rozwińzwiń

Elder Race

Okładka książki Elder Race Adrian Tchaikovsky
Okładka książki Elder Race
Adrian Tchaikovsky Wydawnictwo: Tordotcom fantasy, science fiction
208 str. 3 godz. 28 min.
Kategoria:
fantasy, science fiction
Tytuł oryginału:
Elder Race
Wydawnictwo:
Tordotcom
Data wydania:
2021-11-16
Data 1. wydania:
2021-11-16
Liczba stron:
208
Czas czytania
3 godz. 28 min.
Język:
angielski
ISBN:
9781250768728
Średnia ocen

9,0 9,0 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
9,0 / 10
4 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
413
132

Na półkach:

„Odpowiednio zaawansowana technologia jest nieodróżnialna od magii” – Arthur C. Clarke.

Adrian Tchaikovsky czyni z tej sentencji główny motyw swojej wspaniałej noweli.

Fabuła „Elder Race” rozgrywa się na obcej planecie, jednej z ziemskich kolonii zasiedlonej przez ludzi w trakcie pierwszego kosmicznego exodusu. Od lądowania minęło wiele wieków i przez ten czas potomkowie kolonistów zdążyli zapomnieć o swoich gwiezdnych korzeniach czy o technologii użytej podczas procesu terraformacji planety. Przeszłość oraz teraźniejszość objaśniono w mitach, a koncepcja nauki została zastąpiona przez magię.

W tym świecie pojawia się tajemniczy demon, który pustoszy krainę Ordwood i jej mieszkańców. Władczyni królestwa Lennisite (brzmi podobnie jak Landing Site, prawda?) nie ufa relacjom świadków, uważając je za wymysł naiwnych wieśniaków lub kolejny spór pomiędzy lokalnymi ugrupowaniami politycznymi, odmawia zatem wysłania swoich wojsk z pomocą. Lynessa Czwarta Córka, najmłodsza potomkini królewskiego rodu, nie zamierza jednak zostawić biednych ludzi lasu na pastwę sił ciemności. Uważa, że czarną magię da się pokonać jedynie przy pomocy innej magii...

Bez zgody swojej matki wybiera się w podróż w góry do mitycznej Wieży Starszych (The Elder Tower),gdzie powołując się na treść starożytnego paktu, zamierza poprosić ostatniego z żyjących Starszych – maga o niewiarygodnej wręcz potędze - o pomoc w walce z zagrożeniem. Lynessa nie wie jednak, że Starszy wcale nie jest czarownikiem, a ostatnim ziemskim antropologiem, który został, aby badać rozwój tutejszej kultury bez ingerowania w jej przebieg. Obudzony z hibernacyjnego snu przez sztuczną inteligencję naukowej placówki, Nyr Illim Tevitch stoi przed trudną decyzją – czy pomóc lokalnym mieszkańcom uparć się z anomalią, która jest prawdopodobnie zagubioną technologią z ery terraformacji w niepowołanych rękach – czy zachować się zgodnie z kodeksem zasad o neutralności? Nyr już kiedyś złamał reguły dotyczące braku ingerencji, kilkaset lat temu pomagając rozprawić się z miejscowym głupcem wykorzystującym zapomnianą technikę, by rozsiewać zło i zniszczenie. Czy pozwoli sobie na kolejny moment słabości?

Nie potrafię wyrazić słowami, jak bardzo ta książka mi się podobała i ile zalet w niej dostrzegam. Po pierwsze nowela we wspaniały sposób przedstawia ten rozdźwięk między nauką a mitologią, między science, a fantasy. Pokazuje, jaka cienka granica przebiega między jednym a drugim, jak czasami opiera się ona wyłącznie na naszym poziomie zrozumienia rzeczywistości. Pociągnąłbym to dalej – granica między fantastyką naukową, a rzeczywistą nauką przebieg w miejscu, w którym nasza wiedza o wszechświecie i jego procesach jest na tyle zaawansowana, iż możemy zastosować ją w celu zrozumienia i stworzenia odpowiednich technologii. W książce Tchaikovskiego w każdym momencie obserwujemy, jak odmienny sposób postrzegania rzeczywistości towarzyszy Lynessie i Nyr. Widzą oni dokładnie to samo, doświadczają tych samych zjawisk, ale w zupełnie odmienny sposób je interpretują. Nyr kontaktuje się z orbitalnym satelitą, mrucząc pod nosem. Lys myśli, że się modli do bogów.

Ziemskie języki przetrwały wieki, co prawda w zmienionej formie stanowiącej amalgamat wielu różnych dialektów. Zmieniło się natomiast całkowicie znaczenie przypisywane poszczególnym słowom. W cywilizacji, która zapomniała o technologii i nauce pewne pojęcia uległy rozmyciu, funkcjonują na kompletnie innej zasadzie. Dla przykładu istnieje słowo „naukowiec” czy „badacz”, ale dla ludzi na tej planecie oznacza ono to samo, co „czarownik” lub „mag”. Nyra niezwykle irytuje to, że Lynessa uważa go za niezwyciężonego maga, który bez wątpienia pokona demona przy użyciu magii. Stara się jej wytłumaczyć, że nie jest on magiem, lecz uczonym, a jego narzędziem sprawczym jest technologia, a nie magia. Nie jest jednak w stanie tego zrobić. Uniemożliwia to zakres pojęciowy, którym włada Lynessa. Brzmiałoby to mniej-więcej tak: „Nie jestem magiem, jestem czarownikiem. Nie używam magii, tylko magii”.

Jest tutaj taki interesujący rozdział poświęcony tej różnicy w postrzeganiu świata. Strona zostaje podzielona na pół: po lewej mamy to, co mówi Nyr, a po prawej to, co Lynessa słyszy. Nyr opowiada jej historię tego, jak ludzie przybyli na tę planetę z Ziemi i jak doszło do tego, że zapomnieli oni o dokonaniach swoich przodków. Ona jednak słyszy coś zupełnie innego – słyszy wersję utrwalą w lokalnych mitach, pełnej magii i cudowności. Ponieważ słowa straciły dla nich pierwotne znaczenie. W ich języku „satelita” to „towarzysz” a „technologia” to „magia”.

W opowieści mamy też wiele ciekawych momentów, w którym następuje ten kulturowy szok związany z miejscowymi zwyczajami, jak były one zupełnie różne od tych, które kultywujemy na Ziemi, a wszystkie te zmiany wynikały wyłącznie z dwóch powodów – odmiennej etymologii oraz środowiska.

Fantastycznym zabiegiem autora jest ukazanie Nyr jako człowieka cierpiącego na poważną depresję. Ziemia od 300 lat nie odpowiada na jego sygnały, prawdopodobnie stało się tam coś bardzo złego. Być może nigdy już nie wróci do domu, do swoich bliskich. Jest kompletnie samotny, traci wiarę w sens wykonywanej przez siebie pracy, jego długowieczność i wyobcowanie traktuje jak przekleństwo, jego status pół-boga powoduje ciągły dyskomfort, staje nieustannie przed dylematem wypełniania swoich obowiązków a tym, co dyktuje mu ludzka powinność. A wszystkie te rzeczy są tak naprawdę racjonalizacją jego bólu, któremu nie sposób przypisać konkretnego źródła. Potrafi się przed sobą przyznać, że w pewnym sensie cieszą go momenty, w których czuje się na totalnym dnie, ponieważ nie musi wtedy nic robić, nie musi od siebie nic wymagać, jest tylko on i jego cierpienie. Gromadzi się w nim masa negatywnych emocji, które pomaga zwalczyć DCS (Dissociative Cognition System, czyli system kognitywnego wyobcowania/dysocjacji) – taki neuronalny implant, który może włączyć, aby zamknąć te wszystkie złe uczucia w głębokim zakamarku jego mózgu (jest jednak tych wszystkich uczuć świadomy i może się im przyglądać z dystansem). Pozwala mu to na bardziej neutralny i analityczny ogląd sytuacji, w teorii ma pomóc w jak najlepszym wykonywaniu swojej pracy w długiej perspektywie czasowej i całkowitej izolacji od znajomego otoczenia. Nie można jednak mieć DCS włączonego non-stop – co jakiś czas trzeba pozwolić emocjom wypłynąć na powierzchnię, aby oczyścić swój umysł z toksycznych fluidów. Wspaniale koresponduje to z naszymi codziennym doświadczeniami – nie możemy w nieskończoność trzymać w sobie bólu i rozterek, inaczej to nas w środku pożera, musimy od czasu do czasu dać upust swoim emocjom, wygadać się komuś lub nawet wypłakać się przed samym sobą (co Nyr czyni w pewnym momencie powieści, zostaje nakryty przez Lynessę i czuje wstyd, że ona ma go za pół-boga, a przyłapała go na momencie słabości – tymczasem księżniczka postrzega to wydarzenie zupełnie inaczej od niego). Wątek zdrowia psychicznego Nyr to jeden z najlepszych zaprezentowanych przykładów depresji, z jakim się zetknąłem w literaturze science fiction.

Chciałbym podzielić się jeszcze jednym znakomitym przykładem tego rozdźwięku między technologią a magią, chyba najbardziej jaskrawy i najbardziej zapadający w pamięć (możesz ominąć ten akapit, jeśli chcesz iść w środek powieści jak najmocniej w ciemno). Pewnego dnia Nyr zostaje zaatakowany w gospodzie przez grupkę mężczyzn. Jego strój (z wbudowanymi elektronicznie mechanizmami obronnymi) poraża ich prądem i częstuje niewielką (acz istotną) dawką promieniowania. Przestępcy uciekają, a dzień później zostają złapani. Zbiera się zgromadzenie, na którym ma zapaść wyrok. Nyr mówi im, że „dawka promieniowania była na tyle silna, że już nie będą mieć dzieci. Powinno się również nie wchodzić do karczmy przez najbliższe 7 dni, aby poziom radiacji opadł”. Wyobraźcie sobie, co słyszą i myślą wszyscy ludzie wokół niego. „Niesamowite! Rzuciłeś klątwę na tych mężczyzn by zakończyć ich ród oraz przekląłeś chatę, w której zostałeś zaatakowany. Prawdziwa magia!”. Wspaniale logiczne następstwo słów Nyr – w końcu przecież Ci ludzie nie wiedzą, co to jest poziom promieniowanie czy radiacja, więc naturalnym jest, że uważają to za klątwę.

Przygoda jest wciągająca i zapewniająca dużo rozgrywki, bohaterowie są kompleksowi (Lynessa jest postacią, za którą chce się trzymać kciuki. Jej odwaga i motywacja jest czymś godnym naśladowania, mimo iż zdaje ona sobie w końcu sprawę, że nie rozumie świata na takim poziomie jak Nyr, to próbuje zrobić wszystko co w jej mocy, aby pomóc Starszemu w ich misji) ich wzajemne interakcje oraz rozważania są niezwykle interesujące. Świat ma duży poziom złożoności, choć wszystko jest zarysowanie zaledwie pobieżnie i ma się wrażenie, że jest jeszcze tyle do opowiedzenia, tyle do ujrzenia, dlatego to jedyna wada, którą mógłbym tej nowelce przypisać – jest po prostu za krótka dla wszystkich pomysłów, które autor nam przedstawił.

Zakończenie jest bardzo dobre, historia bowiem zatacza koło i powraca do cytatu, od którego zacząłem tę recenzję – demon okazuje się czymś, czego nie może zrozumieć sam Nyr. Ponieważ „odpowiednio zaawansowana technologia będzie nieodróżnialna od magii”.

Polecam z czystym sercem. Bardzo chciałbym, aby jakiś polski wydawca wziął się w końcu za twórczość Tchaikovskiego, tak docenionego za granicą. Także jeśli uwielbiacie połączenia fantasy i science fiction to ta książka jest zdecydowanie dla was. Adrian zadedykował na pierwszej stronie tę nowelkę Gene Wolfe (nie wiem jak odmienić, więc nie będę odmieniał wcale) – niech to będzie dla was dobry wyznacznik tego, czym inspirował się autor w tworzeniu wspaniałego świata „Elder Race”.

Ps. Nyr tłumaczy Lynesse czym jest nauka takim doskonałym zdaniem: „Science is understanding how the things work”.

„Odpowiednio zaawansowana technologia jest nieodróżnialna od magii” – Arthur C. Clarke.

Adrian Tchaikovsky czyni z tej sentencji główny motyw swojej wspaniałej noweli.

Fabuła „Elder Race” rozgrywa się na obcej planecie, jednej z ziemskich kolonii zasiedlonej przez ludzi w trakcie pierwszego kosmicznego exodusu. Od lądowania minęło wiele wieków i przez ten czas potomkowie...

więcej Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Chcę przeczytać
    5
  • Przeczytane
    5
  • Krótkie 100-200 stron
    1
  • Nieprzetłumaczone
    1
  • Science Fiction
    1
  • Standalone
    1

Cytaty

Więcej
Adrian Tchaikovsky Elder Race Zobacz więcej
Adrian Tchaikovsky Elder Race Zobacz więcej
Adrian Tchaikovsky Elder Race Zobacz więcej
Więcej

Podobne książki

Przeczytaj także