"Loki: Agent Asgardu vol. 1" to pierwszy tom z cyklu "Komiksów Legendarnej Kolekcji Komiksów Marvela" od Hachette, w którym historia osadzona jest tak głęboko w kontekście szeregu splątanych ze sobą "story-arców" i "eventów". Do tego stopnia, że czytelnik nieznający tych, z którymi się "Trust me" łączy, do których nawiązuje i z jakich wynika, może się poczuć nieco skołowany. Tak było w moim przypadku, mimo tego, że twórcy tego albumu zrobili dużo - choć mogli zrobić więcej, nie ograniczając się w wyjaśnianiu niektórych z powiązań do odsyłacza czy suchego przypisu - by ten album opowiadał w miarę autonomiczną historię.

Jakkolwiek, główna oś fabuły skupia sie na opowieści o nieco młodszym, lekko odrestaurowanym w stosunku do dawnych komiksów Lokim, który aktywnie występuje przeciwko ciążącemu mu i na nim przeznaczeniu bycia bogiem kłamstwa i występku. Dlatego podejmuje się wykonania szeregu szemranych misji zlecanych przez Freję, Gaeę i Idunn, - swoisty triumwirat zwany Wszech-Matką - w zamian za wymazanie wszystkich jego uczynków, nie tylko z annałów, ale też z pamięci tych, którzy je w niej noszą. Oczywiście to tylko czubek góry lodowej, bowiem Loki ma swój własny plan - tu fabuła skręca w kierunku tropów związanych z klasyką "heist movies" - a w planach zarówno Lokiego, Wszech-Matki i wszystkich zaangażowanych w nie, mąci starsze alter-ego Lokiego (z przyszłości?) - czyli Król Loki!

Skomplikowane, ale śledzenie wydarzeń, napisanych ze swadą, w lekkim, nieco komediowym tonie (jedna z postaci historii opowiadanej w stylu nordyckiej sagi pod jej koniec rozwiązuje ważki problem przy użyciu wyrzutni rakiet M20, Wszech-Matki manifestują się Lokiemu w wazie z ponczem i na ekranie gry "Invaders" a on sam - w trakcie "eventu" Axis, przybiera nagle formę tęczowego jednorożca...),sprawia niekłamana przyjemność. Tu niemal każda z pojawiających się postaci ma swoją własną agendę, dlatego też na kartach "Trust me" twist goni twist i kiedy odwraca się kolejną kartę komiksu, okazuje się, że nic nie jest takim, jak się pierwotnie wydawało.

Dlatego też komiks czyta się z wielką przyjemnością, choć to chyba najmniej autonomiczny album z tej "Kolekcji...". No i w przeciwieństwie do wcześniejszych, urywa się w połowie a historia "Agenta Asgardu" będzie kontynuowana w, zawierającym się również w tym cyklu, albumie pod tytułem "Last Days".

"Loki: Agent Asgardu vol. 1" to pierwszy tom z cyklu "Komiksów Legendarnej Kolekcji Komiksów Marvela" od Hachette, w którym historia osadzona jest tak głęboko w kontekście szeregu splątanych ze sobą "story-arców" i "eventów". Do tego stopnia, że czytelnik nieznający tych, z którymi się "Trust me" łączy, do których nawiązuje i z jakich wynika, może się poczuć nieco...