Aristoi

Okładka książki Aristoi Walter Jon Williams
Okładka książki Aristoi
Walter Jon Williams Wydawnictwo: Mag fantasy, science fiction
474 str. 7 godz. 54 min.
Kategoria:
fantasy, science fiction
Tytuł oryginału:
Aristoi
Wydawnictwo:
Mag
Data wydania:
1997-01-01
Data 1. wyd. pol.:
1997-01-01
Liczba stron:
474
Czas czytania
7 godz. 54 min.
Język:
polski
ISBN:
83-86572-57-4
Tłumacz:
Grażyna Grygiel, Piotr Staniewski
Tagi:
Aristoi
Średnia ocen

7,1 7,1 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
7,1 / 10
70 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
421
135

Na półkach:

“Aristoi” zostało wydane w Polsce w 1997 roku. Wydawnictwo Mag świętowało 4 urodziny swojej działalności, ja miałem 3 lata i o fantastyce nawet nie śniłem. Jednak w internecie nic nie ginie i miło jest od czasu do czasu wygrzebać jakieś zapomniany przed laty tytuł, jak również autora, którego już się na naszym rynku nie wydaje. Był to mój pierwszy kontakt z prozą Waltera Jon Williamsa i na szczęście mogę go zaliczyć do bardzo udanych, na tyle, że natychmiast biorę się za jego dylogię Metropolita. A jaką książką jest “Aristoi”? Bez wątpienia niezwykłą, nietuzinkową, być może nie na wskroś oryginalną ale wystrojoną w ozdobniki, które sprawiają, że przede wszystkim świat przedstawiony tchnie świeżością, rozmachem, atrakcyjnością i historia potrafi wciągnąć, chociaż nużących/rozwleczonych fragmentów jest tu bez mała. (W tej opinii nie popełnię żadnego spoilera fabularnego, ale zamierzam dosyć szeroko komentować aspekty świata przedstawionego).

Fabułę śledzimy oczami Gabriela, który przynależy do Aristoi, grupy postludzi władających całymi gwiezdnymi dominiami, gdzie wprowadzają ustroje znane z historii lub dzieł filozofii (np. domena jednego z Aristoi oparta jest w całości na Republice Platona). Światy są w stałym kontakcie dzięki natychmiastowej łączności tachionowej. Swobodny dostęp do informacji zapewnia galaktyczny internet zwany Hyperlogosem. Kontakt na dalekie odległości odbywa się w wirtualnych rzeczywistościach. Dzięki cudom nanotechnologii Aristoi zdolni są terraformować planety i tworzyć wszelkie niezbędne przedmioty/nieruchomości na zawołanie. Zwykli ludzie (demos) są długowieczni, wyeliminowano choroby i wojny. Dziesiątki miliardów żyją w harmonii i szczęściu dzięki rządom Aristoi, którzy za swój święty obowiązek uznają dbanie o potrzeby ludzkości. Tymczasem w pewnym układzie gwiezdnym rodzi się zagrożenie dla całego porządku Logarchii i tylko Gabriel i jego grupa przyjaciół może się mu przeciwstawić.

Pewnie zauważyliście, jak zacząłem poprzedni akapit od słowa “fabuła”, by potem opowiadać o świecie przedstawionym. Nie ma w tym przypadku - jest to historia z tych, które są przedstawiane właśnie za pomocą światotwórstwa. To właśnie elementy świata będą kierowały poczynaniami bohaterów, ich motywacjami i warstwą ideologiczną powieści. Pojawia się tutaj pytanie, jakie zadawało wiele utopii SF - czy pozbywając się nieszczęść, bólu, niewygody nie pozbawiamy się jakieś ważnej cząstki człowieczeństwa? Czy społeczeństwo, które osiągnęło równowagę i wysoki poziom zadowolenia nie jest narażone na kulturową stagnację? Sposób, w jaki sformułowałem te dwa pytania zdają się sugerować pewną tezę, ale WIlliams miło mnie w tym aspekcie zaskoczył, bo opowiada się po przeciwnej stronie i sądzę, że ma rację. Nie uważam, aby jedynym sposobem na pobudzenie do działania było niszczenie ideałów, do jakich ludzie nieustannie dążyli - czyli wyeliminowanie niesprawiedliwości i niepotrzebnego cierpienia. Wystarczy jedynie delikatnie popchnąć ludzkość w odpowiednim kierunku, zapewnić jej wyższy cel, a znajdą się ludzie gotowi, aby za nim podążyć. Z tego powodu samo zakończenie powieści wydaje mi się interesujące, bo niejednoznaczne - czy nasz adwersarz faktycznie nie osiągnął tego co zamierzał? I czy taki nie był jego plan od samego początku?

W warstwie światotwórczej na osobne wyróżnienie zasługuje koncept rozszczepienia osobowości na pojedyncze podosoby, tzw. daimony. Każda tożsamość ma określony profil psychologiczny i indywidualne zdolności, które Aristoi może przywoływać i konsultować się z nimi poprzez stosowny implant (reno - taka SI ułatwiająca zwielokrotnione, wielotorowe myślenie). Na stronach powieści mamy liczne przykłady, gdy tekst podzielony jest na dwie, typograficznie rozdzielone części - w jednej obserwujemy wydarzenia ze świata zrealizowanego, w drugiej siedzimy w głowie, bohatera gdzie poszczególne podosoby podsuwają jej wskazówki do właściwego postępowania (np. daimon Augenblick potrafi doskonale czytać z mowy ciała i dokonuje dokładnej analizy każdego ruchu rozmówcy, inny daimon specjalizuje się w inżynierii, kolejny - w poezji i sztuce miłosnej etc.). Mnóstwo jest w tej książce zapożyczeń z buddyzmu (istnieją np. mudry, czyli pewne gesty dłońmi wzmacniające pełne określone zachowania bądź odczucia),istnieje system ikonograficzny - rodzaj komunikacji pozawerbalnej, w której obrazy i symbole nadają większą głębie przekazowi, istnieją Postawy, czyli szereg drobnych ruchów/gestów/układów ciała, które stanowią uniwersalny kod, za pomocą którego przekazuje się wrażenia takie jak uległość, dominacja, pewność siebie itd. Wszystko to ma znaczenie głównie w świecie oneriochrononicznym (tak nazywa się rzeczywistość wirtualna w tej książce),gdzie załatwia się bardzo wiele spraw na odległość, co jest koniecznie przy latach świetlnych odległości pomiędzy rezydencjami poszczególnych Aristoi. Modyfikacje genetyczne są na takim poziomie, że ludzki genom został sprowadzony do perfekcji - wszyscy są zdrowi, piękni, inteligentni. Wszystkie te elementy tworzą świat absolutnie niewiarygodny, z jednej strony utopijny, ale Williams dobrze zrobił, że postawił zasiać to maleńkie ziarnko wątpliwości w końcowych fragmentach powieści. Autor wielokrotnie zapożyczał ze starożytnych języków (nie będę udawał poligloty, więc nie powiem wam z jakich),nadając swoim pomysłom bardzo ciekawych, ekscytujących nazw, co z pewnością przyczynia się w jakiś podświadomy sposób do odczuwania wrażenia niesamowitości tego świata.

No dobrze, skoro jest tak pięknie to czemu tylko 7/10? W połowie książki następuje przeniesienie ciężaru opowieści, trafiamy do zupełnie nowej lokacji i moim zdaniem w tamtym momencie powieść staje się znacznie mniej zachwycająca. Bohater przybywa tam z konkretnym planem działania, ale musi poczekać, aby techniczny aspekt jego planu został odpowiednio przygotowany. No więc czeka i obserwuje, wdaje się w pomniejsze przygody, które od samego początku wiemy, że w ostatecznym rozrachunku niewiele wniosą do rozstrzygnięcia historii. To prawda, że doświadczenie, które Gabriel zdobywa na swojej drodze w pewnym sensie usprawiedliwiają jego dalsze decyzje, jego punkt widzenia, ale NIE odbywa się to jakby kosztem jego wcześniejszych poglądów. Aristos nadal wierzy w to, co wierzył wcześniej, a po odbyciu swojej pielgrzymki jedynie utwierdził się w przekonaniu, że dobrze postępuje. Cała ta podróż odbywa się już (w moim mniemaniu) w dużo mniej ciekawej, znacznie bardziej generycznej otoczce i przynajmniej dla mnie były to wydarzenia nużące. Co prawda motyw religi, “zabicia” sadystycznego boga wybrzmiewa całkiem zgrabnie, to jednak odbywa się to kosztem jakiś bardziej znaczących (bo traktujących o rzeczach nowych) konwersacji, z nieznajomego otoczenia wkraczamy w skrajnie znajome i dosyć przyziemne.

Ogólnie książka zdaje się cierpieć na dwie rzeczy: to jest skłonność do nadmiernego opisu wszystkich ubrań i architektonicznych smaczków (które zwykle lubię i podziwiam, ale w prozie Williamsa z jakiegoś powodu nie wybrzmiewały pięknem, a bardziej takim bezdusznym wymienianiem rozwlekającym tekst o jakieś dodatkowe 70 stron) oraz konwersacyjny mambo-jambo. Co mam na myśli? Cóż, 80% książki to są rozmowy postaci zamkniętych w pokojach (prawdziwych i wirtualnych). Rozmowy te niby poruszają jakieś ważne zagadnienia, ale jakbyś je ominął i natychmiast przeskoczył do zakończenia to mam wrażenie nadal wiedziałbyś tyle samo i rozumiał tekst w takim samym stopniu. Fabuła płynie w bardzo powolnym rytmie, dodatkowo przy takiej fali oszałamiającego światotwórstwa wydaje się skrojona raczej oszczędnie, jednak głębia kryje się tutaj w detalach. Jeśli nie zapamiętujemy ich w trakcie lektury, jeśli nie prowadzimy wewnętrznego monologu, rozwijając poruszane tematy, to cała przygoda wyda nam się skromna i pozbawiona ciężaru. Bohaterowie są skonstruowani w solidny sposób - wiemy czego chcą, na czym im zależy, ich działania określają ich charakter, choć może nie należą do postaci dynamicznych. Bardziej ich interesuje osiągnięcie celów długofalowych niż stopniowy rozwój. Nie potrafiłem też śledzić oczami wyobraźni pojedynków na ciosy, ale rozumiem, że ta nad wyraz rozbujała analiza każdego ruchu bierze się z rozszerzonego postrzegania rzeczywistości za sprawą daimonów, które (tak btw) potrafią też kontrolować do pewnego stopnia wewnętrzne funkcje organizmu (kolejne nawiązanie do buddyzmu, chakry też były wspominane). Bardzo mi się podobał ten misz-masz high-tech i spirytyzmu, tego wpływania na rzeczywistość samą siłą woli umysłu.

Dla kogo jest ta książka? Dla tych, co przekładają światotwórstwo nad fabułę/akcję/przygodę. Skojarzenia z autorami, którzy nasuwali mi się podczas lektury to na pewno Ian McDonald (niezwykłość, technologia, worldbuildingowy charakter akcji),Peter F. Hamilton (w aspekcie technologii przynależnej do space opery, mniej w kwestii przygody),troszkę Perfekcyjna Niedoskonałość Dukaja (której przeczytałem tylko fragmenty. Skojarzenie pod kątem nowomowy i tematyki transhumanizmu oraz komunikacji/języka przyszłości),troszkę trylogia Kwantowy Złodziej (technologia, nazewnictwo, świat przedstawiony, ale z pewnością Aristoi jest dużo przystępniejsze) i Cordwainer Smith (tematyka, choć inna teza wypływa od obu panów, dzielą one podobną nietuzinkowość wizji). W każdym wypadku wolę twórczość powyższych od tego, co dostałem w “Aristoi”, ale były takie momenty, w którym byłem prawdziwie zachwycony, wręcz wniebowzięty i spodziewałem się, że będzie to jedna z TYCH niezwykłych książek, o których pamięta się całe życie. Ostatecznie aż tak dobrze nie było, ale jeśli za 10-15zł znajdziecie tę książkę w lokalnym antykwariacie to koniecznie ją zaadoptujcie. Wieloraka osobowość Aristoi, ich daimony to był zdecydowanie najmocniejszy aspekt powieści i po latach właśnie za to będę o tej książce pamiętał. Polecam. 7+/10.

“Aristoi” zostało wydane w Polsce w 1997 roku. Wydawnictwo Mag świętowało 4 urodziny swojej działalności, ja miałem 3 lata i o fantastyce nawet nie śniłem. Jednak w internecie nic nie ginie i miło jest od czasu do czasu wygrzebać jakieś zapomniany przed laty tytuł, jak również autora, którego już się na naszym rynku nie wydaje. Był to mój pierwszy kontakt z prozą Waltera...

więcej Pokaż mimo to

avatar
117
59

Na półkach:

Nie dało się tego czytać mimo szczerych chęci

Nie dało się tego czytać mimo szczerych chęci

Pokaż mimo to

avatar
4369
741

Na półkach:

To nie jest opinia, ale nowa wersja portalu wymaga wpisania kilku słów, by dołączyć książkę do biblioteczki.
Pozdrawiam

To nie jest opinia, ale nowa wersja portalu wymaga wpisania kilku słów, by dołączyć książkę do biblioteczki.
Pozdrawiam

Pokaż mimo to

avatar
191
65

Na półkach: , ,

Bardzo ciekawa, wciągająca i urokliwa książka ... niesamowity pomysł i świetne wykonanie

Bardzo ciekawa, wciągająca i urokliwa książka ... niesamowity pomysł i świetne wykonanie

Pokaż mimo to

avatar
1092
170

Na półkach:

Opowieść o władcach ludzkości, którzy cierpią na zwielokrotnienie jaźni (trudno mówić o rozdwojeniu jak gość ma kilka osobowości). W zależności od potrzeby przywołują np. genialnego artystę albo psychopatycznego mordercę. Reszta ludzi jest pozbawiona agresji, wad genetycznych itp. Na tym tle jeden z nich wykrywa spisek .... Generalnie czytało się ciężko , pełno dłużyzn. Jak nie ma nic lepszego pod ręką to można przeczytać.

Opowieść o władcach ludzkości, którzy cierpią na zwielokrotnienie jaźni (trudno mówić o rozdwojeniu jak gość ma kilka osobowości). W zależności od potrzeby przywołują np. genialnego artystę albo psychopatycznego mordercę. Reszta ludzi jest pozbawiona agresji, wad genetycznych itp. Na tym tle jeden z nich wykrywa spisek .... Generalnie czytało się ciężko , pełno dłużyzn. Jak...

więcej Pokaż mimo to

avatar
374
66

Na półkach:

Dość naiwna utopia odległej przyszłości. Jest tutaj kilka fajnych pomysłów, przede wszystkim koncept z subosobowościami, które zostają zapisane w rodzaju cyberzprzestrzeni i z pomocą specjalnego interfejsu są dostępne dla swojego właściciela wykonując różna autonomiczne zadania. Sami aristoi są jednak dekadenccy, spisek zagrażający ich logarchii (dojrzewający przez setki lat!) dość śmieszny i niewydarzony, wiara autora w to, że osobnicy o pozycji bogów będą najlepszymi przewodnikami ludzkości, działającymi tylko dla jej dobra nie przekonująca. Całość mocno podlana sosem newage.

Dość naiwna utopia odległej przyszłości. Jest tutaj kilka fajnych pomysłów, przede wszystkim koncept z subosobowościami, które zostają zapisane w rodzaju cyberzprzestrzeni i z pomocą specjalnego interfejsu są dostępne dla swojego właściciela wykonując różna autonomiczne zadania. Sami aristoi są jednak dekadenccy, spisek zagrażający ich logarchii (dojrzewający przez setki...

więcej Pokaż mimo to

avatar
1523
264

Na półkach: , , ,

Świat przedstawiony w książce wciąga bez reszty. W dalekiej przyszłości ludzie podzieleni na klasy tworzą coraz lepszą, komfortową rzeczywistość. Elitę świata stanowią Aristos, którzy mają możliwość, dzięki nanotechnologii, kreowania swoich domen takimi jakie chcą je widzieć. Mniej uzdolnieni ludzie zajmują poślednie stanowiska, bo żeby zostać Aristoi trzeba przejść serię egzaminów, doskonalić swoje ciało i umysł. Jednym słowem opanować dajmony, które każdy posiada i kierować nimi aby móc szybko rozwijać swoje talenty. Gabriel nietypowo rozpoczął karierę jako Aristoi. Błyskotliwy i wyjątkowo uzdolniony nie został nim po latach ćwiczeń, ale jako młody człowiek. W swojej domenie czczony jako Bóg tworzy kolejne budowle i dzieła kompozytorskie, gdy przypadkiem okazuje się, że wśród Aristos, ktoś knuje spisek. Dochodzi do morderstwa. Wszystkiemu co znał Gabriel grozi zagłada. Nieprzyzwyczajony do zagrożenia, czy zdecyduje się na jakiś ruch?
Teraz coś zabawnego. Po przeczytaniu książki zapragnęłam ją kupić, albo coś innego tego autora i przeszukując strony, natrafiłam na coś o nazwie czytelnia. Zorientowałam się, że ktoś napisał recenzję tej powieści. Pomyślałam, że warto przeczytać. Jak się okazało autorowi recenzji również książka bardzo się podobała. Z zadowoleniem przebrnęłam większą część i czytam dalej, że mniej wyrobionemu czytelnikowi wyda się ta pozycja genialna. Potem recenzent zaczął wymieniać kalki z innych utworów. No ale czytam pokornie, bo jeszcze mało fantastyki mam za sobą. Na koniec zdziwiłam się, że nie stwierdził jeszcze, że przypomina Dukaja ;). Patrzę na nazwisko recenzenta Jacek Dukaj. :D Można przeczytać opinię pisarza. W sumie jest bardzo pozytywna.
Warto się też samemu przekonać o ewentualnym geniuszu dzieła. :) Jedna z lepszych sf jakie czytałam ostatnio. Polecam.

Świat przedstawiony w książce wciąga bez reszty. W dalekiej przyszłości ludzie podzieleni na klasy tworzą coraz lepszą, komfortową rzeczywistość. Elitę świata stanowią Aristos, którzy mają możliwość, dzięki nanotechnologii, kreowania swoich domen takimi jakie chcą je widzieć. Mniej uzdolnieni ludzie zajmują poślednie stanowiska, bo żeby zostać Aristoi trzeba przejść serię...

więcejOznaczone jako spoiler Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Chcę przeczytać
    128
  • Przeczytane
    93
  • Posiadam
    35
  • Fantastyka
    8
  • Ulubione
    4
  • Science Fiction
    4
  • Teraz czytam
    3
  • Druk
    2
  • Sprzedam/wymienię
    2
  • Fantastyka, S&F
    1

Cytaty

Bądź pierwszy

Dodaj cytat z książki Aristoi


Podobne książki

Przeczytaj także