Prawo linii

Okładka książki Prawo linii Hye-young Pyun
Logo Lubimyczytac Patronat
Logo Lubimyczytac Patronat
Okładka książki Prawo linii
Hye-young Pyun Wydawnictwo: Kwiaty Orientu kryminał, sensacja, thriller
264 str. 4 godz. 24 min.
Kategoria:
kryminał, sensacja, thriller
Tytuł oryginału:
선의 법칙
Wydawnictwo:
Kwiaty Orientu
Data wydania:
2022-02-14
Data 1. wyd. pol.:
2022-02-14
Liczba stron:
264
Czas czytania
4 godz. 24 min.
Język:
polski
ISBN:
9788366658202
Tłumacz:
Choi Jeong In, Filip Danecki
Tagi:
literatura koreańska korea thriller azja
Średnia ocen

6,4 6,4 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Mogą Cię zainteresować

Wyróżniona opinia i

Prawo linii



przeczytanych książek 1995 napisanych opinii 1687

Oceny

Średnia ocen
6,4 / 10
66 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
23
23

Na półkach:

Polecam, lecz nie jest to książka do odpoczynku. W człowieku powoduje wiele emocji, ale takie ksiazki również warto czytać

Polecam, lecz nie jest to książka do odpoczynku. W człowieku powoduje wiele emocji, ale takie ksiazki również warto czytać

Pokaż mimo to

avatar
392
143

Na półkach: , ,

Od jakiegoś czasu zastanawiam się czemu książki koreańskich autorów wydawane w Polsce są tak przeraźliwie smutne. Przeczytałam ich już kilkanaście i każda z nich była do siebie podobna - depresyjna, o powolnej fabule, o zwykłym szarym człowieku, który wiedzie przeciętne życie i mierzy się z ponurą codziennością. Każdą z tych książek zapominam maksymalnie tydzień po przeczytaniu.

Zastanawiam się, czy to polskie wydawnictwa tak wybierają, czy cała koreańska literatura lubuje się w takich smętach.

"Prawo linii" nie stanowi niestety wyjątku. Poznajemy smutne losy dwóch kobiet, których ścieżki w pewnym momencie się przecinają. Z każdej strony opowieści bije smutek i umartwianie się, nie ma w tej opowieści ani grama radości. Czytając ją ma się wrażenie, że bohaterowie wysysają z nas chęć do życia z każdym kolejnym przeczytanym rozdziałem.

Często mam też wrażenie, że książki koreańskich autorów są albo chaotyczne tłumaczone, albo styl pisania koreańskich autorów jest tak unikatowy, że często mam problem z tym, jak nieposkładanie toczy się fabuła i ciężko mi odczuc jakkolwiek uczucia bohaterów. Wszystko dzieje się bez ładu i składu, jakby autor/ka pisał co mu przyjdzie do głowy bez żadnych poprawek i zakańczał w losowym momencie.

Od jakiegoś czasu zastanawiam się czemu książki koreańskich autorów wydawane w Polsce są tak przeraźliwie smutne. Przeczytałam ich już kilkanaście i każda z nich była do siebie podobna - depresyjna, o powolnej fabule, o zwykłym szarym człowieku, który wiedzie przeciętne życie i mierzy się z ponurą codziennością. Każdą z tych książek zapominam maksymalnie tydzień po...

więcej Pokaż mimo to

avatar
429
88

Na półkach:

Intrygująca, Wciągnęła mnie już od pierwszych stron. Niestety miałam mały problem z rozróżnieniem postaci.

Intrygująca, Wciągnęła mnie już od pierwszych stron. Niestety miałam mały problem z rozróżnieniem postaci.

Pokaż mimo to

avatar
311
141

Na półkach:

KRÓTKO

"Prawo linii" nie zbiera świetnych recenzji. Wyglada na to, że książka nie powaliła na kolana ani krytyki, ani czytelników. Dla mnie to jednak kawał świetnej literatury, depresyjny thriller szarego człowieka. Bez wahania polecam tę gorzką w smaku, kruchą powieść.

***
DŁUŻEJ

Po świetnym "Dole" z wielkimi nadziejami przystąpiłem do lektury kolejnej powieści Pyun Hye-Young pt. "Prawo linii". To książka z 2015 roku, która ukazała się w Polsce w 2022 roku nakładem wydawnictwa Kwiaty Orientu.

Koreańska pisarka przedstawia historię dwóch obcych kobiet. Obie nie radzą sobie z własnym życiem, obie spotyka tragedia. Yun Se-O jest chorobliwie nieśmiałą kobietą, boi się nawet wychodzić z domu. Mieszka razem z tonącym w długach ojcem. Nie rozmawiają ze sobą. Pewnego razu ojciec wysyła ją do sklepu. Gdy Yun Se-O wraca, przed domem tłoczą się służby ratunkowe. Wybuch gazu. Dom zniszczony. Ojciec ciężko poparzony, raczej nie przeżyje.

Shin Ki-jeong pracuje jako nauczycielka. Od pewnego czasu dostaje dyskretne prezenty od jednego z uczniów. Gdy okazuje się, że to kradzione towary, wybucha afera. Wkrótce los sprezentował Shin kolejny cios: dostaje informację o śmierci swojej przyrodniej siostry. Rzekome samobójstwo.

Wydarzenia te spychają obie kobiety z ich dotychczasowych orbit życiowych. Utrata codziennej rutyny, tej oswojonej trajektorii powoduje ich zagubienie. Próbują radzić sobie na swój sposób z wypełniającym je żalem, pustką i rozgoryczeniem.

Yun Se-O zaczyna obsesyjnie śledzić windykatora, który przed tragicznym wypadkiem miał odwiedzić jej ojca. W specjalnym kajecie notuje wszystkie jego wyjścia, wraz z dokładną godziną. Jednocześnie wpada w macki piramidy finansowej, rujnując sobie życie i tracąc resztki znajomych.

Shin nie miała głębokiej więzi ze swoją siostrą. Jednak gdy ta umiera, desperacko łapie się myśli, że zbyt łatwo zaklasyfikowano jej śmierć jako samobójstwo. Postanawia dowiedzieć się więcej o siostrze i odtworzyć jej ostatnie chwile.

Obie kobiety rozpoczynają własne śledztwa, napędzane beznadzieją, pchane dziwnym impulsem, którego same do końca nie pojmują. Co z tego wyniknie?

Na upartego ktoś mógłby zaklasyfikować "Prawo linii" jako kryminał. Mamy tutaj amatorskie śledztwo – a nawet dwa – trochę krwi, śmierć, śledzenie. Ale to tylko przykrywka. Otoczka dla emocji, kontury niezbędne do naszkicowania teorii Pyun Hye-Young, czyli tytułowego prawa linii.

"Każde z nich podążało osobnymi, samotnymi ścieżkami, które w pewnych punktach się przecinały, ale nic poza tym. Tak jak u wszystkich innych ludzi. Żadne dwa życia nie były blisko ze sobą połączone, nikt jednak nie był zupełnie sam i bez związku z innymi".

Hye-Young ma smykałkę do opisywania uczuć za pomocą słów. Niektóre fragmenty są kapitalne, dotykały do żywego nawet mnie – doświadczonego czytelnika. Autorka świetnie pokazuje spustoszenie jakie siać może żałoba oraz problemy ze znalezieniem sobie nowego celu życia.

I chociaż dominuje tutaj niespieszna, psychologiczna narracja o depresyjnym odcieniu, miłośnicy grozy i niesamowitości dostrzegą kilka niepokojących fragmentów.

Rozmowa z właścicielką hostelu, czy przede wszystkim wizyty w pokoju nr 101 robią niesamowite wrażenie. Hostel, ochrzczony filuterną nazwą „Słonecznego”, gdzie w ciasnych klitkach tłoczą się ludzie przegrani, tworząc coś na kształt tajemnego bractwa; dzielącego podobny los, choć nieświadomego swego istnienia. Hostel, w którym słychać wszystko co się dzieje za ścianą, lecz podczas mijania się w ciasnych korytarzykach, nigdy nie widać dokładnie twarzy drugiej osoby.

"Otworzyły się drzwi. Nie do 433, ale do pokoju na prawo. Wyszedł z niego rozchełstany cień. Najpierw wyglądał jak kłąb ciemnego dymu, potem jak coś galaretowatego, śluzowatego. Obiekt zniknął w ciemności na końcu korytarza, powłócząc obślizgłymi nogami. Ki-Jeong znów została sama. Spróbowała szarpnąć klamką do pokoju 433, po czym ruszyła z powrotem bezwietrznym, dusznym korytarzem i wyszła z hotelu".

Gdyby Pyun Hye-Young tylko chciała, mogłaby napisać powieść grozy. Jej specjalnością są opisy beznadziei, ludzi bezsilnych i pogrążonych w marazmie. Dysponuje do tego niebanalnymi pomysłami i wyobraźnią, która choć operuje głównie szarymi barwami, tworzy mgiełkę namacalnej niesamowitości, odrealnienia. Co jest paradoksem, bo przecież historie głównych bohaterek są tak bardzo prawdziwe…

Można powiedzieć, że powieść Koreanki opisuje spadanie na dno. Szczebel po szczeblu w dół drabiny, zupełnie jak w piramidzie finansowej.

Prawo linii. Gdyby wziąć większą kartkę, spojrzeć na wytyczone przez Pyun Hye-Young linie swoich bohaterek i dorysować kolejne – szybko dojdziemy do jedynego słusznego wniosku. Prędzej czy później nasza własna linia przetnie się z nimi.

"Prawo linii" nie zbiera świetnych recenzji. Wyglada na to, że książka nie powaliła na kolana ani krytyki, ani czytelników. Dla mnie to jednak kawał świetnej literatury, depresyjny thriller szarego człowieka. Bez wahania polecam tę gorzką w smaku, kruchą powieść.

KRÓTKO

"Prawo linii" nie zbiera świetnych recenzji. Wyglada na to, że książka nie powaliła na kolana ani krytyki, ani czytelników. Dla mnie to jednak kawał świetnej literatury, depresyjny thriller szarego człowieka. Bez wahania polecam tę gorzką w smaku, kruchą powieść.

***
DŁUŻEJ

Po świetnym "Dole" z wielkimi nadziejami przystąpiłem do lektury kolejnej powieści Pyun...

więcej Pokaż mimo to

avatar
1283
1283

Na półkach: ,

"Problem z ludźmi był jednak taki, że w momencie gdy pozwoliłaś sobie na uznanie, że ludzie są z gruntu dobrzy, od razu udowadniali ci, że się myliłaś"

To druga książka tej koreańskiej pisarki, jaką miałam okazję i przyjemność przeczytać. Bo czytanie każdej świetnie napisanej książki to przyjemność, nawet jeśli jej treść do najprzyjemniejszych nie należy. Tak jest właśnie w tym przypadku.

Pyun Hye-Young opowiada czytelnikowi smutną historię dwóch zupełnie obcych sobie kobiet i poniesionych przez nie strat. Kobiety się nie znają, nie mają nawet pojęcia o swoim istnieniu, a jedyne, jak by się wydawało, co ich łączy to strata bliskiej osoby.

Jedna straciła w pożarze swój dom i ojca, druga swoją młodszą przyrodnią siostrę, którą zabrał całkiem przeciwstawny żywioł, woda. Ale czy to jest naprawdę wszystko, co łączy te dwie kobiety?? Dlaczego jedna drugiej szuka i czy ją w końcu znajdzie??

Niektórzy dopatrują się w tej książce analogii do samego kraju Korei Południowej, do nierówności społecznych, jakie tam panują, do faktu, że jak masz kasę, możesz wszystko, a jak jej nie masz...cóż, jesteś po prostu pozostawiony samemu sobie. Pewnie coś w tym jest, ale przecież tak jest wszędzie, nie tylko w Korei. Pieniądze to władza...

Ja jednak skupiłam się na czymś ciut innym, na tym, w jaki sposób mami się ludzi wielkimi pieniędzmi, a jak to "zdobywanie" ich, wygląda naprawdę. Mówię tu o marketingu wielopoziomowym. Temat ten jest mi bliski o tyle, że swego czasu i w naszym kochanym kraju panoszył się Amway (nie wiem, czy nadal tak jest) były to czasy kiedy mówiąc kolokwialnie, byłam "piękna i młoda" i mocno wierzyłam w to, że to jest przyszłość. Do dziś pamiętam lidera, jakiegoś diamentowego czy innego, skaczącego jak małpa na druciku po scenie w katowickim Spodku i wywijającego mikrofonem do wrzasku stojącej i klaszczącej gawiedzi, wśród której ja też byłam...

Na szczęście szybko otrząsnęłam się z tej "bajki", jednak właśnie głównie o tym jest ta książka. O ludziach, którzy "dzięki" takiemu systemowi "bogacenia" się stracili wszystko od pieniędzy po rodziny, przyjaciół i szacunek do samych siebie, a czasem i coś znacznie cenniejszego...

Jakby pokrewnym tematem w tej historii, jest opowieść o pewnych egzekutorze długów. Egzekutorze, który miał za zadanie wyciągać długi od ludzi, którzy mieli nieszczęście zapożyczyć się w szumnie zwanych "alternatywnych instytucjach finansowych". A oto jak był szkolony do swojej pracy

"Su-ho nadal trzymał się myśli, że jego praca będzie polegać jedynie na uprzejmym podaniu sobie rąk z dłużnikiem, wręczeniu mu zawiadomienia, wskazaniu paragrafu o spełnieniu warunków płatności i sfinalizowaniu całej sprawy na piśmie"

"Kiedy odkrył, że do jego obowiązków należała rutynowa przemoc słowna, zastraszanie, szyderstwo oraz pogarda i kiedy był świadkiem tego samego u swego kierownika, dawał z siebie wszystko by ukryć strach"

Dla mnie to kawał rewelacyjnej literatury autorka doskonale potrafiła pokazać, rozpacz po stracie, ale też i zaplątanie się w sytuację bez wyjścia i pozostanie w niej całkowicie samotnym...

"Problem z ludźmi był jednak taki, że w momencie gdy pozwoliłaś sobie na uznanie, że ludzie są z gruntu dobrzy, od razu udowadniali ci, że się myliłaś"

To druga książka tej koreańskiej pisarki, jaką miałam okazję i przyjemność przeczytać. Bo czytanie każdej świetnie napisanej książki to przyjemność, nawet jeśli jej treść do najprzyjemniejszych nie należy. Tak jest właśnie...

więcej Pokaż mimo to

avatar
1806
474

Na półkach:

Dobra, poruszająca. Niestety, polskiemu czytelnikowi (przynajmniej mi ;) ) trudność sprawiają koreańskie nazwiska, przez co ciągle mi się myliły postaci i nie mogłam się skupić na treści...

Dobra, poruszająca. Niestety, polskiemu czytelnikowi (przynajmniej mi ;) ) trudność sprawiają koreańskie nazwiska, przez co ciągle mi się myliły postaci i nie mogłam się skupić na treści...

Pokaż mimo to

avatar
59
58

Na półkach:

6,5 bardzo dużo w tym emocji towarzyszących utracie bliskich i jakimś wyobrażeniom o nich, które nie zawsze się sprawdzają. chyba w miarę rozwoju książki trochę czego innego się spodziewałam po zakończeniu, ale wywnioskowałam, że nie w samym zakończeniu był jej cel, dobrze się czytało, tłumaczenie też przyjemne

6,5 bardzo dużo w tym emocji towarzyszących utracie bliskich i jakimś wyobrażeniom o nich, które nie zawsze się sprawdzają. chyba w miarę rozwoju książki trochę czego innego się spodziewałam po zakończeniu, ale wywnioskowałam, że nie w samym zakończeniu był jej cel, dobrze się czytało, tłumaczenie też przyjemne

Pokaż mimo to

avatar
61
22

Na półkach:

Nie spodziewałam się po tej książce czegoś takiego. Szczególnie początek, dosłownie pierwsze kilka stron tknęło mnie myślą: "ale jak to tak? Na kursach pisarskich często wspomina się, że pierwsze strony, pierwsze akapity, ba, pierwsze zdanie(!) ma rzucić czytelnika na kolana, kazać mu biec do kasy i w trakcie płacenia już wkręcać się w historię. A tu zonk, wieje nudą, nic specjalnego, ot poprawny począteczek bez fajerwerków.
Bo te były zachowane na później, żeby walić nimi w odpowiednim czasie.
Wszystkie osoby w tej powieści są ze sobą związane. Nauczycielka, która próbuje odkryć z jakiej przyczyny jej siostra popełniła samobójstwo. Se-o, chcąca się zemścić na mężczyźnie, który doprowadził jej ojca do próby samobójczej i Su-ho - bezwzględny pracownik firmy ściągającej długi. Wszyscy oni krążą wokół nieświadomych wyborów życiowych, które popchnęły ich w dół, doprowadziły do najgorszego, do brudu i samotności, jak w piramidzie finansowej z cytatu.
Dodam jeszcze tylko, że mało w tym wszystkim nadziei na lepsze. Można się tylko cieszyć, że jakoś wyszło się z tego bagna cało. O ile wyszło.
Zdecydowanie ponura, ale świetnie napisana powieść.

Nie spodziewałam się po tej książce czegoś takiego. Szczególnie początek, dosłownie pierwsze kilka stron tknęło mnie myślą: "ale jak to tak? Na kursach pisarskich często wspomina się, że pierwsze strony, pierwsze akapity, ba, pierwsze zdanie(!) ma rzucić czytelnika na kolana, kazać mu biec do kasy i w trakcie płacenia już wkręcać się w historię. A tu zonk, wieje nudą, nic...

więcej Pokaż mimo to

avatar
1337
1175

Na półkach:

Minimalistyczna opowieść o śmierci, o tajemnicach i dwóch kobietach, które połączy los.

To nie jest łatwa opowieść – to jedna z tych, które po cichu rozkwitają przed naszymi oczami, ukazując cały wachlarz znaczeń i nawiązań. Pyun Hye-Young między słowami demaskuje bezwzględny system, w jakim operuje na co dzień społeczeństwo Korei Południowej. System, którym kieruje pozycja społeczna, majątek, wygląd. System, w którym dominują jedynie nieliczni, wyzyskując tych, którzy stoją poniżej. Pojawiają się motywy piramidy finansowej, lichwiarskich praktyk, komorników i egzekutorów… W to wszystko uwikłani są zwyczajni ludzie, którzy marzą o niedostępnej godności, o podniesieniu swojego statusu, o tym lepszym świecie, który niby jest na wyciągnięcie ręki, a tak naprawdę dla nich – nieosiągalny.

Dwie bohaterki, ciche, niespokojne sekrety ich bliskich, niedomówienia, znaczące spojrzenia i gesty… W „Prawie linii” odnaleźć możemy współczesną literaturę południowokoreańską w całej swojej krasie. Nieoczywistą tak, jak nieoczywista dla zachodniego świata może wydawać się ta kultura. Bez zbędnego dramatyzowania, bez wrzasku i harmidru – tutaj nawet przemoc kryje się w milczeniu. Pyun Hye-Young pisze o samotności, o kobietach w społeczeństwie, o godzeniu się ze stratą. Tylko tyle i aż tyle. Nie trzeba nic więcej.

Minimalistyczna opowieść o śmierci, o tajemnicach i dwóch kobietach, które połączy los.

To nie jest łatwa opowieść – to jedna z tych, które po cichu rozkwitają przed naszymi oczami, ukazując cały wachlarz znaczeń i nawiązań. Pyun Hye-Young między słowami demaskuje bezwzględny system, w jakim operuje na co dzień społeczeństwo Korei Południowej. System, którym kieruje...

więcej Pokaż mimo to

avatar
297
232

Na półkach: , ,

„Prawo linii” to trzecia powieść Pyun Hye-young przetłumaczona na język polski. Po lekturze dwóch poprzednich, nie ukrywam, miałam niemałe oczekiwania, ale pisarka także i w tym przypadku mnie nie zawiodła. Obiektywnie trzeba przyznać, że utrzymuje ona wysoki poziom tworzonych przez siebie historii. Jak do tej pory, bez reszty pochłaniają one czytelnika, który w pełni odczuwa emocje postaci literackich zmagających się z różnymi przeciwnościami i w sposób zaangażowany śledzi ich losy. Nie inaczej jest właśnie z „Prawem linii”, w którym autorka ukazuje historie wydawać by się mogło dwóch różnych kobiet – Yun Se-o i Shin Ki-jeong – które pozornie łączy jedynie postać młodszej siostry tej drugiej, lecz po wnikliwej lekturze można stwierdzić, że tych punktów wspólnych jest o wiele więcej. Łączą je cechy charakteru i wydarzenia, które po wirtualnym połączeniu przez czytelnika stanowią jedną z wielu powieściowych linii. Losy obu kobiet są różne, a jednak podobne jak dwie równoległe do siebie linie. Przywołanie postaci Shin Ha-jeong i istotna dla fabuły powieści kulminacyjna rozmowa dwóch głównych bohaterek może jednak sugerować, że wspomniane linie czasem nakładają się na siebie, jakby ożywały w specyficznej czasoprzestrzeni literackiej. Zarówno Yun Se-o, jak i Shin Ki-jeong, zmagają się na co dzień z własną niełatwą przeszłością i trudami nie zawsze chętnie wybranej przez siebie teraźniejszości. W tym wszystkim próbują także wyjaśnić nieszczęśliwe wydarzenia z życia swoich bliskich, by móc je poznać, zrozumieć i sprawiedliwie osądzić, nawet jeśli oznaczałoby to przekroczenie kolejnej wirtualnej powieściowej linii, za którą czai się świat, z którego nie ma już powrotu do dobrego i szczęśliwego życia. Pyun Hye-young stawia jednak swoje bohaterki w takiej sytuacji, w której o przekroczeniu tej linii decydują nie tylko ich samodzielne wybory, ale i sploty innych wydarzeń bezpośrednio wpływające na realizację ich zamierzeń. W tej trudnej wędrówce do celu obie bohaterki odkrywają nieludzki świat firm udzielających pożyczek i dłużników niewidzących drogi wyjścia ze swojej sytuacji, a także brudnego biznesu opartego na strategii wielopoziomowego marketingu szerzej zwanego piramidą finansową. Także i w tym kontekście można poddać tytuł książki wnikliwej interpretacji, bowiem przywołani na powieściowych kartach rekruterzy, czyli upline oraz zrekrutowani, czyli downline doskonale wpisują się jako poszczególne punkty na wertykalnej linii, która rządzi się sobie tylko znanym prawem. Odzierając jednak losy bohaterów od poszczególnych wydarzeń, jednoznacznie można stwierdzić, iż powieść ta traktuje tak naprawdę o kondycji relacji interpersonalnych we współczesnym świecie tak bardzo zdominowanym przez pieniądze. Takie bowiem kwestie, jak: trudność nawiązywania bliskich relacji, zerwanie emocjonalnych więzi, samotność, tęsknota, świadomość braku sensu i zbliżającego się końca są na tyle uniwersalne, że bez wątpienia wykraczają poza historię stworzoną przez pisarkę. Po lekturze książki, mając świadomość losów Yun Se-o oraz Shin Ki-jeong, każdy z nas może zadać sobie pytanie, na ile zna i kocha swoich najbliższych, na ile potrafi za nimi tęsknić i ile potrafi dla nich zrobić. Pyun Hye-young w bardzo umiejętny sposób porusza duszę czytelnika, otwierając mu oczy na to, co najważniejsze. Czyni to jednak na tyle subtelnie, by czytelnik sam poznał różnicę pomiędzy tym , co błahe a tym, co naprawdę w jego życiu istotne. „Prawo linii” czytam jako literacką przestrogę dla człowieka, który zagubiony w rozpadającym się świecie ma jeszcze szansę na to, by krocząc po cienkiej linii, zachować równowagę i nie spaść. Polecam.

https://www.facebook.com/literackakorea/posts/287253236925983

„Prawo linii” to trzecia powieść Pyun Hye-young przetłumaczona na język polski. Po lekturze dwóch poprzednich, nie ukrywam, miałam niemałe oczekiwania, ale pisarka także i w tym przypadku mnie nie zawiodła. Obiektywnie trzeba przyznać, że utrzymuje ona wysoki poziom tworzonych przez siebie historii. Jak do tej pory, bez reszty pochłaniają one czytelnika, który w pełni...

więcej Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Chcę przeczytać
    219
  • Przeczytane
    76
  • Posiadam
    13
  • 2022
    5
  • Korea
    5
  • 2023
    5
  • Literatura koreańska
    4
  • E-book
    3
  • Chcę w prezencie
    3
  • Azja
    3

Cytaty

Więcej
Hye-young Pyun Prawo linii Zobacz więcej
Hye-young Pyun Prawo linii Zobacz więcej
Hye-young Pyun Prawo linii Zobacz więcej
Więcej

Podobne książki

Przeczytaj także