Jest to drugi kryminał napisany przez MacDonalda, niestety dużo słabszy od poprzedniego: 'Ruchomy cel'. Już tytuł jest mocno pretensjonalny chociaż na początku zapowiada się wszystko dosyć ciekawie. Archer wynajęty jest przez mężatkę, panią Slocum która przechwyciła anonimowe listy do męża, donoszące o jej zdradzie. Archer poznaje w tej rodzinie jeszcze teściową, która trzyma tam rękę na forsie, i córkę pani Slocum która jest młodą seksmbombą. I oczywiście bardzo szybko w rodzinie pani Slocum przydarza się morderstwo. Jak zwykle w powieściach MacDonalda, Archer rozmawia z ludźmi, dostaje po głowie, mało co nie traci życia, i wreszcie dochodzi do prawdy. Przy okazji ginie sporo ludzi, ale zabitych nie przez niego. Wszystko to niestety nie trzyma się kupy. Są tam sceny wręcz nieprawdopodobne, jak hydroterapia Archera. Trąci to wszystko taniej klasy sensacją, bez żadnej głębi. To co jest siłą powieści MacDonalda, czyli tło obyczajowe i społeczne Kalifornii, jest w tej książce praktycznie nieobecne, mamy raczej rzecz typu: zabili go i uciekł.

Polecam tylko wytrwałym miłośnikom kryminałów MacDonalda.

Jest to drugi kryminał napisany przez MacDonalda, niestety dużo słabszy od poprzedniego: 'Ruchomy cel'. Już tytuł jest mocno pretensjonalny chociaż na początku zapowiada się wszystko dosyć ciekawie. Archer wynajęty jest przez mężatkę, panią Slocum która przechwyciła anonimowe listy do męża, donoszące o jej zdradzie. Archer poznaje w tej rodzinie jeszcze teściową, która...