Zapomnij o Ziemi

Okładka książki Zapomnij o Ziemi C. C. MacApp
Okładka książki Zapomnij o Ziemi
C. C. MacApp Wydawnictwo: Amber Seria: Mistrzowie SF i Fantasy fantasy, science fiction
198 str. 3 godz. 18 min.
Kategoria:
fantasy, science fiction
Seria:
Mistrzowie SF i Fantasy
Tytuł oryginału:
Recall not Earth
Wydawnictwo:
Amber
Data wydania:
2004-01-01
Data 1. wyd. pol.:
2004-01-01
Liczba stron:
198
Czas czytania
3 godz. 18 min.
Język:
polski
ISBN:
8324117148
Tłumacz:
Anna Miklińska
Średnia ocen

6,6 6,6 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Okładka książki Złoty Wiek SF 9 Raymond Z. Gallun, Earl Goodale, Jim Harmon, C. C. MacApp, James H. Schmitz, Robert Silverberg, Henry Slesar, Jack Williamson
Ocena 6,0
Złoty Wiek SF 9 Raymond Z. Gallun, ...
Okładka książki Złoty wiek SF 8 Algis Budrys, Raphael A. Lafferty, C. C. MacApp, Alan E. Nourse, James H. Schmitz, Robert Sheckley, John Sladek, F. L. Wallace, Miriam Allen deFord
Ocena 6,3
Złoty wiek SF 8 Algis Budrys, Rapha...

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
6,6 / 10
75 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
340
317

Na półkach:

Zastanawiam się czy ta powieść nie jest popularniejsza w Polsce, niż w ojczyźnie pisarza (USA),a może nawet, niż w reszcie świata. Takie to były czasy: w latach osiemdziesiątych XX wieku wszystko zachodnie, co się u nas ukazywało oficjalnie, a szczególnie na łamach Fantastyki, mogło zyskać status powieści kultowej...

WIĘCEJ:
https://seczytam.blogspot.com/2024/04/c-c-macapp-zapomnij-o-ziemi.html

Zastanawiam się czy ta powieść nie jest popularniejsza w Polsce, niż w ojczyźnie pisarza (USA),a może nawet, niż w reszcie świata. Takie to były czasy: w latach osiemdziesiątych XX wieku wszystko zachodnie, co się u nas ukazywało oficjalnie, a szczególnie na łamach Fantastyki, mogło zyskać status powieści...

więcej Pokaż mimo to

avatar
280
21

Na półkach: ,

Kolejna powieść przeczytana w „odcinkach” publikowanych w czasopiśmie „Fantastyka”. Z tego, co czytałem, można było wyciąć wszystkie trzy części i samemu złożyć w powieść nawet z okładką, ale trudno jest coś takiego zrobić ze skanami. :')

Ludzkość przestała istnieć. Wszystko przez rasę kosmitów, Vulmotów, która dokonała obliczeń i wyszło, że w dalekiej przyszłości ludzie mogą im zagrozić. Nie chcieli ryzykować i pozbyli się Ziemian. No, prawie - pozostały niedobitki, które rozproszyły się po całej galaktyce. Co najgorsze, przeżyli sami mężczyźni, więc mogą zapomnieć o przetrwaniu swojego gatunku. Tak samo jak o Ziemi, skażonej promieniowaniem radioaktywnym.

Głównemu bohaterowi trudno jest zapomnieć, ale mocno się stara. Jest uzależniony od dronu - lokalnego narkotyku - i przedstawia sobą nieprzyjemny obraz dla oka. W beznadziejnym stanie odnajduje go stary znajomy, który informuje go, że nie wszystko stracone. Inna rasa kosmitów, także podbita i zniewolona przez Vulmotów, zdołała ukryć grupę kobiet. Rozbudziło to nadzieję pozostałych przy życiu mężczyzn, ale oczywiście nie ma nic za darmo - najpierw muszą zebrać flotę i wykonać kilka misji, które pozwolą odwrócić uwagę Vulmotów.

Obawiam się, że z dzisiejszego punktu widzenia ta historia może być nieco sztampowa - w końcu została wydana blisko sześćdziesiąt lat temu. Są intrygi, są bitwy pomiędzy flotami statków kosmicznych, jest (a raczej była) starożytna rasa, która zostawiła po sobie skomplikowaną i trudną w użyciu technologię. Co prawda nie miałem zbyt dużej styczności z space operami, ale ten ostatni motyw widziałem chociażby w trylogii „Mass Effect”.

Bardzo spodobało mi się zakończenie. Byłem przekonany, że historia zakończy się szczęśliwie dla mężczyzn i że odzyskają swoje kobiety, by potem osiedlić się wspólnie na podarowanej im planecie z dala od wrogich ras, ale zostałem mile zaskoczony.

Kolejna powieść przeczytana w „odcinkach” publikowanych w czasopiśmie „Fantastyka”. Z tego, co czytałem, można było wyciąć wszystkie trzy części i samemu złożyć w powieść nawet z okładką, ale trudno jest coś takiego zrobić ze skanami. :')

Ludzkość przestała istnieć. Wszystko przez rasę kosmitów, Vulmotów, która dokonała obliczeń i wyszło, że w dalekiej przyszłości ludzie...

więcej Pokaż mimo to

avatar
2047
1876

Na półkach: , , ,

Kawał świetnej, klasycznej space opery. Niewielka objętość, brak infodropów, rzucenie w wir walki, stopniowe odkrywanie uniwersum bez zalewania czytelnika potopem niepotrzebnego worldbuildingu. Podobało mi się.

Kawał świetnej, klasycznej space opery. Niewielka objętość, brak infodropów, rzucenie w wir walki, stopniowe odkrywanie uniwersum bez zalewania czytelnika potopem niepotrzebnego worldbuildingu. Podobało mi się.

Pokaż mimo to

avatar
2
2

Na półkach:

Moja opinia będzie dotyczyła opinii innych. Książka z lat 70, 20 wieku. Większość nowych powieści z gatunku Space Opera zrzyna z niej równo pomysły, do przeczytania w jeden wieczór. Jest lekka łatwa i przyjemna tak jak powinna być popularna SF. A tu czytam recenzję jak to strasznie się co poniektórzy nad nią męczyli. Może trzeba zmienić gatunek literacki. Bo jak Collin MacApp was męczy to co powiedzieć o Asimovie czy Lemie.

Moja opinia będzie dotyczyła opinii innych. Książka z lat 70, 20 wieku. Większość nowych powieści z gatunku Space Opera zrzyna z niej równo pomysły, do przeczytania w jeden wieczór. Jest lekka łatwa i przyjemna tak jak powinna być popularna SF. A tu czytam recenzję jak to strasznie się co poniektórzy nad nią męczyli. Może trzeba zmienić gatunek literacki. Bo jak Collin...

więcej Pokaż mimo to

avatar
198
47

Na półkach:

Nie zliczę ile razy przeczytałem tę książkę. Nie jest długa, ale ma to, za co kochają ją wszyscy miłośnicy Space Opery - kosmiczne bitwy, tajemnicze rasy obcych, zaginione cywilizacje i ich niesamowite artefakty i urządzenia (nawet całe statki i habitaty),rasa ludzka na skraju totalnej zagłady, nawet podróż w czasie tu jest.
Dla mnie to pozycja obowiązkowa, do której wracam z przyjemnością co jakiś czas. Jak np. do serii Książąt Amberu, choć to zupełnie inna tematyka.
Czasem wyobrażam sobie film na bazie tej książki i przyznam, że musiałby być widowiskowy.

Nie zliczę ile razy przeczytałem tę książkę. Nie jest długa, ale ma to, za co kochają ją wszyscy miłośnicy Space Opery - kosmiczne bitwy, tajemnicze rasy obcych, zaginione cywilizacje i ich niesamowite artefakty i urządzenia (nawet całe statki i habitaty),rasa ludzka na skraju totalnej zagłady, nawet podróż w czasie tu jest.
Dla mnie to pozycja obowiązkowa, do której...

więcej Pokaż mimo to

avatar
38
9

Na półkach:

W zasadzie typowa Space Opera (podgatunek SF nazwany tak w nawiązaniu do "oper mydlanych"). Nie należy tutaj oczekiwać niczego ambitnego, ale z tego co pamiętam (przeczytałem to ponad 20 lat temu),"łyknąłem to za jednym posiedzeniem". Kolega w akademiku miał to na półce, więc pożyczyłem, przeczytałem i jeszcze tego samego dnia mu oddałem. Czy dzisiaj by mi się spodobało? - sam nie wiem, ale to, że niewiele pamiętam sugeruje, że nie było tam ani intrygujących postaci, ani żadnych zaskakujących gier z czytelnikiem. Po prostu (tak jak napisałem na początku) typowa space opera.

W zasadzie typowa Space Opera (podgatunek SF nazwany tak w nawiązaniu do "oper mydlanych"). Nie należy tutaj oczekiwać niczego ambitnego, ale z tego co pamiętam (przeczytałem to ponad 20 lat temu),"łyknąłem to za jednym posiedzeniem". Kolega w akademiku miał to na półce, więc pożyczyłem, przeczytałem i jeszcze tego samego dnia mu oddałem. Czy dzisiaj by mi się spodobało? -...

więcej Pokaż mimo to

avatar
39
28

Na półkach:

To jest space opera jaką lubię. Nie tylko militarna, nie same bitwy i snucie taktycznych forteli. Jest coś więcej, stawka bliska każdemu z nas. Polecam fanom kosmicznej, a raczej przeważnie międzyplanetarnej SF. To dobra rzecz.

To jest space opera jaką lubię. Nie tylko militarna, nie same bitwy i snucie taktycznych forteli. Jest coś więcej, stawka bliska każdemu z nas. Polecam fanom kosmicznej, a raczej przeważnie międzyplanetarnej SF. To dobra rzecz.

Pokaż mimo to

avatar
195
79

Na półkach: ,

Zapomnij o Ziemi to następna klasyka (1970) Space Opery, którą z przyjemnością "połknąłem" z iście kosmiczną prędkością. Pomysł całkiem niezły: garstka ocalałych żołnierzy po zniszczeniu Ziemi, uczestniczy jako najemnicy, w zemście, niszcząc najeźdźców. Okazuje się także, że dodatkowym impulsem do zemsty są ocalałe kobiety, jako "zapłata". Niezły język, wartka fabuła to następne plusy tejże książki. Poza tym, lubię ten okres Sci-Fi, wtedy powstały najlepsze jednak dzieła, jakby na to nie patrzeć. I to one spowodowały zainteresowanie fantastyką jako nowoczesną bajką.
Przy okazji, dużo oceniających ma za złe, że postacie są zbyt płaskie w książkach Sci-Fi, proponuję sięgnąć im po literaturę, gdzie takich postaci nie brakuje (np. dzieła Dostojewskiego).
Kurna, nie wszystko musi być arcydziełem, żeby się wszystko podobało mi w książce (tak jak idę na film, to nieraz urzeka mnie scenografia, lub wartka akcja czy nawet idę dla samej aktorki - Charlize Theron).

Zapomnij o Ziemi to następna klasyka (1970) Space Opery, którą z przyjemnością "połknąłem" z iście kosmiczną prędkością. Pomysł całkiem niezły: garstka ocalałych żołnierzy po zniszczeniu Ziemi, uczestniczy jako najemnicy, w zemście, niszcząc najeźdźców. Okazuje się także, że dodatkowym impulsem do zemsty są ocalałe kobiety, jako "zapłata". Niezły język, wartka fabuła to...

więcej Pokaż mimo to

avatar
172
105

Na półkach: , ,

Rasowa space opera. Króciutkie, ale rasowe.

Rasowa space opera. Króciutkie, ale rasowe.

Pokaż mimo to

avatar
656
144

Na półkach: , ,

Tytuł wskazuje bardziej na dramat o emigracji chłopów ze wsi do miast w powojennej epoce urbanizacji. Taki sequel do "Ziemi obiecanej". Jednak nie. To klasyk s-f. Książka, o której słyszałem od dawna, że rewelacyjna, że pionierska, że och ach. No raczej tylko "ech". Nudna, naiwna, bez specjalnego pomysłu, trąci nie tylko myszką, ale wielkim szczurem.

Jeśli chodzi o tę przejmującą zagładę Ziemi z oficjalnej recenzji, to w zasadzie nie jest ona opisana. A i tak okazuje się, że w zasadzie była przypadkowym działaniem jakiegoś tam lokalnego urzędasa jednego z obcych imperiów. Pomysł, że ocalała załoga tylko jednego statku i sami mężczyźni, to jakiś relikt z czasów wojen dawnych, albo przesąd z czasów żaglowych, że kobieta na pokładzie przynosi pecha. Obecnie służba kobiet w wojsku i na statkach nikogo nie dziwi, więc i czytana teraz książka bardziej wzbudza uśmiech politowania niż skutkuje ogryzionymi paznokciami.

Kreacja bohaterów leży i kwiczy. W zasadzie nie mogę nic powiedzieć o żadnym z nich. Nawet nie pamiętam imienia głównego. Ot, archetypowy wojak. Źle mu na duszy, więc niech pije. Nie pijak? Niech będzie ćpun. Ach, to s-f, więc damy mu egzotyczny proszek/płyn do wciągania.

Kreacja świata? Zero pomysłu. Obce rasy różne, ale takie same. W zasadzie ogranicza się do tego, że jest ileś tam imperiów galaktycznych, które między sobą walczą, albo i nie. Albo kombinują. A ludzi jest ze dwustu ocalałych w całym Kosmosie. I okazuje się, że są znakomitymi specjalistami od wojaczki. Hm... dwustu. Wobec imperiów galaktycznych, które choćby z racji liczebności i wielkości muszą mieć co najmniej sto razy większą liczbę takich samych ekspertów. Statystyka jest nieubłagana.

Kobiety, których garstka w końcu się odnalazła, nie są niczym wyjątkowym i też żadnej wyjątkowej roli nie pełnią. Ich funkcja jest z góry określona i mają być matkami. Gender is dead.

Akcji niewiele, na porywające sceny bitew kosmicznych nie ma co liczyć. Końcówka mało emocjonująca. W zasadzie to już nie pamiętam, jak się skończyło.

Jedyny plus to artefakty starożytnej rasy, ten wątek zawsze mnie intrygował. Duży minus to tłumaczenie. Bohater z upodobaniem zakłada na siebie mundurowy żakiet (sic!),jak rozumiem "uniform jacket", czyli kurtkę mundurową. Cieszę się, że nie zakładał garsonki z żorżety.

Klasyka klasyką, ale miejsce takich książek to już chyba archiwum. Więc zapomnij o Ziemi i zapomnij o tej książce.

Tytuł wskazuje bardziej na dramat o emigracji chłopów ze wsi do miast w powojennej epoce urbanizacji. Taki sequel do "Ziemi obiecanej". Jednak nie. To klasyk s-f. Książka, o której słyszałem od dawna, że rewelacyjna, że pionierska, że och ach. No raczej tylko "ech". Nudna, naiwna, bez specjalnego pomysłu, trąci nie tylko myszką, ale wielkim szczurem.

Jeśli chodzi o tę...

więcej Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Przeczytane
    159
  • Chcę przeczytać
    119
  • Posiadam
    46
  • Fantastyka
    8
  • Ulubione
    7
  • Science Fiction
    5
  • Książki
    2
  • 2024
    2
  • Teraz czytam
    2
  • Galaktyka Gutenberga
    2

Cytaty

Bądź pierwszy

Dodaj cytat z książki Zapomnij o Ziemi


Podobne książki

Przeczytaj także