Niebezpieczne wizje

Okładka książki Niebezpieczne wizje Brian W. Aldiss, Poul Anderson, Isaac Asimov, J.G. Ballard, Robert Bloch, John Brunner, Samuel R. Delany, Philip K. Dick, Harlan Ellison, Carol Emshwiller, Philip José Farmer, Fritz Leiber, Larry Niven, Frederik Pohl, Lester del Rey, Robert Silverberg, Norman Spinrad, Roger Zelazny
Okładka książki Niebezpieczne wizje
Brian W. AldissPoul Anderson Wydawnictwo: Solaris fantasy, science fiction
672 str. 11 godz. 12 min.
Kategoria:
fantasy, science fiction
Tytuł oryginału:
Dangerous Visions
Wydawnictwo:
Solaris
Data wydania:
2002-03-01
Data 1. wyd. pol.:
2002-03-01
Liczba stron:
672
Czas czytania
11 godz. 12 min.
Język:
polski
ISBN:
838843165X
Tagi:
niebezpieczne wizje
Średnia ocen

6,8 6,8 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
6,8 / 10
77 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
1601
374

Na półkach: ,

Antologia opisywana najczęściej jako rewolucyjna, niepowtarzalna, przełomowa, nowatorska. Zgadzam się, ale czy jednakowoż atrakcyjna w odbiorze? Na pewno ciekawa jest formuła: do każdego opowiadania wstęp i posłowie, więc samej części autorskiej nie jest tak dużo jakby wynikało z opasłości tomiszcza. Na pewno wartościowe są spostrzeżenia pomysłodawcy, Ellison przedstawia inną perspektywę postrzegania SF, a i krótka historia gatunku trzyma poziom.
Z samymi opowiadaniami bywa różnie, łączy je jedno: nie są typowe. Kilka naprawdę ciekawych na płaszczyźnie pomysłu, kilka zupełnie dla mnie niezrozumiałych. Trzeba mieć jednak na uwadze to, że powstawały na zamówienie i w takich właśnie antologiach (np. licznie wydawane przez – skądinąd – doskonałe wydawnictwo Stalker Book) zdarzają się opowiadania wymuszone, a wręcz gnioty zupełne. Tutaj jest podobnie, choć raczej zostanę przy określeniu „wymuszone”. Dla zwolenników gatunku jak najbardziej godna uwagi, dla przeciwników będzie płachtą na byka, dla tych, którzy używają sformułowania „coś się zestarzało” będzie pożywką.

Antologia opisywana najczęściej jako rewolucyjna, niepowtarzalna, przełomowa, nowatorska. Zgadzam się, ale czy jednakowoż atrakcyjna w odbiorze? Na pewno ciekawa jest formuła: do każdego opowiadania wstęp i posłowie, więc samej części autorskiej nie jest tak dużo jakby wynikało z opasłości tomiszcza. Na pewno wartościowe są spostrzeżenia pomysłodawcy, Ellison przedstawia...

więcej Pokaż mimo to

avatar
421
135

Na półkach:

“Ludzie uczą się od innych, mądrych ludzi tego, co wiedzą o sobie, o świecie, w którym muszą żyć i o świecie, w którym chcieliby żyć.” - Harlan Ellison, Niebezpieczne Wizje, str. 5.

Zawsze powtarzałem, że nie należy oceniać antologii w sposób taki, że wyciągamy średnią arytmetyczną ze wszystkich zamieszczonych tekstów, bowiem zbiory opowiadań służą jako narzędzie poszukiwań. Pozwalają nam odkryć nowych autorów, nowe głosy, chwyty literackie, świeże pomysły, niedoświadczone wcześniej emocje/perspektywy i dostarczają rozwiązań dla zagadki, jaką jest człowieczeństwo . Ocenianie je ze średniej byłoby jak otworzenie kopalni diamentów, a potem oszacowanie inwestycji przez pryzmat tego, że w ogromnych hałdach ziemi, bezwartościowych kamyczków i wód gruntowych tylko niewielki ułamek masy stanowi cenny kruszec. Po to sięgamy po antologie - by poszukiwać i znaleźć upragniony skarb.

Nie będę rozpisywał się na temat tego, dlaczego “Niebezpieczne Wizje” były kamieniem milowym w historii science fiction, ponieważ jeśli nadal tego nie wiesz, prawdopodobnie nie wiesz też nic na temat tego, czym charakteryzowały się poszczególne okresy w przeszłości gatunku. A zatem warto, abyś sięgną po tą antologię, a także po pięcioksiąg “Droga do Science Fiction”, dzięki któremu poznasz korzenie science fiction i dowiesz się, czym różni się Nowa Fala od Złotego Wieku.

Przejdę zatem do opowiadań. Miałem w ogóle nie wystawiać oceny punktowej dla tej kolekcji, ponieważ poszczególne teksty dosyć jaskrawo dzielą się w moim umyśle na te bardzo dobre, które zapamiętam na przyszłość oraz te, które pozostawiły mnie kompletnie obojętnym i po 2-3 miesiącach zupełnie o nich zapomnę. Sądzę, że jest to jedyna antologia SF, którą można czytać na wyrywki i absolutnie niczego nie stracić. Wcielę się zatem w rolę przemądrzałego (lecz nad wyraz inteligentnego) Harlana Ellisona i autorytatywnie powiem (oczywiście w pełni subiektywnie),jakie teksty każdy czytelnik powinien przeczytać, a jakie można sobie odpuścić.

Krótka dygresja: książka rozpoczyna się od długiego wprowadzenia Asimova i Ellisona, z którym zdecydowanie warto się zapoznać. Dowiecie się wszystkiego o tym, w jakich bólach powstawała powyższa antologia oraz dlaczego jest ona tak ważna. Przedmowy do każdego opowiadania autorstwa Ellisona są przeważnie bardzo ciekawe, choć przy tym natłoku trudno je będzie spamiętać. Jednak mi osobiście sprawiły niesamowitą frajdę i czytałem je od deski do deski z wielką ciekawością. Oprócz notki biograficznej autorów jest wiele ciekawostek i anegdot, a Ellison w ożywczy sposób zamienia kronikę w ciekawą historię.

Przechodzimy do tekstów. Z grona 33 opowiadań wyróżniłbym 14, które każdy czytelnik powinien znać. Reszta jest najczęściej bardzo krótka, więc błyskawicznie można je nadrobić. Zacznę króciutko od 7 tekstów, które bardzo mi się podobały, by skończyć na 7 moich ulubionych opowiadaniach z całego zbioru. Jedziemy:

-> Brian Aldiss - Noc, podczas której do cna wyczerpał się czas - za oryginalność wizji, za humor, za piękny styl, za lekki ton i dystans do nauki.
-> Howard Rodman - Człowiek, który poleciał na Księżyc… aż dwukrotnie - za wspaniałe przesłanie o zawrotnym tempie postępu technologicznego.
-> Larry Niven - Człowiek układanka - za ciekawą, oryginalną wizję świata, w której kryminalistów przerabia się na dawców organów.
-> Sonya Dorman - Idźcie, idźcie, wołał ptak - za przejmującą wizję głodującej ludzkości w postapokaliptycznej rzeczywistości. W całej antologii jedyny przykład makabrycznych opisów, które zadziałały na mnie na poziomie emocjonalnym innym niż obrzydzenie.
-> R.A. Lafferty - Kraj wielkich koni - za oryginalność i wyjątkowość wizji autora.
-> J.G. Ballard - Rekognicja - za wspaniały styl i trzymający w napięciu klimat.
-> John Brunner - Judasz - za motyw ubóstwienia technologii w ciekawej formie.

Moje ulubione 7 tekstów - które polecam każdemu i które osobiście zapamiętam na dłużej z przyczyn, które opiszę poniżej - prezentują się następująco:

7) Fritz Leiber - Porzucam kośćmi - podobnie jak Ballard chodzi tu wyłącznie o styl, a ten jest zapierający dech w piersiach. Cała opowieść dzieje się w jednym pomieszczeniu, w kasynie przy stoliku do gry w kości. Jest tu tak gęsta atmosfera, taki niepowtarzalny klimat, taki filmowy sposób kreowania obrazu, że zupełnie nie obchodziły mnie drugie dna i ukryte motywacje autora. Wciąga jak w czarną dziurę, jak bezdenna czerń stolika, na którym ma miejsca rozgrywka z… szatanem? Kosmitą? Z pewnością - złem. Cudownie napisane.

6) Roger Zelazny - Auto Da-Fe - krótkie opowiadanko o mechanicznej corridzie. Nie muszę rozumieć morału by zachwycać się stylem Zelaznego oraz jego nietuzinkową wizją. Ten tekst zostaje w pamięci długo po lekturze.

5) Theodore Sturgeon - Czy gdyby wszyscy mężczyźni byli braćmi, pozwoliłbyś któremuś ożenić się z twoją siostrą - króciutko mówiąc, jest to tekst o kazirodztwie. Bardzo dobrze napisany, trochę rozwleczony aby popisać się stylem, ale absolutnie angażujący uwagę. Jest tak nisko w mojej liście tylko z jednego powodu - zawiodła mnie ostateczna dysputa na główny temat. NIe wiem, na ile to wynika z ówczesnej wiedzy naukowej na temat kazirodztwa, ale terminologia naukowa związana z wadami genetycznymi, o których naczytałem się w internecie nijak się nie pokrywała z tą użytą przez Sturgeona, była zdecydowanie bardziej skomplikowana i jednoznaczna. Strona przeciwna kazirodztwu nie wykazała się zbytnią wnikliwością w zagadnienie, nie zadawała pogłębionych pytań, a w naukowych “faktach” dyktowanych z autorytatywną pewnością siebie przez zwolennika kazirodztwa zabrakło mi rozróżnienia pomiędzy tym, co jest potwierdzonym naukowo faktem, a co fikcją literacką i wymysłem autora. Brak źródeł! Nijak nie mogłem rozsądzić czy potwierdzić pewnych tez na temat seksualności niemowlaków, a można by się powołać na jakieś badania “starożytnych naukowców” (z perspektywy mieszkańców galaktycznego imperium, z którym obcujemy w opowiadaniu). Występuje tu również jeden błąd poznawczy, który powinien się spotkać z natychmiastową kontrą. I na koniec: temat schodzi na chów wsobny. Zwolennik zbywa argument, jakoby w kazirodztwie musiało dochodzić do prokreacji w ramach tych związków. Jednocześnie parę stron później przekonuje do chowu wsobnego jako strategii przetrwania. W końcu nie rozumiem czy oni się rozmnażają we własnej rodzinie czy nie? A jeśli tak, to czemu wcześniej ten punkt o wadach genetycznych został zdmuchnięty machnięciem ręki, jako argument “nie fair” i stawiający znak równości pomiędzy miłością w rodzinie, a prokreacją? Czemu umyślne i świadome narażenie dziecka na podwyższone ryzyko niepełnosprawności jest pochwalane? Chyba, że ich technologia medyczna (która jest opisana jako super zaawansowana) radzi sobie i z takimi przypadkami, nie jest to jednak powiedziane wprost.
Tekst daje do myślenia i jest fascynująco napisany, ale finalna konfrontacja na argumenty jawi mi się jako pobieżna i bardzo mgliście traktująca wiedzę naukową i fikcję literacką. Brakowało mi dowodów na poparcie niektórych tez, nazwisk, prac naukowych, czegokolwiek. Jednym słowem nie wiedziałem, czy Sturgeon po prostu nie robi mnie w wała. Jednak z pewnością jest to najciekawsza z "niebezpiecznych wizji" w całym zbiorze.

4) Poul Anderson - Eutopia - agent z multiwersum podróżuje do innej rzeczywistości, tam popełnia faux pas i musi ratować skórę. Na koniec uczy się czegoś nowego na temat odmienności społeczeństw i ograniczeń utopii jego rzeczywistości. Uwielbiam opowiadania Andersona, są zawsze piękne i przemyślane. I to samo dostajemy tutaj.

3) Philip K. Dick - Wiara waszych ojców - rzeczywistość vs. halucynacja, Bóg vs. psychologia. Dick ma talent do tworzenia tej atmosfery zaszczucia, niepewności, second-guessing na temat tego, czy postacie poboczne okłamują głównego bohatera, czy mówią mu prawdę, czy to jakiś test na lojalność partyjną. Akcja rozgrywa się w świecie podbitym przez komunistyczne Chiny. Do wszystkich mieszkańców Ziemi przemawia Lider, który wydaje się być czymś nieludzkim, ale nie wiadomo dokładnie czym. Fikcja miesza się z realnością, teorie spiskowe mnożą się, a ruch oporu próbuje podjąć działania. Świetne! Dick mnie jakoś specjalnie nie rozgrzewa, ale gdy już zachwyca, to osiąga poziom geniusza.

2) John T. Sladek - Szczęśliwy - o otępieniu ludzi wywołanym technologicznym wspomaganiem. Co prawda opowiadanie Williamsona o podobnej tematyce “Z założonymi rękami” z 1947 roku jest 10 razy lepsze. Ale i to warto przeczytać. W dobie rozwijającej się AI należy czytać tego typu tekstu by mieć świadomość, że istnieje koszt alternatywny dla naszej wygody. Przestajemy być wolni od tego, aby NIE korzystać z pewnych narzędzi. Ciągle słyszy się bzdurne teksty typu “poprzednie pokolenie też mówiło, że to następne jest głupsze od poprzedniego! A jednak nadal jakoś się trzymamy”. Cóż, to że tak się działo już w starożytności nie znaczy, że pewnego dnia nie obudzimy się w rzeczywistości, w której ludzkość tak pogrąży się w idiotyźmie, że cywilizacja w pełni uzależni się od swojego mechanicznego środowiska, a gdy ono upadnie to my upadniemy razem z nim. Polecam ten tekst w dobie rozwoju AI, które będzie nas zastępować we wszystkich sferach życia codziennego.

1) Keith Laumer - Próba niszcząca - dlaczego pierwsze miejsce? Ponieważ jest tu adrenalina, jest akcja, jest osobliwa narracja i świetnie wyegzekwowany pomysł. Nie mogłem się od tego tekstu oderwać. Opisuje walkę o umysł pewnego faceta między dwoma przeciwstawnymi siłami (jedna z nich jest pozaziemskiego pochodzenia!). Nie jest to najlepsze opowiadanie, ale jest to z pewnością najbardziej żywotny tekst w całym zbiorze, który mógłby bez żadnej zmiany zostać napisany dziś przez jakiegoś speca od space opery i kosmitów. Obcy jest nietuzinkowy, tajemniczy i ciekawy naszej ludzkiej natury, naszego sprzecznego wewnętrznie strachu przed śmiercią i altruistycznego poświęcenia. Elementy akcji są opisane doskonale, z pełnym rozeznaniem w tym co się dzieje i jak się dzieje. Tak jak już napisałem, jest to współczesny tekst, który jakimś cudem trafił do lat 60. Ogromnie polecam.

Reszta utworów jest niepotrzebnie udziwniona, zawierająca sceny makabry lub przemocy dla samego shock value. Nie kupuję przesłania “bo ludzka natura jest zła”. Może to i prawda, ale uważam tą złotą myśl za niewystarczającą do opisywania gwałtów, poronień i innych porąbanych scen. Na waszym miejscu pierwsze 208 stron książki pominąłbym całkowicie (chyba że macie seksualne fantazje na temat nastoletniej blondynki przebierającej się w skąpe ciuszki i krojącej swoich kochanków-zabawki na małe kawałeczki. Wtedy przeczytajcie Blocha). Część opowiadań była dla mnie kompletnie nieczytelna, po co ktoś je napisał. Opowiadania o religii raczej należą do słabszych.

Całość jest wspanialsza niż suma poszczególnych składowych. Teksty są niewątpliwie oryginalne, nietypowe, są ciekawie napisane, a gdy są krótkie na 3-8 stron, to można je szybko zaliczyć, więc nie ma tu wielkiej straty czasu. W tej kategorii wyróżniłbym “Czy chcesz, by sławił cię proch?” Damona Knighta, który to jako jedyny wam odrobinę zaspoileruję (sam tekst ma 3 strony i chodzi tu wyłącznie o ostatnią linijkę której wam nie zdradzę). No więc ludzkość wykończyła się w wyniku wojny nuklearnej. Bóg zstąpił na Ziemię, jak to było opisane w Biblii, przegląda krajobraz zniszczeń i co się okazuje - że człowiek zostawił dla Boga wiadomość. Jedno zdanie, wcale nie słowa tytułowe. I to zdanie jest kapitalne. Także możecie sobie łyknąć to opowiadanie.

Jestem zadowolony z lektury tego zbioru. Dzięki temu dowiecie się, czym był literacki skok jakościowy, jakiego doświadczyła literatura SF za sprawą Nowej Fali. I poznacie znaczenie słowa “fikcja spekulatywna”, które nie bez powodu Ellison tutaj rozgranicza. Wiele z tekstów tutaj zamieszczonych to właśnie to, a nie klasycznie rozumiane science fiction. I stanowi to z pewnością o wyjątkowości tej antologii. Polecam ludziom chcącym poznać historię tego pięknego gatunku literackiego.

“Ludzie uczą się od innych, mądrych ludzi tego, co wiedzą o sobie, o świecie, w którym muszą żyć i o świecie, w którym chcieliby żyć.” - Harlan Ellison, Niebezpieczne Wizje, str. 5.

Zawsze powtarzałem, że nie należy oceniać antologii w sposób taki, że wyciągamy średnią arytmetyczną ze wszystkich zamieszczonych tekstów, bowiem zbiory opowiadań służą jako narzędzie...

więcej Pokaż mimo to

avatar
142
137

Na półkach:

Kocham Harlana Ellisona ale "Niebezpieczne wizje " bardzo się zestarzaly. Fajnie poczytać te stare opowiadania ale nie wszystkie się bronią po latach. Najlepsze to Dick oczywiście, Zelazny, Bloch, Brunner.

Kocham Harlana Ellisona ale "Niebezpieczne wizje " bardzo się zestarzaly. Fajnie poczytać te stare opowiadania ale nie wszystkie się bronią po latach. Najlepsze to Dick oczywiście, Zelazny, Bloch, Brunner.

Pokaż mimo to

avatar
429
56

Na półkach: ,

Pomimo upływu lat, wciąż "kosa". A może człowiek sugeruje się kultowością tej antologii? Zdecydujcie sami :)

Pomimo upływu lat, wciąż "kosa". A może człowiek sugeruje się kultowością tej antologii? Zdecydujcie sami :)

Pokaż mimo to

avatar
608
113

Na półkach:

Nie mam w zwyczaju porzucać książek - choćby były nie wiem jak słabe, ale przyznam się bez bicia - nie skończyłam tego zbioru opowiadań... Zestarzały się pomysły, u niektórych zawiódł warsztat a inne nie trafiły w mój gust. Po fatalnym trzecim czy czwartym z kolei dałam spokój i wątpię abym kiedyś wróciła

Nie mam w zwyczaju porzucać książek - choćby były nie wiem jak słabe, ale przyznam się bez bicia - nie skończyłam tego zbioru opowiadań... Zestarzały się pomysły, u niektórych zawiódł warsztat a inne nie trafiły w mój gust. Po fatalnym trzecim czy czwartym z kolei dałam spokój i wątpię abym kiedyś wróciła

Pokaż mimo to

avatar
2734
614

Na półkach: ,

Kamień milowy anglosaskiej SF. Ale przełomowy nie w taki sposób, w jaki próbuje ją dzisiaj odbierać większość czytelników. Wyjątkowość tej antologii nie polegała na szokujących wizjach - owszem, niektóre z nich wciąż potrafią wywrzeć wrażenie, ale w dzisiejszej dobie raczej żadne z opowiadań nie wciśnie w fotel czy nie wywoła szalejącego zgorszenia. Są mniej lub bardziej zwykłymi historiami, z których część się zestarzała, część rozczula naiwnością, a część nawet nie za bardzo wiadomo, dlaczego się tu znalazła. Nie, chodzi o co innego. O to, że nikt wcześniej nie robił antologii SF z tekstami specjalnie zamówionymi u najlepszych pisarzy (do tamtej pory głównie składało się je z opowiadań już opublikowanych w innych pismach czy zbiorach). Że nikt nie próbował zaopatrywać dosłownie każdego tekstu we wstęp i posłowie. Przede wszystkim chodziło jednak o to, żeby pokazać historie, które na co dzień nie mogły się ukazać ze względów cenzuralnych. I to nie tej oficjalnej cenzury, której formalnie wówczas nie było, a wewnętrznej, dyktowanej sumieniami i wyobraźnią wydawców i redaktorów branżowych czasopism, z publikacji w których większość autorów fantastyki wówczas żyła.

To właśnie z tego ostatniego powodu mamy tu szereg historii obrazoburczych, jeżdżących w tę i nazad po koncepcie Boga i wierzeń, to dlatego mamy tu rozkrzewione zbrodnie (i to z mordercą jako głównym bohaterem),katowanie dzieci i nawet kobiet ciężarnych, to dlatego mamy tu tematy wówczas uważane już za nieciekawe (życie po zagładzie atomowej, pierwszy kontakt z obcą cywilizacją),to dlatego wreszcie mamy tu poruszanie wstydliwych tematów - tych, które dziś już zbywane są machnięciem ręki (homoseksualizm, niewolnictwo, Cyganie),ale i tych, które wciąż stanowią temat tabu (kazirodztwo). Gdy spojrzeć na książkę pod tym właśnie kątem, staje się zrozumiałe, dlaczego "Niebezpieczne wizje" wpadły w ówczesną fantastykę jak bomba atomowa, i gruntownie ją przeorały. Od tego czasu wiele jednak się wydarzyło w gatunku i obecnie, po upływie z górą pół wieku, antologia jest raczej monumentem pewnej epoki. Ważnym, wciąż potrafiącym zaskoczyć czytelnika, ale nie wybijającym się szczególnie na tle obecnych dokonań.

Z 33 tekstów 32 autorów wciąż z pewnością wart uwagi jest Poul Anderson z "Eutopią" i Theodore Sturgeon z "Czy gdyby wszyscy mężczyźni...", obaj poruszający podobną tematykę, obaj barwnie odmalowujący społeczeństwa oparte na zupełnie innych zasadach, i obaj serwujący w zakończeniu mocną, podstępną puentę. Dopiętymi na ostatni guzik perełkami są też "Domek dla lalek" Jamesa Crossa i "Auto-Da-Fé" Rogera Zelazny'ego, a także dwie wredne historie postapokaliptyczne - Slesara ("Namiastka") i Dorman ("Idźcie, idźcie, wołał ptak"). Nie sposób też nie wspomnieć umownie fantastycznej, ale odświeżająco absurdalnej nowelki Eisenberga "Co się przydarzyło Augustowi Clarot?"

Oprócz tego wciąż dobrze czyta się humoreskę Aldissa ("Noc, podczas której do cna wyczerpał się czas"),przewrotną opowiastkę Blocha ("Zabawka dla Juliette"),klasycznie spiskowego Dicka ("Wiara naszych ojców"),nieco dziś już naiwnego Nivena ("Człowiek układanka") oraz gorzkiego Knighta ("Czy chcesz, by sławił cię proch?")

Wyczuwalnie gorzej wypadają Silverberg (człowiek potrafi okrucieństwem zaszokować nawet obcych),Pohl (mało kogo obchodzący kontakt),Ellison (dyskutujący ze sprytniejszym, bardziej zwartym tekstem Blocha),deFord (głównie chodzi o szokowanie czytelnika, wepchnięte w taką sobie klamrę),Leiber (w finale autor gubi czytelnika),Hensley (dobry koncept, ale nieco chaotycznie wykorzystany),Sladek (temat znacznie szerzej i po prostu lepiej był podjęty przez "Humanoidy" Williamsona),Lafferty (powrót Cyganów do domu),Laumer (przeciętnie strawny miszmasz kontaktu z obcymi i przestrogi przed wynaturzeniami władzy) i Spinrad (średnio szokuje, średnio bawi - celem było chyba tylko poruszenie tematyki raka).

Natomiast kilka tekstów zahaczających o religię (Del Rey, Brand, Brunner) mocno się już zestarzało, garść jest zbyt szkicowa i niejasna, żeby poświęcać im większą uwagę (oba shorty Buncha, Ballard),a parę kolejnych (Rodman, Emshwiller, Neville) wręcz trudno uznać za fantastykę. Nie za bardzo też wiadomo, jak podchodzić do enigmatycznego opowiadania Delany'ego.

Zupełnie odrębny problem stanowią "Jeźdźcy purpurowej doli" Farmera. Na pierwszy rzut oka opowiadanie - niestety, najdłuższe w zbiorze - jest wręcz bełkotliwe, choć przecież zdobyło nagrodę Hugo! Niestety, jego mierność wynika z fatalnego tłumaczenia. Oryginalne opowiadanie jest napisane w sposób wręcz niesamowity, z zatrzęsieniem odwołań do szeroko pojętej kultury, z przewrotnymi grami słownymi, z wykorzystaniem podobnie brzmiących fraz (np. P. zamiast Tea). Do tego zdania są zbudowane tak, że tekst wręcz melodyjnie płynie. Tłumacz - i owszem - odłowił mnóstwo odniesień, ale nie potrafił ani sensownie ich przełożyć (część jest podana jako przypisy - ale wkurzająco, bo nie na dole strony, a na końcu tekstu, po posłowiu),ani zbudować własnej narracji, z kreatywnym wykorzystaniem polskiego języka. Przez to wyszedł tępy kluch, który wymaga ordynarnego przedzierania się przez osobliwe, niezrozumiałe konstrukcje słowne. Niestety, ale to akurat opowiadanie należy czytać wyłącznie w oryginale.

Po książkę sięgnąć więc warto, ale najlepiej nie nastawiać się na obcowanie z arcydziełem.

Kamień milowy anglosaskiej SF. Ale przełomowy nie w taki sposób, w jaki próbuje ją dzisiaj odbierać większość czytelników. Wyjątkowość tej antologii nie polegała na szokujących wizjach - owszem, niektóre z nich wciąż potrafią wywrzeć wrażenie, ale w dzisiejszej dobie raczej żadne z opowiadań nie wciśnie w fotel czy nie wywoła szalejącego zgorszenia. Są mniej lub bardziej...

więcej Pokaż mimo to

avatar
603
507

Na półkach: , , ,

Antologia o wyjątkowo szerokim motywie przewodnim. Bardzo różnorodna i bardzo nierówna. Jestem przekonany, że każdy miłośnik fantastyki znajdzie w niej coś, co mu się spodoba... a także coś (albo i wiele cosiów),co uzna za zwykły bubel!

Antologia o wyjątkowo szerokim motywie przewodnim. Bardzo różnorodna i bardzo nierówna. Jestem przekonany, że każdy miłośnik fantastyki znajdzie w niej coś, co mu się spodoba... a także coś (albo i wiele cosiów),co uzna za zwykły bubel!

Pokaż mimo to

avatar
1715
187

Na półkach:

Niestety antologia ta się zestarzała, na pewno jednak robiła niesamowite wrażenie w momencie wydania. Przedstawione wizje miały być "niebezpieczne" i szokujące i taki pewnie był ich odbiór w latach 60-tych. W dzisiejszych czasach jednak naprawdę ciężko zszokować czymś czytelników, a część przewidywań autorów co do przyszłości nie okazała się trafna (i całe szczęście!).
Pomimo wszystko książka ta jest warta przeczytania - większość opowiadań jest ciekawych i niesztampowych. Nie każde z nich jest oryginalne czy porywające, mi osobiście podobały się m. in. "Porzucam kośćmi", "Eutopia" oraz "Zabawka dla Juliette" i "Łowca w mieście na skraju świata" (czytane jedno po drugim bez przerwy),a także "Czy gdyby wszyscy mężczyźni byli braćmi, pozwoliłbyś któremuś ożenić się z twoją siostrą".
Nie żałuję czasu spędzonego z "Niebezpiecznymi wizjami". Polecam fanom science-fiction, głównie dlatego, że warto uświadomić sobie ewolucję tego gatunku a także ludzkich poglądów (m. in. na moralność i religię) od tamtych czasów.

Niestety antologia ta się zestarzała, na pewno jednak robiła niesamowite wrażenie w momencie wydania. Przedstawione wizje miały być "niebezpieczne" i szokujące i taki pewnie był ich odbiór w latach 60-tych. W dzisiejszych czasach jednak naprawdę ciężko zszokować czymś czytelników, a część przewidywań autorów co do przyszłości nie okazała się trafna (i całe szczęście!)....

więcej Pokaż mimo to

avatar
375
116

Na półkach: ,

33 opowiadania SF, 32 pisarzy - najlepszych z najlepszych, zredagowane przez Harlana Ellisona. Można pomyśleć, że to po prostu kolejna antologia opowiadań. Ale nie do końca tak jest. Jest to antologia niecodzienna. Czym się ta prawie 700-stronicowa książka różni od innych antologii SF?

Przede wszystkim koncepcją. Ellison wpadł na pomysł, żeby pozwolić autorom na pełną swobodę w wyborze tematyki opowiadania i formy. Argumentuje, że często najbardziej śmiałe wizje są z miejsca odtrącane w wydawnictwach jako niekomercyjne i ryzykowne. Opowiadania miały być tutaj po prostu śmiałe i niebezpieczne - "napiszcie to co zawsze chcieliście". Takie jest zadanie science-fiction: otwierać oczy.

Kolejna ciekawa kwestia - każde krótkie opowiadanie poprzedzone jest wstępem Ellisona (same wstępy warte czytania, ten człowiek ma poczucie humoru i prywatnie zna prawie wszystkich twórców SF),zaś po opowiadaniu dołączony jest komentarz od autora danego opowiadania.

A sam poziom opowiadań? Moje prywatne zdanie, że jest tak różny, jak różni są autorzy. Nie będę nazywał po kolei, które lepsze, które gorsze, bo to też kwestia gustu. Są opowiadania rewelacyjne od strony koncepcji (wskazałbym między innymi Aldissa, Leibera, Sturgeona i Blocha),ale niektóre są słabe albo ciężko trafiają w gust (najgorsi dla mnie byli nagrodzeni Nagrodą Hugo "Jeźdźcy purpurowej doli" - cóż).

Tak czy inaczej ta słynna antologia jest jak pudełko czekoladek. Na pewno każdy fan prozy spekulatywnej znajdzie kilka lepszych kąsków.

33 opowiadania SF, 32 pisarzy - najlepszych z najlepszych, zredagowane przez Harlana Ellisona. Można pomyśleć, że to po prostu kolejna antologia opowiadań. Ale nie do końca tak jest. Jest to antologia niecodzienna. Czym się ta prawie 700-stronicowa książka różni od innych antologii SF?

Przede wszystkim koncepcją. Ellison wpadł na pomysł, żeby pozwolić autorom na pełną...

więcej Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Chcę przeczytać
    280
  • Przeczytane
    115
  • Posiadam
    56
  • Fantastyka
    9
  • Teraz czytam
    5
  • Science Fiction
    5
  • Sci-fi
    2
  • Antologia
    2
  • Fantasy
    2
  • Zbiór opowiadań
    2

Cytaty

Bądź pierwszy

Dodaj cytat z książki Niebezpieczne wizje


Podobne książki

Przeczytaj także