Korzenie totalitaryzmu. Tom 1

Okładka książki Korzenie totalitaryzmu. Tom 1 Hannah Arendt
Okładka książki Korzenie totalitaryzmu. Tom 1
Hannah Arendt Wydawnictwo: Wydawnictwa Akademickie i Profesjonalne publicystyka literacka, eseje
420 str. 7 godz. 0 min.
Kategoria:
publicystyka literacka, eseje
Tytuł oryginału:
Origins of totalitarianism
Wydawnictwo:
Wydawnictwa Akademickie i Profesjonalne
Data wydania:
2008-01-01
Data 1. wyd. pol.:
2008-01-01
Liczba stron:
420
Czas czytania
7 godz. 0 min.
Język:
polski
ISBN:
9788360807989
Tłumacz:
Daniel Grinberg
Tagi:
Korzenie totalitaryzmu
Średnia ocen

7,9 7,9 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
7,9 / 10
60 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
30
30

Na półkach:

książkę musi przeczytać każdy, kto chce mieć rozeznanie w debacie nt. faszyzmu.

Niestety musi.

Niestety, bo to straszliwy, przestarzały, nękany osobistymi obsesjami autorki gniot. Główną obsesją jest to przekonanie o banalności i normalności faszyzmu, jego naturalnym zakorzenieniu w europejskim podglebiu. Stąd np. jego biurokratyczna wizja, spersonalizowana w osobie Eichmanna jako typie protagonisty faszyzmu.

książkę musi przeczytać każdy, kto chce mieć rozeznanie w debacie nt. faszyzmu.

Niestety musi.

Niestety, bo to straszliwy, przestarzały, nękany osobistymi obsesjami autorki gniot. Główną obsesją jest to przekonanie o banalności i normalności faszyzmu, jego naturalnym zakorzenieniu w europejskim podglebiu. Stąd np. jego biurokratyczna wizja, spersonalizowana w osobie...

więcej Pokaż mimo to

avatar
180
170

Na półkach:

Książka okazała się być dla mnie drogą przez mękę. Długo z nią walczyłem, ale nie poddałem się. Pozycja zdecydowanie dla miłośników w szczególności filozofii i teoretyków politycznych. Autorka rozprawia się z antysemityzmem, imperializmem i totalitaryzmem. CV Hanny Arendt jest wyśmienite, tak więc nie śmiem z nią polemizować, gdyż marny ze mnie filozof, ale uprzedzam czytelnika, który chciałby zapoznać się z pozycją, że nie jest łatwa i przyjemna w odbiorze, a na dodatek bardzo obszerna.

Książka okazała się być dla mnie drogą przez mękę. Długo z nią walczyłem, ale nie poddałem się. Pozycja zdecydowanie dla miłośników w szczególności filozofii i teoretyków politycznych. Autorka rozprawia się z antysemityzmem, imperializmem i totalitaryzmem. CV Hanny Arendt jest wyśmienite, tak więc nie śmiem z nią polemizować, gdyż marny ze mnie filozof, ale uprzedzam...

więcej Pokaż mimo to

avatar
1188
588

Na półkach:

"Nieszczęścia nie biorą się stąd, że źli ludzie robią złe rzeczy, tylko stąd, że zwykli ludzie tolerują zło."
- Hannah Arendt

"Nieszczęścia nie biorą się stąd, że źli ludzie robią złe rzeczy, tylko stąd, że zwykli ludzie tolerują zło."
- Hannah Arendt

Pokaż mimo to

avatar
4
4

Na półkach:

Mimo pewnej elitarności , książkę uważam za bardzo ciekawą i intrygująca .Autorka skupia się na totalitaryzmach a autorka wie o czym pisze .Wszak musiała uciekać z Niemiec , co udało się jej cudem .A spojrzenie jest trzeźwe i chłodne .Opisy rozpoczynają się od rewolucji francuskiej , poprzez Stalina i innych .No ja jestem zachwycony .

Mimo pewnej elitarności , książkę uważam za bardzo ciekawą i intrygująca .Autorka skupia się na totalitaryzmach a autorka wie o czym pisze .Wszak musiała uciekać z Niemiec , co udało się jej cudem .A spojrzenie jest trzeźwe i chłodne .Opisy rozpoczynają się od rewolucji francuskiej , poprzez Stalina i innych .No ja jestem zachwycony .

Pokaż mimo to

avatar
118
88

Na półkach:

Potwierdzam wnioski z opinii niżej, że jest to rozwlekła i ciężko napisana pozycja (boli to tym bardziej, że nie można nie mieć poczucia, że jak najbardziej dało się to napisać w bardziej przystępny sposób). Z drugiej jednak strony należy docenić pomysł (szukanie źródeł totalitaryzmu w dziewiętnastowiecznym sposobie życia),erudycję autorki, dużo interesujących tez (np. w r. IX o prawach człowieka i prawach obywatela),niekiedy bardzo aktualnych (analiza ruchów politycznych w r. XI, jak ulał pasująca do trumpizmu).

Potwierdzam wnioski z opinii niżej, że jest to rozwlekła i ciężko napisana pozycja (boli to tym bardziej, że nie można nie mieć poczucia, że jak najbardziej dało się to napisać w bardziej przystępny sposób). Z drugiej jednak strony należy docenić pomysł (szukanie źródeł totalitaryzmu w dziewiętnastowiecznym sposobie życia),erudycję autorki, dużo interesujących tez (np. w...

więcej Pokaż mimo to

avatar
294
192

Na półkach:

Według mnie to najwybitniejsza książka Hanny Arendt.
I obowiązująca lektura dla tych wszystkich , którzy interesują się źródłami totalitaryzmów i ich różnymi wymiarami. To książka o kształtowaniu się antysemityzmu na przestrzeni wieków. To studium wiedzy o władzy totalitarnej i społecznych warunkach jej kształtowania.

Według mnie to najwybitniejsza książka Hanny Arendt.
I obowiązująca lektura dla tych wszystkich , którzy interesują się źródłami totalitaryzmów i ich różnymi wymiarami. To książka o kształtowaniu się antysemityzmu na przestrzeni wieków. To studium wiedzy o władzy totalitarnej i społecznych warunkach jej kształtowania.

Pokaż mimo to

avatar
265
173

Na półkach:

Trudna pozycja. Trzy nierówne kompozycyjnie i merytorycznie części. Część zawierająca tłumaczenie dlaczego Żydzi stali się kozłem ofiarnym pierwszej połowy XX wieku jest najsłabsza. Najbardziej wartościowa jest ostatnia część wprost odnosząca się do poszukiwania i analizy totalitaryzmu. Przez ostatnie kilkadziesiąt lat zmieniła się również percepcja pojęć używanych przez autorkę no. Zupełne odcięcie sięod nazywania tłumu „motłochem”. Pomimo lat spędzonych w Ameryce, autorka nadal stosuje niemiecką składnię zdania co w tłumaczeniu na polski również utrudnia lekturę.

Trudna pozycja. Trzy nierówne kompozycyjnie i merytorycznie części. Część zawierająca tłumaczenie dlaczego Żydzi stali się kozłem ofiarnym pierwszej połowy XX wieku jest najsłabsza. Najbardziej wartościowa jest ostatnia część wprost odnosząca się do poszukiwania i analizy totalitaryzmu. Przez ostatnie kilkadziesiąt lat zmieniła się również percepcja pojęć używanych przez...

więcej Pokaż mimo to

avatar
270
269

Na półkach:

Bezapelacyjnie, pod względem zawartości jest to jedno z najwybitniejszych dzieł myśli społeczno-politycznej XX wieku. I jednocześnie sztandarowy przykład tego, jak nie pisać książek pretendujących do miana wielkości. Sława i ogólna znajomość „Korzeni totalitaryzmu” Hannh Ardent jest bowiem aktualnie zdecydowanie mniejsza, niż powinna być, a wynika to właśnie ze stylu, w jakim ta książka została napisana. W przypadku tej pozycji standardowe stwierdzenie, iż ukończyłem lekturę, byłoby sporym nadużyciem. Bardziej adekwatne określenie to: zmęczyć lekturę. Różne rzeczy miałem okazję czytać, także z zakresu nauk społecznych i filozofii, ale doprawdy trudno mi sobie teraz przypomnieć książkę, która równie mocno dała mi w kość i którą tak ekstremalnie ciężko mi się czytało. Dlatego też, zanim przejdę do pozytywów w pracy autorki, muszę chwilę poświęcić właśnie aspektowi literackiemu omawianej pozycji.

Powszechnie wiadomo, że traktaty tego typu raczej nie są pisane dla szerokiego grona odbiorców, więc siłą rzeczy tzw. pióro autora lub, w tym wypadku - autorki, stanowi rzecz drugorzędną. Ale jednocześnie jeszcze lepiej wiadomo, że „miarą mistrzostwa jest krótka forma” (Flaubert). „Korzenie totalitaryzmu” są niejako zaprzeczeniem tej prawdy. Książka jest bardzo obszerna, a przytłaczającą większość stron gęsto pokrywa druk. Co prawda wydawca uczciwie ostrzegł w przedmowie do polskiego wydania, że lektura „Korzeni totalitaryzmu” nie należy do rzeczy lekkich, łatwych i przyjemnych, ale nie spodziewałem się, że będzie to aż tak mozolna przeprawa. Książka została podzielona na trzy zasadnicze części (Antysemityzm, Imperializm, Totalitaryzm),które następnie dzielą się na rozdziały, ale pod względem przejrzystości wykładu niewiele to pomaga, poza oczywiście zlokalizowaniem głównego tematu prowadzonych refleksji. Od samego początku czytelnik musi mierzyć się ze zdaniami wielokrotnie złożonymi, które ciągną się nieraz na pół strony. I tak zasadniczo jest już do samego końca książki. Trzeba ogromnej dawki samozaparcia oraz skupienia, aby nie zgubić się w połowie tak skonstruowanego zdania. Tym bardziej, że mówimy o pozycji społeczno-filozoficznej, gdzie już sama zastosowana terminologia nie ułatwia zadania odbiorcy. Tak naprawdę żeby przeczytać „bezstratnie” „Korzenie totalitaryzmu”, należałoby zarezerwować sobie minimum dwa tygodnie wolnego czasu i zaszyć się gdzieś w Bieszczadach, aby mieć ciszę i całkowity spokój. Najbardziej denerwujące były właśnie te momenty, gdy w połowie zdania na pół strony nagle dopadało mnie rozkojarzenie, przez co traciłem wątek i pokornie musiałem wrócić do początku akapitu. Koszmar.

Naturalnym następstwem stosowania zdań wielokrotnie złożonych jest również przesadna rozwlekłość stylu. Po skończonej lekturze jestem przekonany, że książkę spokojnie można by odchudzić nawet o połowę. Są momenty, w których autorka ponownie powraca do już wcześniej omówionych spraw, a niektóre swoje tezy uzasadnia z przesadnym pietyzmem i szczegółowością. Zatem jeśli ktoś chce sięgnąć po „Korzenie totalitaryzmu”, warto wziąć poprawkę na te dwa elementy pisarskiego stylu niemieckiej myślicielki i nie tylko uzbroić się w cierpliwość, ale także odpowiednio przygotować do lektury pod względem czasu i miejsca. Ja, niestety, nie miałem takiej możliwości i tym samym czytałem tę książkę ekstremalnie długo.

Zatem - czy było warto? Wbrew wszystkim mankamentom, o których wspomniałem wyżej, odpowiedź brzmi: absolutnie tak! Mimo przytłaczająco ciężkiego pióra Ardent, nie sposób nie popaść w zachwyt nad zdolnością jej umysłu do rozebrania na czynniki pierwsze tak znaczących zjawisk, jak antysemityzm, imperializm oraz totalitaryzm. Autorka wychodzi w swojej refleksji od tego pierwszego, następnie analizuje drugi, aby na tej podstawie nakreślić wreszcie tytułowe zagadnienie, czyli czym cechował się rozwój totalitaryzmów w XX wiecznej Europie. W każdej z tych części mamy zaprezentowane momentami naprawdę błyskotliwe analizy podskórnych zjawisk społecznych, które na pierwszy rzut oka ciężko dostrzec przypadkowemu obserwatorowi. Zdolność dostrzegania i łączenia zjawisk oraz faktów w pracy autorki jest na najwyższym poziomie, a gdyby jeszcze szła za tym przystępniejsza forma przekazu, mielibyśmy do czynienia z pozycją absolutnie obowiązkową dla zrozumienia nie tylko historii XX wieku, ale także prawideł rozwoju ludzkości jako takiej.

Ardent przede wszystkim wprowadza rewolucję w zakresie terminologii, jaką zazwyczaj stosuje się do wyjaśniania zjawiska systemów totalitarnych. Według niej totalitaryzm wcale nie jest systemem, nie jest też zjawiskiem stricte narodowym czy szowinistycznym. Przeciwnie, totalitaryzm rozpatrywany jest jako ustawiczny ruch, proces ciągłej społecznej przemiany pod wpływem zmiennych okoliczności i niezmiennej, bo zasadniczej dla danego totalitaryzmu, ideologi. Tym samym autorka wychodzi poza ciasne interpretacje, które przypisują systemom totalitarnym tylko i wyłącznie narodowe zabarwienie. To, według Ardent, podstawowy błąd, który uniemożliwia zrozumienie ich istoty. Tak, totalitaryzm wychodzi najczęściej z wynaturzonego nacjonalizmu, ale w swoich poczynaniach bynajmniej nie kieruje się dobrem danego narodu. Przeciwnie, najczęściej zupełnie nie bierze tego pod uwagę, gdyż - i tutaj kolejne kluczowe twierdzenie myślicielki - totalitaryzm z reguły jest też anty-utylitarystyczny, czyli nie rozpatruje swoich poczynań w oparciu o celowość i racjonalność. Obcy jest mu tzw. zdrowy rozsądek. Ta teza ma kolosalne znaczenie, jeśli chcemy zrozumieć, dlaczego ustroje nietotalitarne mają tak ogromny problem z dostrzeżeniem zagrożenia i następnie skutecznym przeciwdziałaniem. Gdy przychodzi moment opamiętania, jest już z reguły za późno. Innymi słowy, wolny świat rozmawia z totalitarnym przywódcą właśnie językiem utylitarystycznym, podczas gdy dla wodza ruchu jest to zasłona dymna, a prawdziwym źródłem jego poczynań jest ideologia ruchu. Tym samym totalitaryzm może przemawiać w kategoriach zrozumiałych dla reszty świata, ale to tylko i wyłącznie zabieg taktyczny, który służy do kreacji i podtrzymania wielkiej ułudy, którą następnie karmione są bezwolne masy wewnątrz totalitarnego państwa.

Pozwoliłem sobie na krótkie zrecenzowanie jednego z fragmentów refleksji Ardent, aby zaprezentować próbkę jej błyskotliwych refleksji na temat rozwoju europejskich totalitaryzmów. Warto zdecydowanie podkreślić, że książka staje się w tej chwili jeszcze bardziej aktualna, gdyż pozwala lepiej zrozumieć wszystko to, co dzieje się za naszą wschodnią granicą. W „Korzeniach totalitaryzmu” autorka opisuje dwa systemy - niemiecki nazizm i radziecki komunizm - gdzie doszło do pełnego rozwinięcia się zjawiska totalitaryzmu. Od tego czasu upłynęło dużo czasu, co jednak nie sprawia, że temat stał się nieaktualny, choć jeszcze do niedawna wydawało nam się, że ustrój totalitarny jest przebrzmiałą melodią z przeszłości, która można co najwyżej w celach turystycznych podziwiać w skansenach ustrojowych takich jak Korea Północna. Tymczasem wcale nie musi tak być. Jeśli Ardent chce nam cokolwiek przekazać, to przede wszystkim jest to pytanie: czy ruchy totalitarne są tylko i wyłącznie przypadkowymi zjawiskami, powstałymi pod wpływem sprzyjających okoliczności czy wręcz przeciwnie, czy totalitaryzm nie jest naturalnym etapem w rozwoju ludzkości (a więc mającym tendencje do ciągłego nawracania)? Dychotomia świata jako demokracji i autokracji o totalitarnych ciągotach okazuje się być aktualnie tak wyraźna, jak nigdy wcześniej. Uważne przeczytanie wywodów autorki pozwoli bezsprzecznie wskazać liczne cechy tożsame między XX-wiecznymi totalitaryzmami a współczesną Rosją czy, na razie w mniejszym stopniu, Chinami. Choć w „Korzeniach totalitaryzmu” opisano ruchu totalitarne w swoim apogeum, warto pamiętać, że totalitaryzm jest też potencją, a więc stanem, w którym jeszcze o totalitaryzmie mówić nie możemy, ale który bardzo szybko może nim się stać, ze względu na panujące w danym kraju uwarunkowania społeczne.

Można oczywiście zarzucić autorce, oprócz oczywiście ciężkiego stylu narracji, że w gruncie rzeczy mamy do czynienia ze spekulacją, a nie wszystkie jej wyjaśnienia są równie przekonujące, ale niezaprzeczalnie „Korzenie totalitaryzmu” rzucają ostre światło na procesy, które w ubiegłym stuleciu doprowadziły świat na krawędź zagłady. Szczerze powinni się nią zainteresować wszyscy, którzy chcą zrozumieć, o co tak naprawdę toczy się teraz geopolityczna gra. Stwierdzam zatem, że z „Korzeniami totalitaryzmu” jest jak ze wspinaczką na wysoką górę - trzeba się nieźle namęczyć, aby osiągnąć szczyt, ale gdy już na nim się znajdziemy, mamy poczucie, że było warto, choćby dla takich fragmentów:

„Wbrew wszelkim oczekiwaniom poważne ustępstwa i ogromne wzmocnienie prestiżu krajów totalitarnych nie doprowadziły do ponownego włączenia się ich do międzynarodowej społeczności ani nie skłoniły ich do porzucenia kłamliwego zarzutu, że cały świat skonsolidował się przeciwko nim. Przy tym zwycięstwa dyplomatyczne, zamiast zapobiegać uciekaniu się przez nie do narzędzi przemocy, wyraźnie to przyspieszały i zawsze wywoływały wzmożoną wrogość do mocarstw, które okazały się gotowe do kompromisu”.

Bezapelacyjnie, pod względem zawartości jest to jedno z najwybitniejszych dzieł myśli społeczno-politycznej XX wieku. I jednocześnie sztandarowy przykład tego, jak nie pisać książek pretendujących do miana wielkości. Sława i ogólna znajomość „Korzeni totalitaryzmu” Hannh Ardent jest bowiem aktualnie zdecydowanie mniejsza, niż powinna być, a wynika to właśnie ze stylu, w...

więcej Pokaż mimo to

avatar
940
233

Na półkach:

Intelektualna klasyka i mój wieloletni czytelniczy wyrzut sumienia. Długo się zabierałem, długo czytałem, ale warto było się zmierzyć. Mogłoby się wydawać, że o tym temacie napisano już wszystko, tym bardziej, że jeszcze wiele napisano po wydaniu "Korzeni totalitaryzmu", ale względu na oryginalność i niebanalność przemyśleń Hannah Arendt naprawdę warto przeczytać. Polecam

Intelektualna klasyka i mój wieloletni czytelniczy wyrzut sumienia. Długo się zabierałem, długo czytałem, ale warto było się zmierzyć. Mogłoby się wydawać, że o tym temacie napisano już wszystko, tym bardziej, że jeszcze wiele napisano po wydaniu "Korzeni totalitaryzmu", ale względu na oryginalność i niebanalność przemyśleń Hannah Arendt naprawdę warto przeczytać....

więcej Pokaż mimo to

avatar
520
346

Na półkach:

Ciężko się to czyta z dwóch powodów. Jednym jest język. To o czym piszą we wstępie tłumacze: pierwsza książka filozofki po angielsku, zagmatwane, długie zdania, nieporadna składnia. Rozumiem argument tłumaczy, że zdecydowali się na zgodność z oryginałem zamiast poprawek, ale jako czytelnik wolałabym, żeby tę pracę wykonał ktoś na nowo. Zdarzały się takie zdania, o długości akapitów, które teoretycznie miały sens, ale ich intencje, miejsce w wywodzie, było dla mnie kompletnie niezrozumiałe.

Jest jeszcze jeden kłopot z językiem „Korzeni totalitaryzmu”. Arendt często posługuje się pojęciami których nie używa tradycyjna historiografia, albo używa ich w inny sposób, to powoduje że trzeba sobie na nowo układać w głowie podstawowe dla wywodu pojęcia. Ja miałam ogromny problem z prostym zdawałoby się motłochem. To jest słowo, które mogłyby ze mnie wyrzucić emocje i za każdym razem gdy używała go Arendt widziałam pod nim coś nie do końca realnego. Arendt tłumaczy motłoch jak wyobcowanych z każdej warstwy społecznej, będzie to więc i robotnik bez pracy, artysta hochsztapler i arystokrata bez obowiązków. Ta wiedza nie urealniła mi jednak pojęcia. Drugie z bardzo ważnych dla wywodu, a dla mnie kłopotliwych, pojęć to państwo narodowe (i jego XIX-wieczny kryzys),tu znowu widać ogromną różnicę w tradycji i sytuacji historycznej zachodu i wschodu Europy. Arendt traktuje jako kryzys państwa narodowego nie tylko polaryzacje interesów poszczególnych warstw (klas) społecznych, ale także postrzeganie państwa jako tworu etnicznego.
„Korzeniom totalitaryzmu” powinna towarzyszyć współczesna redakcja i solidne przypisy historyczne.

Ale i tak bardziej od języka „ciąży” w czytaniu tematyka.
To najbardziej znane sformułowanie Arendt - „banalność zła” nie pada w tej książce. Ale sama idea jest dobrze widoczna. To właśnie czyni lekturę tak przygnębiającą, gdy zło jest potworem, erupcją i wynaturzeniem człowiek nie tylko czuje się dużo bezpieczniejszy, ale nie musi też przyglądać się sobie.

Arendt tworzenie się totalitaryzmów pokazuje jako długotrwały europejski (książka wychodzi poza granice kontynentu tylko w ramach europejskiej polityki) proces. Konsekwencja takiego spojrzenia jest po pierwsze odejście od tezy o nieuchronności wydarzeń (zdarzył się Hitler, zdarzył się Stalin i nic nie można było poradzić) po drugie przyjęcie perspektywy wspólnej odpowiedzialności. To wszystko nie oznacza usprawiedliwień dla zbrodniarzy, za to niszczy komfort „bycia po dobrej stronie”. W tym kontekście immanentnie wydawałoby się wpisane w systemy totalitarne „wodzostwo” także jest tylko pochodną ich istoty (konkretnie jest personifikacją obowiązującej wiary w ludzką wszechmoc.)

Pod względem historycznym najwięcej nowego dowiedziałam się z części pierwszej dotyczącej rozwoju antysemityzmu w Europie (niestety tylko zachodniej). W drugiej części bardzo ciekawe i niezwykle przykro aktualne są rozważania o uchodźcach i bezpaństwowcach i konsekwencjach ignorowania, także w moralnym wymiarze, tego problemu.

Część trzecia to próba stworzenia takiej definicji totalitaryzmu (na przykładzie stalinizmu i nazizmu) która pokazywałaby czym różni się on od znanych od wieków tyranii, wszelkich autokracji, a także faszyzmu.
Charakterystyczne, Arendt nigdy nie używa sformułowania system totalitarny (są ruchy totalitarne, partie, stowarzyszenia, w końcu państwa). Podstawową jednostką znaczeniową jest ruch totalitarny. Jest to konsekwencja przekonania badaczki że totalitaryzmy nie tworzą systemów (ani ideologii) sensu stricto. Są ruchami, bo charakteryzuje je ciągła zmiana. Stała jest jedynie pseudonaukowa zasada naczelna - ewolucja rasy w kierunku doskonałości, czy społeczeństwo bezklasowe.

„Naczelna negatywna cecha totalitarnej elity polega na tym, że nigdy nie zatrzymuje się, aby pomyśleć o prawdziwym świecie i nigdy nie porównuje kłamstw z rzeczywistością”

„Jednak lojalność tych, którzy nie wierzą ani w ideologiczne formułki, ani w nieomylność wodza, ma także głębsze , nieformalne powody. Łączy tych ludzi zdecydowana i szczera wiara we wszechmoc człowieka. Ich cynizm moralny, wiara, że wszystko jest dozwolone, opiera się na mocnym przekonaniu, że wszystko jest możliwe.”

„Celem totalitarnego wychowania nie było nigdy wpojenie przekonań, ale zniszczenie zdolności do posiadania ich w ogóle.”

„Za pomocą uogólnień totalitarna propaganda stwarza świat gotowy do rywalizacji ze światem prawdziwym, którego zasadniczą słabością jest to, że nie jest logiczny, spójny i zorganizowany.”
drugi raz: „ruchy totalitarne wyczarowują kłamliwy, spójny świat dostosowany do potrzeb ludzkiego umysłu lepiej niż rzeczywistość”.

„Praktyczny cel ruchu polega na objęciu swoim zasięgiem maksymalnej liczby ludzi, na zorganizowaniu ich i utrzymaniu w napięciu. Cel polityczny, który równałby się końcowi ruchu, po prostu nie istnieje.”

można by tak długo, ale to zbyt przygnębiające

Ciężko się to czyta z dwóch powodów. Jednym jest język. To o czym piszą we wstępie tłumacze: pierwsza książka filozofki po angielsku, zagmatwane, długie zdania, nieporadna składnia. Rozumiem argument tłumaczy, że zdecydowali się na zgodność z oryginałem zamiast poprawek, ale jako czytelnik wolałabym, żeby tę pracę wykonał ktoś na nowo. Zdarzały się takie zdania, o długości...

więcej Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Chcę przeczytać
    1 118
  • Przeczytane
    180
  • Posiadam
    71
  • Historia
    23
  • Teraz czytam
    23
  • Filozofia
    11
  • Chcę w prezencie
    9
  • Do kupienia
    7
  • Polityka
    5
  • Socjologia
    3

Cytaty

Bądź pierwszy

Dodaj cytat z książki Korzenie totalitaryzmu. Tom 1


Podobne książki

Przeczytaj także