rozwińzwiń

Pamiętnik znaleziony w wannie

Okładka książki Pamiętnik znaleziony w wannie Stanisław Lem
Okładka książki Pamiętnik znaleziony w wannie
Stanisław Lem Wydawnictwo: Agora Seria: Dzieła Stanisława Lema fantasy, science fiction
216 str. 3 godz. 36 min.
Kategoria:
fantasy, science fiction
Seria:
Dzieła Stanisława Lema
Wydawnictwo:
Agora
Data wydania:
2009-01-01
Data 1. wyd. pol.:
2009-01-01
Liczba stron:
216
Czas czytania
3 godz. 36 min.
Język:
polski
ISBN:
9788375524131
Tagi:
szpiegostwo satyra totalitaryzm
Średnia ocen

7,3 7,3 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Mogą Cię zainteresować

Wyróżniona opinia i

Pamiętnik znaleziony w wannie



przeczytanych książek 9423 napisanych opinii 610

Oceny

Średnia ocen
7,3 / 10
655 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
66
27

Na półkach:

Łatwo jest ulec ignorancji, ocenić tę książkę pochopnie i negatywnie. Trzeba zwrócić uwagę na fakt, że pierwsze wydanie miało miejsce w 1971 roku, w czasach PRL i autor odnosi się do konkretnych mechanizmów. Historia zdaje się powtarzać, machina nadal działa.

Łatwo jest ulec ignorancji, ocenić tę książkę pochopnie i negatywnie. Trzeba zwrócić uwagę na fakt, że pierwsze wydanie miało miejsce w 1971 roku, w czasach PRL i autor odnosi się do konkretnych mechanizmów. Historia zdaje się powtarzać, machina nadal działa.

Pokaż mimo to

avatar
131
15

Na półkach:

Możliwych interpretacji tej książki jest multum; od oczywistych, takich jak: dystopijny obraz państwa totalitarnego sięgającego granic absurdu i kontroli nad obywatelem w iście kafkowskim stylu, krytyka pogmatwanej biurokracji, aż po traktat filozoficzny drążący najbardziej zagadkowe i nurtujące problemy ontologiczne. Nie można odmówić Lemowi stworzenia książki niezwykle bogatej znaczeniowo.
To tyle o tym, co autor z grubsza chciał przekazać lub sugeruje tą powieścią, a teraz jeden ogromny problem, przez który męczyłem tę książkę dwa tygodnie - wszechogarniające groteska, surrealizm, oniryzm, obecne prawie w każdym zdaniu, a już szczególnie w dialogach, przez które czyta się to jak bełkot. Przez cały czas odnosiłem nieprzyjemne wrażenie, że aby cokolwiek z lektury zrozumieć, trzeba każdy akapit analizować, rozbierać na czynniki pierwsze, domyślać się, co Lem chciał przez to powiedzieć i w efekcie mam tu do czynienia z jakąś paskudną stylistycznie, toporną w odbiorze zbieraniną słów. W pewnym momencie przestało mnie zupełnie obchodzić, jak potoczą się dalej losy głównego bohatera, gdyż wszystkie następujące po sobie sekwencje tworzą nawarstwiający się chaos, z którego fabularnie, w moim odczuciu do ostatniego zdania, nic nie wynika.
Chciałbym ponownie zagłębić się w ten utwór, żeby lepiej lub inaczej go zinterpretować, ale przez ten lemowy wybryk stylistyczny najpewniej nigdy tego nie zrobię.

Możliwych interpretacji tej książki jest multum; od oczywistych, takich jak: dystopijny obraz państwa totalitarnego sięgającego granic absurdu i kontroli nad obywatelem w iście kafkowskim stylu, krytyka pogmatwanej biurokracji, aż po traktat filozoficzny drążący najbardziej zagadkowe i nurtujące problemy ontologiczne. Nie można odmówić Lemowi stworzenia książki niezwykle...

więcej Pokaż mimo to

avatar
738
44

Na półkach: , ,

Koncepcja znakomita, ale stylistycznie bardzo mi się nie podobało.
Za dużo słów, kwiecisto-przyciężkie, żenująco satyryczne neologizmy, całe akapity bez sensu. Paplanina. Językowo przemęczone; z dystansu i jako całość ciekawe.

Koncepcja znakomita, ale stylistycznie bardzo mi się nie podobało.
Za dużo słów, kwiecisto-przyciężkie, żenująco satyryczne neologizmy, całe akapity bez sensu. Paplanina. Językowo przemęczone; z dystansu i jako całość ciekawe.

Pokaż mimo to

avatar
119
119

Na półkach: ,

Moim zdaniem (można się nie zgodzić) jest to dość nietypowa pozycja. Mamy tutaj połączenie dwóch gatunków. Wstęp prezentuje nam niejako post apokaliptyczną wersję świata by następnie przenieść nas w otchłań bardziej współczesnej biurokracji i wyścigu szczurów. Zadziwia, że fabuła odbywa się cały czas w jednym budynku. Zagubienie człowieka uwikłanego w wir administracyjnych procedur nawet i dziś nie stracił wiele na znaczeniu. Dalej jesteśmy malutcy w zestawieniu z jakimikolwiek procedurami administracyjnymi.
Pomimo tej dość nietypowej konstrukcji pisarskiej książka nie przypadła mi do gustu. Ciągnąca się główna fabuła wokół zagubionego człowieka w pewnym momencie zaczyna męczyć i wyczekujemy finału... no właśnie - finał oceńcie sami.

Podsumowując, nie zachęcam, ale też nie zniechęcam. Jednak nie oczekujcie niesamowitych przeżyć po tej lekturze.

Moim zdaniem (można się nie zgodzić) jest to dość nietypowa pozycja. Mamy tutaj połączenie dwóch gatunków. Wstęp prezentuje nam niejako post apokaliptyczną wersję świata by następnie przenieść nas w otchłań bardziej współczesnej biurokracji i wyścigu szczurów. Zadziwia, że fabuła odbywa się cały czas w jednym budynku. Zagubienie człowieka uwikłanego w wir administracyjnych...

więcej Pokaż mimo to

avatar
1159
1135

Na półkach:

Upiorny urząd z tej powieści (z nieodłącznym Działem Tortur) to oczywiście stylizowany obraz UB, a nie żadnego Pentagonu. Zarazem to wspaniałe szyderstwo Lema z władzy. Z każdej władzy.

Rzecz po raz pierwszy była wydana - co wielu opiniujących ze szkodą dla siebie przeoczyło - w 1961 r. I nie bez trudności. I nie bez powodu peerelowska cenzura początkowo książkę wstrzymała (któraż wredna władza nie marzy o takiej możliwości co do nielubianego przez nią utworu artystycznego – retoryczne pytanie, mocno aktualne…).

Cenzura nie była tak głupia, jak Niemcy w „Czterech pancernych”. Oczywistą oczywistością było dla niej, że ówczesny czytelnik musiał mieć skojarzenia, jeśli nawet nie z UB (choć z czym innym można, czy nawet trzeba by, wiązać wtedy zdanie: „Czym jest byt nasz, jeśli nie wiekuistym krążeniem szpiclów?”),to przynajmniej ze znanym każdemu peerelowskim urzędem, gdzie załatwienie najdrobniejszej sprawy wiązało się bynajmniej z nie drobnymi problemami. Wyobrażam sobie, że Lemowi powiedziano (który nie był jeszcze wtedy światową sławą): „ Panie autor, my dobrze wiemy, co tu nam pan przemyca: to atak na naszą partię i jeszcze bardziej naszą tajną policję!”. A tego żadna partia, ani żadna tajna policja nie daruje.

Lem rozważał nawet puszczenie maszynopisu w obieg wśród przyjaciół, wzorem rosyjskiego „samizdatu” a może nawet i wydać za granicą (ale wtedy czekałby go los Borysa Pasternaka). W liście do przyjaciela pisał wówczas, że „kompletnie sparanojałe czynniki wietrzą w każdym słowie groźne aluzje” (czy tylko ja mam „déjà vu”?).

W końcu napisał „wstęp łagodzący”, który - dziś czytany - może zadziwić czytelnika,, któremu szczęśliwie obce są realia „polityki kulturalnej” PRL (choć historia powtarza się nie jako farsa). Wstęp ten jest wręcz „ciałem obcym” w tym dziele – i tak to z pewnością widzieli wtedy czytelnicy, umiejący czytać „ze zrozumieniem”. A i tak jest w nim sugestia Autora, że to tylko dopisany później apokryf. Potem nawet marzył, że będzie z tego film…

Ale ważniejsze, co w samej książce, która w moim przekonaniu jednak się broni, i to mocno, wbrew wielu tu opiniom, być może dalekim od kontekstu. Bo lubię szyderstwo z władzy. Bo każda na to zasługuje – skoro jest władzą

Obarczony tajemniczą misją narrator - zagubiony w potwornym urzędzie, gdzie nikt nie jest pomocny, rządzi chaos, a wszyscy przeraźliwie się czegoś boją, budując piętrowe gmachu kłamstwa i przybierając różne tożsamości- przypomina postać z Kafki (sam Lem pisał o tej swej książce”: „Kafka przepuszczony przez Gombrowicza”).

Przez całą książkę bohater próbuje wyjaśnić samemu sobie coś, co niewyjaśniane, czyli jaką właściwie misje mu powierzono . Nikt mu tego nie umie/nie chce/nie może wyjawić. „Alboż to istnieje jakaś solidarność agentów, płatnych w zasadzie kreatur?” – to jedno z pytań (retorycznych),jakie zadaje sobie narrator.

Tutaj panuje podejrzliwość wobec każdego. „Nazbyt wiele razy przekroczyłem granice zdrowej podejrzliwości” – konstatuje narrator, który w krótkim czasie ujawnia w Gmachu pięciu wrogich agentów, których się likwiduje. Rodzi to w bohaterze podejrzenie, że jest w ten sposób sprawdzany. Chce zatem odnaleźć choćby przewrotny sens swojej tu obecności.

Ale z drugiej strony, czy szef NKWD Beria nie został parę lat przed powstaniem tej książki rozstrzelany jako „agent imperializmu”. Dlatego jak antysowiecka ironia brzmi pytanie narratora: „Cóż przyszłoby bowiem z zabijania wysoko stojących, wartościowych pracowników na oczach trzeciego, potencjalnego dopiero?”.

Dlatego bohater zachowa się jak prawdziwy bolszewik i jest lepszy nawet niż Pawlik Morozow: podejmuje próbę prześledzenia samego siebie…. „I szukałem dalej sędziów, już nie aby się zrehabilitować, ale żeby zeznać, co tylko będą chcieli”.

Następnie przychodzi mu na myśl bluźnierczy wniosek, ze ”podwójna gra stanowi tu najwyższy, obowiązujący kanon”. A stąd już niedaleko do Orwella. Potem uznaje zaś, że właśnie to wszystko, co przeżywa, to właśnie Misja, a nieład Gmachu jest stanem normalnym. „Wytrącał mnie więc z harmonii zguby czy bohaterstwa, ogłupiał, zaskakiwał, abym nie zdołał wyczytać niczego z gradu wymierzanych mi łask i ciosów”.

W Gmachu istnieje m.in. Dział Nadawania i Odbierania Odznaczeń, jest sala Tolerancji i Rehablilitacji oraz Degradancji i Dekorancji. Ponadto mamy Dział Nadawania i Odbierania Odznaczeń. W Dziale Tortur nie obejdzie się rzecz jasna bez Aparatów Inwestygacyjnych. Zarazem ćmiącemu poczuciu grozy towarzyszy komizm.

O dziwo, obok uroczystości państwowych, odbywają się tu i kontruroczystosci” (nawet i to Lem przewidział?).

„- Jaka uroczystość?
- Kontruroczystość! (…)
- Tajniak! Do mnie!”

Zupełnie genialne, jak to u Lema, są nazwy funkcje ubeków z Gmachu, np. Internator Tajny, Demaskator I rangi, Fekalista, Inwigilator, Dementysta Pokątny.

I te tytuły ubeckich podręczników, jak „Małe prowokatorium na cztery ręce”, „Przybocznik wyśmienitego szpiegostwa”, „Jak suspektować namacalnie?”, „O lubieży zwiadowczej” (to może o tym panu wiceministrze tajnej policji, który jak wieść głosi, lubuje się w odsłuchach podsłuchów online),„Mały zarys denuncjatoryki”, „Sztuka wydawania” czy ”Homo sapiens jako corpus delicti”.. A podręcznik „Krypotologii” zaczyna się od słów: „Ciało człowieka składa się z następujących schowków…”.

Powiedzieć, że w Gmachu panuje bałagan, to mało: „Dowództwo Okręgu Kosmicznego, najwidoczniej zbyt rozrosłe, aby pilotować indywidualnie każdą z tryliona prowadzonych spraw, przeszło na system działań losowych, wychodząc z założenia, iż krążąc między miriadami jego biurek, każdy akt musi wreszcie trafić na właściwe”. Nie, peerel nie mógł tego puścić ot tak sobie…

I ta obsesja tajemnic…. ”Zagadkowe uwagi komenderała odnosiły się niechybnie do spraw tak tajnych, że dopuszczalnie były wobec nich jedynie aluzje”; „Szyfr powinien przypominać wszystko z wyjątkiem szyfru”; „Szyfr został skonstruowany tak, aby rozłamanie go dało stek nonsensów”; „Rozłamany szyfr jest dalej szyfrem. Pod okiem fachowca złuszczy z siebie osłonę po osłonie. Jest niewyczerpalny. Nie ma kresu ani dna”; „Każda strona usiłuje dziś wywołać w drugiej wrażenie, że to, co wysyła, nie jest zaszyfrowane”.

Nie jest bez znaczenia, że w Gmachu wyższe funkcje pełnią wyłącznie zramolałe kretyny, przed którymi wszyscy czapkują, drżąc wewnętrznie i zewnętrznie. „Kiedy wszyscy są wariatami, nikt nie jest wariatem” – komentuje Lem. A któregoś dnia w tym strasznym urzędzie jest „dzień bezmięsny” - w peerelu była nim środa (bo przecież - Bogini broń – nie piątek!) Tego wszystkiego cenzor nie mógł sobie przespać….

A może ja w ogóle nie mam racji, błądząc po omacku niczym bohater Lema, a Gmach to po prostu nasza cała rzeczywistość nie do ogarnięcia, nie do uporządkowania, nie do przeżycia…..

PS Acha, w tej książce Lem przewidział odejście od „papirologii” na rzecz „elektrycznych mózgów”.

Nieco pysznych cytatów

Człowiek, nawet udając tylko szmatę, zawsze się poniekąd trochę zeszmaci.

Działając jakby z własnej woli, postępowałem w istocie tak, jak się tego spodziewano.

I tak już nazbyt wiele razy przekroczyłem granice zdrowej podejrzliwości.

Alboż to istnieje jakaś solidarność agentów, płatnych w zasadzie kreatur?

A więc naprawdę nic nie działo się tak sobie?

Teraz, skoro przepadłem, nie grozi mi już nic.

Upiorny urząd z tej powieści (z nieodłącznym Działem Tortur) to oczywiście stylizowany obraz UB, a nie żadnego Pentagonu. Zarazem to wspaniałe szyderstwo Lema z władzy. Z każdej władzy.

Rzecz po raz pierwszy była wydana - co wielu opiniujących ze szkodą dla siebie przeoczyło - w 1961 r. I nie bez trudności. I nie bez powodu peerelowska cenzura początkowo książkę...

więcej Pokaż mimo to

avatar
325
226

Na półkach:

Zaczyna się naprawdę nieźle, przewrotna wizja współczesności widziana z przyszłości jako archeologicznego wykopaliska. Idealnie pokazuje jak niedoskonała jest nasza wiedza o czasach przeszłych co do których mamy przypuszczenie graniczące z pewnością jak kiedyś wyglądało życie. Jednak dalej intryga rozwija się w zupełnie innym kierunku, zaczyna się zasadnicza część czyli pamiętnik znaleziony w wannie i im bardziej zagłębiałem się w jego treść tym coraz bardziej tonąłem w coraz to bardziej zapętlającym się absurdzie, dochodząc do takiego poziomu, że przestałem go rejestrować i przyswajać. Najgorsze jest to, że to autor nie pointuje, tylko rozmywa istotę krytyki inwigilacji, co osłabia przekaz całości. Może nawarstwienie tych groteskowych scen szpiegowskich, totalnej i programowej nieufności, wielowarstwowych intryg inwigilacji wszystkiego i wszystkich w czasach "żelaznej kurtyny" było wystarczająco dobitnym głosem sprzeciwiającym się przeciwko narzędziom totalitaryzmu, jednak dzisiaj ten przekaz nie jest zbyt czytelny i oczywisty. Ocena 5/10 trochę zaniżona ze względu na wysokie oczekiwania co do autora.

Zaczyna się naprawdę nieźle, przewrotna wizja współczesności widziana z przyszłości jako archeologicznego wykopaliska. Idealnie pokazuje jak niedoskonała jest nasza wiedza o czasach przeszłych co do których mamy przypuszczenie graniczące z pewnością jak kiedyś wyglądało życie. Jednak dalej intryga rozwija się w zupełnie innym kierunku, zaczyna się zasadnicza część czyli...

więcej Pokaż mimo to

avatar
128
69

Na półkach: ,

Pozycja ta była dla mnie zbyt trudna. Wciągające są intrygi zawarte w książce, dzięki nim nie wieje nudom. Pamiętajmy, że ta książka została napisana w 1960 r. Wczuwając się w uczucia czytelnika, który podczas jarzma PRL miał przyjemność obcować z tą literaturą, można znaleźć wiele wartości, które ukazują wady systemu totalitarnego. Widzimy dehumanizację ludzi i pracę dla ogółu. Z drugiej jednak strony, czytając dzisiaj tę pozycję, odczuwamy w powietrzu nieprzyjemny zapach formaliny. Powieść zestarzała się brzydko, natomiast bez wątpienia można z niej wyciągnąć bardzo dużo wartościowej treści

Pozycja ta była dla mnie zbyt trudna. Wciągające są intrygi zawarte w książce, dzięki nim nie wieje nudom. Pamiętajmy, że ta książka została napisana w 1960 r. Wczuwając się w uczucia czytelnika, który podczas jarzma PRL miał przyjemność obcować z tą literaturą, można znaleźć wiele wartości, które ukazują wady systemu totalitarnego. Widzimy dehumanizację ludzi i pracę dla...

więcej Pokaż mimo to

avatar
119
19

Na półkach:

Stanisław Lem
,,Pamiętnik znaleziony w wannie’’
czyta Łukasz Garlicki
Audioteka oraz serwis lem.pl


Wydawnictwo Literackie Kraków- Wrocław 1983

W Lemie jest wszystko.
Po fenomenalnym ,,Solaris’’ przyszła kolej na ,,Rękopis znaleziony w wannie’’.
Zapoznaję się z Lemem od nowa, bo wiadomo, mamy za sobą rok Lema ( 2021),Lem znany na całym świecie, Lem lektura w szkole (,,Bajki robotów’’ - do dziś pamiętam inscenizację, którą robiliśmy w 7 czy 8 klasie w latach osiemdziesiątych z kartonowymi pudłami jako zasadniczą częścią scenografii i kostiumów),Lem patron fantastyki, Lem geniusz, wizjoner…
Dla mnie wyjątkowym doświadczeniem jest słuchanie Lema w wersji audio. On brzmi niesamowicie! Ma potężne działanie na wyobraźnię i wciąż dźga, pobudza do myślenia, zmusza do powracania do przeczytanych już fraz i rozdziałów, wywołuje w głowie surrealistyczne wizje. Jestem pewna, że to dopiero moje pierwsze podejście do ,,Rękopisu…” (choć kilka rozdziałów odtwarzałam co najmniej dwukrotnie i wracałam do nich w papierowej wersji) i na pewno do niego wrócę, a na razie zanotuję, co widzę w tej książce.
W Lemie jest horror, zagadka kryminalna i powieść szpiegowska. Filozofia, która poszukuje odpowiedzi na pytanie, o co chodzi w życiu, co ja tu robię, kto mnie powołał do życia i po co. A może to wszystko to tylko sen (jak u Calderona)?
Jest tu polityka zawoalowana w skomplikowanej instytucji Gmachu, który przywodzi na myśl wszelaki totalitaryzm
( również ten kojarzący się z II wojną ),ale stanowi też odniesienie do rzeczywistości lat sześćdziesiątych w Polsce, kiedy wydano powieść (1961).
Bohater Lema przypomina trochę Józefa K. z ,,Procesu’’, a trochę Józia z ,,Ferdydurke”. Jest w tej powieści nawet parodia stylu Sienkiewicza, ale wszystkie te inspiracje nie kopiują wzorców, lecz tworzą niezwykłą, niepowtarzalną i oryginalną całość.
Trzeba czytać Lema wbrew obiegowej opinii, iż:
,,Żaden polonista w Polsce nie traktuje serio literatury fantastycznej’’ (W. Orliński, Lem. Życie nie z tej ziemi, Wydawnictwo Czarne 2017, s.12 ).
Im bardziej świat idzie naprzód, tym Lem jest prawdziwszy, tym bardziej fantastyka staje się rzeczywistością.
PS
Przy okazji sięgnęłam po obowiązkową pozycję dla wielbicieli Lema, tj. przywołaną powyżej biografię pisarza ,,Lem. Życie nie z tej ziemi” Wojciecha Orlińskiego. A ona będzie pewnie zachętą do zagłębienia się w kolejne Lemowskie światy ( już mam chrapkę na ,,Szpital przemienienia”! ).

Stanisław Lem
,,Pamiętnik znaleziony w wannie’’
czyta Łukasz Garlicki
Audioteka oraz serwis lem.pl


Wydawnictwo Literackie Kraków- Wrocław 1983

W Lemie jest wszystko.
Po fenomenalnym ,,Solaris’’ przyszła kolej na ,,Rękopis znaleziony w wannie’’.
Zapoznaję się z Lemem od nowa, bo wiadomo, mamy za sobą rok Lema ( 2021),Lem znany na całym świecie, Lem lektura w szkole...

więcej Pokaż mimo to

avatar
1966
1802

Na półkach: , ,

Wielowarstwowa, dystopijna powiastka Lema o jednostce w starciu z przerośnięta machiną państwową, której działań nie da się odróżnić troski od represji; mimo napisania w czasach komunizmu, tak i dziś ma pewne odniesienie do rzeczywistości.


W warstwie fabularnej bohater zaburza stan metastabilny; pozornie działająca instytucja pod wpływem jego dzialan - dążących jedynie do uzyskania informacji - zaczyna się załamywać w serii dziwnych zdarzeń pełnych zdarzeń. Motyw totalnej zamiany znów obecny, podobnie jak w Dziennikach gwiazdowych i robotach.

Kafka au rebours pod względem absurdalnego klimatu zmagań i uwikłania bohatera, a au rebours ponieważ tym razem to bohatera ma interes w dowiedzeniu się o Misji, bo chce, a nie bo musi.

Sama Misja, instrukcja i niemożność jej zdobycia też dużo mówi, nie jest tylko mcguffinem, sokolem maltańskim, ale alegorią zupełnego bezsensu - cel tego wszystkiego może nie istnieć, być tylko marnowaniem zasobu. Czym jest "to wszystko" - państwem, komuną, biurokracją czy samym życiem, to już czytelnik sam zdecyduje.

Wielowarstwowa, dystopijna powiastka Lema o jednostce w starciu z przerośnięta machiną państwową, której działań nie da się odróżnić troski od represji; mimo napisania w czasach komunizmu, tak i dziś ma pewne odniesienie do rzeczywistości.


W warstwie fabularnej bohater zaburza stan metastabilny; pozornie działająca instytucja pod wpływem jego dzialan - dążących jedynie do...

więcej Pokaż mimo to

avatar
370
47

Na półkach: , , ,

No Proces Kafki, ale na sterydach bym powiedział.
Nie dziwię się już, że Dick ponoć mówił, że Lem to grupa autorów pisząca pod pseudonimem. No przecież styl różnych książek jest tak różny, że to głowa mała - od kryminału jak Katar, lekkie czytadła od Pirxa, ciekawe dziwactwa jak Pokój na ziemi czy Głos Boga, super-dziwactwa jak Bajki robotów, po chyba najmniej-lemową książke jak Szpital Przemienienia - a tu, no książka wciska w fotel i przyprawia o wypadanie włosów (zaraz po ich zjeżeniu) - gość to naprawdę "autor renesansu" - żadnej formy się się nie boi :D

Szkoda tylko, że w audiobooku gubi się wątki, bo fabuła jest zagmatwana (jeśli wyjdzie się z założenia, że jest jakaś jedna, spójna :D ). Ale to tym bardziej dodaje do paranoi

No Proces Kafki, ale na sterydach bym powiedział.
Nie dziwię się już, że Dick ponoć mówił, że Lem to grupa autorów pisząca pod pseudonimem. No przecież styl różnych książek jest tak różny, że to głowa mała - od kryminału jak Katar, lekkie czytadła od Pirxa, ciekawe dziwactwa jak Pokój na ziemi czy Głos Boga, super-dziwactwa jak Bajki robotów, po chyba najmniej-lemową...

więcej Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Przeczytane
    1 809
  • Chcę przeczytać
    1 089
  • Posiadam
    526
  • Fantastyka
    46
  • Ulubione
    45
  • Teraz czytam
    38
  • Stanisław Lem
    22
  • Science Fiction
    15
  • Literatura polska
    13
  • Audiobook
    12

Cytaty

Więcej
Stanisław Lem Pamiętnik znaleziony w wannie Zobacz więcej
Stanisław Lem Pamiętnik znaleziony w wannie Zobacz więcej
Stanisław Lem Pamiętnik znaleziony w wannie Zobacz więcej
Więcej

Podobne książki

Przeczytaj także