Ciekawa, zwariowana i smaczna. Jak czekolada ma wiele odmian i smaków.
Cztery przyjaciółki, każda o innym statusie materialnym, społecznym i rodzinnym. Każda z bagażem doświadczeń i problemów. Łączy je wyjątkowa przyjaźń i miłość do czekolady, która pomaga im przetrwać najgorsze chwile i jest lekiem na smutki. Ale to tylko przykrywka. Najważniejsza jest przyjaźń. Bez niej nawet czekolada nie dałaby rady.
Carole Matthews stworzyła smakowitą i zabawną książkę.
Wiem, że są podobne, ale ta też jest dobra. Fajnie się ją czyta. Na wczasach sprawdziła się świetnie.

Ciekawa, zwariowana i smaczna. Jak czekolada ma wiele odmian i smaków.
Cztery przyjaciółki, każda o innym statusie materialnym, społecznym i rodzinnym. Każda z bagażem doświadczeń i problemów. Łączy je wyjątkowa przyjaźń i miłość do czekolady, która pomaga im przetrwać najgorsze chwile i jest lekiem na smutki. Ale to tylko przykrywka. Najważniejsza jest przyjaźń. Bez niej...

Wyzwanie styczniowe - pierwszy tom cyklu lub serii.

Uwaga! Ta książka może uzależnić od czekolady. Bo jak tu czytać i nie skubnąć co i raz kosteczki, jeśli bohaterki traktują ją jako antidotum na wszystkie troski, a autorka tak obrazowo opisuje różne czekoladowe wariacje, że ślinka cieknie?

„Klub miłośniczek czekolady” klimatem i stopniem atrakcyjności przypomina „Bridget Jones", czy „Seks w wielkim mieście”. Cztery zwariowane kobitki, (a każda z bagażem własnych poważnych problemów) łączy przyjaźń, umiejętność popadania w tarapaty i miłość do czekolady. I przyjaciele - geje. Niby ograne motywy, ale zaręczam, że niejeden raz dziewczyny i chłopaki Was zaskoczą.

To nie jest jakaś wielka literatura, ale porządna i bardzo zabawna opowieść na poprawę humoru i dowód na to, że babska literatura nie musi być beznadziejna.

Wyzwanie styczniowe - pierwszy tom cyklu lub serii.

Uwaga! Ta książka może uzależnić od czekolady. Bo jak tu czytać i nie skubnąć co i raz kosteczki, jeśli bohaterki traktują ją jako antidotum na wszystkie troski, a autorka tak obrazowo opisuje różne czekoladowe wariacje, że ślinka cieknie?

„Klub miłośniczek czekolady” klimatem i stopniem atrakcyjności przypomina...

Czytałam jako nastolatka, a po wielu latach jako dorosłą kobieta z takimi samymi wypiekami. Chce się mieć takie koleżanki jak Lucy czy Chantall oraz chce się mieć takie Czekoladowe Niebo. Czyta się lekko, przyjemnie,najlepiej z czekoladą pod ręką!

Czytałam jako nastolatka, a po wielu latach jako dorosłą kobieta z takimi samymi wypiekami. Chce się mieć takie koleżanki jak Lucy czy Chantall oraz chce się mieć takie Czekoladowe Niebo. Czyta się lekko, przyjemnie,najlepiej z czekoladą pod ręką!

Wiele problemow dzisiejszych ludzi, takie jak np. hazard czy zdrada, przeplatane zabawna intryga. Niezle mnie wciagnela.

Wiele problemow dzisiejszych ludzi, takie jak np. hazard czy zdrada, przeplatane zabawna intryga. Niezle mnie wciagnela.

Lekka książka, bardzo szybko się czyta, dla mnie 6/10

Lekka książka, bardzo szybko się czyta, dla mnie 6/10

UWAGA: w trakcie czytania możesz nabrać ochoty na duże ilości czekolady🍫🍫🍫 Jest to na pewno powieść babska, zabawna, ale i wzruszająca. O sile przyjaźni i miłości, a przede wszystkim o uzależnieniu... do czekolady😍
Najprzyjemniejsze uzależnienie, które potrafi poprawić nawet najgorszy nastrój. Czytając, sama miałam wielką ochotę sięgnąć po tabliczkę czekolady😝 Najlepsza mleczna lub z orzechami🍫
A Wy jaką lubicie najbardziej? ✏✏✏✏✏✏✏✏✏✏
Lucy, Autumn, Nadia i Chanel to cztery przyjaciółki, które uwielbiają czekoladę i zamiłowania do niej tworzą Klub Miłośniczek Czekolady. Dla Lucy czekolada jest czymś więcej, jest nagrodą za kolejny spędzony dzień w pracy, pocieszycielem po kolejnym zerwaniu z Marcusem. Ale przede wszystkim najlepszą okazją do tego, aby spotkać się z przyjaciółkami.
Każda z bohaterek zmaga się z indywidualnymi problemami i relacjami z najbliższymi osobami. Cała książka opiera się na problemach z mężczyznami. Chłopak, który obiecuje wierność nadal zdradza, szef flirtuje, mąż okazuje się nałogowym hazardzistą, a w małżeństwie brakuje miłosci💔
Z takich problemów zwierzyć się można tylko przyjaciółkom i wzmocnić swoje siły czekoladą🍫
✏✏✏✏✏✏✏✏✏✏
Czytając tą książkę miałam wrażenie, że gdzieś już coś w podobnej tematyce czytałam lub oglądałam. Ogólnie cała fabuła przypomina mi film "Seks w wielkim mieście", a z kolei sama historia jednej z bohaterek - Lucy to jak dla mnie ewidentnie druga Bridget Jones🙈

UWAGA: w trakcie czytania możesz nabrać ochoty na duże ilości czekolady🍫🍫🍫 Jest to na pewno powieść babska, zabawna, ale i wzruszająca. O sile przyjaźni i miłości, a przede wszystkim o uzależnieniu... do czekolady😍
Najprzyjemniejsze uzależnienie, które potrafi poprawić nawet najgorszy nastrój. Czytając, sama miałam wielką ochotę sięgnąć po tabliczkę czekolady😝 Najlepsza...

Skończyłam po 110 stronach. Książka nudna i kompletnie nie dla mnie.

Skończyłam po 110 stronach. Książka nudna i kompletnie nie dla mnie.

Okładka może niezbyt zachęca do sięgnięcia po lekturę, ale treść warta jest według mnie, by spędzić z książką Carole Matthews popołudnie przy kawie i obowiązkowo tabliczce czekolady : )
Cztery przyjaciółki spotykają się w kawiarni Czekoladowe Niebo, by jak to kobiety, poplotkować o sprawach ważnych i tych troszkę mniej istotnych.
Lekka, niezobowiązująca opowieść, przy której doskonale się bawiłam. Mnóstwo śmiechu, niefortunnych zdarzeń - niech żyje Lucy i jej niezdarność : )
Nie zabrakło także poruszających momentów,

Jeśli szukacie czegoś na odprężenie i odstresowanie, gorąco polecam!

Okładka może niezbyt zachęca do sięgnięcia po lekturę, ale treść warta jest według mnie, by spędzić z książką Carole Matthews popołudnie przy kawie i obowiązkowo tabliczce czekolady : )
Cztery przyjaciółki spotykają się w kawiarni Czekoladowe Niebo, by jak to kobiety, poplotkować o sprawach ważnych i tych troszkę mniej istotnych.
Lekka, niezobowiązująca opowieść, przy...

Luźna lektura dobry reset gdy nie masz ochoty na nic wymagającego.

Luźna lektura dobry reset gdy nie masz ochoty na nic wymagającego.

Może być gorzka jak niewygodna prawda powiedziana wprost. Może być delikatna, mleczna i rozpływająca się w ustach jak pierwsza miłość, która wypełnia radością całe ciało. Może być z nieoczekiwanym dodatkiem, który nagle wywoła uśmiech na twarzy. Może być rarytasem, na który pozwolimy sobie od czasu do czasu, albo może być wręcz tym, do czego reszta życia jest tylko dodatkiem. Chyba nie trzeba tłumaczyć, do której grupy należą bohaterki tej powieści.
Lucy Lombard nie wyobraża sobie życia bez czekolady. Stop! Nie wyobraża sobie godziny bez czekolady! Jest to najlepsza nagroda za kolejny dzień w pracy bez przysłowiowej wtopy. Najlepszy pocieszyciel po kolejnym zerwaniu z Marcusem. Najlepsza okazja do spotkania z przyjaciółkami i zarazem członkiniami Klubu Miłośniczek Czekolady w ulubionej kawiarni ukrytej gdzieś w małej uliczce Londynu.
O ile Lucy codziennie zmaga się z nieustannie towarzyszącym jej pechem i bolesnymi zawirowaniami serca, o tyle każda z przyjaciółek przeżywa swój indywidualny dramat związany z różnymi uzależnieniami wpływającymi destrukcyjnie na relacje z najbliższymi osobami. Jednak od czego ma się przyjaciół. Wystarczy zwołać Czekoladowe Pogotowie, by wtulone już w nieco wysłużone fotele mogły zwierzyć się ze swoich bolączek i ukoić cierpienie czymś o dużym stężeniu kakao.
Klub Miłośniczek Czekolady to bez wątpienia historia o sile przyjaźni, która udowadnia, że pomimo zupełnie odmiennych podejść do życia można bez problemu zbudować silną relację, która będzie podporą w najbardziej paskudnej sytuacji życiowej. A jeśli dołożymy do tego czekoladę w każdej postaci, to poziom endorfin utrzyma się na takim poziomie, że gdzieś tam zawsze będzie błyskać na horyzoncie światełko nadziei.
Zgłębiając się w fabułę, miałam odczucie, że Carole Matthews (celowo lub nie) pokusiła się o napisanie historii, będącej połączeniem Seksu w wielkim mieści i Brigdet Jones. Mamy tu cztery mieszkanki metropolii, które pomimo dzielących je różnic nawiązują głęboką przyjaźń, a spoiwem tego wszystkiego jest uzależniająca, rozkoszna i niestety kaloryczna czekolada. A w tej gromadce zdaje się dominować Lucy, której życiowe i miłosne perypetie mogłyby posłużyć za kolejną część wspomnianej roztrzepanej Bridget Jones. Z jedyną różnicą, członkini Klubu Miłośniczek Czekolady niezbyt często przejmuje się swoją coraz okrąglejszą linią. Czekolada i wymówka niemal zawsze wygrywają.
I tu niestety mały minus, ponieważ w trakcie lektury niepewnie zerkałam znad książki na swoje bioderka, czy aby nie zaokrągliły się od samego czytania. Ilość słodyczy momentami była wręcz przytłaczająca. W prawdziwym świecie z pewnością mielibyśmy styczność z osobą wręcz chorobliwie otyłą, no chyba że jest to jedna z tych szczęściar, które mogą pochłaniać to, na co inne mogą tylko spojrzeć i przytyć, a u nich jakimś cudem tego nie widać. To pozostawiam kwestii wyobraźni, ale osobiście uważam, że było tego zbyt wiele.
Podsumowując, książka pełna zabawnych historii, ale i ciemnych meandrów życia, w których okazuje się, że choćby nie wiem, jak było źle, z przyjacielem u boku zawsze raźniej. A co cztery głowy, to nie jedna! Klub Miłośniczek Czekolady wciąga niczym nadpoczęta tabliczka czekolady i trudno przestać, zanim ręka nie będzie miała po co sięgnąć.

Może być gorzka jak niewygodna prawda powiedziana wprost. Może być delikatna, mleczna i rozpływająca się w ustach jak pierwsza miłość, która wypełnia radością całe ciało. Może być z nieoczekiwanym dodatkiem, który nagle wywoła uśmiech na twarzy. Może być rarytasem, na który pozwolimy sobie od czasu do czasu, albo może być wręcz tym, do czego reszta życia jest tylko...