiwaniami. Z biegiem czasu zbliża się do powoli do swojej bitnikowo-polskiej nirwany, choć w życiu kończy podobnie jak i reszta pokolenia zachodniego świata, która pogubiła się na mistycznym Wschodzie.

Pokaż mimo to

avatar
2446
2372

Na półkach:

Warszawa - mała wieś, więc go znałem, i nie ceniłem, ale nie miejsce tu, by przytaczać szczegóły, które powodowały niechęć do niego. Zresztą o jego "niestandardowym" zachowaniu można wyczytać w jego biografii. Dodam tylko, że Stachura (1937 – 1979),umiejętnie tworzył swój fałszywy wizerunek romantycznego, zagubionego wędrowca, że pił jak wszyscy, że nieźle grał w pokera, że kolegował się z Romanem Śliwonikiem, jak i Barbarą Sadowską (matką Grzegorza Przemyka) i że wspominałem o tym w recenzji Wojciecha Tochmana "Schodów się nie pali":
"..Stachura, /jak i Sadowska/ powraca w siódmym opowiadaniu pt „Narzeczona”, w którym padają jakże prawdziwe słowa o nim: /str.122/
„..że ukochał śmierć, że to już żadna poezja, a obłęd. Że buduje sobie legendę..”
Ale jego mitomania i świrowanie miało u łatwowiernej młodzieży wzięcie, i trwa to do dzisiaj, bo jak niedouczony szczawik ma się nie załapać na ściągnięte z Heideggera „SIĘ”? Ten reportaż jest wyjątkowo smutny, gdyż pokazuje do czego prowadzi , właśnie, ułuda, czytaj mitomania. Fakty o romansie 38-letniego Stachury z 21-letnią czytelniczką Martą Kucharską znajdziecie Państwo na Google’u wypisując „Marta Kucharska Stachura”.
Pamiętam również jak pokolenie mojej córki, w połowie lat osiemdziesiątych, stworzyło kult Stachury. Paliło świeczki przed jego zdjęciem i ekscytowało się każdym słowem "mistrza". Z ciekawości przeczytałem wtedy dokładnie całe pięć tomów jego dzieł, które zajmowały honorowe miejsce w pokoju córki.... ..I ni diabła, nie mogłem zrozumieć, co młodych tak zachwyca.
Postanowiłem obecnie sprawdzić słuszność swojej negatywnej oceny, a wierzę, że stać mnie na obiektywizm. Jeszcze uściślę: "negatywna ocena" w stosunku do apoteozy, bo ja nigdy nie twierdziłem, że to jest bezwartościowe, lecz tylko, że nie jest arcydziełem jak niektórzy uważają.

Tadeusz Stefańczyk na http://culture.pl/pl/tworca/edward-stachura przytacza opinię Jarosława Iwaszkiewicza z 1963 roku:
"..'Jeden dzień' wzbudził we mnie uczucia obce tym, co piszą o książkach: entuzjazm i wzruszenie. Ta osobliwa proza, ta niby to naiwna składnia, przeczyste zdanie z dziwnymi powtórkami, ta melancholia - głębokie wewnętrzne umiłowanie życi radość ze wszystkiego, co ono przynosi mniemanemu wagabundzie, wyczucie pejzażu polskiego i polskiego codziennego dnia, tęsknota do miłości i wiara w miłość - jakie to wszystko młode i pełne zachwytu. Przeczytajcie sobie zakończenie noweli 'Nocna jazda pociągiem'. Ta modlitwa franciszkańska jest jedną z najpiękniejszych kart naszej powojennej prozy."
Ładna opinia, lecz nie wiadomo na ile sprawiedliwa, biorąc pod uwagę fragment artykułu Bożydara Brakonieckiego o Iwaszkiewiczu, na: http://www.polskatimes.pl/artykul/909115,iwaszkiewicz-jako-supergej-literatury-wsrod-jego-kochankow-milosz-hlasko-stachura,3,id,t,sa.html
„...Możemy przyjąć za to, że ostatnim jego podbojem był Edward Stachura, autor legendarnej "Siekierezady", guru młodzieży późnego PRL. Kiedy i w jakich okolicznościach Iwaszkiewicz zwrócił na niego uwagę? Ponoć jeszcze wtedy, gdy Stachura studiował na KUL. Ściągnął go do Warszawy, a nawet wystarał się o kawalerkę na ulicy Kobielskiej na Pradze. Ich związek nie przetrwał zresztą długo. Nie wiadomo, co Iwaszkiewicz naobiecywał, ale ostatecznie Stachura wybrał życie wędrującego prostaczka, a pisarz wrócił do swej oazy luksusu i stabilizacji...”
Z kolei Michał Radoryski na http://doza.o2.pl/?s=4097&t=10237 podaje:
„..Najdziwniejszym i najbardziej zagadkowym protegowanym Jarosława Iwaszkiewicza był zapomniany już nieco poeta Edward Stachura. Mocno promowany na idola młodzieży w latach 80. był Stachura piewcą swobodnej wędrówki po połoninach, gorącej miłości do wybranej kobiety i czystości ducha. To wszystko się bardzo podobało dzieciom, które dorastały w latach pierwszej i drugiej "Solidarności". Wtedy Stachura już nie żył, ponieważ popełnił samobójstwo (bardzo zagadkowe) w roku 1979. Ale drukowano go w dużych ilościach i młodzieżowe pisma takie jak "Na przełaj" pełne były wspomnień o nim.
Kiedy Edward Stachura żył, opisywał mistyczne piękno pracy fizycznej w lasach państwowych (Siekierezada) - akurat nie mogę się z nim zgodzić w tej materii, bo sam pracowałem fizycznie w lasach państwowych i opisywanie przygód ze zrębu zupełnego w takim stylu, jak on to robił, uważam za nadużycie. Stachura studiował na KUL w Lublinie i coś tam sobie pisał. W jakich okolicznościach dokładnie zwrócił na niego uwagę Iwaszkiewicz, nie wiadomo. Wiadomo jednak, że sprowadził go do Warszawy i załatwił mu mieszkanie przy ulicy Kobielskiej, nieopodal sławnego na całą stolicę akademika przy ulicy Kickiego.
Ci, którzy pamiętają Stachurę z tamtych czasów, wspominają go wcale nie jak świętego prostaczka, który wędruje pylnymi ścieżkami, mając bożą dłoń za drogowskaz. Wspominają go jako faceta odzianego w niedostępne dla śmiertelnych studentów dżinsy, podróżującego za granicę, wyalienowanego posiadacza nadwyżek gotówki...”
Wyznaję zasadę Giedroycia separacji dzieła od jego twórcy, jednak przypadek Stachury jest wyjątkiem, gdyż używając w tekstach swojego pseudo „Sted”, sugerował czytelnikowi autobiograficzność historii przez niego opisywanych. Aby nie użyć słowa mistyfikacja, powiem, że były „dwie Stachury”, jeden wykreowany w swoich książkach - delikatny, romantyczny, samotny wędrowiec, a drugi - kumpel całej warszawskiej „wiary”, pijak jak oni, sypiający w spelunie u Sadowskiej na ul. Zgoda i pokerzysta, podejrzewany o oszustwa (por. wspomnienie Andermana). Z powyższego wynika przestroga: jego opowieści w większości nie są autobiograficzne.
No to czas na ocenę tego tomu. Najłatwiej toleruję pierwsze opowiadania z lat 1960 -62, dalsze też można czytać, tylko po co? Fenomenem jest obecna jego rewitalizacja, bo dawno winien być zapomniany. Pozer, którego pic i bajer dalej znajduje czytelników, którzy go aprobują. Starość robi swoje i zwiększona z wiekiem tolerancja pozwala mnie dać nawet pięć gwiazdek, co równocześnie znaczy, że dalej mnie nie zaimponował.

Warszawa - mała wieś, więc go znałem, i nie ceniłem, ale nie miejsce tu, by przytaczać szczegóły, które powodowały niechęć do niego. Zresztą o jego "niestandardowym" zachowaniu można wyczytać w jego biografii. Dodam tylko, że Stachura (1937 – 1979),umiejętnie tworzył swój fałszywy wizerunek romantycznego, zagubionego wędrowca, ...

więcej Pokaż mimo to

avatar
185
131

Na półkach:

Książka mojej młodości.

Książka mojej młodości.

Pokaż mimo to

avatar
387
27

Na półkach: ,

Ciężko mi ocenić tę książkę. Właściwie to ciężko mi ocenić całą twórczość Stachury. Niektóre utwory są zachwycające, a przez inne nie da się przebrnąć. Niekiedy potrafił tak pięknie pisać, a czasem jego opowiadania to niezrozumiały (zapewne dla samego autora również) bełkot, sprawiający wrażenie pisanego na siłę.

Do niektórych opowiadań mogłabym wracać nieustannie.

Ciężko mi ocenić tę książkę. Właściwie to ciężko mi ocenić całą twórczość Stachury. Niektóre utwory są zachwycające, a przez inne nie da się przebrnąć. Niekiedy potrafił tak pięknie pisać, a czasem jego opowiadania to niezrozumiały (zapewne dla samego autora również) bełkot, sprawiający wrażenie pisanego na siłę.

Do niektórych opowiadań mogłabym wracać nieustannie.

Pokaż mimo to

avatar
1711
590

Na półkach:

Stachurę czyta się ciężko. zwłaszcza opowiadania i książki. często czuć w nich zmęczenie, lęk, niechęć, mają bardzo depresyjny klimat, przez co przeczytanie wszystkich naraz stanowi istny wyczyn.

to, co podoba mi się w tym tomie opowiadań, to niezłomność, wola życia, podziw dla świata, mimo świadomości jego wad, okrucieństwa ludzi. moim ulubionym utworem jest "Czysty opis", który nawet wykorzystałam w prezentacji maturalnej. :) znalazłam tam cząstkę siebie, swojego światopoglądu - 'dopóki będę mógł, będę iść'. ;)

Stachurę czyta się ciężko. zwłaszcza opowiadania i książki. często czuć w nich zmęczenie, lęk, niechęć, mają bardzo depresyjny klimat, przez co przeczytanie wszystkich naraz stanowi istny wyczyn.

to, co podoba mi się w tym tomie opowiadań, to niezłomność, wola życia, podziw dla świata, mimo świadomości jego wad, okrucieństwa ludzi. moim ulubionym utworem jest "Czysty...

więcej Pokaż mimo to

avatar
284
49

Na półkach:

Pierwsze opowiadania zachwycały mnie swoim językiem, a Stachura wyobraźnią i podejściem do świata, rewelacyjnym zmysłem słowo i zdanio-twórstwa; ale im dalej w las, tym ciężej mi się to czytało, aż wreszcie stachurowe zmęczenie materiału (które budzi we mnie wielkie wyrzuty sumienia) zwyciężyło nad wewnętrzną potrzebą serii dżinsowej, i porzuciłam 'dwójkę' na pastwę półki porzuconych książek.

Odpocznę póki co, i pewnie jeszcze wrócę.

Pierwsze opowiadania zachwycały mnie swoim językiem, a Stachura wyobraźnią i podejściem do świata, rewelacyjnym zmysłem słowo i zdanio-twórstwa; ale im dalej w las, tym ciężej mi się to czytało, aż wreszcie stachurowe zmęczenie materiału (które budzi we mnie wielkie wyrzuty sumienia) zwyciężyło nad wewnętrzną potrzebą serii dżinsowej, i porzuciłam 'dwójkę' na pastwę półki...

więcej Pokaż mimo to

avatar
552
36

Na półkach:

niesamowita wrażliwość i zmysł obserwacji siebie i świata. Dobrze się czyta w pociągu;)!

niesamowita wrażliwość i zmysł obserwacji siebie i świata. Dobrze się czyta w pociągu;)!

Pokaż mimo to

avatar
640
501

Na półkach:

Lepsze niż jego poezja

Lepsze niż jego poezja

Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Przeczytane
    572
  • Chcę przeczytać
    276
  • Posiadam
    171
  • Ulubione
    62
  • Teraz czytam
    13
  • Literatura polska
    10
  • 2012
    7
  • 2013
    5
  • W mojej biblioteczce
    2
  • Niedoczytane
    2

Cytaty

Więcej
Edward Stachura Pokocham ją siłą woli Zobacz więcej
Edward Stachura Pokocham ją siłą woli Zobacz więcej
Edward Stachura Opowiadania Zobacz więcej
Więcej

Podobne książki

Przeczytaj także