Powrót Wyntera

Okładka książki Powrót Wyntera Andrew Caldecott
Okładka książki Powrót Wyntera
Andrew Caldecott Wydawnictwo: Zysk i S-ka Cykl: Rotherweird (tom 2) fantasy, science fiction
654 str. 10 godz. 54 min.
Kategoria:
fantasy, science fiction
Cykl:
Rotherweird (tom 2)
Tytuł oryginału:
Wyntertide
Wydawnictwo:
Zysk i S-ka
Data wydania:
2022-04-12
Data 1. wyd. pol.:
2022-04-12
Liczba stron:
654
Czas czytania
10 godz. 54 min.
Język:
polski
Tłumacz:
Katarzyna Krawczyk
Średnia ocen

6,8 6,8 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
6,8 / 10
16 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
6131
3433

Na półkach:

Inność najlepiej zwalcza się usuwając ją z zasięgu wzroku. Wykluczenie, izolacja, a nawet brutalniejsze narzędzia stosowano od wieków. Tak jest też w przypadku opowieści o tajemniczym miasteczku Rotherweird, do którego zostają zesłane dzieci przejawiające niezwykłe moce. Królowa Maria Tudor, gorliwa katoliczka, która do historii przeszła jako Krwawa Maria, skazuje dwanaścioro dzieci na wydalenie z Londynu i osadzeniu na prowincji. Niektórzy uważali ich za pomiot szatana, inni za niezwykłe istoty. Wszyscy, którzy o nich wiedzieli mieli świadomość, że należy je szanować i traktować z obawą, dlatego zesłanie wydawało się najlepszym wyjściem.
Z dziwnych wydarzeń z 1558 roku przenosimy się do czasów współczesnych, aby odkryć, że dziwne miejsce zesłania nadal istnieje. Po prawie 500 latach niewielka miejscowość rządzi się swoimi prawami. Jest to coś na wzór państwa w państwie. Rotherweird w żaden sposób nikomu nie podlega. Mało tego: niewiele osób wie o jego istnieniu, trudno je znaleźć. Społeczność jest zamknięta. Pewnego dnia trafia do niego nauczyciel historii współczesnej, który wbrew ostrzeżeniom władz miasta zaczyna się interesować jego historią. W tym samym czasie do Rotherweird przyjeżdża tajemniczy miliarder wywołujący sensację. Wszyscy zastanawiają się, po co tu przybył i czego chce. Dwaj nowi przybysze zaczynają szperać w przeszłości miasta. Ich odkrycia są zaskakujące i okazują się być niebezpieczny wyścig z czasem, a konsekwencje mogą być apokaliptyczne. Poznawanie przeszłości jest tu jak chodzenie po linie bez zabezpieczeń. To właśnie dzięki nim możemy poznać zadziwiające tajemnice miasta. Poznajemy niezwykłą szkołę, odkrywamy gromadę zaczarowanych zwierząt, wchodzimy w mroczne uliczki, dwulicowych bohaterów. Każdy odgrywa tu jakąś rolę. Wydaje się, że w Rotherweird każdy mieszkaniec ma przypisane miejsce i wie, jaki jest zakres jego obowiązków. Zgromadzeni w dziwne bractwa lub cechy tworzą kolejne autonomiczne byty chroniące się przed wpływami władz miasta.
Jonah Oblong i sir Veronal Slickstone stopniowo ujawniają coraz więcej mrocznych wydarzeń, aby dowiedzieć się prawdy o miasteczku i połączyć przeszłość z teraźniejszością, zrozumieć wiele dziwnych rzeczy dziejących się tu. Każdy z nich ma w tym inny interes, dlatego muszą ścigać się też ze sobą. Nie są świadomi, że odkrycie prawdy będzie niosło zadziwiające konsekwencje nie tylko dla nich, ale też i dla mieszkańców Rotherweird.
„Powrót Wyntera” sięga w przeszłość jeszcze dalej. Mamy tu klimat badań naukowych prowadzonych przez mnicha, akcję ze znanych już czasów oraz współczesność, w której zaczynają dziać się dziwne rzeczy, pojawiać zadziwiające znaki. Andrew Coldecott po raz kolejny zabiera czytelnika w świat intryg i spisków, podsuwając mu co kilka stron wskazówki, nowe fakty i zmuszając do analizowania strzępków informacji, które trafiają do prowadzących śledztwo bohaterów. Drugi tom jest bardziej rozbudowany nie tylko pod względem ilości stron, ale też pojawiających się wątków. Mamy tu spojrzenie na większą ilość wydarzeń, więcej różnorodnych czasów. Odkrywamy, że wydarzenia z IX i X wieku mają duży wpływ na teraźniejszość całego miasteczka. Cały czas odczuwamy, że nad tym miejscem wisi jakaś zasłona tajemniczości, po której opadnięciu już nic nie będzie takie samo. Andrew Coldecott wodzi czytelnika za nos wprowadzając nowe wątki, spowalniając i przyspieszając akcję, burząc ciąg logiczny wydarzeń, zabierając nas w światy różnorodnych cechów czy gildii.
Autor zabiera nas nie tylko w świat bogatych wydarzeń, zachwycających opisów, ale też w całkiem spore grono bohaterów, których losy wzajemnie się przeplatają. Pokazuje jak pozornie niemające ze sobą nic wspólnego postaci wpływają na swoje losy. Każdy bohater ma tu określoną rolę i wyrazistą osobowość.
Andrew Coldecott zabiera nas do świata mrocznych historii, w których nie zabraknie zadziwiających istot i niezwykłych wydarzeń. „Rotherweird” to zaskakujący cykl, którego nie da się przypisać do jednego gatunku. Na plan pierwszy wysuwa się tu kryminał z fantasy. Snuta opowieść rozwija się powoli, aby czytelnik miał czas na oswojenie się i przeanalizowanie wielu wydarzeń. Andrew Coldecott umiejętnie buduje akcje, jego pióro jest lekkie, dzięki czemu mimo objętości książki czyta się naprawdę szybko.

Inność najlepiej zwalcza się usuwając ją z zasięgu wzroku. Wykluczenie, izolacja, a nawet brutalniejsze narzędzia stosowano od wieków. Tak jest też w przypadku opowieści o tajemniczym miasteczku Rotherweird, do którego zostają zesłane dzieci przejawiające niezwykłe moce. Królowa Maria Tudor, gorliwa katoliczka, która do historii przeszła jako Krwawa Maria, skazuje...

więcej Pokaż mimo to

avatar
270
192

Na półkach:

Andrew Caldecott długo kazał czekać odbiorcom na kontynuację "Miasteczka Rotherweird". Jednak po dwóch latach oczekiwania czytelnik może w końcu powrócić do tajemniczego, odizolowanego od reszty Anglii miejsca oraz jego mieszkańców. Musi być uważny i skoncentrowany - podobnie jak w przypadku pierwszej części - ponieważ autor po raz kolejny serwuje powieść mocno rozbudowaną, wielowątkową, niepozbawioną obszernych opisów i odniesień do przeszłości. A przede wszystkim podczas lektury trzeba się wykazać cierpliwością, zwłaszcza na początku, bo trochę to trwa, zanim odbiorca całkowicie zanurzy się w wykreowanym przez Caldecotta świecie.

Akcja rozgrywa się na dwóch płaszczyznach czasowych. Teraźniejszość i odległa przeszłość przeplatają się ze sobą, długi czas pozostawiając czytelnika w niepewności, bez odpowiedzi na nurtujące go pytania. Tajemnica goni tajemnicę, intryga goni intrygę. Autor bawi się z odbiorcą w kotka i myszkę, podsuwając mu pod nos liczne tropy. Tak liczne, że naprawdę trudno w tym gąszczu wskazówek odnaleźć te najwłaściwsze, najistotniejsze. Należy tu również wspomnieć, że Caldecott stosuje tutaj dwa różne style pisarskie, którymi maluje przeszłe i teraźniejsze wydarzenia.

Tak jak w "Miasteczku Rotherweird", tak i tutaj Andrew Caldecott przywiązuje uwagę do szczegółów, niekiedy wręcz za bardzo. Jednym takie skupienie na detalach będzie się podobać, innym nie. Według mnie takich momentów jest w książce zbyt wiele, przez co ulatnia się z czytelnika towarzyszące mu dotąd napięcie, a gonitwa myśli znacznie zwalnia. Wolałabym nieco mniej opisów na poczet, chociażby dialogów, ale wiadomo - nie można mieć wszystkiego.

Chociaż widać tutaj podobieństwa do pierwszego tomu, są i różnice. "Powrót Wyntera" to przede wszystkim rozbudowana warstwa historyczna sięgająca IX oraz X wieku. Wydarzenia z tych zamierzchłych czasów okazują się istotne dla fabuły i bezpośrednio związane z tym, co w miasteczku Rotherweird dzieje się obecnie. Moim zdaniem druga część jest trochę mniej mroczna, ale za to fabularnie zdecydowanie bardziej spójna. Andrew Caldecott tym razem w większej części wykorzystał potencjał drzemiący w tej historii. Chociaż oczywiście mogło być jeszcze lepiej. Może autor zaskoczy mnie w trzecim tomie?

Muszę powiedzieć, że "Powrót Wyntera" to ciekawa mieszanka fantastyki z elementami powieści historycznej oraz przygodowej. Ciężko byłoby ją przypisać do jednego gatunku i nie ma w tym nic złego. Książka jest ciekawa pod względem fabularnym, ale tak jak już wspomniałam, należy uzbroić się w cierpliwość, ponieważ mnogość wątków i bohaterów może przyprawić o ból głowy. Niemniej czas spędzony na lekturze nie był czasem straconym.

[Oficjalna recenzja dla portalu Duzeka.pl]

Andrew Caldecott długo kazał czekać odbiorcom na kontynuację "Miasteczka Rotherweird". Jednak po dwóch latach oczekiwania czytelnik może w końcu powrócić do tajemniczego, odizolowanego od reszty Anglii miejsca oraz jego mieszkańców. Musi być uważny i skoncentrowany - podobnie jak w przypadku pierwszej części - ponieważ autor po raz kolejny serwuje powieść mocno rozbudowaną,...

więcej Pokaż mimo to

avatar
1677
1676

Na półkach: ,

Przyznam się wam, że to dość specyficzna książka. Autor używa tutaj dwóch stylów literackich, które ze sobą miesza w zależności od danej sytuacji. W pierwszym odruchu zauważyłam, że ukazane lata 63, później 977 i 1017 wszystko Roku Pańskiego faktycznie wyglądają jako te dawniejsze. Później natomiast w bardziej bliższych latach ten styl ulega wywyższeniu, postacie mają do siebie szacunek, jednak jeśli znajdują się w sytuacji bardzo niepokojącej niemal od razu wchodzą w prostotę prawie podwórkową. Do tego dołożył nam bardzo różnorodne postacie, których spotkać tutaj się nie spodziewałam. Co dziwniejsze każda z nich choć znają się, są wobec siebie bardzo tajemnicze. Nie odpowiadają na zadane pytania, tylko krążą wokół tematu odpowiedzi. Irytują w ten sposób swoich rozmówców, choć czytelnika niekiedy śmieszą. Niewątpliwie są bardzo mądre i nie chcą rzucać słów z których mogliby być rozgrzeszeni. Zawsze wybierają bezpieczną opcję tłumacząc się nam z tego. Postacie rządne władzy niekoniecznie stronią od kłamstwa. Nie są również zbyt inteligentne, skoro o wiele prostych rzeczy pytają wróżkę. Na szczęście ona wie co powiedzieć, by nie mieć żadnych konsekwencji.
W książce przewija się motyw dawnych religii i wierzeń. Na pewnym obrazie odnajdują liczby, których na siłę chcą odgadnąć znaczenie. Zaczynają dostrzegać dziwne znaki, które mogą oznaczać coś z czym nie chcieli mieć do czynienia. Jednak kiedy wychodzi na jaw hasło zimowego przesilenia, nie mają złudzeń. Nadchodzi ten, który kiedyś już po ziemi chodził. A z nim historia, która wywoła dreszcze na ciele...
W powieści przewija się bardzo dużo postaci, których funkcję będziecie mieli wytłumaczoną na samym początku książki. Rozdziały zaczną się od tytułów sugerujących przebieg akcji. Być może początek będzie nieco trudny we wdrążeniu się w historię, jednak później będzie już z górki. Co dziwne czyta się ją szybko z uwagi na niepokojące zachowania bohaterów. Polecam fanom sił zła:-)

Przyznam się wam, że to dość specyficzna książka. Autor używa tutaj dwóch stylów literackich, które ze sobą miesza w zależności od danej sytuacji. W pierwszym odruchu zauważyłam, że ukazane lata 63, później 977 i 1017 wszystko Roku Pańskiego faktycznie wyglądają jako te dawniejsze. Później natomiast w bardziej bliższych latach ten styl ulega wywyższeniu, postacie mają do...

więcej Pokaż mimo to

avatar
1735
1695

Na półkach: ,

Na książkę autorstwa Andrew Caldecotta pod tytułem „Powrót Wyntera” przyszło nam trochę poczekać. Pierwszy tom cyklu „Miasteczko Rotherwierd” miał w sobie tajemnicę, motywy kryminalne i historyczne, które rozbudziły moją ciekawość. Książka była nieprzewidywalna i ciekawa, jak i całe miasto, które miało swoje powody, aby w pewien sposób ukrywać prawdę o sobie. Pamiętałam, jak specyficzny klimat atmosfery wiktoriańskiej i gotyckiej posiadało „Miasteczko Rotherwierd”. Byłam ciekawa, czy w taki sam sposób będę cieszyła się czytając kontynuację. Czy pomimo minionego czasu nadal będę odczuwała fascynację?
„Miasteczko Rotherwierd” nie nakierowało mnie ku temu, w jaki sposób Andrew Caldecott poprowadzi akcję, a wszystko, dlatego, że posiadł specyficzną umiejętność wodzenia czytelnika za nos. Dzięki temu jego książki były nieprzewidywalne. Miasteczko w pewien sposób było na uboczu starając się trzymać od ciekawskich z daleka, a wszystko z powodu pewnego człowieka, Sira Veronala Slicstonea. Teraz, kiedy ten mężczyzna nie żyje mogłoby się wydawać, że miasteczko będzie miało trochę spokoju, jednak nic się na to nie zapowiada. Począwszy od tego, że demokratyczny system stawia pod znakiem zapytania i tak chwiejne przymierze między miastem, a wsią. Pojawia się wiele złowrogich znaków, Gerion Wynter chce, aby przebudziła się dawna moc, a zarazem przeszłość miasteczka i to w samo zimowe przesilenie. Czy mu się to powiedzie? Co będzie z miastem i jego mieszkańcami?
„Powrót Wyntera” na nowo przenosi nas w świat pełen tajemnic i mocy, o którą zabiegają bohaterowie. Może i nie będę w tym przypadku innowacyjna jednak naprawdę powieść ta jest inna od większości książek, które czytaliście. Bez dwóch zdań mogę pokusić się o stwierdzenie, że autor ma niesamowitą wyobraźnię. Musi być kreatywnym człowiekiem skoro udało mu się stworzyć tak rozbudowaną fabułę, która nie jest oczywista. Znajdziecie tutaj elementy powieści historycznej, kryminalnej, po prostu niebezpieczeństwo i przygoda w jednym. Śmierć, morderstwo, manipulacja i zdrada są na porządku dziennym w tej pełnej napięcia, przerażającej i groźnej książce. Caldecott pokazuje umiejętności szczegółowego planowania i kreślenia z bogatymi opisami, które ożywiają urzekający, fascynujący świat Rotherweird. Jego największym atutem jest tworzenie szerokiej i zróżnicowanej gamy postaci, z którymi zżywam się emocjonalnie, gdy wyruszają do walki ze złem w przeszłości i teraźniejszości Rotherweird.

Na książkę autorstwa Andrew Caldecotta pod tytułem „Powrót Wyntera” przyszło nam trochę poczekać. Pierwszy tom cyklu „Miasteczko Rotherwierd” miał w sobie tajemnicę, motywy kryminalne i historyczne, które rozbudziły moją ciekawość. Książka była nieprzewidywalna i ciekawa, jak i całe miasto, które miało swoje powody, aby w pewien sposób ukrywać prawdę o sobie. Pamiętałam,...

więcej Pokaż mimo to

avatar
475
474

Na półkach:

„Ludzie z tajemnicami kontrolują to, co chcą, żeby inni o nich wiedzieli.“

Jonathan Kellerman



Fani twórczości Pana Caldecotta w końcu po dwóch latach doczekali się kolejnego tomu powieści o tajemniczym miasteczku i jego osobliwych mieszkańcach. Sama całkiem niedawno odkryłam tego Autora i musiałam przeczytać pierwszy tom, czyli Miasteczko Rotherweird. Jako wielka fanka powieści z tajemnicą, czarnymi charakterami, zbrodnią i niewyjaśnionymi historiami czekałam na Powrót Wyntera z wielką niecierpliwością. Muszę tutaj napisać, że pierwsza część cyklu zrobiła na mnie wielkie wrażenie, mam wielką nadzieję, że ukaże się ekranizacja tej powieści, ponieważ jest ona, jak napisał The Daily Telegraph mroczna i hipnotyczna.


Jeśli nie wiecie to Miasteczko Rotherweird zabiera nas w świat magii do nieistniejącego na żadnej mapie miejsca, gdzie panuje zupełnie inne prawo niż w pozostałej części kraju. Mieszkańcy żyją własnym życiem i nie lubią kiedy ktoś z zewnątrz wtrąca się w ich sprawy, a najbardziej uczuleni są na wszelkie pytania o przeszłość ich miejsca zamieszkania. Pierwszy tom trzyma w napięciu, do ostatniej strony i tego także oczekiwałam po kolejnym. Muszę przyznać, że się nie zawiodłam.

Fani Pisarza wiedzą, że miliarder sir Vernon Slickstone umiera, a jego wszelkie plany nie dochodzą do skutku. Jeśli, jednak myślicie, że to koniec historii to jesteście w błędzie. W miasteczku siły ciemności po raz kolejny ostrzą pazury. Mieszkańcy widzą, że spełnia się coraz więcej mrocznych wróżb, na pogrzebie pojawia się tajemnicze ostrzeżenie, herold znika, przemawia również starożytny portret. Cała masa zdarzeń składa się na jeden cel całkowite wskrzeszenie czarnej historycznie elżbietańskiej przeszłości.


Trzeba przyznać, że to najlepsze fantasy, jakie do tej pory czytałam. Tom pierwszy to misterna intryga, tajemnice, zwroty akcji i niejednoznaczni bohaterowie. Część druga jest równie bogata, jest w niej jednak więcej historii, mrocznej historii Anglii i to zachwyciło mnie najbardziej. Andrew Caldecott ponownie tworzy fascynujący świat, pełen sprzeczności, a detale powieści porywają od pierwszej strony. Książka posiada jeszcze więcej bohaterów niż tom pierwszy, akcja jest bardziej rozbudowana i z całą pewnością przeczytanie całości zajmuje więcej czasu, ale to naprawdę wielkie ćwiczenie dla umysłu, ponieważ nic nie jest takim, jakim się wydaje. Wspaniała psychologia postaci, czające się zło, i klimat powieści to coś, obok czego nie można przejść obojętnie.

Tom trzeci będzie bez wątpienia fantastyczną kontynuacją, mam nadzieję, że pojawi się już nie długo. Cała seria to fantasy dla dużych i młodszych czytelników. Fani takich powieści ja Harry Potter, powinni sięgnąć po obie książki bez dwóch zdań.

„Ludzie z tajemnicami kontrolują to, co chcą, żeby inni o nich wiedzieli.“

Jonathan Kellerman



Fani twórczości Pana Caldecotta w końcu po dwóch latach doczekali się kolejnego tomu powieści o tajemniczym miasteczku i jego osobliwych mieszkańcach. Sama całkiem niedawno odkryłam tego Autora i musiałam przeczytać pierwszy tom, czyli Miasteczko Rotherweird. Jako wielka fanka...

więcej Pokaż mimo to

avatar
1504
1200

Na półkach: , , , ,

Ponad dwa lata czytelnicy musieli czekać na ciąg dalszy historii, która rozpoczęła się w chwili, w której poznali treść zapisaną na pierwszej stronie Miasteczka Rotherweird autorstwa Andrewa Coldecotta. Czy ten czas był warto oczekiwania?

Powrót Wyntera okazał się lekturą równie intrygującą i ciekawą, co pierwszy tom, jednak mam wrażenie, a być może ma to związek, mimo że mniej więcej wiedziałam, czego spodziewać się po autorze, że ten tom jest odrobinę mniej mroczy. Oczywiście nadal cała stylistyka wpisuje się w tak zwane dark fantasy i tego nic nie zmieni, więc ci z Was, którzy liczyli na mrok rozlewający się po uliczkach osobliwego miasta, potwory skrywające się w cieniach i blaskach miasta, nie będzie zawiedziony.

W drugim tomie serii o Rotherweird dzieje się nie mniej niż w pierwszym. Andrew Coldecott kolejny raz wprowadza czytelnika w świat intryg i spisków, podsuwając mu co kilka stron jakieś wskazówki i zmuszając do analizowania tych strzępków informacji, by wraz z bohaterami poszukiwał rozwiązania. Nie powiem, że nie można się czasem pogubić, bo można, szczególnie że książka objętościowo wcale nie jest chudzinką, ale i takie zagubienie bywa, może nie tyle przyjemne, ile motywujące, by dać z siebie więcej i być o krok przed tymi, których krokami się kroczy. Do tego pojawiają się historie z IX i X wieku i jak się okazuje, mają niebagatelny wpływ na teraźniejszość całego miasteczka. Autor trochę wodzi czytelnika za nos, by po chwili nagrodzić go jakąś przyprawiającą o szybsze bicie serca sceną albo taką, burzy zbudowany siąg logiczny układany z otrzymanych do tej pory wskazówek.

I tutaj nie da się ukryć, że wpływ na te wszystkie bodźce, uczucia i emocje, jakich doświadcza się w czasie lektury, ma bez wątpienia pióro Andrewa Coldecotta. Autor poza tym, że ma jakąś lekkość w kreśleniu mrocznych historii, które wcale w odbiorze nie są ciężkie, a wręcz przeciwnie, bo treść połyka się w mgnieniu oka, ma też dar spowalniania czasu. Bo niby książkę czyta się szybko, ale ma się jednak wrażenie, że czas z nią spędzony jest dużo dłuższy niż faktyczny i w moim przypadku pozwoliło mi to na całkowity relaks i oderwanie się od problemów dnia codziennego.

Do tego Andrew Coldecott bawi się słowami i opisami, pozwalając czytelnikom chłonąć je niczym gąbka wodę. Te opisy, detale zachwycają. Pozwalają na to, by fabuła rozgrywała się w głowie nie w postaci słów, a obrazów, których można by oczekiwać na kinowych ekranach. I ten klimat, nieco mglisty, nieco mroczny i ta tajemnica unosząca się na wietrze, którą chce się poznać. Majstersztyk!

A jak wypadają bohaterowie wykreowani przez Andrewa Coldecotta? Zacznijmy od tego, że ich liczba jest całkiem spora, a mając na uwadze, że każdy z nich odgrywa jakąś rolę w tej historii, możne to zaczem przyprawić o zawrót głowy. Jednak jeśli będziecie mieli okazję czytać tom po tomie, to z pewnością lepiej odnajdziecie się w tej historii. Ja musiałam sobie co nieco odświeżyć, by w pełni ogarnąć, kto jest kim. Zdaje się jednak, że w trzecim tomie lista postaci pojawiających się na kartach książki, będzie nieco uboższa. Dlaczego? Zapewne się domyślacie...

Powrót Wyntera to zaskakująca kontynuacja Miasteczka Rotherweird, niemniej bardzo udana. Jeśli więc lubicie mroczne historie z gatunku fantastyki i niestraszne Wam gimnastykowanie głów nad próbami rozwikłania zagadek, to koniecznie musicie poznać mieszkańców Rotherweird i historię miasta. Zaopatrzcie się więc w kilka wolnych godzin i wkroczcie do miasta pełnego tajemnic i masy osobliwości.

Na koniec dodam, że nie pozostaje mi nic innego, niż wierzyć, że trzeci tom trafi w nasze ręce trochę szybciej i poznamy zakończenie, jakie dla tej historii ułożył Andrew Coldecott.

Ponad dwa lata czytelnicy musieli czekać na ciąg dalszy historii, która rozpoczęła się w chwili, w której poznali treść zapisaną na pierwszej stronie Miasteczka Rotherweird autorstwa Andrewa Coldecotta. Czy ten czas był warto oczekiwania?

Powrót Wyntera okazał się lekturą równie intrygującą i ciekawą, co pierwszy tom, jednak mam wrażenie, a być może ma to związek, mimo że...

więcej Pokaż mimo to

avatar
2404
2356

Na półkach:

Długo przyszło nam czekać na kontynuację historii spod pióra Andrew Caldecott, ale to tylko zaostrzyło mój apetyty na więcej. Nigdy wcześniej nie spotkałam się z tak oryginalną, zakręconą i jednocześnie wciągającą lekturą, której odkrywanie było dla mnie wielką przyjemnością. Autor zaskoczył mnie pomysłem oraz wykonaniem i pozwolił wierzyć, że misz-masz gatunkowy to najlepsze rozwiązanie dla czytelnika poszukującego mocnych, tajemniczych wrażeń.

Chociaż przeczytałam pierwszy tom ("Miasteczko Rotherweird") od deski do deski z rosnącym zaciekawieniem to nie miałam pojęcia w jakim kierunku potoczy się fabuła jeśli chodzi o kontynuację. Autor bardzo skutecznie manipuluje podjętymi wątkami, wodzi czytelnika za nos, kusi go obietnicą rozwiązania zagadek, jednak odpowiedzi nieustannie nam umykają a sam Andrew Caldecott stara się otwierać przed sobą liczne drogi, by budować wielopoziomową historię.

Tytułowe miasteczko odgrodzone jest od świata już od czterystu lat. Anglia nie może bowiem dowiedzieć się jak mroczną tajemnicę skrywa. Sir Veronal Slickstone, więc można by pomyśleć, że nikt już nie pokusi się o wykorzystanie sekretów miasteczka, ale jak się okazuje on był jedynie pionkiem w bardzo rozbudowanej grze. Gerion Wynter zrobi wszystko, by w dzień przesilenia obudziła się dawna moc Rotherweird na co wskazują znaki z pojawiających się nieustannie wróżb.

Dobry pomysł, dobre wykonanie a sam potencjał wydaje się wciąż niewykorzystany pozostawiając zachętę na dalszą fabułę. Jest to niewątpliwie historia inna niż wszystkie, łączy bowiem elementy powieści historycznej, przygodowej a nawet kryminalnej (elementy thrillera w klimacie również wyczuwalne),więc po przebiegu fabuły możemy spodziewać się dosłownie wszystkiego. Bardzo lubię takie przewrotne powieści, ponieważ moja wyobraźnia podczas lektury działa na najwyższych obrotach a sam autor wykazał się sporą kreatywnością w kontynuowaniu wątku miasteczka oraz jego mieszkańców co na pewno przełożyło się na wciągającą fabułę.

Jeśli szukacie książki jedynej w swoim rodzaju, oryginalnej, pomysłowo napisanej oraz trzymającej w napięciu - oto lektura dla Was. "Powrót Wyntera" to kontynuacja jeszcze lepsza od swojej poprzedniczki, kryjąca wiele znaczeń i pozwalająca czytać między wierszami. Czas oczekiwania na drugi tom zrekompensowała nam wciągająca fabuła, dobrze wykreowani bohaterowie oraz cudowny klimat miasteczka, które skrywa wiele tajemnic.

Długo przyszło nam czekać na kontynuację historii spod pióra Andrew Caldecott, ale to tylko zaostrzyło mój apetyty na więcej. Nigdy wcześniej nie spotkałam się z tak oryginalną, zakręconą i jednocześnie wciągającą lekturą, której odkrywanie było dla mnie wielką przyjemnością. Autor zaskoczył mnie pomysłem oraz wykonaniem i pozwolił wierzyć, że misz-masz gatunkowy to...

więcej Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Chcę przeczytać
    33
  • Przeczytane
    22
  • Posiadam
    8
  • Teraz czytam
    2
  • 2022
    2
  • Legimi
    2
  • Przeczytane w 2023
    1
  • Mamt
    1
  • Kryminał
    1
  • Mam ebooka2 - epub
    1

Cytaty

Więcej
Andrew Caldecott Powrót Wyntera Zobacz więcej
Andrew Caldecott Powrót Wyntera Zobacz więcej
Więcej

Podobne książki

Przeczytaj także