rozwińzwiń

Podróż Teo

Okładka książki Podróż Teo Catherine Clement
Okładka książki Podróż Teo
Catherine Clement Wydawnictwo: Cyklady literatura piękna
720 str. 12 godz. 0 min.
Kategoria:
literatura piękna
Tytuł oryginału:
Le voyage de Theo
Wydawnictwo:
Cyklady
Data wydania:
1999-01-01
Data 1. wyd. pol.:
1999-01-01
Liczba stron:
720
Czas czytania
12 godz. 0 min.
Język:
polski
ISBN:
83-86859-39-3
Tłumacz:
Adam Szymanowski
Tagi:
powieść francuska
Średnia ocen

7,0 7,0 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
7,0 / 10
192 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
64
59

Na półkach:

Książka bardzo ciekawa, pomysł w oczywisty sposób nawiązuje do konstrukcji "Świata Zofii".

Dużo informacji na temat rozmaitych religii - wiadomości te podane są w sposób uproszczony, ale nie uważam tego za wadę, ponieważ pozycję tę powinno się uważać jako wstęp do dalszego poszerzania wiedzy.

Napisana dość zręcznie, dobry styl, wciągająca fabuła.

Polecam.

Książka bardzo ciekawa, pomysł w oczywisty sposób nawiązuje do konstrukcji "Świata Zofii".

Dużo informacji na temat rozmaitych religii - wiadomości te podane są w sposób uproszczony, ale nie uważam tego za wadę, ponieważ pozycję tę powinno się uważać jako wstęp do dalszego poszerzania wiedzy.

Napisana dość zręcznie, dobry styl, wciągająca fabuła.

Polecam.

Pokaż mimo to

avatar
123
79

Na półkach:

Mam mieszane odczucia. Z jednej strony- świetny zamysł. Chory chłopiec wyrusza ze swoją ciocią w podróż nie tylko po świecie materialnym, ale tez po świecie wierzeń i religii. Każdy kraj odkrywa przez jego duchową, nierzadko bardzo złożoną, stronę. Ale z drugiej strony były w tej książce pewne błędy dotyczące chrześcijaństwa, co mnie trochę złościło. Teo ma niby obiektywnie podchodzić do tej mnogości religii, bo sam jest ateistą, ale czasami wcale taki obiektywny nie jest, tylko zwyczajnie krytyczny. „Podróż Teo” męczyłam i męczyłam, ale po połowie się poddałam i przeczytałam tylko końcówkę. A zakończenie bardzo przewidywalne. Porównania do „Świata Zofii” nie są, moim zdaniem, specjalnie uzasadnione. I cóż mogę powiedzieć; pomysł dobry, wykonanie kiepskie, ale jeżeli komuś zależy na wyciągnięciu jakiejś stricte wiedzy o religiach, to na pewno nie pożałuje. Książka przydaje się do rozprawek, a to akurat może być bardzo praktycznym zastosowaniem jej treści.

Mam mieszane odczucia. Z jednej strony- świetny zamysł. Chory chłopiec wyrusza ze swoją ciocią w podróż nie tylko po świecie materialnym, ale tez po świecie wierzeń i religii. Każdy kraj odkrywa przez jego duchową, nierzadko bardzo złożoną, stronę. Ale z drugiej strony były w tej książce pewne błędy dotyczące chrześcijaństwa, co mnie trochę złościło. Teo ma niby obiektywnie...

więcej Pokaż mimo to

avatar
432
256

Na półkach: ,

"Siódmy dzień jest dniem pustki. Zatrzymujesz się wreszcie. Nic nie robisz. Dopiero potem znowu zaczniesz działać. Jeśli bowiem przez cały czas coś robisz, cóż to jest za życie? Siódmy dzień nie jest dniem odpoczynku, lecz świętem ciszy. Odmianą w twojej relacji ze światem. Pustym miejscem, niezbędnym do życia."

"Są dwa sposoby zapoznawania się religiami. Pierwszy polega na ograniczeniu się do tego, co widzi się na własne oczy. Człowiek dostrzega wówczas same najgorsze rzeczy i czuje odrazę. Drugi sposób polega na tym, że człowiek stara się zrozumieć choćby szczyptę prawdy, która kryje się pod rozmaitymi wynaturzeniami niby klejnot pod kupą słomy."

"Bóg niekoniecznie musi zapewniać życie usłane różami. Może być czuły i ojcowski, ale także zagniewany i surowy. I jeśli człowiek chce się do Niego zbliżyć, najlepiej zrobi, jeśli będzie naśladował ludzi, którzy są po prostu szlachetni, pełni natchnienia i dobrzy."

"Trzeba umieć wyrzec się czasem pytań."

"Późne popołudnie, najlepsza pora na knucie spisków."

"Świątynie obracają się w gruz, imiona bogów rzuca się w otchłań zapomnienia. Zostają tylko narody."

"Na początku wszystkie religie są godne podziwu, ale potem, kiedy powstaje hierarchia, kiedy pojawia się kler, stają się nietolerancyjne."

"Spory umacniają przyjaźń."

"Religia panująca staje się siłą rzeczy niesprawiedliwa. Póki jest wiarą mniejszości, chroni słabych."

"Bitwy o tolerancję nie można prowadzić z orężem w dłoni."

"W górach zawsze lepiej się modli."

"Słowo joga oznacza jarzmo, to znaczy twardy przedmiot, który łączy dwa konie zaprzęgnięte do wozu. Wozem jest twoje ciało, końmi emocje, woźnicą twoja myśl, lejcami twoja pojętność. Jogin stara się trzymać pewną ręką zaprzęg, powożąc za pomocą myśli."

"Świadomość niewiedzy to początek zwątpienia, które prowadzi do mądrości."

"Rodzinne tajemnice zawsze powodują spustoszenia. Ludzie noszą je całymi latami w sercu, a kiedy wreszcie zostają ujawnione, ranią jak wybuch bomby..."

"Ceremonia herbaciana wymaga czterech cnót: harmonii, szacunku, czystości i pogody ducha. Każda z tych cnót ma swój sens materialny i niematerialny. Istotą harmonii jest umiejętność odpowiedniego urządzenia pokoju, w którym pije się herbatę, ale chodzi również o to, żeby uczestników ceremonii połączyły odpowiednie związki. Szacunek trzeba okazywać nie tylko gościom, ale każdemu przedmiotowi użytemu podczas ceremonii: czarce pełniącej rolę imbryczka, drewnianej łopatce... Czystość to kwestia wyglądu przyborów, które mają być nieskazitelne, ale przede wszystkim to czystość serca, prostota myśli. A wreszcie pogoda ducha to wypadkowa trzech pierwszych cnót: kiedy się ją osiągało, zapominało się o samym sobie i dochodziło do pustki."

"Najlepszą herbatę przyrządza się sercem."

"Poznasz, czym jest smutek, a potem, pewnego pięknego ranka, przeniknie cię spokój. Najpierw stracisz apetyt, przestaniesz dostrzegać drzewa i kwiaty, ale przyjdzie dzień, kiedy, nie wiadomo jak i dlaczego, obudzisz się jako całkiem nowy człowiek. Rozejrzysz się dokoła siebie i zauważysz, że życie trwa i że po tej próbie jesteś mocniejszy niż przedtem."

"Żarliwość religijna ludu nie zna granic."

"Jakże prosta jest wiara, jeśli uwolni się ją od przymusów kościelnych."

"Siódmy dzień jest dniem pustki. Zatrzymujesz się wreszcie. Nic nie robisz. Dopiero potem znowu zaczniesz działać. Jeśli bowiem przez cały czas coś robisz, cóż to jest za życie? Siódmy dzień nie jest dniem odpoczynku, lecz świętem ciszy. Odmianą w twojej relacji ze światem. Pustym miejscem, niezbędnym do życia."

"Są dwa sposoby zapoznawania się religiami. Pierwszy polega...

więcej Pokaż mimo to

avatar
306
164

Na półkach:

Duchowy przewodnik napisany prostym, szczerym językiem podejmującym próbę wyjaśnienia religijnych zawiłości całego świata. Odkrywa całe bogactwo kulturowe i wierzeniowe różnych lądów, jest zarazem dobrą nauką- na wstępie mogącą pełnić rolę ogólnego przewodnika teologicznego.

Duchowy przewodnik napisany prostym, szczerym językiem podejmującym próbę wyjaśnienia religijnych zawiłości całego świata. Odkrywa całe bogactwo kulturowe i wierzeniowe różnych lądów, jest zarazem dobrą nauką- na wstępie mogącą pełnić rolę ogólnego przewodnika teologicznego.

Pokaż mimo to

avatar
567
443

Na półkach: ,

Autorką tej książki jest Cathrine Clement, francuski filozof i psycholog z rodziny katolicko-żydowskiej. CC kilka lat spędziła w Indiach. Znam ją z dwóch książek "Gandhi mocarz wolności" i "Za miłość i Indie" (opowieść o namiętności, która w czas odchodzenia Brytyjczyków z Indii połączyła ich bojownika o wolność, przyszłego premiera Nehru z żoną ostatniego wicekróla Indii Edwiną Mountbatten). W tej powieści 14-letniego, śmiertelnie chorego Teo ciotka Marta zabiera w podróż po świecie. Celem jest znalezienie lekarstwa, ale i sensu życia, zrozumienie religii. Oboje próbują więc w Rzymie poznać Jezusa, w Jerozolimie religię żydowską, w Egipcie starożytnych Egipcjan. Szukają wtajemniczenia w islam. Potem Teo fascynuje postać wiecznego tancerza, nagiego mężczyzny z czterema rękoma, w których trzyma on bębenek, płomień, trójząb, z kobrą wokół szyi. Teo ogląda go w Rzymie w Muzeum Etnologicznym. Siedzącego na byku. O Imieniu Nandin.

Hindusi oddają cześć, zarówno bykowi, jak i przedstawionemu powyżej Sziwie, czy też jego żonie Parwati. Sziwa najpierw poślubił Sati, ale gdy jego ojciec zhańbił ją potraktowawszy Sziwę bez szacunku, Sati dokonała samospalenia. Zrozpaczony Sziwa na wieki pogrążył się w medytacjach. Chcąc go z nich wyrwać Sati wcieliwszy się w Parwati towarzyszyła mu w umartwieniach. Miliony lat stojąc na jednej nodze, dając się obrastać roślinom Sziwa, bóg życia, śmieci, tańca i muzyki zlitował się nad nią.

Temat Sziwy wprowadza do rozmowy reinkarnację - przechodzenie duszy po śmierci w inne ciało.
Ideałem hindusów jest jednak przerywająca ten krąg wcieleń moksza:rozpłynięcie się w powietrzu. Tylko Sziwa może przerwać ten krąg reinkarnacji.
Teo jadąc do Indii zdumiewa się, że tam bogowie mogą występować pod postacią zwierząt, małpy (Hanuman),słonia (Ganeś) itd
Ogrom kraju, gęste tłumy, bliskość zwierząt, żarliwość kultu, Varanasi ze stosami zmarłych płonących na brzegu Gangesu, wszystko to budzi niepokój jego ciotki. Jak chory chłopiec zniesie wstrząs, jakim mogą być Indie.. ..

Książka ta porównywana do popularyzującego filozofię "Świata Zofii" J. Gaardera ma być przewodnikiem po religiach. Wiedzą o bogu i bogach przekazywaną chłopcu, którego być może wkrótce czeka perspektywa śmierci. Sposób, w jaki Bóg jest tu szukany w analogiach między różnymi religiami, ale i w uproszczeniach razi mnie. Przypomina mi to sytuację, gdy matka nastolatki, która zaczęła się uzależniać od heroiny chcąc szybko pomóc jej znaleźć przeciwwagę dla nałogu zaczęła z nią chodzić po kościołach pokazując jej ich architekturę i opowiadając ich historię. Córka kpiła sobie z jej desperackiego pomysłu: "Ona naiwna myśli, że ja w ten sposób znajdę sens życia, odkryję wiarę w Boga, sama jej nie ma, więc w kościele może widzieć tylko sztukę i historię". W szukaniu Boga brakuje tu dotknięcia tajemnicy. Za dużo też wyjaśniania, tłumaczenia. Niemniej C. Clement ma żywe pióro i erudycję. Wędrujemy z nią po całym świecie. To się daje czytać.

Wraz z Teo na widok sikha dowiadujemy się, że broda w siatce i kok pod turbanem są znakiem nieścinanych włosów. Zakaz ten wiąże się ze ślubem związanym z prześladowaniami religijnymi z przeszłości i stałą gotowością sikhów do obrony swej wiary. Włosy jako zapewnienie łączności z bogiem, także w formie kosmyka zostawionego z tyłu na ogolonej głowie bramina.
Indie, które zmuszają do zmiany skali porównań. Kraj z ponad miliardem ludzi, miejsce przynajmniej dziewięciu religii : hinduizm, buddyzm, dżinizm, islam, zoroastrianizm, sikhizm, chrześcijaństwo, judaizm i animizm. Zaczęło się od zreformowanego w III wieku braminizmu, który przybrał postać obecnego hinduizmu. Ile bogów czci on? Milion? Trzysta trzydzieści milionów? Co jest jego istotą? "poszanowanie kosmicznego ładu, posłuszeństwo swojemu przeznaczeniu i rządzący wszystkimi życiowymi poczynaniami obowiązek czystości, ustalony dla każdego w chwili urodzin i zależny od kasty, z której pochodzi. O systemie kast wiele z nas już wie; cztery warny - trzy wyższe kasty: braminów, wojowników i kupców i kasta służących. Tyko najczystsi z nich bramini mogli czytać święte księgi. Wysokie kasty uchodzą za dwa razy urodzonych, tj w wieku ośmiu lat przechodzących ceremonię inicjacji. Na dole drabiny społecznej znaleźli się zajmujący się brudnymi zajęciami, także zwłokami - niedotykalni.

Nawet miliony bogów w hinduizmie kierują człowieka do idei jednego boga, absolutu. Absolut - Brahman, "byt czysty, nieskończony, Całość pozbawiona kształtu". Każdy ma jednak własną zasadę absolutu, atman, siebie samego, duszę, która po śmierci wędrując poprzez różne wcielenia marzy o wyzwoleniu - połączeniu się, zatopieniu w Całości.
Przed bramizmem w Indiach królowała cześć matki, źródła życia, Aditi, przesłoniętej potem panteonem męskich bóstw z dodatkami w postaci bogiń małżonek.
Każde bóstwo to symbol jakiegoś elementu życia. Lakszmi - bogini bogactwa, Saraswati - sztuki,
interesów i domu pilnuje Ganeś.
W książce, w rozmowę o hinduizmie wkracza nagle temat BUDDY. Siddartha Gaudama, książę, który odkrył cierpienie w postaci choroby, starości i śmierci. Nie był bogiem, ale jego doświadczenie życia było tak ważne i przemieniające dla ludzi, że zaczęli go czcić jak boga. Równolegle z nim żył ktoś, kto również wyrzekł się świata - MAHAWIRA. Obaj twórcy nowych religii (BUDDYZMU I DŻINIZMU) pochodzili z kast wojowników, nie braminów i głosili równość ludzi wobec Boga. W opozycji do kast braminizmu. Dżinizm, sławny z zakazu zabijania, który przejawia się nawet w zasłanianiu ust w obawie przed połknięciem owada czy w zamiataniu drogi przed sobą, by nie zadeptać jakiegoś żyjątka. Jakby tego było mało zaskakuje swoim radykalnym odłamem: dżinistów "odziewających się w powietrze" spotykanych oczywiście rzadziej niż dostosowanych, tych w bieli.

Równość ludzi wobec Boga głosi też kolejna indyjska religia - SIKHIZM. W nim Bóg jest czczony pod postacią żywej Księgi, (Guru Granth Sahib) w gurudwarze (tzn.domu mistrza). Sikhów jest w Indiach niewiele mniej niż chrześcijan, z dwadzieścia milionów. (dane z 2001). Tych pierwszych z 25 milionów, buddystów 8 milionów, ponad cztery dżinistów, zoroastrian nazywanych w Indiach Parsami ze 100 tysięcy, i mimo braku prześladowań wskutek wielkiej migracji po powstaniu państwa Izrael zaledwie kilka tysięcy żydów. Największą mniejszością religijną (140 milionów) są muzułmanie.
Ich stosunki z hindusami układają się różnie. Już od czasów panowania Brytyjczyków próbowano ich ze sobą podzielić, prowokując rozlew krwi np. wrzucając do meczetu łeb zakazanej w islamie świni, a do świątyni łeb czczonej krowy. Politycy w swoich rozgrywkach o władze wykorzystują w Indiach różnice religijne. To ma nawet swoją nazwę - komunalizm.

Sama krowa ma tu bardzo wysoką w hinduizmie pozycję. W ogóle zwierzęta (małpa , byk, orzeł, koń, słoń,) w Indiach dostały się, jak ciotka Marta tłumaczy Teo, do panteonu bogów. W radżastańskiej świątyni Karni Mata w Bikanarze cześć oddawana jest nawet szczurom.

Ciotka Marta pokazując Teo Indie żartuje sobie z tych zagubionych białych, którzy nie znajdując sensu życia w wartościach swojej kultury bawią hindusów przebierając się za nich samych, przeżywając ekstazę w ich aszramach karmiąc swoimi dolarami tzw. karma-cola przemysł tj. handel karmą, która oznacza indywidualne przeznaczenie. W odczuciu hinduizmu, hindusem można się jedynie urodzić. Nie ma nawracania na hinduizm.

Kiedy mówi się o religiach Indii, niewiele miejsca zazwyczaj poświęca się ANIMIZMOWI. A przecież tylko niektórzy adiwasi stali się chrześcijanami.

Oprócz religii są jeszcze zwyczaje. Np wiara w to, że widok słonia przynosi szczęście

Postawiono tu pytanie: skąd tyle rąk u HINDUSKICH BOGÓW? Wg Marty, bohaterki książki "wyobraża to ruch i umożliwia robienie jednocześnie rzeczy sprzecznych". Jedną ręka stwarzam, drugą niszczę. I mam w czym trzymać różne symbolizujące moc przedmioty. Np Sziwa bóg ascezy i tańca. "W jednej ręce trójząb - znak medytacji, w drugiej mały dwustronny bębenek (symbol twórczego rozedrgania)", a dwie kolejne wolne dla zachowania równowagi lub czynienia znaczących gestów.
Durga, bogini stworzona po to, by było komu zabić demona-bawołu niszczącego ziemię. W oczach hindusów: broniąca ich matka. W każdej ręce ma coś do obrony ich przed złem: nóż, topór, włócznie, harpun. A wierzchowcem jej jest lew.

Jeszcze większą grozę budzi Kali, najbardziej czczona z hinduskich bogiń-matek, szczególnie w Kalkucie. Gniewne oblicze matki. Kiedy pojawiła się na świecie pośpiech, z jakim biegła zniszczyć demony spowodował nadepnięcie na ciało Sziwy, jednego z jej twórców. Z zaskoczenia wystawiła język. Stąd w jej wyobrażeniach Sziwa leży pod jej stopą. A język u bogini z szyją obwieszoną ludzkimi czaszkami wciąż się czerwieni strasząc nas. Ale jej wyciągnięty język jest też językiem joginy, bogini natchnionej filozofią Indii.
Czego Teo jeszcze dowiaduje się w Indiach? O powstrzymującym starzenie się oczyszczeniu ciała poprzez medytację. O ekstazie uzyskiwanej przez joginów przez długie powstrzymywanie oddechu. choć celem ich medytacji nie jest oczywiście ani ekstaza ani spowolnienie starzenia się.

Spośród indyjskich bogów najbardziej podoba mu się Ganeś . C.C. przy okazji Ganeśa wspomina o cudzie zgodnie z którym wszystkie figury Ganeśa na całym świecie kilka lat temu zaczęły wypijać przynoszone im w ofierze mleko. Wspomina o tym też Terzani w "Koniec jest moim początkiem". Prawda to czy nieprawda Ganeś jest w oczach hindusów bardzo pomocnym bogiem. Nawet kieł swój oddał poecie do spisania wg jednych Mahabharaty, wg innych Ramajany. Stąd brakuje go na jego wyobrażeniach.

Wizyta w hinduskiej świątyni oznacza zdjęcie butów (do wszystkich miejsc kultu w Indiach boso!),należy zadzwonić dzwonkiem i złożyć ukłon przed każdą z figur, czy będzie tam Rama z żoną Sitą, czy Kryszna z kochanką Radhą, obaj wcielenia Wisznu .

Teo odwiedza też sikhijska gurudwarę. Uprzednio zdjąwszy buty i umywszy nogi. Sikhizm to synteza islamu i hinduizmu - jak tłumaczy mu i nam - Marta. Do jego twórcy Nanaka po śmierci chcieli się przyznać i hindusi i muzułmanie. Przez tych ostatnich wkrótce sikhizm zaczął być tępiony. Szósty z kolejnych guru sikhów wezwał ich, by udowodnili odwagę składając z siebie ofiarę. Zgłosiło się tylko sześciu. Wszyscy pochodzili z rodzin kiedyś niedotykalnych w sikhizmie szukających równości wobec Boga. Popłynęła krew w namiocie guru, potem jednak okazało się że była to krew ofiarna, owiec zamiast ludzi. Na znak gotowości walki w obronie wiary sikhowie muszą nosić przy sobie sztylet. Następny z guru był ostatnim. Zalecił, by po jego śmierci sikhowie czcili tylko jednego mistrza: świętą Księgę.
Kolejna wizyta w muzułmańskiej dzielnicy Nizamuddin w Delhi.
W mauzoleum świętego, kobiety na zewnątrz, mężczyźni przy jego grobie. Skąd tyle tu pogody? Marta tłumaczy to obecnością sufich, którzy "z miłości do Boga uczynili ideał, a z tolerancji prawo" Przy grobie świętego widać obok muzułmanów też hindusów, a u szczytu schodów pielęgnuje się chorych psychicznie. Żyją spokojnie w cieniu Boga (jak nasi obłąkani w średniowiecznych kościołach). Mówi się o nich fakirzy, szaleńcy Boży. Uspakaja się ich śpiewami. "Qawwali", śpiew sufich: bębenki, fisharmonia i tęsknota głosu aż po ekstazę. Zikr - wdychanie bożej miłości. Recytacja w rytmie muzyki słów "la ilaha illa Allah" (nie ma Boga poza Allahem). Od XII wieku dzielnicą Delhi, Nizamuddin zarządza pokoleniami rodzina Nizami, troszcząc się o szkoły, poradnie lekarskie, cmentarz i posiłki darmowe.

Po miejscach kultu hindusów, sikhów i muzułmanów, Teo zwiedza świątynię BAHAISTÓW w Delhi. Nowoczesną w kształcie lotosu. Założyciel tego wyznania to człowiek, który przyjął imię Bab (tzn brama) z Iranu. Stracono go 31-letniego w 1850 roku w Tebrizie.
Po tej kaźni jego uczeń Baha Allah przedstawił idee bahaizmu. Jego wyznawcy byli okrutnie prześladowani. Obdzierano ich nawet ze skóry. Za głoszenie religii powszechnej, nawoływanie do zrównania w prawach płci nie do przyjęcia dla islamu, marzenia o uniwersalnym języku dla całego świata. Zaczęli uciekać z Iranu. Podobnie jak kiedyś zoroastrianie z Persji. Do Indii.

Teo wyjeżdża z Delhi do Benaresu (w Indiach nazywanego Varanasi).
Tam rozmowy o prawnym zakazie odwoływania się do kast (z 1950 roku) i o micie o ich powstaniu. Bóg stworzenia Brahman podzielił ludzi zgodnie z budową swego ciała. Ustom odpowiadają strzegący obrządków bramini, ramionom walczący wojownicy (kszatrija),udom - kupcy (wajśja),a w stopom - służący (śudra). Ci, którzy znaleźli się poza kastą byli niedotykalni, nie wolno było pić wody podanej przez nich, poddawano się oczyszczeniu, jeśli na kogoś z wyższej kasty padł cień dalita.

O ich prawa, nazywając ich dziećmi Boga (haridżanami),walczył Gandhi. Głodówką otworzył im bramy świątyń. Dziś dzięki systemowi rezerwacji dla nich 25 % miejsc w pracy i na uczelni rosną w siłę, sięgając nawet po władzę polityczną (dziś dalitka premierem największego stanu Indii Uttar Pradesh).
Marta tłumaczy Teo Trimurti - trójcę największych bogów Indii: Brahman, stworzyciel, któremu poskąpiono w Indiach świątyń, strażnik świata Wisznu i bóg życia i śmierci, symbol kosmicznego tańca i medytacji: Sziwa.
Nie ma Indii bez starożytnych eposów Mahabharaty i Ramajany, których bohaterami są wcielenia Wisznu: Kryszna i Rama.
W Varanasi Teo widzi ołtarz, na którym czci się sandały. To ołtarz Tulsidasa, XVI-wiecznego poety, tłumacza z uczonego sanskrytu na ludowy hindi, autora własnej wersji Ramajany.
Oto zaś ku przypomnieniu historia, którą opowiada "Ramajana":
Druga żona pewnego króla zażądała od niego wygnania syna jego pierwszej żony, księcia Ramę. Posłusznie z żoną i braćmi udał się on do lasu. Pod nieobecność mężczyzn Sita dała się skusić złotemu zwierzęciu i opuściła chroniący ją krąg narysowany przez brata Ramy, Lakszmanę. Kuszące ją swym urokiem zwierzę okazało się demonem. Rawana porwał żonę Ramy do swojego królestwa na wyspie Sri Lanka. Po stronie Ramy i jego braci przeciwko demonowi i jego braciom stanął Hanuman ze swoją armią.

Hanuman - małpa, która z oddaniem była posłańcem Ramy zakradając się do uwięzionej Sity, a w końcu z własnego ciała uczyniła most łącząc Indie z wyspą. Po tym moście przeszło wojsko, aby walczyć przeciw Rawanie. W Varanasi znajduje się świątynia boga pobożnego oddania się: Hanumana.

Do dziś święto Dasara na północy Indii z motywem spalania figury Rawany jest świętowaniem zwycięstwa Ramy nad demonem, dobra nad złem.

Co roku w październiku przez wiele nocy wystawia się przetłumaczoną przez Tulsidasa na hindi Ramajanę.
Rama to jedno z dziesięciu wcieleń boga Wisznu. Objawiał się on też pod postacią żółwia, lwa, dzika, Kryszny, Buddy, a wg niektórych i Jezusa. Jako Krysznę ("symbol odwagi i wiosennej namiętności") można go spotkać w drugim sławnym eposie Indii ""Mahabharacie". W stanowiącej jego część Bhagawadgicie, gdyzagrzewa do walki wahającego się przed spełnieniem swej dharmy (bratobójczym przelewem krwi) bohatera Ardźunę.
Odwieczne poznawanie Benaresu. Jego widok o wschodzie słońca z rzeki. Niezwykłość zaczynania dnia modlitwą. "Każdego dnia danego przez Boga ci ludzie przyzywają słońce nad ziemię (…) Podtrzymują niezmiennie porządek świata. W Indiach nie ma nic ważniejszego niż modlitwa o świcie, pierwszy akt życia”

Ciotka szuka dla Teo lekarstwa w spotkaniach z joginem. Zostaje on guru chłopca. Tłumacząc mu, że joga - oznacza jarzmo, to, co łączy dwa konie zaprzęgnięte do wozu. "Wozem - ciało, końmi - emocje, woźnicą twoja myśl, lejcami twoja pojętność". Początkiem jest nieruchome ciało,
Trzeba wielu ćwiczeń, by przyzwyczaić ciało do niezwykłej dla niego nieruchomości. Ćwiczyć ciało można różnie.

Obroty brzucha to zapewniający prawidłowe trawienie masaż jelit, wątroby. Zawieszanie oddechu pozwala odpocząć sercu. Ćwiczenie z wytrzeszczaniem oczu i wykładaniem języka doskonali mięśnie oczu i języka - tę pozycję nazywa się lew. Wiele pozycji jogi naśladuje zwierzęta np. pozycja śpiącego żółwia (Supta Kurmasana) czy pozycja wrony lub kobry
Od dwóch tysięcy lat jogini naśladują w tych pozycjach zwierzęta dążąc, by wszedłszy do świątyni ciała, zapanować nad nim tak, by roztopić w medytacji swoje "ja", do którego tak przywiązany jest Zachód. Wg Indusów ciało to chwilowo noszone ubranie, za chwilę przebierzemy się w inne, pragnąc uwolnienia, dojścia do nagości, która będzie oznaczać połączenie się z Całością od której czujemy się oderwani. Jogin mówi, że ćwicząc oddychanie można powstrzymać bicie serca i zapaść w głęboki sen pozostając całe dni pod ziemią jak zmarli. On sam jednak woli skupić się na ćwiczeniu ćakr w celu przebudzenia wtulonego w naszym krzyżu uśpionego węża wewnętrznego (kundalini). Rozprostować zwinięcie, sięgnąć energią mózgu. Mowa przy okazji o shakti, energii kobiecej, koniecznej w każdym poczynaniu boga Sziwy.
Teo ćwiczy z joginem wibrowanie ust sylabą OM wymawianą przy zamkniętych, uśmiechniętych wargach. Ćwiczenia sa bardzo różne. Gwałtowne oddychanie przez nos, by go oczyścić, wytrzymać oddech, wydech, wdychać jedną dziurką, zatykając drugą, wydech i zmiana. Wstrzymać oddech wydymając brzuch. Guru próbuje na Teo zastosować swoją moc leczenia, każe mu się położyć w pozycji zwłok (rozsuń stopy, ręce wzdłuż ciała, wnętrze dłoni do góry, zamknij oczy, przesuń językiem po podniebieniu, rozluźnij duże palce stóp..” Mówi do chłopca ‘Tylko pozycja zwłok pozwala zapanować nad lękiem przed śmiercią".
Ale obok ćwiczeń z joginem i uzdrawiania jest też radość widoków na ulicy, np orszaku ślubnego z panem młodym z twarzą zasłoniętą jadącym do domu ubranej na czerwono, w kolor życia panny młodej. Aby tam związany tkaniną siedem razy obejść ołtarz czyniąc w obliczu bogów swój związek ważnym.

Tea zdumiewa, że małżeństwo może być nie z miłości, ale aranżowane przez rodziny z uwzględnieniem pozycji społecznej, kasty, wyznania. Słyszy on, że religia hinduska niechętna jest wolnym wyborom. Podporządkowano w niej człowieka dharmie, obowiązkowi, który z góry został powiązany z jego losem. Wolne wybory znieważają bogów, podważają ład społeczny. Stąd ku wolności i równouprawnieniu wyrywano się zrywając z hinduizmem. Pokazuje to duża ilość biednych muzułmanów. Ich rodziny wywodzące się z ludzi o najniższej pozycji przechodziły na islam, by moc odzyskać swą godność. Ambedkar, przywódca niedotykalnych, pociągnął wielu ludzi za sobą przechodząc na buddyzm. Obecnie rząd Indii płaci czasem premie za małżeństwa mieszane, z różnych kast i wyznań.

Teo żegna się z Varanasi .Kładąc na wodzie Gangesu łódeczkę z listków z płatkami kwiatu i małym płomykiem, zażyczywszy sobie czegoś. Poznając legendę o Gangesie, bogini, która zeszła z nieba, by nawodnić wyschniętą ziemię. Impet jej upadku z góry Sziwa spowolnił uwięziwszy ją w swoich włosach.

Dalsza podróż Teo wiąże się z szukaniem śladów Buddy, księcia, który w umartwieniach szukając objawienia spostrzegł bezwartościowość przesady i ideał złotego środka. Oto jego logika podwójnego zaprzeczenia - "nie ma ni śmierci, ni odrodzenia".

Teo poznaje opowieść o dwóch synach Sziwy: Ganeśy i Skandzie. Potrzeba powołania kolejnego wojownika do zwyciężania demonów zaowocowała prośbą skierowaną do Sziwy. Chciano, by począł syna z Parwati. Tysiąc lat ich związku nie pomogło. Asceta powstrzymywał się przed poczęciem. Bogowie świadomie rozproszyli Sziwę i gdy stracił on panowanie nad swym ciałem, jego nasienie wpadło do ognia, ten oddał je wodzie, woda trzcinom i narodził się Skanda (tj. wytrysk nasienia). Wg innej legendy na widok spadającej z nieba Gangi Sziwa tak zachwycił się urodą bogini-rzeki, że z tryskającego do w jej wód nasienia począł się Skanda.

A jego brat? Ganeśę można spotkać nawet w Chinach i Tybecie, gdzie pojawia się pod postacią dziecka o dużym brzuchu, odzianego w czerwień z trójzębem Sziwy w ręce. Tam uczyniono z niego boga kuchni, w Japonii bogactwa (wyobrażenie G. stojącego na dwóch workach ryżu). Czemu nie ma kła?

Oderwał go, by pierwszy pisarz świata mógł spisać epos indyjski, stając się w ten sposób "bogiem ludzi pióra". Istnieje jednak też wersja mniej poetycka. Jadąc na swym szczurze Ganeś spotkał węża. Szczur przestraszył się go. Ganesz upadł, jego brzuch pękł, wypadły z niego słodycze, które spałaszował. Nie chcąc ich tracić, G. przepasał się wężem. Rozśmieszyło to Księżyc. Ganesh oderwał swój kieł i rzucił nim ze złością w Księżyc. Ten pociemniał i zniknął. Odtąd robi tak, co pewien czas.
Guru tłumaczył Teo hinduską wersję powstania życia. Na początku pożar ogarnął ziemię i niebo. W tej pierwszej ofierze świat spłonął. Potem pozwolił się zalać wodą. Wisznu stał się wówczas strażnikiem istot, które powstały z błota i ognia; zasnął na dnie kosmicznego oceanu mleka, strzeżony przez ogromnego węża. Wiąże się z tym zwyczaj. Nie mleko, ale sklarowane ghi (pięć razy topione masło) jest tak święte, że wylewa się je na zwłoki przed ich spaleniem. Po ofierze ze zwłok złożonej ogniowi, oddaje się je wodzie. Muszą wrócić do wody, na dnie które śpi Wisznu na wężu.


Następnego dnia Teo zobaczył kilka kilometrów pod Varanasi Sarnath (ogród Gazeli),w którym Budda wygłosił swoją pierwszą naukę, uruchamiając Koło Praw (dharmę)

Tu usłyszał on o kole, najważniejszym symbolu buddyzmu, obrazu cyklu narodzin, śmierci, reinkarnacji. Koło z którego wyrwanie się zapewnia spokój ducha. Umieszczono je na fladze Indii, przypomina tam o cesarzu Aśoce, pierwszym, który zjednoczył Indie. Sarnath to miejsce pierwszej stupy buddyzmu (kryje w sobie część kości Buddy).
Sam Budda urodził się w książęcej rodzinie. Nazwano go Siddartha (ten, co osiągnął cel),potem przyjął rodowe imię klanu Sakjów Gautama, jako asceta nosił imię Sakjamuni, wreszcie nazwano go Buddą tzn przebudzonym.
Urodził się w małym królestwie na północnym wschodzie Indii, wiosną 558 lat przed narodzinami Chrystusa; jako szesnastolatek ożenił się, mając dwadzieścia dziewięć lat opuścił pałac jako asceta, zmarł w 80 roku życia.
Narodzinom jego towarzyszyły cuda, starzec z gór zobaczywszy go zapłakał żałując, że umrze nie wysłuchawszy jego nauk. Tydzień po narodzinach jego matka Maja zmarła. Ojciec otoczył go zbytkiem, kształcąc, żeniąc. Budda spłodził syna, ale mając 29 lat wyszedł ze złotej klatki pałacu i zobaczył na ulicy - chorego, starego i umarłego. Wstrząśnięty opuścił żonę i syna, by dzięki medytacji odzyskać spokój ducha utracony w obliczy choroby, starości i śmierci. Rok bycia joginem, sześć lat samotnej ascezy, postów aż po wycieńczenie. Z czasem pojął, że asceza nie jest rozwiązaniem. Gdy przerwał post, opuścili go zawiedzeni uczniowie. Poznawszy "wszystko - przyjemności, kobiety, ojcostwo, jogę i ascezę", zaczął medytować pod drzewem czekając na Przebudzenie. Najpierw oparł się pokusie śmierci, potem miłości (w obie wcieliła się bogini Mara). Przebiegł myślą światy, swoje poprzednie wcielenia, żywoty innych ludzi. Doznawszy oświecenia, poszedł do Sarnath wygłosić swoją pierwsza naukę.
Dał światu swoją filozofię:
- wszystko jest cierpieniem, wszystko jest nietrwałe
- źródłem cierpienia jest egocentryczna postawa, "pragnienie, żeby być sobą"
- żeby zniweczyć cierpienie z powodu nietrwałości, trzeba przestać pragnąć, osiągnąć nirwanę
- osiąga się ją krocząc drogą środka (żadnej przesady, ani w przyjemnościach, ani w umartwieniach - dojść do postawy współczucia wobec każdego, Budda mówi o "zniszczeniu domu" (jego ochronnej esencji). Budda: żadnych uzależnień, przywiązań, wówczas zniknie idea domu, ciała, kosmosu.
Wyjeżdżając z Waranasi, miasta Sziwy i kolebki hinduizmu, Teo zwiedza pilnie strzeżony przed atakami hinduskich ekstremistów meczet Aurangzeba. Aurangzeb, syn twórcy grobowca ukochanej żony (Taj Mahalu) był fanatykiem muzułmańskim. Za jego panowania za praktykowanie innej religii niż islam, groziła śmierć. Zrównywał z ziemią hinduskie świątynie z ich cegieł budując meczety. Podobnie uczynił z wieloma w Waranasi. Hindutwa (ruch propagujący: Indie tylko dla hindusów) chce zburzyć ten meczet, podobnie jak w 1992 zniszczyła ona meczet w Ajodhja.

Dalszy etap podróży to na wysokości 2500 metrów w Himalajach słynące z plantacji herbaty Dardżyling.

A podczas rozmów w nim o leczniczych tradycjach Indii - o leczeniu zjadanym srebrem, złotem, głodówką, pracą nad oddechem (do brzucha, a nie górną częścią ciała, na modłę Zachodu).
Tu następuje rozróżnienie dwóch buddyzmów: mały wóz (hinayana) poznany w Sarnath i wielki wóz, który pojechał sobie przez Himalaje (Tybet, Bhutan, Nepal, Sikkim). Sikkim ze stolica Dardżyling na północy Bengalu Zachodniego. Stare maleńkie królestwo włączone do Indii. Czemu wóz? Jedzie drogą środka, ma koła, jak to puszczone w ruch przez Buddę w Sarnath. Błędne koło narodzin i śmierci, które przełamać można w cyklu (kole) nauczania oświecenia. Wg Buddy byt to nietrwałość. "Kiedy zgaśnie pragnienie siebie, powstanie pustka, miejsce na współczucie dla drugiego - obudzenie". Budda pokazywał drogę kontaktu z boskością, ale ludzie potrzebowali przewodnika. Stąd uznali Buddę jako zjawę prawdziwego Buddy, pojawiła się idea świętych, odsuwających odejście w nirwanę, by móc pomagać ludziom. "Bodhisattwowie" - wypełnieni współczuciem uczą tym innych oddania się drugiemu. Buddyzm " filozofia, która pozwala obejść się bez Boga" (co pociąga ją w bohaterce książki ciotce Marcie, guru Teo). Wielki wóz (mahayana). Ich stroje, młynki modlitewne, pokłony mogą dziwić niewtajemniczonych, ale są też związane kompromisem z religią, jaką buddyzm zastał pojawiając się w Tybecie. Stopił się on tam ze starą religią bon-po. Teo już coś słyszał o Tybetańskiej Księdze Umarłych (Bardo Thodol - a ja pierwszy raz!:)
W starej religii tybetańskiej król Tybetu łącząc się z bogami w Himalajach spłodził ludzi, żył w obu światach naprzemiennie zawszy połączony z niebem sznurem świetlistym na czubku głowy (zasada sznura łączącego człowieka z niebem w wielu religiach). Z powodu pychy więź ta na zawsze została przecięta. Tylko święci i czarownicy mogą ją ponownie nawiązać. Do dziś bon-po w czasie ślubu przywiązują panu młodemu do głowy sznur.
Buddyzm tybetański inaczej wyjaśnia pochodzenie człowieka. Wg CC wielka małpa zainspirowana naukami bodhisattwy zaczęła medytować w Himalajach, bo tam najbliżej Boga. Zakochana w niej olbrzymka zmusiła ją (mimo ślubu czystości) do połączenia się z nią. Małpy, które powstały z tego związku nakarmione ziarnem straciły ogony i sierść stając się Tybetańczykami (czy to nie za duże uproszczenie p.CC). Skąd Małpa przypominjąca Hanumana? Z dłoni pragnącego nawrócić się na buddyzm bodhisattwy pojawił się na górze Potakla świetlisty promień, który przybrał kształt małpy. Świetlisty promień to echo sznura łączącego ludzi bon z niebem. Świątynia buddyjska wypełniona mnichami odzianymi na czerwono. Często bardzo młodziutkimi. Otoczona modlitewnymi chorągiewkami ze świętymi tekstami "recytowanymi" przez wiatr. Odwiedzenie je zaczyna się od wprowadzenia w ruch młynków modlitewnych. Teo poznaje tam kolejnego mistrza (lamę),który w 1959 roku z powodu inwazji chińskiej na Tybet musiał z Dalajlamą iść na wygnanie w Indiach, do Dharamsali.
W KSIĄŻCE DALSZY CIĄG JEGO WĘDRÓWKI.


Kopiuję mój post blogu valley-of-dance.blog.onet.pl i strony nietylkoindie.pl (tam z ilustracjami)

Autorką tej książki jest Cathrine Clement, francuski filozof i psycholog z rodziny katolicko-żydowskiej. CC kilka lat spędziła w Indiach. Znam ją z dwóch książek "Gandhi mocarz wolności" i "Za miłość i Indie" (opowieść o namiętności, która w czas odchodzenia Brytyjczyków z Indii połączyła ich bojownika o wolność, przyszłego premiera Nehru z żoną ostatniego wicekróla...

więcej Pokaż mimo to

avatar
46
19

Na półkach: ,

rewelacja!!!

rewelacja!!!

Pokaż mimo to

avatar
155
9

Na półkach: ,

Niezwykła przygoda z zestawem religii nie jako konfliktów, a pełnego zrozumienia i pojednania.

Niezwykła przygoda z zestawem religii nie jako konfliktów, a pełnego zrozumienia i pojednania.

Pokaż mimo to

avatar
481
58

Na półkach: ,

"Podróż Teo" jest swego rodzaju odpowiednikiem "Świata Zofii". Bohaterowie są w podobnym wieku, przeżywają przygody w kręgu filozofii lub religii świata, ale jednak to nie to samo. Czytając miałam pewien niedosyt, spodziewałam się czegoś innego, bardziej złożonego. Postać chłopca wydała mi się interesująca, aczkolwiek zbyt dziecinna. Muszę jednak przyznać, że warto poznać tę książkę jako wstęp do poważniejszych pozycji.

"Podróż Teo" jest swego rodzaju odpowiednikiem "Świata Zofii". Bohaterowie są w podobnym wieku, przeżywają przygody w kręgu filozofii lub religii świata, ale jednak to nie to samo. Czytając miałam pewien niedosyt, spodziewałam się czegoś innego, bardziej złożonego. Postać chłopca wydała mi się interesująca, aczkolwiek zbyt dziecinna. Muszę jednak przyznać, że warto poznać...

więcej Pokaż mimo to

avatar
282
66

Na półkach:

Całkiem przyzwoita książka. Jeżeli ktoś nie ogarnia o co kamann z tymi wszystkimi religiami na świecie , obrzędami, rytuałami, świętami to dzięki tej książce jest w stanie dowiedzieć się wszystkiego. Trzeba się tylko uzbroić w dobry ołówek i notatnik, żeby sobie to wszystko poukładać i szybko nie zapomnieć nowych informacji. Składnie i ładnie napisana. Taka pigułka wiedzy opowiedziana przez ciocie-Klocie.

Całkiem przyzwoita książka. Jeżeli ktoś nie ogarnia o co kamann z tymi wszystkimi religiami na świecie , obrzędami, rytuałami, świętami to dzięki tej książce jest w stanie dowiedzieć się wszystkiego. Trzeba się tylko uzbroić w dobry ołówek i notatnik, żeby sobie to wszystko poukładać i szybko nie zapomnieć nowych informacji. Składnie i ładnie napisana. Taka pigułka wiedzy...

więcej Pokaż mimo to

avatar
449
63

Na półkach: , ,

ksiazka ciekawa, przegladowa, wyjasniajaca wiele zagadnien natury religijnej
moim zdaniemi przeznaczona glownie dla czytelnika mlodszego wiekiem, ale nie znaczy to, ze jej nie nalezy czytac, wrecz przeciwnie, szczegolnie przydatna moze sie okazac osobom majacym religijne pomieszanie-z-poplataniem, czyli np. gdy nie znaja roznicy miedzy kalwinistami i luteranami etc.
przy okazji mozna odkryc kilka zyciowych drogowskazow

ksiazka ciekawa, przegladowa, wyjasniajaca wiele zagadnien natury religijnej
moim zdaniemi przeznaczona glownie dla czytelnika mlodszego wiekiem, ale nie znaczy to, ze jej nie nalezy czytac, wrecz przeciwnie, szczegolnie przydatna moze sie okazac osobom majacym religijne pomieszanie-z-poplataniem, czyli np. gdy nie znaja roznicy miedzy kalwinistami i luteranami etc.
przy...

więcej Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Przeczytane
    280
  • Chcę przeczytać
    114
  • Posiadam
    54
  • Ulubione
    18
  • Teraz czytam
    9
  • Chcę w prezencie
    4
  • Z biblioteki
    3
  • Religia
    2
  • Młodzieżowe - nostalgiczna podróż za 10 gwiazdek
    1
  • Czytane wielokrotnie
    1

Cytaty

Bądź pierwszy

Dodaj cytat z książki Podróż Teo


Podobne książki

Przeczytaj także