Objawienie Bogini-Świni

Średnia ocen

6,9 6,9 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
6,9 / 10
17 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
1077
630

Na półkach:

Od czasu obejrzenia „Chlewu” Piera Paola Pasoliniego nosiłem w sobie przekonanie, że w relacji człowiek-świnia jest jeszcze coś do opowiedzenia. W swoim ostatnim filmie na podstawie własnego scenariusza, włoski reżyser zrównuje istotę ludzką ze zwierzęciem. Marcin Czub pisząc „Objawienie Bogini-Świni” nie rozwija wątku dehumanizacji, ale patrzy na ten związek z innej perspektywy. Jakiej? Spójrzmy najpierw na krótki opis.

Nie niespełna dwustu stronach śledzimy losy Konstantego. To mężczyzna przed trzydziestką, doktorant i to taki mocno stereotypowy. Brakuje mu pieniędzy (właśnie oddaje ostatnie sprzęty elektroniczne),rzadko formułuje własne myśli, mieszka w zapuszczonej klitce, nie ma planów na przyszłość. Taki człowiek bez właściwości (brak aluzji do dzieła Musila). O jego względy rywalizują dwie istoty. Tytułowa Boginia-Świnia i Klara. Zacznę może od tej drugiej, będzie prościej. Klara jest piękna. Jeśliby pokazać ją stu facetom, większość dałaby jej urodzie co najmniej 9/10. Ma ona chłopaka i to całkiem fajnego. Zamiast jednak kontynuować miłość, przekierowuje swoje zainteresowanie na przeciętniaka, chłopaka za którym nikt by się nie obejrzał. Po co to robi? Ano właśnie dlatego, że ten jest opanowany przez Boginię-Świnię.

Gówniarra/Naufraga/Boginia Świnia jest duchem. Przedstawicielem świata nierzeczywistego. Jako byt zwierzęcy nie może do swojego wybranka po prostu chrumkać. Wybiera więc inny sposób, a mianowicie zawłaszcza sobie jego język. Konstanty poznaje życie i myśli tajemniczej istoty poprzez znaleziony dziennik. Czytanie go jest zadaniem wyjątkowo interesującym, bowiem pozwala słuchać bez wysiłku. A właśnie takiej relacji poszukuje. Jest przecież kliszą doktoranta. Pamiętnik staje się dla niego bramą do opętania. Od tego momentu w jego szarym życiu zaczynają się dziać rzeczy absurdalne, a na ich szczycie jest zainteresowanie jego osobą przez uosobienie seksu i zmysłowości, czyli Klary.

Już na tym poziomie dostrzegalne są pierwsze antagonizmy: bóstwo-śmiertelniczka, duch-ciało, wiara-namiętność. To jednak dla autora za mało. W pewnym momencie ludzie przejmują świńskie zachowania. Jedzą bez sztućców, chodzą na czterech łapach, zaczynają chrumkać. Jakby tego było mało, Gówniarra zaczyna interesować się innymi jednostkami. Kogoś zabija, kogoś innego opęta. To wszystko wzmaga miłość Konstantego do świni. Otwiera świńskie sanktuarium. Różnica między ideą Pasoliniego i Czuba jest zatem widoczna gołym okiem. Przejawia się także w obranych środkach wyrazu. U Włocha było dużo poezji, powolności, także dosadności. Polski pisarz stawia na humor oraz mitologię. Te dwa żywioły przenikają się, tworząc unikatową mozaikę. Jest naprawdę zabawnie, ale trzeba mieć z tyłu głowy, że nie tylko o robienie jaj tu chodzi.

Żyjemy w czasach ekologii, aktywizmu, odchodzenia od jedzenia mięsa. Marcin Czub pyta nas o to, dlaczego dokonujemy takich wyborów? Czy to kwestia mody, czy może jednak wyraz humanizmu, wiary w empatię. „Objawienie Bogini-Świni” jest w jakimś sensie ekohorrorem, ale jeszcze bardziej widać tu wątpliwości. Nie przez przypadek świnia dostąpią zaszczytu ludzkiego pochówku. Ekokrytyka w duchu Homera, absurdu Monty Pythona i horrorów lat 80.? Czemu nie. Autor chce panować nad tym całym dramatem. Szkoda tylko, że nie daje więcej odpowiedzi. Nagromadzenie pytań, niezrozumiałych dla mnie wątków i postaci drugiego planu jest przytłaczające. Do tego stopnia, że zamiast przeczytać książkę drugi raz, ułożyć sobie to wszystko w głowie, miałem ochotę skupić się na tym, co na wierzchu. Na przekór intencjom autora.

Recenzja ukazała się pod adresem http://melancholiacodziennosci.blogspot.com/2023/09/recenzja-objawienie-bogini-swini-marcin.html

Od czasu obejrzenia „Chlewu” Piera Paola Pasoliniego nosiłem w sobie przekonanie, że w relacji człowiek-świnia jest jeszcze coś do opowiedzenia. W swoim ostatnim filmie na podstawie własnego scenariusza, włoski reżyser zrównuje istotę ludzką ze zwierzęciem. Marcin Czub pisząc „Objawienie Bogini-Świni” nie rozwija wątku dehumanizacji, ale patrzy na ten związek z innej...

więcej Pokaż mimo to

avatar
507
507

Na półkach:

No i Ha!Art znowu zaskakuje! „Objawienie bogini-świni” Marcina Czuba to weird fiction mająca wszystko to, co dla niej charakterystyczne, a więc niemożebną dziwność zarówno treści, jak i języka, elementy grozy, choć do tego i groteski oraz fantastyki i odniesienia do religii. Jak się w trakcie lektury przekonacie, weird fiction to jednak tylko doskonale skrojona szata, pod którą skrywają się całe pokłady ważnych przemyśleń, jakie autor podsuwa nam niby mimochodem. Kto odczyta, kto dokopie się do nich, odgarniając maskującą otoczkę, ten zyska coś jeszcze, coś dużo więcej ponad dobrą zabawę.

Zacznijmy więc od początku. Po pięciuset kolejnych wcieleniach dusza świni czuje się piekielnie znudzona. No bo i kto by nie był na jej miejscu? Stawia więc przed sobą ambitny cel, by następnym razem wcielić się w człowieka i wprowadzić w świecie ludzi nieco chaosu, a zarazem spełnić własne ambicje. Pola zaszczepić ludziom nowy kult, kult bogini-świni, czyli jej własny. Pora zaznaczyć swoją obecność wyraźniej. Gdy nie udaje się jej zrealizować planu, postanawia znaleźć ludzkie ciało, którym po prostu posłuży się jak pustym naczyniem, przesączając mu odpowiednie treści do wyjałowionego umysłu i sterując nim niczym żeglarz łodzią. Kandydatur, jak się domyślacie, nie brakuje, jest w czym wybierać. Napatacza się Konstanty. Niby doktorant, niby samodzielny, niby kierowca, ale to wszystko… no właśnie, miałkie jakieś takie, lichutkie. Większość wolnego czasu, a ma go w nadmiarze, spędza na nicnierobieniu, zalegiwaniu w łóżku, gapieniu się przed siebie, spychotechniki opanowane ma idealnie. Jest też niezłym abnegatem, więc wszystko wokół niego także jest marnej jakości. Młyn przerobiony na mieszkania zaczyna się sypać, rozklekotany maluch, którym jeździ wymaga pilnych napraw, które same się nie zrobią. Konstantemu jednak nic się nie chce, wszystko odkłada na magiczne później, słowo-klucz do jego życia. Lepszego obiektu nie mogła sobie nasza bogini-świnia wymarzyć. Pora więc na objawienie. Wkracza do akcji ostrożnie, powoli, swoimi metodami wpływa na Konstantego, który – nieświadomy tego, zaczyna się jej podporządkowywać.

Mamy do czynienia z przekornym odwróceniem ról. Najpierw świnia wciela się w człowieka (i jako Maria Gówniarra ląduje w końcu na oddziale psychiatrycznym),później zaś człowiek staje się powoli świnią, z jej chrumkaniem, chrząkaniem i marzeniami o panowaniu nad ludzkimi umysłami, o życiu niczym ludzie. Choć to chyba niełatwe, bo owo ludzkie miesza się ze świńskim coraz bardziej, co widzimy na przykładzie naszego bezwolnego bohatera, który „Z rozkoszą, z lubością oddawał się bałwochwalstwu, siorbał, pochrząkiwał i hołdował nieludzkości. A później wstał, otrzepał się nieco i poszedł poprowadzić zajęcia ze studentami (…)”

Jego fascynacja Marią i jej pamiętnikiem jest czysto duchowa, choć bardzo silna. Stronę cielesną, zmysłową reprezentuje tutaj Klara. Tak więc pojawia się kolejne „pomiędzy”, zawieszenie między duchem a materią, co może przeszkadzać i przeszkadza całkowitemu oddaniu się posłannictwu, nowej religii i nowej bogini. Wszak człowiek często doświadcza takiego zagubienia, niejako hamletowskiego, z którego trudno mu wybrnąć zwycięsko, gdyż każda decyzja jest zwycięstwem zaledwie połowicznym.

Powieść zdaje się też nieść ekologiczne posłanie, które jest nam dobrze znane, a nawet przez dużą część z nas uwewnętrznione. Dobrostan zwierząt, poszanowanie ich prawa do życia bez bólu i przemocy. Tyle, że przewrotnie, treść akurat tej powieści wywołuje dużo dalej idące skojarzenia, które każą nam widzieć w takim przekazie przesadę, czynienie z ekologii wręcz religii, stawiającej zwierzę ponad człowiekiem, zaburzającej naturalny porządek świata.

Co kto z tego wyczyta, to jego zdobycz, ale brawo dla autora za wieloznaczność, za intelektualne rozpasanie, za nieoczywistość. Może to wszystko jest tylko bredzeniem pogrążonej w psychicznym splątaniu dziewczyny, myślącej o sobie jako o „mającej tysiące lat, starszej niż wszyscy bogowie, do których się modlą ludzie. Bardziej archaicznej niż sam święty Mikołaj.” Może psychoza, siłą sugestii, zatacza szerszy krąg, udzielając się też innym? Czy to urojenia wielkościowe, czy posłanniczo-ekologiczne, trudno powiedzieć. Jednak trop wydaje się interesujący.

Kto chce, może czytać książkę jeszcze na wiele innych sposobów, choćby dosłownie, jako metafizyczny horror, w którym jakaś sfrustrowana siła z manią wielkości atakuje co słabsze osobowości, by siać chaos na świecie, doskonale się przy tym bawiąc. A że odtrutką na wszelkie ciemne moce, włącznie z depresją, jest natura, zaś przytulanie się do drzewa, łączenie z jego materią w czystej symbiozie, pomaga nam odzyskać spokój wewnętrzny, synchronizacja ludzkiego pulsu i oddechu z pulsem i oddechem odwiecznego życia wlewa w nas ukojenie i moc, to żadne nowoczesne odkrycie, a od zawsze znana prawda.

Walka Marii i Klary o duszę Konstantego, która przeszła w silną, osobistą urazę, co jeszcze zwielokrotniło jej dynamizm, to prawdziwy rollercoaster wyobraźni. Przy tym niesamowicie zabawny i chyba z taką właśnie intencją pisany. Można by to inteligentnie sfilmować, a wtedy otrzymalibyśmy coś pomiędzy komedią i horrorem, groteskowe wynaturzenie, co przecież także jest nam doskonale znane z życia, szczególnie ostatnio.

Jakże łatwo o przebranie miary, o uwierzenie w rzeczy niestworzone, które, odpowiednio podane, wydają nam się naraz jasne, logiczne i jedynie prawdziwe. Jak niewiele trzeba, by posiąść rząd dusz i konsekwentnie go poszerzać o kolejnych ślepych, niczym po owocach belladonny, wyznawców. Uwierzyć może nawet ten, kto ma się za szczególnie odpornego i z początku jest zagorzałym przeciwnikiem. Na każdego znajdzie się indywidualnie dobrana metoda manipulacji. Czyż wiele brakuje, by człowiek i świnia, dwa niby różne organizmy, rozpoczęły wspólne pląsy i w końcu zamieniły się miejscami? To już się dzieje. Zdrowy rozsądek gdzieś wyparował. „Ten świńsko-ludzki muzyczny sojusz zasługuje na to, aby dryfować w próżni po kres czasów.” I nie dajcie się zwieść mrugającemu do was z kart powieści porozumiewawczo dowcipowi. To raczej bardzo przemyślna groteska, kryjąca w sobie wiele mądrości.
Książkę przeczytałam dzięki portalowi: https://sztukater.pl/

No i Ha!Art znowu zaskakuje! „Objawienie bogini-świni” Marcina Czuba to weird fiction mająca wszystko to, co dla niej charakterystyczne, a więc niemożebną dziwność zarówno treści, jak i języka, elementy grozy, choć do tego i groteski oraz fantastyki i odniesienia do religii. Jak się w trakcie lektury przekonacie, weird fiction to jednak tylko doskonale skrojona szata, pod...

więcej Pokaż mimo to

avatar
661
592

Na półkach:

Viva la Kwik!

Debiutanckie weird fiction Marcina Czuba pt. „Objawienie Bogini-Świni” jest jak robaczek uparcie ryjący w czereśni. Tyle, że robi to w głowie czytelnika. Konkretnie: w tym różowym, papkowatym, ukrytym w czaszce. Owo wrażenie potęguje fakt, że jest to powieść której nie da się, z jednej strony, przeczytać na raz, a z drugiej, na dłuższą chwilkę tak po prostu odłożyć. Mamy więc do czynienia z totalnie intrygującym, świńskim revange impasem. Takim, który przy okazji bezwstydnie łaskocze szare komórki.

W książce o której mowa, wbrew temu do czego jesteśmy przyzwyczajeni, to nie demon, a zwierzę (i to nie byle jakie bo ŚWINIA) postanawia opętać człowieka. Zmęczona tysiącami zgonów świńska bogini, zdecydowała, że zrobi „porządek” z ludźmi i zstąpi na Ziemię. Nie wzięła jednak pod uwagę tego, że rodząc się jako człowiek, nie będzie pamiętała poprzednich wcieleń i jaki przyświeca jej cel. Gdy wreszcie dotarło do niej to i owo, była już zamknięta w ośrodku dla trudnej młodzieży. Po swojej kolejnej śmierci (niebyt zresztą udanej),pozostała jej ostatnia deska ratunku: musi opętać człowieka i działać poprzez niego. To też nie okazuje się zbyt łatwe. Skuteczne spranie mózgu, to żmudny, nudny i czasochłonny proces. Na szczęście jeszcze za swego ludzkiego życia, świńska zmora, przezornie spisała indoktrynujący przyszłe ofiary dziennik, który znacznie ułatwia jej sterowanie dwunogami z zaświatów.

Kogo jednak opętać? A zwyczajnie: tego, kto się nawinie, zaglądając tam, gdzie nie powinien. Nie ma więc mowy o poszukiwaniu godnego wybrańca. Pada na naćpanego trującymi jagodami i podatnego na sugestie Konstantego, który bardzo szybko połyka haczyk. Niestety misja odwiecznej ponownie staje pod znakiem zapytania, gdy w chłopaku zakochuje się, prawdziwa, bo żywa, dziewczyna i wyczuwa, że ma nietypową konkurencję…

Można odczytywać tę sfiksowaną książkę jako groteskowe odniesienie do religii wszelakich, duchowego wyzwolenia przez ześwinienie, do całokształtu przemysłu mięsnego, międzygatunkowego spętania, a także totalitarnego wymiaru ludzkiego egocentryzmu. Chociaż w zakończeniu autor próbuje nasz odbiór poniekąd ukierunkować, to jednak do nas czytelników należy ostatnie słowo, czym treść w indywidualnym odbiorze jest „bardziej”. W moim odczuciu nie jest to manifest sensu stricto, tylko przede wszystkim eksperyment myślowy, któremu w zgrabny sposób udaje się uniknąć nadętego etykietowania – głównie dzięki subtelnościom i grotesce. Zamiast pretensjonalnych, dostajemy absurdalnie i sarkastycznie przegryzione, mesjanizm i ekoantymięsność.

Ta prozaicznie fikuśna powieść związana jest więc z tym, co ludzkości od wieków bliskie - niekoniecznie mam jednak na myśli znaczące wartości lecz raczej ciągnące nas wciąż w dół pasywne przekonania. Przy okazji to też śmiała wizja proponująca zamianę ról. Autor nie rości sobie na szczęście prawa do przekonywania nas, że potrafi wyjść poza ludzki punkt widzenia. Dlatego opowiadana przez boginię historia urywa się w odpowiednim momencie, zostawiając nas z domysłami na temat ewentualnych konsekwencji podstępnych zmian. Stąd już w sumie tylko krok do tego, by zacząć snuć apokaliptyczne wizje końca ludzkości, rodem z najkrwawszych metafizycznych horrorów. Przynajmniej takie podsunęła mi moja wyobraźnia.

Na uwagę zasługuje także oszczędna forma tak fantazyjnego tekstu. Język autora i dynamika sprawnego przekazu, zdradzają spore oczytanie i rozbudzający ochotę na więcej kunszt. Chrumkajcie więc w „Objawienie…”, bo warto!

Viva la Kwik!

Debiutanckie weird fiction Marcina Czuba pt. „Objawienie Bogini-Świni” jest jak robaczek uparcie ryjący w czereśni. Tyle, że robi to w głowie czytelnika. Konkretnie: w tym różowym, papkowatym, ukrytym w czaszce. Owo wrażenie potęguje fakt, że jest to powieść której nie da się, z jednej strony, przeczytać na raz, a z drugiej, na dłuższą chwilkę tak po prostu...

więcej Pokaż mimo to

avatar
1730
360

Na półkach:

Metafizyczny vege horror Marcina Czuba rozebrał mnie jak półtuszę!

Metafizyczny vege horror Marcina Czuba rozebrał mnie jak półtuszę!

Pokaż mimo to

avatar
368
102

Na półkach:

Bardzo zabawna groteska maglująca mesjanistyczne motywy z pomocą świnek. Zaskakująco oryginalne i śmieszne. Nie czytam tego jako "wegetariański" głos. Wolę to jako groteskę samą w sobie, a nie zabawę dla nauczania mnie czegokolwiek. Jeśli już jak odniesienie, to bardziej w stronę religii niż przemysłu mięsnego. Niestety ostatni akapit psuje delikatnie odbiór całości i naprowadza właśnie na takie (antymięsne) rozumienie, co jest kompletnie idiotycznym ruchem; z dwóch powodów. Po pierwsze tekst jest nieustannie groteskowy, a nie groteskowy i refleksyjny (czy wchodzący w meta-opowieść),więc ostatni akapit wypada absolutnie nienaturalnie; jest niepotrzebnym naddatkiem. Po drugie, jeśli ktoś czytał to jako manifest odnośnie uboju zwierząt, to czytał to tak od początku i nie potrzebuje przetrywialnej wskazówki na końcu. Dlatego jeden króciutki akapit obniża dla mnie odbiór i bardzo dobrą ocenę całości o jedno oczko.
Aha, i uwaga: delikatni, wiecznie prześladowani, super-wierzący katolicy mogą czuć się źle czytając tą książkę. Wtedy pozostaje donos o obrazę ich uczuć do pewnego arcysprawiedliwego ministra...

Bardzo zabawna groteska maglująca mesjanistyczne motywy z pomocą świnek. Zaskakująco oryginalne i śmieszne. Nie czytam tego jako "wegetariański" głos. Wolę to jako groteskę samą w sobie, a nie zabawę dla nauczania mnie czegokolwiek. Jeśli już jak odniesienie, to bardziej w stronę religii niż przemysłu mięsnego. Niestety ostatni akapit psuje delikatnie odbiór całości i...

więcej Pokaż mimo to

avatar
1
1

Na półkach:

zabawna, niekonwencjonalna i mądra. historia miłości i duchowego wyzwolenia przez ześwinienie. czytałem z dużą przyjemnością, sprawnie napisana, bardzo zaskakująca historia z dużą dawką humoru. przyziemna codzienność walczy z jeszcze bardziej przyziemną duchowością. gorąco polecam!

zabawna, niekonwencjonalna i mądra. historia miłości i duchowego wyzwolenia przez ześwinienie. czytałem z dużą przyjemnością, sprawnie napisana, bardzo zaskakująca historia z dużą dawką humoru. przyziemna codzienność walczy z jeszcze bardziej przyziemną duchowością. gorąco polecam!

Pokaż mimo to

avatar
1
1

Na półkach:

Wspaniała zabawa słowem i językiem - zabawna i urzekająca. Surrealistyczna fabuła osadzona w realiach Wrocławia z przełomu wieku oraz licznych odwołaniach i smaczkach z rzeczywistości pozwalają się porwać i wkręcić w historię. Książka poza tym, że dobrze napisana to po prostu ciekawa i choć pod koniec tempo może trochę zwalnia to całość się broni również jako interesująca historia. Przy czytaniu tego dobrze się bawiłem mając odczucie dużej świeżości konwencji i stylu. Naprawdę warto spróbować.

Wspaniała zabawa słowem i językiem - zabawna i urzekająca. Surrealistyczna fabuła osadzona w realiach Wrocławia z przełomu wieku oraz licznych odwołaniach i smaczkach z rzeczywistości pozwalają się porwać i wkręcić w historię. Książka poza tym, że dobrze napisana to po prostu ciekawa i choć pod koniec tempo może trochę zwalnia to całość się broni również jako interesująca...

więcej Pokaż mimo to

avatar
1
1

Na półkach:

Super ksiazka,praktycznie nie da sie jej odlozyc ,bez przeczytania do konca!

Super ksiazka,praktycznie nie da sie jej odlozyc ,bez przeczytania do konca!

Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Przeczytane
    21
  • Chcę przeczytać
    19
  • 2023
    2
  • 📖 Powieść okultystyczna, opowiadania okultystyczne
    1
  • Niezłe kwasy
    1
  • Teraz czytam
    1
  • DO SPR
    1
  • Biblioteka
    1
  • Bo to Polska właśnie
    1
  • 💥 Czarny humor, groteska, makabreska, absurd, nonsens, surrealizm
    1

Cytaty

Bądź pierwszy

Dodaj cytat z książki Objawienie Bogini-Świni


Podobne książki

Przeczytaj także