Światło wirtualne
- Kategoria:
- fantasy, science fiction
- Cykl:
- Trylogia Mostu (tom 1)
- Tytuł oryginału:
- Virtual Light
- Wydawnictwo:
- Zysk i S-ka
- Data wydania:
- 1998-01-01
- Data 1. wyd. pol.:
- 1998-01-01
- Liczba stron:
- 267
- Czas czytania
- 4 godz. 27 min.
- Język:
- polski
- ISBN:
- 83-7150-372-5
- Tłumacz:
- Piotr W. Cholewa
- Tagi:
- powieść amerykańska powieść fantastyczna
Najnowszą książką "ojca cyberpunku" - Williama Gibsona, która ukazała się na polskim rynku jest czwarta już z kolei jego powieść nosząca tytuł "Wirtualne Światło". Nie odnajdziemy już postaci i miejsc znanych z "Trylogii Ciągu", lecz zostaniemy przeniesieni w rok 2005 na tereny dawnej Kalifornii, podzielonej na dwa dystrykty - NoCal i SoCal. Tytuł powieści stanowi nazwę specyficznych okularów, przypominających nieco zestaw wirtualnej rzeczywistości, pozwalające na dostęp do różnych baz danych, bez fizycznego kontaktu z siecią. Okulary te, a zarazem niemalże cała ars movens intrygi, dostają się w ręce młodej kurierki i gdy ich poprzedni właściciel zostaje znaleziony martwy, rozpoczynają się poszukiwania sprawcy, w które angażują się niebagatelne siły... Z założenia powieść ta ma obrazować życie mieszkańców futurystycznej Kalifornii, pośród których znajdziemy biedotę, zamieszkującą prowizoryczne "miasto", zbudowane na moście Golden Gate; policję; naukowców; najemnych łowców głów; rowerowych kurierów; hackerów i sekty religijne.Intryga schodzi niejako na plan drugi, aby pozwolić czytelnikowi na poznanie wszelkich tajników przedstawionej rzeczywistości, w czym pomaga niezwykle sugestywny styl, jakim Gibson opisuje np.: mieszkańców mostu Golden Gate i ich historię czy środowisko "telewizyjnej sekty religijnej wielebnego Fallona". Kryje się w tym pewna nostalgia i zaduma nad kierunkiem, w którym zmierza nasza cywilizacja, gdyż w zasadzie można tę powieść odbierać jako groteskowy obraz współczesnej rzeczywistości. Nie można bowiem oprzeć się wrażeniu, iż ów wycinek świata, jaki możemy oglądać, stanowi postmodernistyczny ekstrakt leku przed przyszłością, wyrażony "groźną formą" groteski i trudno wyczuwalnym posmakiem surrealizmu. Oczywiście pisząc w ten sposób, Gibson nie mógł uniknąć swoistego schematyzmu i powtórzenia cech, występujących w jego poprzednich powieściach, co jednak nie zawadza ponad miarę w lekturze. Czytając ową powieść można odczuć silną nostalgię oraz rozkład i inercję emanujące z postaci bohaterów. Rzeczywistość nie jest taka, jaką miała być. Nic nie jest tym, czym kiedyś było i choć czuje się pragnienie powrotu do starych realiów; pragnienie, które nigdy nie może się spełnić. Czytając tę powieść niemalże na każdym roku odnosimy dziwne wrażenie, że to wszystko już kiedyś było lub wręcz trwa w obecnej chwili, nieważne czy w USA, czy gdziekolwiek indziej na świecie, co globalizuje problemy poruszone w książce. "Wirtualne Światło" przybiera formę synkretyczną, łącząc w sobie elementów innych gatunków fabularnych, głównie literatury sensacyjnej lat 50-tych; industrialnych wizji świata i dychotomicznego podziału społeczeństwa (kanonicznym przykładem takiego obrazu jest powieść amerykańska, głównie "Myszy i ludzie" i "Grona gniewu" a u Gibsona postacie Skinnera - starego mieszkańca Mostu i Yamazakiego - zamożnego studenta, dla którego Most jest nową tajemnicą); oraz amerykańskiego kina drogi. Jak zatem widać sporo tu nawiązań do kultury Stanów Zjednoczonych, choć moim zdaniem jest to celowe zaznaczenie intencji i podkreślenie bliskich związków świata przedstawionego z rzeczywistym. Niestety, podczas czytania odczuwa się, iż autor, chcąc jak najszerzej opisać swój świat przedstawiony poprzez stworzenie fabularnej galerii miejsc i bohaterów, nieco pogubił się w intrydze, która jest jakby bardziej fragmentaryczna i nieciągła niż w, powiedzmy, "Neuromancerze" czy "Grafie Zero" - kilka jej elementów wydaje się być wstawionymi na siłę, tak jakby William Gibson nie potrafił znaleźć rozsądnego ich wytłumaczenia. Odbierając "Wirtualne Światło" jako powieść nie czuje się tej głębi, która wręcz narzuca się w opowiadaniach z cyklu "Wypalić Chrom", lecz z drugiej strony - zważywszy na jej formę i zakładając iż nadrzędnym celem było ukazanie wyimaginowanego świata roku 2005 (bądź wizji nieco bardziej odległej, acz nie do końca nierzeczywistej),lektura tejże powieści może dostarczyć wielu niezapomnianych wrażeń.
Porównaj ceny
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Mogą Cię zainteresować
Oceny
Książka na półkach
- 362
- 242
- 137
- 17
- 9
- 9
- 5
- 4
- 3
- 3
OPINIE i DYSKUSJE
Hmm, trochę tak nieswojo. My tu już żyjemy w 2023 roku i nieźle jest. No może gdyby nie ten terror reklam samochodów elektrycznych. Nadających się...tylko do reklam.
Hmm, trochę tak nieswojo. My tu już żyjemy w 2023 roku i nieźle jest. No może gdyby nie ten terror reklam samochodów elektrycznych. Nadających się...tylko do reklam.
Pokaż mimo toZ perspektywy czasu należy stwierdzić, że świat chyba aż tak nie wygląda źle, jak możnaby w latach 80, 90tych przewidywać. Niemniej wiele z technicznych nowinek czy konstruktów społecznych opisanych w książce daje się przypisać do naszej codzienności.
Fabuła jest ciekawa i byłaby stosunkowo prosta, gdyby nie komplikował jej styl, dosyć ciężki. Wiele rzeczy z opisywanego uniwersum trzeba się domyślać (nazwy techniczne, zdarzenia historyczne jak Godzilla...),część wyjaśnień jest przez autora odłożona na późniejsze rozdziały, co jednak nadaje historii jakby realizmu, bo każdy kto żyłby w tym uniwersum wiedziałby przecież o czym mowa.
Klasyka warta przeczytania, jednak moim zdaniem bez fajerwerków.
Z perspektywy czasu należy stwierdzić, że świat chyba aż tak nie wygląda źle, jak możnaby w latach 80, 90tych przewidywać. Niemniej wiele z technicznych nowinek czy konstruktów społecznych opisanych w książce daje się przypisać do naszej codzienności.
więcej Pokaż mimo toFabuła jest ciekawa i byłaby stosunkowo prosta, gdyby nie komplikował jej styl, dosyć ciężki. Wiele rzeczy z opisywanego...
Trzeba brać pod uwagę, że książka wyszła w 1993 roku - wtedy na pewno wiele pomysłów wykorzystanych w niej było nowością. No ale niestety mamy rok 2023 i szczerze mówiąc trochę się nudziłem... gdyby nie to, że nie porzucam rozpoczętych książek, to chyba bym nie skończył.
Trzeba brać pod uwagę, że książka wyszła w 1993 roku - wtedy na pewno wiele pomysłów wykorzystanych w niej było nowością. No ale niestety mamy rok 2023 i szczerze mówiąc trochę się nudziłem... gdyby nie to, że nie porzucam rozpoczętych książek, to chyba bym nie skończył.
Pokaż mimo toNic wyjątkowego w tej książce nie ma. Ot, niezbyt fascynująca intryga, świat taki, postaci mogą być.
Może bym się nią bardziej cieszył gdybym był jeszcze w gimazjum. Wtedy mi taka literatura wchodziła.
Nic wyjątkowego w tej książce nie ma. Ot, niezbyt fascynująca intryga, świat taki, postaci mogą być.
Pokaż mimo toMoże bym się nią bardziej cieszył gdybym był jeszcze w gimazjum. Wtedy mi taka literatura wchodziła.
"Światło wirtualne" Williama Gibsona to pierwszy tom "Trylogii San Francisco" serii wydawniczej Kameleon. Pierwsze wydanie tej pozycji miało miejsce w roku 1993, w Polsce w 1998, więc jest to już prawie klasyk. Jednak jakoś mnie ta książka do siebie nie przekonała. Wynudziłam się jak mops. Jednak przyznaję że spotykałam już gorsze książki, ale i zdecydowanie lepsze. Ta jest mocno, mocno przeciętna.
To mogłaby być jakaś niedaleka przyszłość, jeszcze są rowery, chociaż już zapinane na kod i wyposażone w głosowe odstraszacze złodziei. Część pojazdów jeździ na olej rzepakowy, z którego powstają spaliny woniejące pieczonym kurczakiem. W tym to świecie żyje sobie Chevette. Młoda kobieta pracuje jako kurier, swoją pracę wykonuje właśnie na wspomnianym wyżej rowerze.
Pewnego razu dostarczając przesyłkę, niejako przypadkiem trafia na przyjęcie. Przyjęcie dość swobodne, mnóstwo ludzi pod wpływem różnych dziwnych używek, między innymi czegoś nazywanego "Pląsem". Dziewczyna jest ładna, więc i tutaj jakiś "naużywkowany" koleś zaczyna się do niej przystawiać. Mówiąc dość kolokwialnie. Panienka w odwecie podprowadza gościowi z kieszeni ładne słoneczne okulary. Nie zdradzam więcej niż jest to umieszczone w opisie rzeczonej książki. Oczywiście okazuje się że to nie są takie sobie zwykłe okulary i że panienka narobiła sobie całą masę kłopotów.
Doczytałam do końca, bo chciałam się dowiedzieć jak się sprawa rozwiąże. Jednak nawet zakończenie nie zachęciło mnie to przeczytania pozostałych dwóch części owej trylogii "Trylogi San Francisco", to zupełnie nie moja bajka w dodatku opowiedziana bardzo hmmm...niezajmująco.
"Światło wirtualne" Williama Gibsona to pierwszy tom "Trylogii San Francisco" serii wydawniczej Kameleon. Pierwsze wydanie tej pozycji miało miejsce w roku 1993, w Polsce w 1998, więc jest to już prawie klasyk. Jednak jakoś mnie ta książka do siebie nie przekonała. Wynudziłam się jak mops. Jednak przyznaję że spotykałam już gorsze książki, ale i zdecydowanie lepsze. Ta jest...
więcej Pokaż mimo toMoje pierwsze spotkanie z prozą Williama Gibsona okazało się bardzo poprawne ale na pewno nie fascynujące.
Na plus zdecydowanie świat wykreowany przez autora. Mieszanka postapo i cyberpunku spisuje się nadzwyczaj dobrze w odbudowanej po katastrofie Kalifornii, świetne wrażenie robi przedstawiona wizja Mostu oraz jego mieszkańców. Dodajmy do tego wątek kryminalny, trochę sensacji i... coś nie wyszło do końca tak jak powinno.
Minusem są postacie. Poza nielicznymi wyjątkami są po prostu wyblakłe, nijakie, ciężko się do nich przywiązać przez co nie śledziłem ich losów z zapartym tchem.
Oczko wyżej za przedstawiony świat, który naprawdę mi się spodobał. Jest dobrze, mogło być znacznie lepiej.
Moje pierwsze spotkanie z prozą Williama Gibsona okazało się bardzo poprawne ale na pewno nie fascynujące.
więcej Pokaż mimo toNa plus zdecydowanie świat wykreowany przez autora. Mieszanka postapo i cyberpunku spisuje się nadzwyczaj dobrze w odbudowanej po katastrofie Kalifornii, świetne wrażenie robi przedstawiona wizja Mostu oraz jego mieszkańców. Dodajmy do tego wątek kryminalny, trochę...
Dawno temu, gdy fantastyka stanowiła trzon moich literackich zainteresowań, ni stąd ni zowąd pojawił się Gibson ze swoim cyberpunkiem. Jemu też zawdzięczam zwrot ku innej literaturze, tak bardzo nie spodobał mi się świat wirtualny i technologiczny, nieludzki i wtedy dla mnie nieludzko nudny. Teraz, po latach, z wielką ostrożnością wróciłem do Gibsona, i jestem z tego zadowolony.
Powieść ta to popularne dziś postapo, nie pozbawione bystrych obserwacji socjologicznych, a nawet chwilami psychologicznych. Poza tym jednak dostajemy sensacyjną fabułę, czego nie lubię i co jest zupełnie niepotrzebne. Da się pisać świetną fantastykę bez wątków sensacyjnych, tak jak da się ugotować zupę bez dodatku kostek rosołowych. No więc szkoda, że autor dodał tych kostek, choć mimo to zupa całkiem smaczna mu wyszła.
Dawno temu, gdy fantastyka stanowiła trzon moich literackich zainteresowań, ni stąd ni zowąd pojawił się Gibson ze swoim cyberpunkiem. Jemu też zawdzięczam zwrot ku innej literaturze, tak bardzo nie spodobał mi się świat wirtualny i technologiczny, nieludzki i wtedy dla mnie nieludzko nudny. Teraz, po latach, z wielką ostrożnością wróciłem do Gibsona, i jestem z tego...
więcej Pokaż mimo toW pewnym stopniu śmieszą mnie niższe oceny za sam fakt, że "Światło wirtualne" nie jest drugim "Neuromancerem". Czy rzeczywiście autor musi już do końca czasu obracać się w tej samej stylistyce, a nawet tworzyć kopie swojego najsłynniejszego dzieła?
Nieprawda, że w "Świetle wirtualnym" nie ma elementów cyberpunku. Przecież cała społeczność mostu to nic innego jak "low-life". Mamy hackerów, zaawansowaną technologię, brak klasy średniej... Brak wszczepów (choć postać Subletta jest do nich subtelnym nawiązaniem),ale nie wyklucza to powieści jako cyberpunkowej.
W "Świetle wirtualnym" znajdziemy za to humor, ciekawą, sugestywną wizję "drugiego Mesjasza" związanego z AIDS, krytykę mediów (Gibson wprost nawiązuje do "Videodrome'u" Cronenberga) połączoną z krytyką religii i dobry kryminał. Warto po niego sięgnąć, jeśli tylko nie oczekujemy przepisania motywów z "Neuromancera".
W pewnym stopniu śmieszą mnie niższe oceny za sam fakt, że "Światło wirtualne" nie jest drugim "Neuromancerem". Czy rzeczywiście autor musi już do końca czasu obracać się w tej samej stylistyce, a nawet tworzyć kopie swojego najsłynniejszego dzieła?
więcej Pokaż mimo toNieprawda, że w "Świetle wirtualnym" nie ma elementów cyberpunku. Przecież cała społeczność mostu to nic innego jak...
Fajne SF - na początku nie wkręca, ale im dalej, tym lepiej ;-D
Fajne SF - na początku nie wkręca, ale im dalej, tym lepiej ;-D
Pokaż mimo toKiepski wybór na pierwszą książkę w dorobku tego autora, więcej tutaj kryminału (i to niezbyt ciekawego) niźli cyberpunku czy sci-fi. Mimo wszystko można przeczytać i wziąć się zaraz za kolejne książki z trylogii mostowej.
Kiepski wybór na pierwszą książkę w dorobku tego autora, więcej tutaj kryminału (i to niezbyt ciekawego) niźli cyberpunku czy sci-fi. Mimo wszystko można przeczytać i wziąć się zaraz za kolejne książki z trylogii mostowej.
Pokaż mimo to