rozwińzwiń

Dunaj

Okładka książki Dunaj Claudio Magris
Okładka książki Dunaj
Claudio Magris Wydawnictwo: Czytelnik publicystyka literacka, eseje
418 str. 6 godz. 58 min.
Kategoria:
publicystyka literacka, eseje
Tytuł oryginału:
Danubio
Wydawnictwo:
Czytelnik
Data wydania:
2004-01-01
Data 1. wyd. pol.:
2004-01-01
Liczba stron:
418
Czas czytania
6 godz. 58 min.
Język:
polski
ISBN:
8307029953
Tłumacz:
Joanna Ugniewska, Anna Osmólska-Mętrak
Tagi:
dunaj historia podróże
Średnia ocen

7,1 7,1 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
7,1 / 10
25 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
554
388

Na półkach: , ,

Książka podpatrzona u co najmniej dwóch moich tutejszych znajomych, a będąca erudycyjnym i rozbudowanym esejem sławiącym właściwie nie tytułową rzekę, a biorącym ją sobie za pretekst do budowania wielkiej opowieści o Europie Środkowej, zwłaszcza owej Mitteleurope, której już dziś nie ma ani w sensie czasowym, ani geograficznym, ani - zwłaszcza - społeczno-narodowościowym.
Autor przemieszcza się więc od źródeł rzeki do jej ujścia w delcie i obserwuje własne impresje, jakie rodzą w nim kolejne mijane miasta i okolice. Sięga zwłaszcza do czasów potęgi Habsburskiej i jej poświęca wiele z mini-esejów poszczególnych, widząc - pars pro toto - jak przez soczewkę czy dziurkę od klucza świat (czy słusznie?) miniony.
Kilka esejów - mimo skromnych rozmiarów - zaskakuje ogromem treści i głębią obserwacji (jak ten choćby o mundurze Arcyksięcia Ferdynanda) czy zaskakują po prostu pięknem literackim, jak ten o myśliwych zatrudnionych do redukcji pogłowia zwierzyny na wiedeńskim cmentarzu. Zresztą autor posłużył się wspaniałą figurą pomijania głośnych miejsc, budowli i wydarzeń, a “głos” oddając wydarzeniom i miejscom peryferyjnym i z nich budując obraz Mitteleuropy licznych i zniuansowanych odcieni. Nie rości więc sobie książka prawa do bycia kompedium wiedzy o kontynencie czy choćby świecie post-habsburskim, a jedynie do bycia kroniką pewnej podróży i impresyjnym jej zapisem.
Jeśli by podróż geograficzną od niepewnych i nieco rozmywających się (geograficznie!) źródeł rzeki ku jej w pełni zdefiniowanej i uobecnionej delcie potraktować nieco historycznie i oś odległości przemienić w oś czasu, to mamy oto wędrówkę od drgającej jak w gorącym powietrzu Europy historycznej do w pełni ukształtowanej (czyżby? a ileż jeszcze przemian tego kontynentu dzieje się za naszych żywotów?) Europy współczesnej. A zaznaczyć należy - i ważne jest to dla samej książki - że za wielkie dla dorzecza Dunaju przemiany dziejowe uznaje autor rozpad świata habsburskiego, podział Europy żelazną kurtyną w okresie po II Wojnie, a w ogóle (z racji czasu jej powstania) nie sięga poza wydarzenia roku 1989 w tej części Europy. Sam autor uznaje, że innym byłoby to dzieło, gdyby na rejon spoglądać przez pryzmat pięknych ale też i okrutnych wydarzeń końca XX wieku.
Zaskakuje, jak popularną okazała się ta książka na przestrzeni piętnastu lat od jej napisania, na jak wiele języków ją przetłumaczono. Choć jeśli my możemy z prawdziwym zainteresowaniem czytać o boliwijskiej górze, która “zjada ludzi”, to i mieszkańcy Ameryki Południowej (w Północnoamerykańczyków jakoś mniej wierzę) mogą chcieć czytać o Dunaju w swych starych europejskich językach, nad Dunajem wszak nie występujących. Zapłodniła też książka wielu do podjęcia prób przełożenia jej na własne języki geograficzne; w dniu przeczytania ostatniej strony “Dunaju” na półce księgarni dostrzegłem pozycję “Wisła. Biografia rzeki”, a jest jeszcze i “Odrzania” w moich książkach do przeczytania.
Długo się czyta, wiele błądzi po Internecie, sporo myśli. Cholerna - angażująca - lektura! Z genialną okładką, wspaniale stapiającą się z wielkością treści książki.

Książka podpatrzona u co najmniej dwóch moich tutejszych znajomych, a będąca erudycyjnym i rozbudowanym esejem sławiącym właściwie nie tytułową rzekę, a biorącym ją sobie za pretekst do budowania wielkiej opowieści o Europie Środkowej, zwłaszcza owej Mitteleurope, której już dziś nie ma ani w sensie czasowym, ani geograficznym, ani - zwłaszcza -...

więcej Pokaż mimo to

avatar
1173
1149

Na półkach:

Na szczęście żadna to monografia rzeki. To erudycyjny esej o fascynującej cywilizacji i kulturze krajów i ludów jej dorzecza, czyli regionu zwanego w lepszych (?) czasach Mitteleuropą, a wiele wcześniej Recją, Noricum, Panonią i Dacją - aby jak najsłuszniej cofnąć się w rzymskie czasy (dlaczego, tam, dokąd doszły legiony, wszystko jest jakby inne niż tu…?).

Mottem tego częściowo poetyckiego wręcz tekstu mogłoby być jedno z niezliczonych przenikliwie mądrych stwierdzeń Autora: „Prawdziwa literatura to nie ta, która schlebia czytelnikowi, utwierdzając go w jego przesądach i przekonaniach, ale ta, która atakuje go i wprawia w zakłopotanie, zmusza do rewizji jego pewników i jego stosunku do świata”. Głównie po to czytam, co uświadomiła mi ta książka. Jest ona rozkoszą dla czytelnika uwielbiającego eseistykę historyczno-kulturową na najwyższym poziomie).

I takich właśnie doznań zatem doświadczałem w miarę lektury. A w miarę nurtu Dunaju przepływa przed nami korowód duchów, wywoływanych przez Autora, które wciąż oddziaływają na tamtejszą, a w dużej mierze także i naszą, „duchologię”. To przecież region, za którego liberalizmem, dobrobytem i stałością tęskni do dziś wiele narodów (niekoniecznie sami Austriacy).
.
Jak to pisze Magris: „Międzynarodowa Mitteleuropa, dziś idealizowana jako harmonia różnych narodów, była z pewnością rzeczywistością habsburskiego cesarstwa w jego ostatniej fazie; współżyła w pełnej tolerancji, za która zrozumiały staje się żal, ze względu na porównanie z totalitarnym barbarzyństwem, jakie zapanowało na tej naddunajskiej przestrzeni miedzy dwoma wojnami światowymi”.

W pełni swych barw wspaniale jest tu ukazany – niestety, raczej już miniony - „tygiel narodów”, czyli Siedmiogród. Jedyny chyba taki region w Europie, gdzie nazwy miejscowe można i należy wypowiadać w pięciu co najmniej językach (rumuńskim, węgierskim, niemieckim, żydowskim i po łacinie). „Cała transylwańska historia jest pogmatwaną mozaiką kontrastów, konfrontacji, starć, aliansów i obalonych przymierzy narodowych” – czytamy, dziwiąc się kulturowego bogactwu regionu, którym się kiedyś tamże sam mogłem zachwycać.

Kogo tu zatem nie ma w tym błyskotliwym korowodzie dziejów i losów? I nieszczęsna ofiara terrorysty cesarzowa Sisi i jej zramolały mąż, i „honorowy wiedeńczyk” a „łagodny cesarz” Marek Aureliusz w swym obozie w Karnuntum, i zapoznany geniusz Karl Kraus, i kontrowersyjny geniusz Heidegger, i umierający niemal nad tą rzeką Kafka, i opętany faszyzmem Celine, i pochodzące z Ulm a. Donau rodzeństwo Scholl samotnie ratujące honor Niemców („poszli pogodnie na spotkanie śmierci”) - ale i ich tacy krajanie,. jak Einstein i feldmarschall Rommel, i zdobywcy Wiednia - skuteczni, jak Napoleon oraz niedoszli – jak wezyr Kara Mustafa (zapłacił sułtanowi głową),i Anioł Śmierci dr Mengele, i zafascynowany kryształkami śniegu mistrz Kepler, i ”romantyczny filister” Franciszek Ferdynand (który chyba lepiej dla siebie padł w Sarajewie),i pochodzący z Brodów spóźniony piewca CK Monarchii Joseph Roth, i Konrad Lorenz brodzący za ptakami brodzącymi w szuwarach Dunaju, i goście Cafe Central, jak Trocki, i śmiertelna egzaltacja baronówny Marii Vetsery oraz jej cesarskiego kochanka, i faszystowski kanclerz Dollfuss - zamordowany przez niewiele tylko gorszych od siebie, i zabici wcześniej przez niego w krwawej łaźni wiedeńscy robotnicy („Prawica jest patriotyczna, lecz strzela częściej i chętniej do swych rodaków niż do obcych najeźdźców”),i Kubrick z „Nad modrym Dunajem” w swym filmowym arcydziele, i bynajmniej nie abdykujący ostatni cesarz Karol II, i klasyczny klasyk Haydn, i lud słowacki gnębiony całymi stuleciami przez Węgrów, potem tyranizowany przez Czechów, i największy poeta Dunaju Hölderlin, i pochodzący z Timisoary Johann Peter Weissmuller - „Tarzan”, i nadwrażliwy liryk Celan („zniknął nocą w wodach Sekwany”),i „serbski Schulz” Danilo Kiš, i naśladujący Franza Josefa marszałek Tito, i Kuśniewicz ukazujący rozkład CK Monarchii, i Canetti z naddunajskiego Ruse – autor „jednej z najważniejszych książek wieku”, słynnego |”Auto da fe”, i Cioran, zrodzony z „pomieszania świeżości i zgnilizny, słońca i łajna”, ze swym przyjacielem Eliade, i młodziutki, a nie tak dawno zmarły król Michał Hohenzollern-Sigmaringen, ryzykujący wszystkim aresztowaniem sojusznika Hitlera marszałka Antonescu, i megalomański Ceausescu, i Owidiusz na dozgonnym wygnaniu w Tomi (Konstanca)...

Ta oszołamiająca opowieść o Rzece i jej świecie zaczyna się i kończy niczym ludzkie życie. Nigdy pewnie nikt już nie ustali, gdzie biją źródła Dunaju (poznajemy możliwe hipotezy i spory z tym związane),ale nie jest też jasne, gdzie wpływa do Morza Czarnego. Autor apeluje: ”Podobnie jak w przypadku źródeł, również przy ustalania ujścia trzeba porzucić niechlubne spory; należy pozwolić umrzeć każdemu w spokoju, człowiekowi, rzece czy zwierzęciu, nie pytając nawet jak się nazywa”. A kilka zdań dalej podsumowuje: „Dunaj kończy się w Sulinie”.

Zdarzają się drobne błędy (Autor nie jest historykiem). Irytuje mnie zatem, gdy pisze np., że w Ingolstadt podczas I wojny światowej więziony był „marszałek Tuchaczewski”. Albo pisząc o fotografiach „:sekwencji zamachu w Sarajewie” (i sugerując takie jego udokumentowanie) stwierdza: „pomiędzy jedną a drugą fotografią rozległy się strzały”. Tymczasem pierwszy zamach – niecelny rzut granatem Čabrinovicia dzieli parę godzin od celnych strzałów Principa, kiedy żadnego fotografa nie było – zdjęcie zrobiono mu dopiero przy wprowadzaniu na komendę policji. Z kolei w innym miejscu mowa o „Cislitanii” – śmieszny błąd korektorski, który jednak ma pewien faktyczny sens, skoro Cislitawia - austriacka część Austro-Węgier - słynęła z katolickiej bigoterii najgorszego sortu. Bądź co bądź to tu wykluł się tzw. klerofaszyzm, który zachęcił Austriaków, skądinąd katolików, do entuzjastycznego akcesu do programowo antykatolickej III Rzeszy. I na koniec: ten wieczny już niemal ”święty Stefan” jako rzekomy patron wiedeńskiej katedry (błąd tłumacza – błąd redakcji).

Smakowite erudycyjne cytaty można by cytować obficie.

…Być może Heraklit się mylił, wchodzimy zawsze do tej samej rzeki, do tej samej nieskończonej teraźniejszości jej biegu i za każdym razem woda jest bardziej przezroczysta i głębsza. Spłynąć ku Morzu Czarnemu, zaakceptować nurt, igrać z jego wirami i falami, ze zmarszczkami tworzącymi się na wodzie i na twarzy…

…Dunaj otacza często symboliczna aura antyniemiecka, to rzeka, wzdłuż której spotykają się, krzyżują, mieszają różne narodowości, nie jest on, jak Ren, mitycznym strażnikiem czystości rasy. To rzeka Wiednia, Bratysławy, Budapesztu, Belgradu, Dacji, wstążka, która przepływa i otacza – tak jak ocean otaczał świat grecki - habsburską Austrię, z której mit i ideologia uczyniły symbol różnorodnej i wielonarodowej tradycji, cesarstwo, którego władca zwracał się do ”swoich narodów” i którego hymn śpiewany był w jedenastu różnych językach…

…Cesarski uniwersalizm, który nie potrafił – mimo wielkich wysiłków saksońskich czy szwabskich władców – stworzyć jednolitego i zwartego państwa, przyczynił się do rozpadu wszelkiej politycznej jedności i powstania archipelagu lokalnych autonomii i korporacyjnych przywilejów (…) Prawo powszechne sankcjonowało tę mozaikę kompetencji i prerogatyw, broniło organicznej różnorodności instytucji powstałych w ciągu wieków i przeciwstawiało się wszelkiemu jednolitemu ustawodawstwu…..

…Dla każdej władzy, która pretenduje do reprezentowania uniwersalnej zasady cywilizacji, nadchodzi moment rozrachunku, gdy musi ona ustąpić przed tym, kto jeszcze niedawno był uważany za prymitywną istotę niższą…

…Wydaje się nam niemożliwe, że dla naszych dzieci jest już zamierzchłą i nieznaną przeszłością to, co dla nas było jeszcze bolesną rzeczywistością…

…Historia staje się realna dopiero wtedy, gdy już minęła (…) W czystej teraźniejszości, jedynym zresztą wymiarze, w którym żyjemy, nie ma historii…

…Duch objawia się tam, gdzie chce, i nikt nie może być raz na zawsze pewny swego geniuszu czy swojej małości…

…Prawdziwa literatura powstaje z pragnienia uświadomienia sobie nieustannej udręki życia…

…Ugoda z 1867 r., tworząca podwójną monarchię austro-węgierską, stanowi najdonioślejszą habsburską próbę przemienienia jątrzącej rany, jaką był węgierski separatyzm, w lekarstwo….

…Czasy Franciszka Józefa skończyły się wraz ze śmiercią Johanna Straussa…

…Franciszek Ferdynand nie zrezygnował z tronu z powodu miłości, jak jakiś romantyczny filister (...),ale nie zrezygnował także, ze względu na tron, ze swej miłości, co byłoby rozwiązaniem równie filisterskim…

…Nienawiść dworskiej arystokracji do Franciszka Ferdynanda ujawnia wulgarność każdej grupy społecznej, uważającej się za elitę, i wykluczającej innych ze swego kręgu, podczas gdy to ona sama się zamyka…

….Życie zachwyca się powieściami dla panienek i technikolorem, woli błyskotliwe losy od prozy rzeczywistości i dlatego fascynują je raczej konie na wyścigach w Ascott niż osły na wiejskich drogach. Poezja jednak jest wspanialsza od życia i potrafi opiewać dostojeństwo osła. To osioł a nie koń czystej krwi ogrzewa Jezusa w stajni….

…Zachowuje się jak owi turyści, poszukujący nie skażonych miejsc, przekonani, że tylko inni je zanieczyszczają. (…) Inni to „ pół-ludzie”, głupia i tępa masa, on sam zaś nawet nie podejrzewa, że jest jej częścią”.

…Pogardliwy pisarz, zdający się wyśmiewać wszystkich bez różnicy, w rzeczywistości nie krzywdzi nikogo, ponieważ zwraca się do każdego ze swych czytelników, dając mu do zrozumienia, że jego właśnie uważa jedynie za inteligentnego w masie głupców, choć przecież zwraca sie w ten sposób do wszystkich…

…Standardowe poczucie wyższości wobec masy jest właśnie zachowaniem masowym. Ten, kto mówi o powszechnej głupocie, powinien wiedzieć, że sam nie jest od niej wolny, ponieważ nawet Homer czasami może się zdrzemnąć…

..Wielcy humoryści i wielcy komicy, od Cervantesa i Sterne’a i Bustera Keatona, każą się nam śmiać z ludzkiej małości, ponieważ dostrzegają ją również – i przede wszystkim – w sobie samych i ten bezlitosny śmiech zakłada pełne miłości zrozumienie wspólnego losu…

…W swej powieści „Sto dni” Joseph Roth powtórzy starą plotkę o eiaculatio praecox cesarza (Napoleona),czyniąc z niej symbol jego niespokojnego pospiechu, który musi od razu wszystko załatwić, ma wciąż coś innego do zrobienia i w każdej chwili myśli już o następnej, nie mogąc się nigdy zatrzymać, nawet w miłości i rozkoszy…

…W mojej podróży spotykam zbyt często heraldycznego orła dwugłowego, a zbyt rzadko prawdziwego lub orła bielika latającego nad wodami Dunaju… .

… Naddunajska kultura jest fortecą dającą bezpieczne schronienie, gdy czujemy się zagrożeni przez świat, zaatakowani przez życie i lękamy się zagubienia we wrogiej rzeczywistości. …

…W 1934 r. domy te stały się ośrodkiem wielkiego robotniczego zrywu krwawo stłumionego przez Dollfussa, austrofaszystowskiego kanclerza. Prawica jest patriotyczna, lecz strzela częściej i chętniej do swych rodaków niż do obcych najeźdźców….

…W referendum, oczywiście jedynie formalnym, mającym miejsce w 1938 r. po Anschlussie, tylko 1953 wiedeńczyków (…) głosowało przeciwko przyłączeniu do Trzeciej Rzeszy, choć samobójstw w owym roku było 1358 w stosunku do 400, średniej rocznej…

…Kultura niemiecka, a wraz z nią żydowska, stała się współczynnikiem jedności i cywilizacji Europy Środkowowschodniej: place Sybina-Hermannstadtu, i Braszowa-Kronstadtu, obrazy tradycji niemieckiej, która w samych Niemczech już być może nie istnieje, są niczym akwedukty rzymskie czy rzymskie luki pieczęcią jednolitej cywilizacji, która nadała oblicze Europie Centralnej….

…Broniący Timisoary pasza, wezwany do poddania się, odpowiedział, że zdaje sobie sprawę z tego, iż nie może zwyciężyć, lecz uważa, że powinien przyczynić się do sławy księcia Eugeniusza, przysparzając mu trudniejszego i chlubniejszego zwycięstwa….

…Marszałek Tito coraz bardziej upodabniał się do Franciszka Józefa, nie dlatego oczywiście, że walczył pod jego sztandarami w I wojnie światowej, ale z racji świadomego pragnienia przejęcia po nim ponadnarodowego, naddunajskiego dziedzictwa oraz przywództwa…

Na szczęście żadna to monografia rzeki. To erudycyjny esej o fascynującej cywilizacji i kulturze krajów i ludów jej dorzecza, czyli regionu zwanego w lepszych (?) czasach Mitteleuropą, a wiele wcześniej Recją, Noricum, Panonią i Dacją - aby jak najsłuszniej cofnąć się w rzymskie czasy (dlaczego, tam, dokąd doszły legiony, wszystko jest jakby inne niż tu…?).

Mottem tego...

więcej Pokaż mimo to

avatar
1043
995

Na półkach: , , , ,

Duży objętościowo esej włoskiego autora (i germanisty) z Triestu o rzece, która przepływa przez dziesięć krajów (w chwili powstawania utworu – przez osiem). Oczywiście nie chodzi o wiadomości geograficzne, przyrodnicze czy ekonomiczne bądź nawet historię. Magrisa interesuje kultura wokół Dunaju. Czy ma jakieś cechy wspólne, coś łączącego a może dzielącego?
Początek jest trudny i ciężki. Nieznający geografii czytelnik po lekturze pierwszych 250 stron byłby przekonany, że Dunaj to rzeka wewnątrz-niemiecka. I średnio mu znane osoby z tego kręgu kulturowego gościły w wielu miastach wokół, podczas gdy lokalni Niemcy pisali wielotomowe monografie o żegludze na jednym odcinku rzeki w jakimś okresie i tym podobne dzieła, zasługujące na szacunek za włożony wkład pracy, ale nie zachęcające do czytania. Ale wyjaśnienie jest proste - autor jest germanistą. Skoro, jako nie przepływający przez Italię, Dunaj nie interesuje jego rodaków (w tym byłych i obecnych twórców i innych intelektualistów) był niejako skazany na korzystanie ze źródeł napisanym w jego języku numer dwa.
Trochę lepiej zaczyna się dział na obszarze dawnej CK Monarchii, czyli u tych mniej dokładnych, gorzej zorganizowanych, bardziej leniwych i melancholijnych „Niemców” (ogólnie bardziej przyjaznych). Ale ta filogermańskość kulturowa męczy np. w słowackich górach można znaleźć dużo więcej tropów literackich, niż sanatorium, w którym leczył się Kafka.
Węgry są opisane bardzo ciekawie jeśli chodzi o politykę, ale literacko kuleją. Brak chociażby odniesień do Maraiego czy Kosztolanyiego, za to za dużo marksistowskiego filozofa Lukacsa.
Ciekawie, acz pobieżnie opisana jest serbska Wojwodina, jeden z najbardziej fascynujących i wielokulturowych regionów w Europie, tu ograniczona do Banatu. Za to rozdziały o Rumunii i Bułgarii są w książce najlepsze. Widać, że Magris wiedział gdzie jest, jaka była historia i dzień współczesny – a w jego przypadku – podróże od 1975, książka wydana w 1979 roku – ówczesny. Czy to Banat, czy Siedmiogród, Bukareszt, delta Dunaju, północna Bułgaria – opis każdej z tych krain przez Magrisa przyciąga wielokroć bardziej niż Szwarcwald, Szwabia czy Austria (bo i tak jest w istocie, co piszący te słowa potwierdza). Może po prostu Włoch z cesarsko-królewskiego trójjęzycznego Triestu bardziej czuje i rozumie , to co widział z okien swojego domu od tego, o czym uczył się z powojennych książek, które widziały Europę bez Pragi, Budapesztu i Bukaresztu, nie wspominając o Lipowianach, Rusinach, Buniewcach, Szokcach, Szwabach z Banatu i Sasach z Siedmiogrodu.
Z poloniców warto wspomnieć dwa nazwiska polskich twórców, wymienionych na kartach książki – Stanisław Jerzy Lec i Andrzej Kuśniewich. Obaj z Galicji, a więc „kakanii”, jak niektórzy nazywali Państwo Habsburgów w wersji od 1867 roku, od „K.U.K.”, czyli niemieckiej wersji skrótu CK (cesarsko-królewskie).
Jednym słowem książka dla miłośników podróży, zarówno rzeczywistych, jak i literackich, czy też szerzej kulturowych. Ale nie sposób pozbyć się wrażenia, że jednak Martin Pollack, W.G. Sebald czy Andrzej Stasiuk lepiej radzą sobie z taką tematyką. À propos ostatniego – ciekawostka – miejscowość Babadag pojawia się w tekście.

Duży objętościowo esej włoskiego autora (i germanisty) z Triestu o rzece, która przepływa przez dziesięć krajów (w chwili powstawania utworu – przez osiem). Oczywiście nie chodzi o wiadomości geograficzne, przyrodnicze czy ekonomiczne bądź nawet historię. Magrisa interesuje kultura wokół Dunaju. Czy ma jakieś cechy wspólne, coś łączącego a może dzielącego?
Początek jest...

więcej Pokaż mimo to

avatar
36
11

Na półkach:

Uwielbiam ten fragment Europy, choć opowieść o brzegach Dunaju rozchodzi się na cały kontynent, zanurza nas w detale historii. Erudycja autora zaprasza do przystanków, refleksji i stawiania pytań.

Uwielbiam ten fragment Europy, choć opowieść o brzegach Dunaju rozchodzi się na cały kontynent, zanurza nas w detale historii. Erudycja autora zaprasza do przystanków, refleksji i stawiania pytań.

Pokaż mimo to

avatar
890
226

Na półkach:

Podróż wzdłuż Dunaju jest tak naprawdę jedynie pretekstem do podróży przez historię Europy Środkowej. Chwilami Magris z równą rozkoszą, co w tytułowej rzece, zdaje się pławić w swej erudycji, która w nieunikniony sposób musi budzić podziw bądź zawiść czytelnika, w zależności od jego stanu ducha. Włoski pisarz z irytującą swobodą przemierza historię kultury tego zmęczonego regionu, równie lekko żeglując wzdłuż osi czasu, jak i wodząc palcem po mapie Europy, oszałamiając natłokiem nazwisk i tytułów, przytaczanych z nieco ironicznym zacięciem. Sama narracja również potrafi być zachwycająco lekka, by za chwilę ugrzęznąć w meandrach niekończących się metafor. U Magrisa każda rzecz jest symbolem innej rzeczy i ten pochód ukrytych znaczeń jest imponujący, lecz bywa drażniący, gdy autor zagalopuje się i zapomni, że człowiek musi również oddychać, a poza światem wewnętrznym narratora istnieje nieskończoność innych światów.

„Dunaj” przybiera pozornie formę dziennika z podróży, pojawia się tu autor i przelotnie jego towarzysze, ale w przeciwieństwie do esejów podróżnych innych twórców, w książce Magrisa bardzo mało jest samego Magrisa. Ma ona zdecydowanie bardziej intelektualny niż osobisty charakter. Z tego powodu bliższe mojemu sercu są późniejsze „Mikrokosmosy”, w których autor znalazł balans między erudycją a opowieścią, między wymiarem osobistym a ogólnym. Tytuł tej ostatniej książki nie jest przypadkowy – moim zdaniem najlepsza wersja Magrisa to ta, która łaskawie zstępuje z wyżyn swej wiedzy i zamiast zaciekle tropić mit habsburski, przystaje na chwilę, by przyjrzeć się pojedynczemu człowiekowi.

A jednak mimo tego erudycyjnego bogactwa, które, choć autor często mruży oko, bywa niekiedy brzemieniem, brak tu kategorycznych sądów, co doskonale oddaje – na wzór tytułowej rzeki – płynność materii życia i niepewność ludzkiego poznania. Problem ten sygnalizuje Magris już na początku książki, prześmiewczą historią nieudanych poszukiwań prawdziwego źródła Dunaju rysując daremność prób ujęcia wieloznaczności w jednoznaczność.

Na tej kanwie zdeklarowany miłośnik „mikrokosmosów” dowodzi jednocześnie jałowości nacjonalizmów; fascynujący Magrisa obszar stanowił etniczny tygiel na długo przed tym, nim komukolwiek przyszło do głowy tytułować go Europą, a Austro-Węgry znakomicie się w tę tradycję wpisały. Rozprawianie zatem o czystej krwi jest czystym absurdem (przywołajmy tu słowa Herberta: „Stuprocentowy Polak jest stuprocentowym durniem”),a poszukiwanie źródeł – jako się rzekło – jest zajęciem fascynującym, lecz dającym co najwyżej mętne rezultaty, wobec czego wartości należy szukać w obszarach bardziej uniwersalnych.

Jako jedyna możliwa odpowiedź na rozczarowanie wywołane gwałtownym końcem wielokulturowej Arkadii habsburskiej, a pewnie i na każdą utopię, jawi się ironia i jest to narzędzie, którym Magris włada przednio. Jego podstawowym żywiołem jest jednak metafora, którą porwany, zupełnie jak Dunaj, potrafi być bystry, ale i potrafi zbłądzić. Nie błądzi jednak wówczas, gdy raczy nas postacią babki Anki, uosabiającej bardziej dzikie i tajemnicze rejony Bałkanów, pełnej sprzeczności, czerstwej, szowinistycznej i zarazem dobrej, która pochowała czterech mężów, lecz nie doczekała się dzieci, co jednak wcale nie przeszkadza jej w posiadaniu wnuków.

Znaki na ratuszu w Pasawie dokumentujące poziom wód podczas kolejnych powodzi symbolizują wyboistą drogę kultury, znaczoną najazdami tych, których zwykliśmy zwać barbarzyńcami i odbudową tego, co zwykliśmy zwać cywilizacją. Ale Magris ucieka od utartych sądów; rzeczywistość jest złożona, a umysł ludzki zawodny i tylko głupiec nie wątpi o niczym. Również koniec rzeki jest trudny do przyszpilenia, nieokreślony, co pozwala może żywić skromną nadzieję na cykliczność dziejów i na wpisanie w ten okrąg losów jednostki.

Dość intrygująco jawi się w końcu pierwsza część napisanego po latach posłowia samego Magrisa, w której autor z jednej strony wyznaje, iż czytelnicy odkryli w „Dunaju” aspekty, których on sam nie dostrzegał, z drugiej zaś uściśla i dopowiada to, co we właściwej książce było ledwie zarysowane. Może jednak istotnie warto tę niejednoznaczność na chwilę poświęcić, skoro ostatecznym celem autora okazuje się próba ocalenia człowieczeństwa. I w końcu posłowie oraz cały tom wieńczą przecież uwagi na temat szerszej recepcji „Dunaju”, w których świat intelektualnych fikołków miesza się z ich materialnymi skutkami, a mistrzowska ironia z nie mniej mistrzowską autoironią.

Podróż wzdłuż Dunaju jest tak naprawdę jedynie pretekstem do podróży przez historię Europy Środkowej. Chwilami Magris z równą rozkoszą, co w tytułowej rzece, zdaje się pławić w swej erudycji, która w nieunikniony sposób musi budzić podziw bądź zawiść czytelnika, w zależności od jego stanu ducha. Włoski pisarz z irytującą swobodą przemierza historię kultury tego zmęczonego...

więcej Pokaż mimo to

avatar
761
7

Na półkach: ,

Zastanawiałem się jak opisać tą książkę. Ostatecznie mogę nazwać ją wysublimowanym przewodnikiem. Jeśli kiedyś wybiorę się do jakiegoś miasta nad Dunajem, muszę pamiętać żeby wrócić do tej książki. Nie będzie to jedna z moich ulubionych książek, ale czyta się ją miło- w końcu eseje. Jest w niej dużo informacj historycznych arcyciekawych, których zdobycie czytając tylko przewodniki byłoby w takiej ilości niemożliwe. Widać, że autor jest erudytą i zdobył obszerną wiedzę o tym co działo się w okolicach rzeki.

Zastanawiałem się jak opisać tą książkę. Ostatecznie mogę nazwać ją wysublimowanym przewodnikiem. Jeśli kiedyś wybiorę się do jakiegoś miasta nad Dunajem, muszę pamiętać żeby wrócić do tej książki. Nie będzie to jedna z moich ulubionych książek, ale czyta się ją miło- w końcu eseje. Jest w niej dużo informacj historycznych arcyciekawych, których zdobycie czytając tylko...

więcej Pokaż mimo to

avatar
971
957

Na półkach: ,

Dunaj - druga co do długości rzeka w Europie.
Rzeka przepływa z zachodu na wschód przez wiele europejskich krain geograficznych.
Rzeka ta ma wiele nazw.
U różnych ludów Dunaj i Ister wskazywały kolejno na bieg górny i dolny, lecz czasami obejmowały również całą rzekę.
Pliniusz, Strabon i Ptolemeusz zastanawiali się, gdzie kończy się jeden, a zaczyna drugi, może w Ilirii albo u Żelaznych Wrót?
Dunaj-to książka o podróżowaniu.
Podróżować zaś to przekraczać granice, granice różnego rodzaju, narodowe, społeczne, psychologiczne, również granice wewnętrzne.
Książka jest jednak przede wszystkim podróżą w czasie, także w czasie historycznym, który ucieka i unosi ze sobą miasta, a także cesarstwa.
Rzeka ta jest rzeką zapomnienia, a podróżujący jest takim wojownikiem, który walczy z zapomnieniem.
W swym przeglądzie literatury poświęconej Górnemu Dunajowi jest opowiadanie ”Murzynka Franka”.
Akcja rozgrywa się w 1813roku gdzie bohaterka jest dzieckiem wojen napoleońskich, a dokładniej murzyńskiego trębacza w armii cesarza i niemieckiej dziewczyny.
Ta krótka „powieść teatralna” związana z Dunajem ukazuje okrucieństwa rasizmu i demaskuje jego przesądy.
W książce występuje wiele postaci, które nie wiedzą dokładnie, jakiej są narodowości, np. babka Anka mówi do narratora, że nigdy nie poślubiłaby Serba, nawet z lewego brzegu Dunaju, a narrator pyta ją „A Ty kim właściwie jesteś?”, a babka Anka odpowiada z dumą, że jest Serbką i należy do jednej z najstarszych serbskich rodzin.
Bohater Dunaju w czasie podróży wzdłuż brzegów rzeki mija miasta, wsie, gospody, odbywa też podróż wewnętrzną do własnych Piekieł, po meandrach własnej osobowości i własnej podświadomości.
Dunaj to także podróż w przestrzeni przez Niemcy, Austrię, Słowację, Węgry, Jugosławię, Bułgarię, Rumunię, podróż przez to, co do niedawna nazywano ”inną Europą”.
Książka przepięknie wydana, w twardej oprawie, zawiera 9 rozdziałów i 532 strony.
Szczególnie polecam ją wszystkim historykom, koneserom oraz podróżnikom, ale też wszystkim tym którzy lubią żeglować i to nie tylko w realu.
Zachęcam Was moi drodzy do zgłębiania tej lektury.

Dunaj - druga co do długości rzeka w Europie.
Rzeka przepływa z zachodu na wschód przez wiele europejskich krain geograficznych.
Rzeka ta ma wiele nazw.
U różnych ludów Dunaj i Ister wskazywały kolejno na bieg górny i dolny, lecz czasami obejmowały również całą rzekę.
Pliniusz, Strabon i Ptolemeusz zastanawiali się, gdzie kończy się jeden, a zaczyna drugi, może w Ilirii...

więcej Pokaż mimo to

avatar
121
32

Na półkach: , ,

Jeśli w ogóle można książkę napisać tak, jak płynie rzeka, to właśnie Magrisowi udało się to w pełni. Niespieszna, dygresyjna, ale bynajmniej nie nudna. Świetna rzecz dla tych, którzy nie wymagają od każdej książki zwrotów akcji co 2 strony :-)

Jeśli w ogóle można książkę napisać tak, jak płynie rzeka, to właśnie Magrisowi udało się to w pełni. Niespieszna, dygresyjna, ale bynajmniej nie nudna. Świetna rzecz dla tych, którzy nie wymagają od każdej książki zwrotów akcji co 2 strony :-)

Pokaż mimo to

avatar
84
27

Na półkach: ,

Poemat dygresyjny prozą – tak chyba należałoby zakwalifikować „Dunaj” Claudio Magrisa. Uczestnicząc w literackiej podróży z biegiem Rzeki, której źródła są wielorakie, a ujścia wątpliwe, poszukujemy zaginionej Mitteleuropy - krainy magicznego, wieloetnicznego realizmu - pochłoniętej przez pył wieków i totalitarny kataklizm XX stulecia. Narracja wije się wokół niebanalnych biografii, pytań o sens wszelki, i tchnie nostalgią oraz melancholią. Książka jest w sam raz, na chwile wyciszenia i zadumy. Stanowi ponadczasową refleksję, nad płynnością ludzkich losów i przeżyć.

Poemat dygresyjny prozą – tak chyba należałoby zakwalifikować „Dunaj” Claudio Magrisa. Uczestnicząc w literackiej podróży z biegiem Rzeki, której źródła są wielorakie, a ujścia wątpliwe, poszukujemy zaginionej Mitteleuropy - krainy magicznego, wieloetnicznego realizmu - pochłoniętej przez pył wieków i totalitarny kataklizm XX stulecia. Narracja wije się wokół niebanalnych...

więcej Pokaż mimo to

avatar
55
12

Na półkach: ,

Magris w szczytowej formie

Magris w szczytowej formie

Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Chcę przeczytać
    251
  • Przeczytane
    76
  • Posiadam
    37
  • Literatura włoska
    3
  • Ulubione
    2
  • 2023
    2
  • Teraz czytam
    2
  • Historia
    2
  • Esej
    2
  • Publicystyka literacka, eseje
    2

Cytaty

Więcej
Claudio Magris Dunaj Zobacz więcej
Claudio Magris Dunaj Zobacz więcej
Claudio Magris Dunaj Zobacz więcej
Więcej

Podobne książki

Przeczytaj także