Terytorium Komanczów

Okładka książki Terytorium Komanczów Arturo Pérez-Reverte
Okładka książki Terytorium Komanczów
Arturo Pérez-Reverte Wydawnictwo: Muza literatura piękna
130 str. 2 godz. 10 min.
Kategoria:
literatura piękna
Tytuł oryginału:
Territorio Comanche
Wydawnictwo:
Muza
Data wydania:
2008-01-01
Data 1. wyd. pol.:
2001-01-01
Liczba stron:
130
Czas czytania
2 godz. 10 min.
Język:
polski
ISBN:
9788374952712
Tłumacz:
Joanna Karasek
Tagi:
Reverte
Średnia ocen

7,3 7,3 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
7,3 / 10
339 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
685
525

Na półkach:

Brutalnie szczera, ale nie cyniczna, opowieść o rzeczywistości pracy/życia korespondenta wojennego - rzeczywistości znanej autorowi z własnych, dwudziestoletnich doświadczeń. Przytłaczająca mimo tego, że po codziennych wiadomościach trudno chyba mieć złudzenia co do obrazu dzisiejszych konfliktów z jednej strony i wrażliwości dziennikarzy z drugiej...

Jest to zarazem opowieść z gruntu antywojenna - podobnie jak inna znakomita powieść Pereza-Reverte - Huzar. Tam jednak okrucieństwo i bezsens wojny otulone zostały urokiem powieści historycznej. W Terytorium Komanczów nie ma znieczulenia - to świat dzisiejszy, codzienny, znany nam z ekranów TV, prawda o Europie i każdym innym zakątku znanego (?) nam świata....

Wyczuwalne w niej jest także oskarżenie pod adresem mediów i fotoreporterów, którzy w pogoni za dobrym ujęciem zdają się zapominać, co jest tematem kadrów. Jeszcze silniej oskarżenie to wybrzmiewa w Bataliście. Lakoniczne krótkie zdania sprawiają, że bezduszność ludzi i sytuacji staje się jeszcze bardziej wyrazista.

Hiszpanie z niebieskich hełmów znani byli jako "Japończycy", bo przyjeżdżali, robili sobie zdjęcia i odjeżdżali jak najszybciej.

Ten sam poziom suchości i lakoniczności osiągnęła także Oriana Fallaci. A może to po prostu styl tych, którzy musieli krótko i szybko uwiecznić cokolwiek, zanim padnie ten ostatni strzał...

Warto dodać, że Perez-Reverte przez 21 lat (1973-1994) relacjonował konflikty zbrojne. Znalazły się wśród nich wojny na Cyprze, w Libanie, w Erytrei, na Saharze (1975),Malediwach, w Salwadorze, Nikaragui, Czadzie, Libii, Sudanie, Mozambiku, Angoli, Tunezji, Rumunii (1989-1990),Zatoce Perskiej (1990-1991),Chorwacji (1991) i Bośni (1992-1994).

Miał świadomość, że oglądalność programu zależała od ilości przedstawianych ludzkich tragedii i okrucieństwa. Przyznał później, że praca przy tym programie godziła w wartości, które wyznawał i że wstydzi się wielu ze zrealizowanych dla telewizji reportaży. Nie potrafił zaakceptować propagowanej wyższości widowiska nad treścią, nie chciał zamieniać reportażu wojennego w narzędzie do podnoszenia oglądalności danej stacji. W 1995 roku zakończył karierę dziennikarską i niemal całkowicie poświęcił się literaturze.

Brutalnie szczera, ale nie cyniczna, opowieść o rzeczywistości pracy/życia korespondenta wojennego - rzeczywistości znanej autorowi z własnych, dwudziestoletnich doświadczeń. Przytłaczająca mimo tego, że po codziennych wiadomościach trudno chyba mieć złudzenia co do obrazu dzisiejszych konfliktów z jednej strony i wrażliwości dziennikarzy z drugiej...

Jest to zarazem...

więcej Pokaż mimo to

avatar
92
43

Na półkach: ,

Obraz wojny w Bośni, ale również nawiązanie do najlepszych w tym fachu reporterów wojennych, działających na różnych frontach, zawsze w samym środku piekła i cena jaką niektórzy zapłacili, za zdobycie materiału, który czasem nie został opublikowany. Niektóre opisy miejsc i wydarzeń wstrząsające (np. Dom starców w Petrinji). Lubiący ten rodzaj literatury faktu, powinni być zadowoleni. Osobiście polecam gorąco.

Obraz wojny w Bośni, ale również nawiązanie do najlepszych w tym fachu reporterów wojennych, działających na różnych frontach, zawsze w samym środku piekła i cena jaką niektórzy zapłacili, za zdobycie materiału, który czasem nie został opublikowany. Niektóre opisy miejsc i wydarzeń wstrząsające (np. Dom starców w Petrinji). Lubiący ten rodzaj literatury faktu, powinni być...

więcej Pokaż mimo to

avatar
193
173

Na półkach: ,

Bardzo lubię tego autora i jego tajemnicze powieści a tu niespodzianka, lektura tak przyziemna, że czytając trzeba się czołgać. Właściwie mogła to być relacja z każdej wojny a że jest z tak niedawnej to jeszcze dodaje smaku.

Bardzo lubię tego autora i jego tajemnicze powieści a tu niespodzianka, lektura tak przyziemna, że czytając trzeba się czołgać. Właściwie mogła to być relacja z każdej wojny a że jest z tak niedawnej to jeszcze dodaje smaku.

Pokaż mimo to

avatar
15
4

Na półkach:

Książka polecona, wiązałam z nią duże nadzieje. Ale nie porwała mnie, niestety. Może to moja ignorancja – nazwiska wielu zagranicznych dziennikarzy, tytułów prasowych, radiowych, telewizyjnych. Męczyły mnie i wytrącały z rytmu. Z polskimi byłoby łatwej zapewne, ale też niewielu ich już mamy (albo i już nie mamy)… I fabuła. Przerywana. Takie notatki, strzępki, nieuporządkowane kartki z pamiętnika, rwane opowieści. Zmęczył mnie ten brak ciągłości. Książka nie jest nowa (pierwsze wydanie: 1994). Od tamtej pory wiele się zmieniło. W dostępie do relacji, opowieści, informacji z pierwszej linii frontu. Może stąd wrażenie, że to nic nowego, może zbytnie zainteresowanie tematem. Było kilka wzruszających momentów. Kilka zabawnych. Jak to w życiu, nawet życiu korespondenta wojennego.
PS. Dla wchodzących w temat - jak najbradziej...

Książka polecona, wiązałam z nią duże nadzieje. Ale nie porwała mnie, niestety. Może to moja ignorancja – nazwiska wielu zagranicznych dziennikarzy, tytułów prasowych, radiowych, telewizyjnych. Męczyły mnie i wytrącały z rytmu. Z polskimi byłoby łatwej zapewne, ale też niewielu ich już mamy (albo i już nie mamy)… I fabuła. Przerywana. Takie notatki, strzępki,...

więcej Pokaż mimo to

avatar
2594
795

Na półkach: , , , ,

Zmylił mnie tytuł. Nie wiedziała, że „Terytorium Komanczów” to obszar walk. Tym razem autor zaprasza nas w świat korespondentów wojennych. Świat, który bardzo dobrze zna, gdyż sam był przez dwadzieścia lat korespondentem wojennym i uczestniczył w niejednym konflikcie na świecie. Porzuca więc świat fikcji i zaprasza nas w realny świat konfliktów zbrojnych. Wydaje się, że akcja jest dość statyczna. Hiszpański dziennikarz Barlés wraz z kamerzystą Marqezem znajdują się w środku konfliktu bałkańskiego, niedaleko mostu, który w każdej chwili może być wysadzony. Barlés pragnie sfilmować moment wysadzenia mostu, gdyż do tej pory żadnemu fotoreporterowi to się nie udało. Ile są zdolni poświęcić, aby takie zdjęcia uzyskać? Książka jednak nie jest statyczna, razem z tą dwójką przemierzamy fronty na całym świecie i obserwujemy pracę reporterów i fotoreporterów. Możemy się przekonać, że wojna zawsze jest taka sama, nie ważne w jakim miejscu globu i kto walczy. Czytając książkę miałam bardzo ambiwalentne uczucia. Z jednej strony podziwiam odwagę i determinację tych ludzi. Dzięki nim możemy spojrzeć wojnie prosto w twarz. Z drugiej strony, czy ta chwila sławy w postaci zamieszczonego gdzieś zdjęcia czy relacji jest tego warte, zdjęcia czy relacji, która żyje w naszej świadomości tylko chwilę. Z rzadka są doceniane i zdobywają międzynarodowe wyróżnienia. Nie jest poruszana w książce kwestia finansowa, na ile jest to opłacalna praca. Mam wrażenie, że ludzie filmowani są czasami odczłowieczani i traktowani jako rzeczy. Jak jest ich wrażliwość na cierpienie z którym się stykają? Kiedy czytam opisy filmowania rannych, gdzie ważniejsze są zdjęcia niż pomoc ranny, mam mieszane uczucia. Poznajemy dość zwartą grupę ludzi, których żywiołem jest wojna. Ludzie ci przemieszczają się po całym świecie szukają kolejnych konfliktów. Czytając opowieści o fotoreporterach odnosiłam wrażenie, że część z tych ludzi nie potrafi żyć w tak zwanym normalnym świecie. Autor podaje nieliczne przykłady ludzi, którzy odeszli z tej profesji, do których on sam należy. Większość wraca na linię frontu i tam już zostaje na zawsze. Czy można porównać adrenalinę, którą przeżywają trakcie pracy z efektami zażywania narkotyków i następuje uzależnienie. Barwne i ciekawe sylwetki dziennikarzy, filmowców pracujących na różnych frontach wojen. Z jednej strony pomagających sobie, z drugiej ostro rywalizujących między sobą, który narazi się na większe niebezpieczeństwo, aby zdobyć niepowtarzalny materiał. Czy to oni są największymi bohaterami wojen? Czasami odnosiłam takie wrażenie.
Książka szczera, miejscami brutalna napisana przez człowieka, który żył i pracował wśród swoich bohaterów. Sam autor ukazuje różne dylematy w pracy reporterów wojennych zostawiając nam przestrzeń na naszą refleksję. Nie można przejść obojętnie obok tej książki, gdzie są granice życia i śmierci, gdzie kończy się racjonalność, a zaczyna się brawura. Główne pytanie jest o etykę tej pracy.

Zmylił mnie tytuł. Nie wiedziała, że „Terytorium Komanczów” to obszar walk. Tym razem autor zaprasza nas w świat korespondentów wojennych. Świat, który bardzo dobrze zna, gdyż sam był przez dwadzieścia lat korespondentem wojennym i uczestniczył w niejednym konflikcie na świecie. Porzuca więc świat fikcji i zaprasza nas w realny świat konfliktów zbrojnych. Wydaje się, że...

więcej Pokaż mimo to

avatar
618
604

Na półkach: ,

Sięgnąłem po „Terytorium Komanczów” Arturo Perez-Reverte po ponownej lekturze „Imperium” Kapuścińskiego. Nazwisko hiszpańskiego pisarza dotychczas bardziej się mi kojarzyło z powieściami sensacyjnymi, które Perez-Reverte pisze dobrze i zajmująco. Chociaż wiedziałem, że swoją karierę zawodową zaczynał jako dziennikarz i pracował jako korespondent wojenny, relacjonujący wydarzenia z pól konfliktów drugiej połowy XX wieku.

„Terytorium Komanczów” jest opowieścią o pracy korespondentów wojennych, a jeszcze dokładniej – bo to ważne – ekip telewizyjnych, pracujących w strefach konfliktów. To uściślenie „ekip telewizyjnych” jest fundamentalnie istotne, ponieważ korespondenci telewizji operują obrazem, skrótem i emocjami. Narracja, którą donoszą do odbiorcy, jest zupełnie inna niż ta, którą w formie pisanej przekazują dziennikarze agencji prasowych i gazet. Nie wiemy, czy obraz telewizyjny przekazuje prawdziwszą opowieść o wojnie niż sprawozdania pisane. Na pewno nie zrozumiemy z reportażu TV ani przyczyn konfliktu, ani celów, którymi kierują się walczące strony. U nas bardzo ładnie wytłumaczył to rozróżnienie Wojciech Jagielski w swoich reportażach. Więcej, w bezpośredniej bliskości pola bitew (a jak inaczej zrobić zdjęcia),realnie narażeni na niebezpieczeństwo utraty życia, ostro konkurujący ze sobą (kto był bliżej wydarzeń, kto ma lepsze zdjęcie - jak w książce „Terytorium Komanczów”, gdzie ekipa hiszpańskiej telewizji godzinami czeka z kamerą, aż zostanie wysadzony most) korespondenci telewizyjni swoją emocjonalną percepcję konfliktu przedstawiają jako tę prawdziwszą, a sami widzą siebie jako tych bardziej odważnych, uczciwszych niż nawet wojskowi, nie mówiąc już o politykach. Ponieważ zaś my wszyscy w większości dowiadujemy się o świecie z telewizji, to ich perspektywę przyjmujemy jako tę właściwą, jedyną.

Tymczasem ze swojej natury skrócona relacja telewizyjna nie może być wyczerpująca, ani dokładna. W tym jej słabość, i w tym jej siła. Słabość – bo jest, najczęściej, półprawdą, siła – bo skrócone opowiadanie obrazem wydobywa przesłanie uniwersalne. Arturo Perez-Reverte wyraził je cytatem z Tima O’briena, użytym jako motto książki: „Prawdziwa opowieść o wojnie zawsze jest niemoralna”.

I oceniana z tej właśnie perspektywy – szczegół/prawda a uniwersalizm – powieść Arturo Perez-Reverte, jakkolwiek jest wspaniałym opowiadaniem, pozostawia pewien niedosyt. Zawierając prawdę o samej pracy korespondenta telewizyjnego na wojnie, powieść nie niesie takiego ładunku prawd uniwersalnych (poza negacją samej wojny),co powieści Kapuścińskiego. Odniosłem takie wrażenie, że Arturo Perez-Reverte nie w pełni wykorzystał potencjał tematu. To nie są „Grona gniewu” Steinbecka, ani „Komu bije dzwon” Hemingway’a. A szkoda. Bo mógłby być.

Niezależnie od powyższych uwag: Koniecznie trzeba przeczytać tę książkę. Ale nie sądzę, aby był to dobry podręcznik dla studentów dziennikarstwa.

Sięgnąłem po „Terytorium Komanczów” Arturo Perez-Reverte po ponownej lekturze „Imperium” Kapuścińskiego. Nazwisko hiszpańskiego pisarza dotychczas bardziej się mi kojarzyło z powieściami sensacyjnymi, które Perez-Reverte pisze dobrze i zajmująco. Chociaż wiedziałem, że swoją karierę zawodową zaczynał jako dziennikarz i pracował jako korespondent wojenny, relacjonujący...

więcej Pokaż mimo to

avatar
127
97

Na półkach: ,

Barwne życie wojennych dziennikarzy. Tylko ta barwa, to przede wszystkim barwa krwi do tego smród strachu i trupów. Według mnie książka winna być obowiązkową lekturą dla przyszłych adeptów tego zawodu.

Barwne życie wojennych dziennikarzy. Tylko ta barwa, to przede wszystkim barwa krwi do tego smród strachu i trupów. Według mnie książka winna być obowiązkową lekturą dla przyszłych adeptów tego zawodu.

Pokaż mimo to

avatar
1204
110

Na półkach:

"Bo wojna jest jedna". Koszmar wojny, jej ofiary, ci którzy się na niej bogacą są zawsze tacy sami, kiedy i gdzie konflikt by nie wybuchł. Niestety permanentnie aktualne.

"Bo wojna jest jedna". Koszmar wojny, jej ofiary, ci którzy się na niej bogacą są zawsze tacy sami, kiedy i gdzie konflikt by nie wybuchł. Niestety permanentnie aktualne.

Pokaż mimo to

avatar
91
87

Na półkach:

Krótka, ale treściwa opowieść o tym, jakie naprawdę jest życie korespondenta wojennego i jak wygląda wojna, oglądana każdego dnia przez reporterów i dziennikarzy. Hiszpański dziennikarz Barlés wraz z kamerzystą Marqezem czeka na wysadzenie mostu, w bałkańskim Bijelo Polje. W tym czasie wspomina - opowiada najważniejsze dla niego historie nie tylko z bałkańskiej, ale także z innych wojen. Niewiarygodne, że można się nauczyć rozpoznawania nadchodzących ataków; rozróżniania użytej broni po wystrzelonym pocisku; a także umiejętności ucieczki między jednym, a drugim wystrzałem moździerzowym.
Terytoriun Komanczów to w zawodowym slangu miejsce - granica, gdzie powinno się zatrzymać i zawrócić samochód, bo drogi są już puste, a z domów pozostały ruiny.
Nieprawdopodobne jest, że można przywyknąć do wojennych widoków, uodpornić się na bezduszność i zagładę. Jednak to tylko pozorne znieczulenie. Ci, którzy każdego dnia patrzą na wojnę doskonale już wiedzą, że w życiu nie ma niczego stałego; że nie ma nic bardziej kruchego niż to co się posiada. Pewnych obrazów też nie da się zapomnieć, bowiem pamięć reportera jest jak gruby album pełen zdjęć, z pozoru różnych, ale pokrytych takim samym, niepowtarzalnym wojennym kurzem, bez względu na to, gdzie owa wojna ma miejsce.
"Potworność można przeżyć i pokazać, ale nigdy nie uda się oddać prawdy o niej..."
Polecam.

Krótka, ale treściwa opowieść o tym, jakie naprawdę jest życie korespondenta wojennego i jak wygląda wojna, oglądana każdego dnia przez reporterów i dziennikarzy. Hiszpański dziennikarz Barlés wraz z kamerzystą Marqezem czeka na wysadzenie mostu, w bałkańskim Bijelo Polje. W tym czasie wspomina - opowiada najważniejsze dla niego historie nie tylko z bałkańskiej, ale także z...

więcej Pokaż mimo to

avatar
418
318

Na półkach: ,

Świetna, reportażowo-fabularna, charakterystyczny dla autora gęsty, lepki język. Krew, brud, poruszające osobiste historie i pytanie o granice moralności i rozsądku reportera. A.P.-R nie kojarzył mi się wcześniej z tego typu formami pisarskimi, ale robi to dobrze.

Świetna, reportażowo-fabularna, charakterystyczny dla autora gęsty, lepki język. Krew, brud, poruszające osobiste historie i pytanie o granice moralności i rozsądku reportera. A.P.-R nie kojarzył mi się wcześniej z tego typu formami pisarskimi, ale robi to dobrze.

Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Przeczytane
    443
  • Chcę przeczytać
    385
  • Posiadam
    101
  • Bałkany
    9
  • Ulubione
    7
  • Chcę w prezencie
    6
  • Literatura hiszpańska
    5
  • Teraz czytam
    5
  • Reportaże
    4
  • 2014
    4

Cytaty

Więcej
Arturo Pérez-Reverte Terytorium Komanczów Zobacz więcej
Arturo Pérez-Reverte Terytorium Komanczów Zobacz więcej
Arturo Pérez-Reverte Terytorium Komanczów Zobacz więcej
Więcej

Podobne książki

Przeczytaj także