Tajemnica epoki lodowcowej. Dlaczego wymarły mamuty

Okładka książki Tajemnica epoki lodowcowej. Dlaczego wymarły mamuty Peter D. Ward
Okładka książki Tajemnica epoki lodowcowej. Dlaczego wymarły mamuty
Peter D. Ward Wydawnictwo: Prószyński i S-ka Seria: Na ścieżkach nauki nauki przyrodnicze (fizyka, chemia, biologia, itd.)
232 str. 3 godz. 52 min.
Kategoria:
nauki przyrodnicze (fizyka, chemia, biologia, itd.)
Seria:
Na ścieżkach nauki
Tytuł oryginału:
The Call of Distant Mammoths
Wydawnictwo:
Prószyński i S-ka
Data wydania:
2002-11-04
Data 1. wyd. pol.:
2002-11-04
Liczba stron:
232
Czas czytania
3 godz. 52 min.
Język:
polski
ISBN:
8372551189
Tłumacz:
Jakub Szacki
Tagi:
epoka lodowcowa mamuty popularnonaukowa
Średnia ocen

6,6 6,6 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
6,6 / 10
37 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
1027
127

Na półkach: , ,

Niestety, ale sporo przestarzałych już informacji.

Niestety, ale sporo przestarzałych już informacji.

Pokaż mimo to

avatar
674
258

Na półkach: ,

Jeżeli brać na poważnie tytuł tej książki z postawioną w niej tezą, to więcej niż ¾ treści jest po prostu nie na temat. Gdyby nie to, że interesuję się paleontologią i historią Ziemi, ciężko byłoby mi przebrnąć przez ten chaotyczny potok myśli i skoki tematyczne. Poza tym po raz kolejny zaważyłem, że w popularnonaukowych pozycjach tego typu autorzy lubują się w lansowaniu swojej postaci. Całymi stronicami opisują gdzie nie byli, z kim nie gadali, jakie to mieli przeżycia itp. Czyżby to była współczesna forma naukowego celebryctwa? Ale przechodząc do sedna, autor w wielu miejscach postawił dość trafne stwierdzenia. Mianowicie, od lat naukowcy dzielą się w opiniach na temat wpływu człowieka na wymieranie mega fauny z okresu późnego plejstocenu. Pojawienie się człowieka współczesnego na zupełnie nowych terenach musiało wywołać prawdziwą rewolucję dla danego środowiska. Człowiek jest zwierzęciem dużym. Zwierzęciem, które dużo je i potrzebuje sporo czerpać ze środowiska, aby zaspokoić swoje potrzeby. Plejstoceński łowca-zbieracz zabijał każde zwierzę, które było w jego zasięgu lub było opłacalne pod kątem zużytej energii na jego upolowanie. Człowiek pierwotny jako jedyny gatunek w historii Ziemi dysponował bronią masowego rażenia, a mianowicie ogniem. Celowe podpalenia powodowały niekontrolowane olbrzymie pożary, które niszczyły całe biotopy. Z badań archeologicznych na wyspach Pacyfiku można zauważyć, że pierwsi ludzcy zdobywcy często na takim ograniczonym obszarze wywoływali pożar, który trawił wszystko do gołej ziemi. Człowiek rozumny dysponował śmiercionośnymi narzędziami do polowań oraz doskonaloną przez tysiąclecia techniką łowiecką.
Plejstoceńscy myśliwi największe korzyści uzyskiwali polując na duże zwierzęta. Stosunek ceny do zysku jest w tym wypadku jednoznacznie korzystny. Dużo efektywniejsze jest polowanie na stosunkowo powolne i wielkie zwierzęta, przez to łatwiejsze do wytropienia i takie, które po upolowaniu dostarczają pożywienia dla całej hordy przez wiele dni. Myślę, że jeżeli mieli do wyboru polowanie na szybkie i czujne jelenie, które dawały stosunkowo niewiele mięsa, woleli polować na ociężałą i powolną górę mięsa jaką był mamut, mastodont czy prehistoryczny żubr. Przeciwnicy tego założenia powiedzą, że polowanie na wielkiego mamuta było bardzo niebezpieczne i ryzyko kalectwa lub śmierci nie skłaniało ludzi do polowania na te zwierzęta. No tak, ale przeważnie polowano na osobniki młodociane, stare lub ranne, które z pewnością były w zasięgu łowców. Poza tym dobrze wyważone włócznie, zakończone specjalistycznymi „grotami na słonie” ( bardzo duże, długie do 15cm i płaskie) umożliwiały walkę na dystans lub prowadzenie strategii na wykrwawienie swojej ofiary.
Koronnym dowodem na teorię „wielkiego zabijania” jest pojawienie się człowieka na kontynencie amerykańskim. Gdy tylko pojawił się tam ludzka stopa - 12 000 lat temu - rozpaczał się proces wyginięcia tylko wielkich ssaków. Wyniszczanie trwało około 2 000 lat. Ludzie wybijali wszystkie duże zwierzęta na danym obszarze, dobrze odżywieni szybko się mnożyli i przesuwali się dalej na południe, w głąb dziewiczych terytoriów. Tryb rozrodczy dużych ssaków jest bardzo długi. Na przykład ciąża słonia trwa około dwóch lat i ewentualne nowe pokolenie może przyjść co 4 lata. Nie inaczej musiało być z mamutami. Intensywne polowania powodowały, że zwierzęta nie były w stanie odtworzyć straty co podworowało przez stulecia stopniowy spadek ich liczebności i średniej wagi.
Brak wielkich roślinożerców wywołał głód wśród wielkich drapieżników, jak chociażby u lwa amerykańskiego, który aby przeżyć musiał polować na dużą zwierzynę. Skutek to wygniecie ofiar oraz ich oprawców. Zawsze myślałem, że pierwsi amerykańscy pionierzy odkrywali w swoim pochodzie na Zachód kontynentu kraj dziewiczy i niedotknięty działalnością człowieka. A tutaj taka niespodzianka. 12 000 lat temu przeszedł przez cały kontynent ludzki front, który gruntownie przeorał całe dotychczasowe środowisko. Wygniecie wielkich saków spowodowało radiację średniej wielkości gatunków, takich jak chociażby jelenie, które zajęły opuszczone miejsce, a były już na tyle szybkie i przebiegłe, że nie dawały się tak łatwo pochwycić ludziom. Zmiany w świecie zwierzęcym musiały mieć konsekwencje we florze kontynentu, odmieniając na zawsze oblicze roślinności „Nowego Świata”.

Na koniec autor podsunął mi ekscytująca myśl, że proces wyginięcia wielkich ssaków miał miejsce na całym Świecie, tam, gdzie tylko dotarł człowiek. Jedyną enklawą mega fauny pozostała Afryka, choć nie wiem czy na długo ☹. Generalnie kres „wielkiego zabijania” wypada mniej więcej na czas 10 000 lat temu. Człowiek, który dobrze wcześniej prosperował i licznie się mnożył dzięki łatwo dostępnej mięsnej diecie, stanął w obliczu nowego wyzwania - czym zastąpić utracone bezpowrotnie źródło żywności. I właśnie w tym czasie, najpierw na terenie bliskiego wschodu, wystąpiła „rewolucja neolityczna”. Czyli człowiek z łowcy przeistoczył się w rolnika i hodowcę. Czy zbieżność tych wydarzeń może być przypadkiem? Nie sądzę, historia nie raz pokazała, że potrzeba jest matką wynalazku. Przez całe dziesiątki tysięcy lat człowiek rozumny nie podjął się nawet najprostszych form uprawy roli, gdyż mógł się z powodzeniem utrzymać z łowiectwa. Jednak intensywne polowania doprowadzały do nowej sytuacji, w której z panoramy ówczesnych ludzi wielkie ssaki zniknęły bezpowrotnie, a wraz z nimi dotychczasowy styl życia praktykowany przez setki tysięcy lat.

Jeżeli brać na poważnie tytuł tej książki z postawioną w niej tezą, to więcej niż ¾ treści jest po prostu nie na temat. Gdyby nie to, że interesuję się paleontologią i historią Ziemi, ciężko byłoby mi przebrnąć przez ten chaotyczny potok myśli i skoki tematyczne. Poza tym po raz kolejny zaważyłem, że w popularnonaukowych pozycjach tego typu autorzy lubują się w lansowaniu...

więcej Pokaż mimo to

avatar
175
2

Na półkach:

Ciekawa książka i zagadnienia ale ciężko się czytało.

Ciekawa książka i zagadnienia ale ciężko się czytało.

Pokaż mimo to

avatar
46
26

Na półkach:

Peter D Ward – Tajemnica epoki lodowcowej. W dużym skrócie to przykład znakomitej literatury popularnonaukowej. Bardzo rzeczowej, metodycznej i interesującej. Trudno doszukać się w niej chociażby szczypty humoru, wszak autor opowiada o wymieraniu, czyli o śmierci. Mimo, że paleontologię trudno uznać za naukę ścisłą, a większości kojarzy się raczej z mało wiarygodnymi dywagacjami na temat dinozaurów i budzi znacznie większe zainteresowanie u dzieci niż u dorosłych, to postawione w książce tezy i logiczne wnioski budzą szacunek.
„Akcja” książki ma głównie miejsce jakieś 10-12 tys. lat temu, czyli w trakcie końca ostatniej epoki lodowcowej. Pytanie, które stawia autor brzmi – co spowodowało wymarcie większości dużych ssaków w momencie gdy lodowce wycofały się na północ, udostępniając liczne nisze ekologiczne, które powinny raczej sprzyjać rozwojowi fauny i flory niż doprowadzić do jej wymarcia? Na ile groźne okazały się zmiany klimatyczne, a na ile zabójczy okazał się dynamicznie rozprzestrzeniający się nowy drapieżnik (homo sapiens sapiens)? A może do zagłady doprowadził niekorzystny zbieg okoliczności wynikający z wielu czynników.
I tutaj w zasadzie dochodzimy do najciekawszych fragmentów książki, a mianowicie do metod badawczych. Książka napisana została w połowie lat 90, więc w okresie gdy komputery stały się już powszechnym narzędziem badawczym, umożliwiającym budowę modeli i prowadzenie na ich podstawie symulacji i analiz. Przyrodą jak dowodzi autor rządzi teoria chaosu, na którą wpływ ma wiele czynników. Wystarczy niewielkie zaburzenie osiągniętej równowagi, aby wywołać ogólnoświatowe kataklizmy. W książce znajdziemy krzywe wymierania, z których wynika, że nawet systematyczne pomniejszanie populacji gatunku o 2% rocznie może na przestrzeni kilkuset lat doprowadzić do jego całkowitego wymarcia.
Konkluzje wynikające z książki są bardzo wiarygodne i niestety zatrważające. W ciągu ostatnich 100 tys lat dochodziło do bardzo dynamicznych zmian klimatycznych z wahaniami średniej temperatury rocznej nawet o ponad 7 stopni. Brzmi niegroźnie? Skutki mogą być apokaliptyczne. Od ostatnich 10 lat na Ziemi panuje ustabilizowany klimat, który doprowadził do gwałtownego rozwoju cywilizacji. Ale to tylko sytuacja chwilowa …

Peter D Ward – Tajemnica epoki lodowcowej. W dużym skrócie to przykład znakomitej literatury popularnonaukowej. Bardzo rzeczowej, metodycznej i interesującej. Trudno doszukać się w niej chociażby szczypty humoru, wszak autor opowiada o wymieraniu, czyli o śmierci. Mimo, że paleontologię trudno uznać za naukę ścisłą, a większości kojarzy się raczej z mało wiarygodnymi...

więcej Pokaż mimo to

avatar
615
204

Na półkach: ,

Książka, choć skupia się na nieco standardowych zagadnieniach dot. czasów "10 000 BC" wyróżnia się ciekawą literacką narracją. Autor wprowadza trochę filozofii do paleontologii i całej pozycji wychodzi to na dobre. Jeżeli ktoś się chce zainteresować plejstoceńską megafauną to Peter Ward mu w tym z pewnością pomoże.

Książka, choć skupia się na nieco standardowych zagadnieniach dot. czasów "10 000 BC" wyróżnia się ciekawą literacką narracją. Autor wprowadza trochę filozofii do paleontologii i całej pozycji wychodzi to na dobre. Jeżeli ktoś się chce zainteresować plejstoceńską megafauną to Peter Ward mu w tym z pewnością pomoże.

Pokaż mimo to

avatar
445
279

Na półkach:

Interesująca lektura, choć trzeba przyznać, że raczej dość przygnębiająca. Co prawda nie jest jakimś wielkim zaskoczeniem sam pomysł by przyczyną zniknięcia wielkich ssaków był człowiek i jego polowania, ale gdy tak poświęcić choć chwilę by o tym pomyśleć, to robi się naprawdę smutno.

Z ciekawostek:
- znacie takiego wielkoluda jak Deinotherium? najgorzej skompilowany słoń ever.
- czy wiedzieliście, że pewne poszlaki wskazują na to, że gdy tylko człowiek nauczyć się rozniecać ogień, z dymem potrafił puścić np całą wyspę? masowe pożary mogły być plagą tamtych czasów za naszą sprawą.
- jeszcze w latach 90' wiele osób nie akceptowało (pewnie do dziś nie akceptuje),że przyczyną wymierania dinozaurów mógł być upadek meteorytu Chicxulub lub - w przypadku wielkich ssaków - działalność człowieka. Wątpliwości dobra rzecz, ale żeby w ogóle wypierać taką możliwość...

Książka warta przeczytania.

Interesująca lektura, choć trzeba przyznać, że raczej dość przygnębiająca. Co prawda nie jest jakimś wielkim zaskoczeniem sam pomysł by przyczyną zniknięcia wielkich ssaków był człowiek i jego polowania, ale gdy tak poświęcić choć chwilę by o tym pomyśleć, to robi się naprawdę smutno.

Z ciekawostek:
- znacie takiego wielkoluda jak Deinotherium? najgorzej skompilowany słoń...

więcej Pokaż mimo to

avatar
1292
952

Na półkach:

Jako literatura popularnonaukowa (cokolwiek to określenie znaczy) - mocno przeciętne i w dużej mierze chaotyczne. Jako obraz tego, jakim współczesna cywilizacja jest pyłkiem na wietrze w dziejach życia na Ziemi - mocno niepokojące. Niech zaświadczy o tym ten fragment ze str. 199:
"...w okresie między 200 tysiącami a 10 tysiącami lat temu średnia temperatura na Ziemi zmieniała się aż o 8 stopni Celsjusza w ciągu kilku dziesiątków lat. Obecnie przeciętna temperatura na Ziemi wynosi 15 stopni. Wyobraźmy sobie, że nagle - w ciągu jednego stulecia, albo w jeszcze krótszym czasie - temperatura wzrasta do 23 stopni bądź spada do 7 stopni (...) takie drastyczne zmiany mogły następować w ciągu zaledwie 5 lat. Nigdy nie żyliśmy w podobnym świecie. Takie nagłe zakłócenia temperatury miałyby ogromny wpływ na rozmieszczenie prądów powietrznych, wielkich "wirów", które są jednym z czynników decydujących o rozkładzie temperatury na Ziemi. Zmiany takie, nawet gdyby przybrały najmniejsze z możliwych rozmiary, spowodowałyby katastrofalne burze o niewyobrażalnym zasięgu i sile. A zmiany takie 10 tysięcy lat temu były na porządku dziennym. Wyobraźmy sobie świat z burzami, przy których huragan Andrew jest niczym, a burze takie nękają kontynenty nie raz na sto lat, ale kilka razy rocznie, rok po roku. Wyobraźmy sobie świat, w którym nagle pojawiają się opady śniegu w strefach tropikalnych i występują tam co roku. Taki był nasz świat aż do 10 tysięcy lat temu, kiedy to, według wyników nowych badań na Grenlandii, stał się cud: klimat się ustabilizował. (...) 10 tysięcy lat temu wielkie zmiany temperatury na świecie, które były powszechne w ciągu wcześniejszych 2,5 miliona lat, nagle przestały zachodzić. Rozpoczął się trwający już 10 tysięcy lat okres stabilnej pogody. Bardzo niedługo po jego nastaniu my, jako gatunek, zaczęliśmy budować osiedla, a potem miasta. Nauczyliśmy się wytapiać metale. A, co najważniejsze, nauczyliśmy się jak uprawiać rolę i udomawiać zwierzęta. Liczebność populacji człowieka zaczęła szybko rosnąć. (...) Musi istnieć związek między ustaniem ogromnych wahań temperatury 10 tysięcy lat temu, a rozwojem rolnictwa i cywilizacji ludzkiej (...)."

Jako literatura popularnonaukowa (cokolwiek to określenie znaczy) - mocno przeciętne i w dużej mierze chaotyczne. Jako obraz tego, jakim współczesna cywilizacja jest pyłkiem na wietrze w dziejach życia na Ziemi - mocno niepokojące. Niech zaświadczy o tym ten fragment ze str. 199:
"...w okresie między 200 tysiącami a 10 tysiącami lat temu średnia temperatura na Ziemi...

więcej Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Chcę przeczytać
    122
  • Przeczytane
    49
  • Posiadam
    11
  • Na ścieżkach nauki
    7
  • Popularnonaukowe
    5
  • Biologia
    3
  • Nauka
    3
  • Paleontologia
    2
  • Ulubione
    2
  • Chcę w prezencie
    2

Cytaty

Bądź pierwszy

Dodaj cytat z książki Tajemnica epoki lodowcowej. Dlaczego wymarły mamuty


Podobne książki

Przeczytaj także