rozwińzwiń

Ostatni rejs Fevre Dream

Okładka książki Ostatni rejs Fevre Dream George R.R. Martin
Okładka książki Ostatni rejs Fevre Dream
George R.R. Martin Wydawnictwo: Zysk i S-ka horror
588 str. 9 godz. 48 min.
Kategoria:
horror
Tytuł oryginału:
Fevre Dream
Wydawnictwo:
Zysk i S-ka
Data wydania:
2010-07-20
Data 1. wyd. pol.:
1982-01-01
Data 1. wydania:
2012-04-24
Liczba stron:
588
Czas czytania
9 godz. 48 min.
Język:
polski
ISBN:
9788375064971
Tłumacz:
Robert P. Lipski
Tagi:
horror fantasy wampiry literatura amerykańska
Średnia ocen

6,9 6,9 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Okładka książki Panowanie smoka Linda Antonsson, Elio M. García jr., George R.R. Martin
Ocena 8,0
Panowanie smoka Linda Antonsson, El...
Okładka książki A Clash of Kings: The Graphic Novel. Volume Four George R.R. Martin, Mel Rubi, Landry Q. Walker
Ocena 9,0
A Clash of Kin... George R.R. Martin,...

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
6,9 / 10
512 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
1544
341

Na półkach: ,

Po "Tufie Wędrowcu" kolejna przygoda z Martinem. Pomysł karkołomny, bo wampiry są popularniejsze od Zenka Martyniuka (nie wiem czy nazwisko poprawnie zapisałem),ale... udało się. Nie jest to oczywiście "Nekroskop", ale nadal porządna rozrywka. Postaci są wyraziste, Martin nie tworzy nieodgadnionej tajemnicy, ale potrafi zbić z tropu. I rzecz oczywista staje się po chwili nieoczywista, po czym jednak oczywistą jest... Do tego opis życia w obrębie Mississippi (nazwę wymyślił pewnie ktoś to się jąkał) niezwykle ciekawy.

Po "Tufie Wędrowcu" kolejna przygoda z Martinem. Pomysł karkołomny, bo wampiry są popularniejsze od Zenka Martyniuka (nie wiem czy nazwisko poprawnie zapisałem),ale... udało się. Nie jest to oczywiście "Nekroskop", ale nadal porządna rozrywka. Postaci są wyraziste, Martin nie tworzy nieodgadnionej tajemnicy, ale potrafi zbić z tropu. I rzecz oczywista staje się po chwili...

więcej Pokaż mimo to

avatar
153
80

Na półkach:

Kiedy zaczynasz dobry horror to już na początku ma on przykuć uwagę, po plecach musi przejść dreszcz, a całość powinna być pochłonięta mrokiem, który wkrada się do pomieszczenia czytelnika. Czy dostajemy to w książce George R.R. Martina Ostatni rejs Fevre Dream? Tak z całą pewnością niczego jej nie brakuje. ⁣⁣⁣ ⁣⁣⁣
Koniec wieku XIX. Na rzekę Missisipi wypływa parowiec Abnera Marsha wraz z majętnym pasażerem Joushem Yorkiem i jego kompanami. Statek powoli snuje się po mrocznych, mglistych wodach napotykając na swej drodze liczne niebezpieczeństwa. Dziwactwo pasażerów polega na prowadzeniu nocnego trybu życia, a każdy postój w portach przynosi śmierć mieszkańcom. Ich awangardowy sposób bycia nie daje spokoju kapitanowi, który za wszelką cenę chce poznać tajemnicę Jousha.⁣⁣⁣
⁣⁣⁣
Ameryka Południowa w czasie XIX wieku sprzyjała do pisania mrocznych, krwawych opowieści, tym bardziej o wampirach. Wyobraźmy sobie Missisipi nocą, dodajmy do tego mgłę, księżyc w pełni, niebezpieczeństwa jakie czyhają zarówno w wodzie, jak i na lądzie, drzewa porośnięte mchem i pasażerów, którzy zdają się nie żyć jak zwykli ludzie i tak oto otrzymamy mieszankę wybuchową w postaci bardzo dobrego horroru. George R.R. Martin (znany z Gry o Tron) daje nam obraz wampira, który dotychczas był zacierany przez współczesnych autorów. Próbując go uczłowieczyć, pokazują jego słabości. Natomiast w książce Ostatni rejs Fevre Dream mamy wampira z krwi i kości. Elokwencja, bogactwo, kulturalne i arystokratyczne zachowanie miesza się z okrucieństwem, niezależnością, władzą, siłą, mrokiem i przekleństwem. To jeden z tych horrorów od których czytelnik nie może się oderwać.⁣⁣

Kiedy zaczynasz dobry horror to już na początku ma on przykuć uwagę, po plecach musi przejść dreszcz, a całość powinna być pochłonięta mrokiem, który wkrada się do pomieszczenia czytelnika. Czy dostajemy to w książce George R.R. Martina Ostatni rejs Fevre Dream? Tak z całą pewnością niczego jej nie brakuje. ⁣⁣⁣ ⁣⁣⁣
Koniec wieku XIX. Na rzekę Missisipi...

więcej Pokaż mimo to

avatar
1709
674

Na półkach:

Po przeczytaniu "Pieśni Lodu i Ognia" zaczęłam szukać innych książek Geoerge'a R. R. Martina. Ta była pierwszą, którą udało mi się przeczytać. Naprawdę rewelacyjna, trzymająca w napięciu powieść, choć trochę mnie rozczarowała. W porównaniu do cyklu "PLiO", wydawała się jakaś krótka, a ja też byłam nastawiona na inne klimaty.

Po przeczytaniu "Pieśni Lodu i Ognia" zaczęłam szukać innych książek Geoerge'a R. R. Martina. Ta była pierwszą, którą udało mi się przeczytać. Naprawdę rewelacyjna, trzymająca w napięciu powieść, choć trochę mnie rozczarowała. W porównaniu do cyklu "PLiO", wydawała się jakaś krótka, a ja też byłam nastawiona na inne klimaty.

Pokaż mimo to

avatar
396
149

Na półkach:

Literacka wyprawa Martina do dziewiętnastowiecznego świata horroru i wampirów. Jak wampiry, to oczywiście musi być Nowy Orlean. Akcja rozpoczyna się w roku 1857. To ostatnie lata pokoju i złotej ery parowców na Missisipi, przynoszących bogactwo temu i innym nadrzecznym miastom. Już niedługo ich ruch zatrzyma Wojna Secesyjna, a po niej konkurencja kolei nie pozwoli się odrodzić w dawnym stylu. Tymczasem gdzieś tu młody Samuel Clemens właśnie rozpoczyna naukę pilotowania statków na rzece, słuchając okrzyków marynarzy sondujących zdradliwe płycizny: "Mark three..! MARK TWAIN..!" Choć na kartach powieści nie pojawia się nawet migawkowo (albo go przeoczyłem),Martin jest jego wielkim dłużnikiem, bo tamtejsze realia czerpie obiema garściami wprost z "Życia na Missisipi". Wystarczy porównać w obu książkach choćby opisy zawartości szklanek wody pitej na parowcu (blee!). Mimo tej wtórności, obraz bezpowrotnie minionego świata rzecznych parowców w szczytowym rozkwicie, jakże egzotycznego i barwnego (choć z pewnością nie najlepiej pachnącego...),to najmocniejszy punkt książki. Bo nie jest nim akcja – przeraźliwie rozwlekła (dosłownie na długie lata). Jeszcze mniej postacie – mocno papierowe, sztuczne i nieprzekonujące. No i "reformowany" wampir? No nieee! To jak prawdomówny polityk...

Literacka wyprawa Martina do dziewiętnastowiecznego świata horroru i wampirów. Jak wampiry, to oczywiście musi być Nowy Orlean. Akcja rozpoczyna się w roku 1857. To ostatnie lata pokoju i złotej ery parowców na Missisipi, przynoszących bogactwo temu i innym nadrzecznym miastom. Już niedługo ich ruch zatrzyma Wojna Secesyjna, a po niej konkurencja kolei nie pozwoli się...

więcej Pokaż mimo to

avatar
313
155

Na półkach:

Choć teraz wydaje się to oczywiste, odkrycie, że George R. R. Martin napisał coś więcej niż „Pieśń lodu i ognia”, przyjęłam z pewnym zaskoczeniem. Szczególnie, że chodzi o powieść w historycznym anturażu i o wampirach.

Gdyby nie nazwisko na okładce, byłabym przeświadczona, że mamy do czynienia z kolejną po „Wywiadzie z wampirem” powieścią Ann Rice. „Fevre Dream” jest tak bardzo przesiąknięta duchem jej twórczości, że jestem niemal pewna, że była dla Martina potężną inspiracją. Wojna o dominację pomiędzy dwoma wampirami: „dobrym” i „złym” i koterie oparte na sile i wieku dominującego wampira a do tego duszny klimat Nowego Orleanu i bagiennego dorzecza Missisipi - wszystko to brzmi po prostu znajomo. I całkiem fajnie.

Chyba pierwszy raz spotkałam się ze, stylizowanymi na naukowe, rozważaniami o historii wampirów, ich anatomii i uwarunkowaniach; i jest to chyba najbardziej pasjonująca cześć powieści. Poza nielicznymi scenami akcji (fajne!),„Ostatni rejs” snuje się bowiem trochę zbyt powoli, niczym smętne meandry wielkiej rzeki, nieszczególnie dbając o to aby utrzymać czytelnika. Pierwsza 1/3 książki była dla mnie męczarnią, która trwała wiele tygodni. Po prostu nie mogłam się przełamać aby czytać dalej. Aż któregoś razu… no tak, poszło już z górki i resztę łyknęłam w 24h.

W gruncie rzeczy to bowiem świetna historia o nietypowej i niezwykle silnej przyjaźni wampira i człowieka oraz opowieść grozy o ultymatywnym Złu. Znajdziemy tu i krwawą makabrę i niemalże romantyczne/nostalgiczne opisy przyrody, rzeki i ludzkiej lub nieludzkiej urody. Odmalowany z najdrobniejszymi szczegółami świat XIX-wiecznej parowej żeglugi śródlądowej, czyta się trochę jakby oglądać niezwykle kolorowy film. Do tego fajni, może nie pełnokrwiści, ale charakterni i łatwi do zapamiętania bohaterowie. No i Joshua i Damon, czyli „łamacze serc” niemalże jak Luis i Lestat, których skomplikowana relacja jest kołem zamachowym całej opowieści.

Ostatecznie, mimo pewnych początkowych nieporozumień, bardzo mi się podobało i mogę „Fevre Dream” z czystym sercem polecić każdemu, kto w opowieściach o wampirach szuka czegoś więcej, niż tylko krwawej jatki. Choć tą, oczywiście, też tu znajdziemy.

Choć teraz wydaje się to oczywiste, odkrycie, że George R. R. Martin napisał coś więcej niż „Pieśń lodu i ognia”, przyjęłam z pewnym zaskoczeniem. Szczególnie, że chodzi o powieść w historycznym anturażu i o wampirach.

Gdyby nie nazwisko na okładce, byłabym przeświadczona, że mamy do czynienia z kolejną po „Wywiadzie z wampirem” powieścią Ann Rice. „Fevre Dream” jest tak...

więcej Pokaż mimo to

avatar
130
54

Na półkach:

Parowce, wampiry i tym podobne klimaty. Kilka trochę niezgrabnych rozwiązań fabularnych, ale poza tym jest to najlepsza powieść o krwiopijcach jaką czytałem (niestety przez ręce przeszła mi jedynie saga Zmierzch =) i Wywiad z Wampirem).

Parowce, wampiry i tym podobne klimaty. Kilka trochę niezgrabnych rozwiązań fabularnych, ale poza tym jest to najlepsza powieść o krwiopijcach jaką czytałem (niestety przez ręce przeszła mi jedynie saga Zmierzch =) i Wywiad z Wampirem).

Pokaż mimo to

avatar
417
239

Na półkach: , ,

Po latach w końcu udało mi się przeczytać do końca tę historię. Robiłam do niej dwa podejścia i prawdopodobnie za pierwszym razem byłam za młoda żeby odpowiednio dać się pochłonąć klimatowi książki. Jednak teraz po latach z przyjemnością poznałam tę historię i pomimo że jest ona do przewidzenia to Martin pisząc robi coś z czytelnikiem, dzięki czemu nawet prosta i schematyczna powieść powoduje, że czytelnik świetnie się bawi pochłonięty przez mroczne wody Missisipi.

Przez całą książkę obserwujemy przygody Kapitana Marscha, który pewnego wieczoru zostaje zaproszony na kolację przez pewnego nieznajomego dżentelmena. Nieznajomy proponuje Kapitanowi układ, dzięki któremu mężczyzna będzie mógł spełnić swoje marzenie. Kapitan pomimo dziwnych warunków zgadza się i rozpoczyna się przygoda, która przepełniona jest mrocznymi tajemnicami, nietuzinkowymi bohaterami, zwrotami akcji i krwawymi momentami. Czyli to wszystko, do czego przyzwyczaił Martini czytelnika w Grze o Tron.

Jako fanka Martina, z jednej strony byłam ogromnie ciekawa, a z drugiej zastanawiałam się, jak pisarz podoła z wampirami i szczerze powiem, że i tym razem się nie zawiodłam. Dostałam historię, jaką się spodziewałam po autorze bez żadnych zbędnych upiększeń. Owszem bywały momenty, że historia mnie przytłaczała, a szczególnie opisy o pływaniu na statkach, gdyż w tym temacie jestem laik, jeśli chodzi o pływanie statkami po rzekach. Jednak wszystko pozostałe zapewniło mi świetną historię, która towarzyszyła mi przez kilka wieczorów, zapewniając niezapomnianą zabawę przeżytą na wodach Missisipi.

Na uwagę też zasługują postacie, które pomimo że jest ich sporo to każda z nich jest inna, dzięki czemu nie tworzą masy wypełniającej powieść. Ośmieliłabym się powiedzieć nawet, że każda z nich mogłaby istnieć naprawdę i za to właśnie też bardzo lubię powieści Martina, przez niesamowite fabuły, ale też świetną kreację bohaterów.

Ze względu na to, że mam pewną słabość do takich historii (być może winę ponosi za to bajka Scooby-Doo z wątkiem o zombie),polecam tę książkę serdecznie. Tym bardziej jeśli tak jak ja lubicie mroczne historie na wodach Ameryki.

Po latach w końcu udało mi się przeczytać do końca tę historię. Robiłam do niej dwa podejścia i prawdopodobnie za pierwszym razem byłam za młoda żeby odpowiednio dać się pochłonąć klimatowi książki. Jednak teraz po latach z przyjemnością poznałam tę historię i pomimo że jest ona do przewidzenia to Martin pisząc robi coś z czytelnikiem, dzięki czemu nawet prosta i...

więcej Pokaż mimo to

avatar
333
289

Na półkach: ,

Autora, jak większość pewnie czytelników, znam za sprawą "Gry o Tron", którą czytałam z zapartym tchem, z ciekawością zatem zabrałam się za prozę spoza tego uniwersum. Książka reprezentuje zupełnie inny nurt fantastyki, mamy tu w zasadzie powieść obyczajową z elementami mniej prawdopodobnymi :) Ciekawa historia pewnego kapitana statków rzecznych, który w XIX-sto wiecznych Stanach Zjednoczonych para się transportem po Missisipi i jej dopływach. Spotyka on na swojej drodze dość ekscentrycznego faceta, z którym wchodzi w spółkę. Widząc szeroki strumień korzyści, płynący z ubitego interesu, postanawia przymknąć oko na dziwaczne zwyczaje wspólnika. Z czasem jednak ciekawość bierze górę nad przyzwoitością.
Niesamowicie polubiłam kapitana Marscha, jego honorową postawę, wewnętrzną walkę z ciekawością, odwagę i inteligencję. Kibicowałam mu w realizacji podjętych decyzji, trzymałam za niego kciuki mimo, że mierzył się z mocami znacznie silniejszymi od niego. Niesamowicie szkoda, że jego marzenie nie zostało zrealizowane, mimo to do samego końca zachowywał się jak należy. Historia Joshuy Yorka również mnie zafascynowała, od początku do końca był protagonistą, walczącym o lepsze jutro dla swoich ziomków. Heroiczna walka, jaką stoczył kłóci się z tym, co zwykliśmy myśleć o wampirach.
Całość jest wciągającą powieścią przygodowo-obyczajową nie tylko dla fanów fantazy.

Autora, jak większość pewnie czytelników, znam za sprawą "Gry o Tron", którą czytałam z zapartym tchem, z ciekawością zatem zabrałam się za prozę spoza tego uniwersum. Książka reprezentuje zupełnie inny nurt fantastyki, mamy tu w zasadzie powieść obyczajową z elementami mniej prawdopodobnymi :) Ciekawa historia pewnego kapitana statków rzecznych, który w XIX-sto wiecznych...

więcej Pokaż mimo to

avatar
171
91

Na półkach:

Książka na prawdę zajmująca, mimo, że nie do końca w moim klimacie, to i tak ciężko było się od niej oderwać. Martin potrafi pisać jak nikt inny, aczkolwiek muszę przyznać, że sama historia jest trochę nierówna, a postaci z niezrozumiałych dla mnie przyczyn potrafią zachowywać się kompletnie niezgodnie ze swoim charakterem, czy umiejętnościami. Projekt okładki pomijam, bo wydawnictwo było stać na coś więcej (bardziej by pasował do harlequina),ale walnięcie tylnokołowca na pierwszy plan? Martin opisał dokładnie jakiego typu to jest parowiec i jak jest pomalowany... SHAME! Na fabułę to nie wpływa, ale takie niedbalstwo wydawnictwa jest irytujące.

Książka na prawdę zajmująca, mimo, że nie do końca w moim klimacie, to i tak ciężko było się od niej oderwać. Martin potrafi pisać jak nikt inny, aczkolwiek muszę przyznać, że sama historia jest trochę nierówna, a postaci z niezrozumiałych dla mnie przyczyn potrafią zachowywać się kompletnie niezgodnie ze swoim charakterem, czy umiejętnościami. Projekt okładki pomijam, bo...

więcej Pokaż mimo to

avatar
125
81

Na półkach: , ,

George R. R. Martin to jednak klasa sama w sobie, właśnie przez to, że on tę książkę napisał, sięgnąłem po nią i się nie zawiodłem. Aczkolwiek poważnym przeoczeniem było przedstawienie parostatku na okładce jako tylnokołowca, ponieważ tytułowy „Fevre Dream” jest bocznokołowcem i to w całej historii jest bardzo istotne. Drugi błąd, który rzuca się w oczy po przeczytaniu książki, to opis bardzo różniący się od treści, można powiedzieć, że wprowadzający w błąd, jednak te błędy są winą wydawnictwa, a nie autora. Odnośnie do samej historii, to książka jest wybitna, trzyma w napięciu przez cały czas, bohaterowie są wyraziści, głębocy i z ciekawym charakterem a wampiry są naprawdę ciekawymi postaciami z krwi i kości. Jednak jak to u Martina bywa, zakończenie jest „słodko-gorzkie”, ukazanie przemijania czasu zawsze boli w książkach (przynajmniej mnie). Podsumowując, to jest zdecydowanie najlepsza historia o wampirach, jaką w życiu poznałem i jedna z lepszych książek, jakie czytałem.

George R. R. Martin to jednak klasa sama w sobie, właśnie przez to, że on tę książkę napisał, sięgnąłem po nią i się nie zawiodłem. Aczkolwiek poważnym przeoczeniem było przedstawienie parostatku na okładce jako tylnokołowca, ponieważ tytułowy „Fevre Dream” jest bocznokołowcem i to w całej historii jest bardzo istotne. Drugi błąd, który rzuca się w oczy po przeczytaniu...

więcej Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Przeczytane
    631
  • Chcę przeczytać
    491
  • Posiadam
    169
  • Ulubione
    38
  • Horror
    16
  • Fantastyka
    11
  • Teraz czytam
    10
  • 2013
    9
  • Wampiry
    9
  • Fantasy
    9

Cytaty

Bądź pierwszy

Dodaj cytat z książki Ostatni rejs Fevre Dream


Podobne książki

Przeczytaj także