Był sobie psiak

Okładka książki Był sobie psiak Lizzie Shane
Okładka książki Był sobie psiak
Lizzie Shane Wydawnictwo: Rebis Cykl: Pine Hollow (tom 2) literatura obyczajowa, romans
360 str. 6 godz. 0 min.
Kategoria:
literatura obyczajowa, romans
Cykl:
Pine Hollow (tom 2)
Tytuł oryginału:
Once Upon a Puppy
Wydawnictwo:
Rebis
Data wydania:
2023-02-07
Data 1. wyd. pol.:
2023-02-07
Liczba stron:
360
Czas czytania
6 godz. 0 min.
Język:
polski
ISBN:
9788381883559
Tłumacz:
Magdalena Hermanowska
Średnia ocen

7,5 7,5 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
7,5 / 10
57 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
749
311

Na półkach:

Widzisz taką okładkę książki, czy zachęca Cię do lektury 🤔

Okładka z serduszkiem i słodkim pieskiem, ale nie daj się zwieść! "Był sobie psiak", to nie jest kolejny przesłodzony, kiczowaty romans. Nie jest to też książka, gdzie pies jest głównym bohaterem.
To momentami zabawna, a monetami bolesna historia dwojga ludzi około 30-stki, którym nie układa się w życiu uczuciowym i rodzinnym. Deenie walczy o bycie sobą i życie po swojemu z rodziną, która chce jej układać życie. A Connor, sztywny prawnik próbuje zrealizować swój plan. Nie ma czasu na zabawę, na spontaniczność. Nieoczekiwanie ci dwoje czują się świetnie w swoim towarzystwie i spędzają walentynki, których nie znoszą na oglądaniu wspólnie horroru. Dobrze się przy tym bawiąc. Połączył ich adoptowany przez chłopaka niesforny pies Max. Fajnie, że w książce wspomniano o wychowaniu psa, obowiązku, konsekwencjach braku czasu dla psa.

Czy bohaterom uda się pozostać sobą, uporać się z traumami i być szczęśliwymi...?
Przeczytaj i sprawdź jak zakończy się ta historia!
Na ogół nie sięgam po romanse, ale ten jest zdecydowanie wart oderwania się od thrillerów 😉

Widzisz taką okładkę książki, czy zachęca Cię do lektury 🤔

Okładka z serduszkiem i słodkim pieskiem, ale nie daj się zwieść! "Był sobie psiak", to nie jest kolejny przesłodzony, kiczowaty romans. Nie jest to też książka, gdzie pies jest głównym bohaterem.
To momentami zabawna, a monetami bolesna historia dwojga ludzi około 30-stki, którym nie układa się w życiu uczuciowym...

więcej Pokaż mimo to

avatar
1677
1676

Na półkach: ,

Mimo iż mamy postać pieska na okładce, to zastanawiamy się jaką rolę tutaj odegra, skoro wydaje się być postacią drugoplanową. Jest opisany jako duży i spokojny, ale bez najmniejszych szkoleń we względzie demolki wszystkiego, co jest miękkie i można to rozszarpać. Głównej postaci niestety pozostał tylko on, gdyż partnerka zmieniła swoje zamiary przed ślubne. Mniej więcej poznamy ich powody. Życie bohatera zaczyna się sypać, gdyż wraz z utratą pięknej kobiety, wychodzi na to, że jego życiowy Plan, również może ulec zmianie. Cały swój czas poświęcał pracy, gdyż pragnął zostać wspólnikiem w firmie, jednak wraz z utratą partnerki przestał uczestniczyć w jej życiu. Po telefonie z pracy już wie, że znalezienie kobiety jest obecnie sprawą priorytetową, gdyż od tego zależy, czy utrzyma się na obecnym stanowisku, pójdzie wyżej, bądź niżej, czego nawet nie chce sobie wyobrażać. Na szczęście w chwilach zwątpienia i smutku jego psi towarzysz jest zawsze obok. Może i demoluje jego dom, ale daje nadzieję na przyszłość. Poznając wolontariuszkę ze schroniska nie spodziewał się, że może ona tak pozytywnie wpłynąć na ich życie. Pies bowiem zawsze jej słucha i widać, że darzy uczuciem. Ona sama potrzebuje towarzysza na nadchodzącą imprezę, więc nasza postać nawet nie zastanawia się dwa razy. Sam potrzebuje kogoś do spotkań firmowych, więc wychodzi na to, że zawrzą układ idealny. Może tylko nie spodziewają się, że przetrwa on znacznie dłużej i przekształci się w coś więcej:-)
Nie czytałam tomu pierwszego, ale widzę, że spokojnie można ten cykl czytać osobno. To spokojnie napisana książka, gdzie wydarzenia idą swoim rytmem. Nikt tu się nie spieszy, choć bywa, że sytuacja tego wymaga. Ich życiem rządzą zbiegi okoliczności, a łącznikiem we wszystkim jest właśnie okładkowy pies. Podobało mi się tutaj kiełkujące uczucie, ta iskierka miłości, która rozwijała się powodując u nas uczucie poruszenia i dobroci. Nie zawsze w tej historii jest lekko, ale jak to bywa w pięknych bajkach, dobro i miłość zawsze zwycięża:-) Polecam do przeczytania w każdy wieczór, kiedy chcemy odpocząć i zmienić coś w naszym życiu, tylko początkowo nie wiemy co. Z tą pozycją zobaczycie, że życie może być piękne, tylko wpierw trzeba tego chcieć, a później do tego dążyć. Naprawdę polecam:-)

Mimo iż mamy postać pieska na okładce, to zastanawiamy się jaką rolę tutaj odegra, skoro wydaje się być postacią drugoplanową. Jest opisany jako duży i spokojny, ale bez najmniejszych szkoleń we względzie demolki wszystkiego, co jest miękkie i można to rozszarpać. Głównej postaci niestety pozostał tylko on, gdyż partnerka zmieniła swoje zamiary przed ślubne. Mniej więcej...

więcej Pokaż mimo to

avatar
991
966

Na półkach: , , ,

Super książka, podobała mi się tak samo jak jedynka ;) Oczywiście oprócz motywu psa jest też motyw miłości głównych bohaterów, ale ich droga nie mogła być przecież lekka, łatwa i przyjemna ;) No więc dramatów w tej części też nie zabrakło ;)

Super książka, podobała mi się tak samo jak jedynka ;) Oczywiście oprócz motywu psa jest też motyw miłości głównych bohaterów, ale ich droga nie mogła być przecież lekka, łatwa i przyjemna ;) No więc dramatów w tej części też nie zabrakło ;)

Pokaż mimo to

avatar
608
606

Na półkach:

"Był sobie psiak" jak się okazało to drugi tom serii Pine Hollow, na który jako okładkowa sroka skusiłam się bez chwili zawahania, na szczęście spokojnie można go czytać bez znajomości poprzedniej części.

Świetnie zorganizowany prawnik Connor postanawia adoptować krnąbrnego psa Maxa, wkrótce okazuje się, że ma do czynienia z niszczycielskim żywiołem. Pies słucha tylko Deenie Mit, wolontariuszki ze schroniska. Deenie dochodzi do wniosku, że atrakcyjny prawnik mógłby zaimponować jej idealnej rodzinie na zbliżającym się ślubie siostry. Kiedy dowiaduje się, że Connor z kolei potrzebuje osoby towarzyszącej na imprezach firmowych, zawiązują z pozoru niemożliwy sojusz. A gdy tak udają idealną parę, wszystko nagle zaczyna nabierać realnych kształtów.

Jak ja potrzebowałam takiej ciepłej, lekkiej i nieskomplikowanej obyczajowej opowieść z wątkiem romansu idealnej na jeden wieczór i na czytelniczy reset. Autorka stworzyła zabawną opowieść o dwójce osób różniących się od siebie jak dzień i noc, a jednak przyciągających się niczym magnes.

Jeśli lubicie opowieśći o spełnianiu marzeń, o akceptacji siebie i byciu sobą ale też o dążeniu i poszukiwaniu akceptacji w swoim otoczeniu to ta książka jest skierowana do Was. Ale przeczytacie tutaj również o otwarciu się na miłość, na zrozumienie tego uczucia i dopuszczenie go nie tylko do serca ale i rozumu. Ale żeby nie było tak cukierkowo nie zabraknie też momentów wzruszenia.

Książkę czyta się szybko i przyjemnie, myślę, że znajdzie ona swoich zwolenników, a w tym wielu pasjonatów zwierząt, szczególnie psów, którzy nie przejdą obojętnie obok tej okładki.

"Był sobie psiak" jak się okazało to drugi tom serii Pine Hollow, na który jako okładkowa sroka skusiłam się bez chwili zawahania, na szczęście spokojnie można go czytać bez znajomości poprzedniej części.

Świetnie zorganizowany prawnik Connor postanawia adoptować krnąbrnego psa Maxa, wkrótce okazuje się, że ma do czynienia z niszczycielskim żywiołem. Pies słucha tylko...

więcej Pokaż mimo to

avatar
467
132

Na półkach: , ,

On, Connor Wyeth, jest jednym z tych, którzy niczego nie pozostawiają przypadkowi. Już dawno temu dokładnie zaplanował swoje życie. Najpierw studia, potem praca w prestiżowej kancelarii prawniczej, wkrótce awans na wspólnika i oczywiście rodzina jak z obrazka - kochająca żona, z którą dzieliłby podobne ambicje, piękny duży dom i pewnie kiedyś dzieci. Jego plan nie dopuszczał najmniejszych odstępstw.

Ona, Deenie Mitchell, jest wolnym duchem. Nie potrafi usiedzieć w miejscu. Zawsze gna do przodu, byle przed siebie, tam, gdzie jeszcze jej nie było. Unika zobowiązań, jeśli może nie przywiązuje się do miejsc czy ludzi. No bo po co? Żeby później wszystko to spontanicznie porzucić? Nigdy też niczego nie planuje, bo przecież najpiękniejsze w życiu jest właśnie to, że jest nieprzewidywalne. Szkoda tylko, że większość ludzi nie podziela tych przekonań. Rodzina traktuje ją jak czarną owcę i nie ukrywa rozczarowania jej wyborami, nawet przyjaciele widzą w niej bujającego w chmurach lekkoducha. Ale przecież każdy ma prawo żyć tak, jak chce. A ona chce właśnie tak. A przynajmniej tak było do tej pory.

Deenie i Connor nie tylko na pierwszy rzut oka są totalnie różni. Na szczęście coś, a może raczej ktoś, sprawi, że drogi tych dwojga skrzyżują się, dzięki czemu mimo tak oczywistej na początku wzajemnej niechęci, staną się sobie bliscy. Romantycznie bliscy.

Po spektakularnym rozstaniu z narzeczoną Connor stara się stanąć na nogi i udowodnić rodzinie i znajomym, że nie jest z nim tak źle, jak im wszystkim się wydaje. W tym celu przygarnia wilczarza irlandzkiego, Maximusa - nieokiełznane wielkie psisko bez skrupułów niszczące jego drogi dom, raz po raz wystawiające na próbę cierpliwość nowego właściciela. Z pomocą w poskromieniu psiego żywiołu przychodzi nie kto inny jak Deenie. Wkrótce okazuje się, że znajomość ta może przynieść realne korzyści im obojgu. Więcej! Może otworzyć im oczy na coś, czego do tej pory nie dostrzegali lub nie odważyli się zapragnąć. Tylko czy zdążą nim Deenie znów ucieknie?

Zwykle bywa tak, że gdy tylko w powietrzu zaczyna unosić się wiosna, nasze chęci i oczy wędrują ku lżejszej literaturze. Takiej, w przypadku której mamy pewność, że ostatecznie wszystko będzie dobrze. Może i zawczasu przewidujemy zakończenie, może i autor sam serwuje je nam strona po stronie jak na tacy, ale właściwie kto by się tym przejmował? Dobrze jest czasem oderwać się od codziennych trudności i zmęczenia, wreszcie przebudzić się po długiej zimie i okresie nużącej szarości za oknem. W takich momentach sprawdzają się książki jak “Był sobie psiak” Lizzie Shane.

Książka jest pełnym uroku, lekkim romansem z odrobiną humoru, w którym od początku jasne jest, że główni bohaterowie skończą razem. Pozostaje już tylko dowiedzieć się całej reszty. Jak do tego dojdzie? Jakie przeciwności będą zmuszeni przezwyciężyć? Jaką przemianę przejdą, no i co tam jeszcze ciekawego wydarzy się po drodze? Idealnie sprawdzi się jako wieczorny lub weekendowy relaks choć liczba wprowadzonych przez Lizzie Shane postaci z początku może wprowadzać zamieszanie. Nie mam poważnych zarzutów wobec “Był sobie psiak” Lizzie Shane. Książka spełniła moje oczekiwania. Liczyłam na odprężającą, lekko zabawną historię, która mimo wszystko wciągnie mnie na tyle, żebym chciała wytrwać z nią do zakończenia i właśnie to dostałam. Jeden minus to momentami zbyt nachalne sugerowanie, że bohaterowie mają się ku sobie. Tu mogło być troszkę delikatniej. No i to chyba na tyle. A zresztą przeczytajcie sami!

mealibri.blogspot.com

On, Connor Wyeth, jest jednym z tych, którzy niczego nie pozostawiają przypadkowi. Już dawno temu dokładnie zaplanował swoje życie. Najpierw studia, potem praca w prestiżowej kancelarii prawniczej, wkrótce awans na wspólnika i oczywiście rodzina jak z obrazka - kochająca żona, z którą dzieliłby podobne ambicje, piękny duży dom i pewnie kiedyś dzieci. Jego plan nie...

więcej Pokaż mimo to

avatar
131
129

Na półkach:

{ macie w domu psa / psy? Ile, jakie, jak się nazywają, jaka rasa? Opowiadajcie }

Wiadomo, że jestem kociarą, nie ukrywam. Ale nie wszyscy wiedzą, że mam w domu również trzy psy. Dwa są najszlachetniejszej rasy Kundel (nie) pospolity, a trzeci to pekińczyk. Ale nie mówcie mu tego, bo on wierzy, że jest czymś w rodzaju krzyżówki dobermana z pitbullem.

"Ten niby-wilczarz nie był wszak szkolony w szczenięcych latach, więc teraz funkcjonował jako dorosły i siejący spustoszenie kłąb miłości. Connor nie zamieniłby go na nic innego."

Connor, pracoholik, żyjący według ustalonego wcześniej planu cierpi po tym jak na chwilę przed ślubem zostawiła go narzeczona Monika. Gdy na swojej drodze spotyka Deenie, wolnego, podróżującego ducha obsypanego brokatem nie wie, że jego życie wkrótce stanie się mniej zorganizowane, ale może bardziej szczęśliwe?

Połączy ich Max, wielki, kudłaty, niszczycielski żywioł na czterech łapach. Connor wynajmie Deenie, by nauczyła psa ogłady, ale wkrótce oboje odkryją, że mogę wynająć również siebie. On Deenie po to, by przypodobać się szefowi, ona Connora po to, by ugłaskać swoich rodziców. Wkrótce jednak dojdą do wniosku, że coraz bardziej przestają udawać zakochanych. Czy przeciwieństwa faktycznie się przyciągają? I czy ktoś nie będzie zmuszony do tego, by utracić siebie?

Bardzo przyjemna lektura. Dla fanów barwnych bohaterów, miłości oraz futrzanych przyjaciół merdających ogonami. Nie miałam wrażenia, że fabuła jest wymuszona ani cukierkowa, może była ciut brokatowa ze względu na styl głównej bohaterki. Zakończenie przewidywalne, ale satysfakcjonujące mnie w pełni. W książce nie brakowało wzruszających elementów, a całość dopełniała postać psiaka Maxa, który - choć zachowywał się jak typowy przedstawiciel swojej rasy i zniszczył drogocenną kanapę, totalnie skradł moje serce.

{ macie w domu psa / psy? Ile, jakie, jak się nazywają, jaka rasa? Opowiadajcie }

Wiadomo, że jestem kociarą, nie ukrywam. Ale nie wszyscy wiedzą, że mam w domu również trzy psy. Dwa są najszlachetniejszej rasy Kundel (nie) pospolity, a trzeci to pekińczyk. Ale nie mówcie mu tego, bo on wierzy, że jest czymś w rodzaju krzyżówki dobermana z pitbullem.

"Ten niby-wilczarz...

więcej Pokaż mimo to

avatar
893
743

Na półkach: , ,

Pełna ciepła i uroku historia z psiakiem w tle? Zdecydowanie tak! 🥰

Jeśli czytaliście "Na Święta przytul psa" od Lizzie Shane to i w kolejnej jej książce się zakochacie! Akcja także rozgrywa się w miasteczku Pine Hollow, ale dotyczy innych bohaterów 😏

Connor jest prawnikiem, pnie się po szczeblach kariery i dąży do bycia wspólnikiem. Całe jego życie podporządkowane jest kalendarzowi. Jednak od kiedy adoptował Maximusa, dość krnąbrnego psa, jego mieszkanie nie raz wygląda jak po przejściu huraganu.
Z Maxem radzi sobie tylko Deeni Mitchell, organizatorka przyjęć z księżniczką i przyjaciółka Ally i Bena z "Na Święta przytul psa". Ta dwójka postanowia pomóc sobie nawzajem. Connor pójdzie z Denni na jej rodzinne imprezy, a ona pomoże mu na spotkaniach firmowych.

Ta książka jest niczym ciepły kocyk w chłodny wieczór. Otula, rozkosznie rozczula i wprowadza w dobry nastrój. Ja jestem totalnie w niej zakochana. BYŁ SOBIE PSIAK ma swój niepowtarzalny klimat. Małe miasteczko, dwie zupełnie odmienne osobowości i tworzące się uczucie. Coś cudownego.
Myślę, że to taka comfort book, przy której można nie tylko przyjemnie spędzić czas, ale i odpocząć od natłoku myśli.
Zakończenie ma uroczy happy end, więc na pewno wielu osobom przypadnie do gustu 🥰

Pełna ciepła i uroku historia z psiakiem w tle? Zdecydowanie tak! 🥰

Jeśli czytaliście "Na Święta przytul psa" od Lizzie Shane to i w kolejnej jej książce się zakochacie! Akcja także rozgrywa się w miasteczku Pine Hollow, ale dotyczy innych bohaterów 😏

Connor jest prawnikiem, pnie się po szczeblach kariery i dąży do bycia wspólnikiem. Całe jego życie podporządkowane jest...

więcej Pokaż mimo to

avatar
162
75

Na półkach: , , ,

Adopcja psa to decyzja, która może zmienić całe nasze życie, a na pewno spowoduje, że będziemy musieli je trochę przeorganizować. Jednak oprócz dozgonnej miłości i wierności w pakiecie możemy otrzymać też masę kłopotów.
Prawnik Connor Wyeth to mistrz organizacji i planowania. Gdy tuż przed ślubem opuszcza go narzeczona postanawia wdrożyć z życie plan, który zakłada adopcję psa. Nie wszystko idzie zgodnie z planem, bo przygarnięty Max okazuje się nadzwyczaj krnąbrną i niszczycielską siłą. W akcie desperacji Connor zatrudnia Deenie Mitchell - wolontariuszkę w schronisku i organizatorkę przyjęć z królewną, wiecznie obsypaną brokatem. Deenie orientuje się, że oprócz szkolenia Maxa mogą sobie pomóc również w innych sprawach - ona może mu towarzyszyć podczas imprez firmowych, a on byłby idealnym towarzyszem na weselu siostry. Podczas wspólnie spędzanego czasu poznają się co raz lepiej, a zawiązana umowa szybko się komplikuje.
Głównymi bohaterami powieści są Connor i Deenie. Connor wszystko w życiu robi według planu i na wszystko musi mieć spisaną umowę, nawet na szkolenie psa. Deenie natomiast nienawidzi planować, żyje chwilą i nie może długo usiedzieć w jednym miejscu. Kocha podróże i przygody. Kiedy tych dwoje łączy umowa zaczynają poznawać się co raz lepiej i odkrywać nieznane im dotąd uczucia. Oboje są również narratorami tej powieści, dzięki czemu lepiej nam się wczuć w emocje obojga bohaterów. Autorka wykreowała bardzo ciekawe postacie, które wywołują w nas skrajne emocje - raz ich kochamy, ba za chwilę chcieć nimi mocno potrząsnąć by się opamiętali i przejrzeli na oczy.
"Był sobie psiak" to druga część cyklu Pine Hollow, jednak spokojnie można ją czytać bez znajomości pierwszej części. Powieść to osobna historia. Autorka ma lekkie pióro, historia od razu całkowicie nas pochłania, a niektóre sytuacje powodują niekontrolowane wybuch śmiechu. Jak na romans przystało głównym tematem powieści jest wzajemna relacja między Connorem a Deenie. Autorka stworzyła ich relację na zasadzie, że przeciwieństwa się przyciągają, ponieważ bohaterowie mają skrajnie różne charaktery, style życia i oczekiwania. Połączenie ich razem stworzyło mieszankę wybuchową, dzięki czemu książka jest przesiąknięta emocjami. Żałuję tylko, że tak mało w książce tytułowego psiaka. Więcej perypetii niesfornego Maxa jak kąpiel w jacuzzi sprawiłyby, że powieść byłaby jeszcze zabawniejsza i czytałoby się ją z jeszcze większą przyjemnością, a niestety temat psa szybko zszedł na dalszy plan. Dużym atutem jest natomiast zakończenie. Chociaż wiemy jak takie historie miłosne zazwyczaj się kończą, to mimo wszystko autorka potrafiła mnie zaskoczyć.
Lizzie Shane stworzyła bardzo ciepłą i zabawną opowieść o relacji dwojga osób tak od siebie różnych jak ogień i woda. Historia jest napisana bardzo lekko, zgrabnie i ze sporą dawką uśmiechu. Nie sposób się przy niej nudzić, ale ostrzegam, że niezwykle ciężko się od niej oderwać. "Był sobie psiak" to idealny wybór gdy szukamy przyjemnej lektury na poprawę nastroju.

Adopcja psa to decyzja, która może zmienić całe nasze życie, a na pewno spowoduje, że będziemy musieli je trochę przeorganizować. Jednak oprócz dozgonnej miłości i wierności w pakiecie możemy otrzymać też masę kłopotów.
Prawnik Connor Wyeth to mistrz organizacji i planowania. Gdy tuż przed ślubem opuszcza go narzeczona postanawia wdrożyć z życie plan, który zakłada adopcję...

więcej Pokaż mimo to

avatar
266
62

Na półkach:

Dla mnie ta książka była jak przytulenie ukochanej osoby po ciężkim dniu, jak zobaczenie dawno nie widzianego znajomego ❤

Ale może zacznijmy od początku😅

Mamy tu statecznego prawnika Connora, który robi wszystko z planem i Deenie nieco zwariowaną organizatorkę przyjęć z królewną, nomadkę, która dostaje ciarek na widok przygotowanej przez Conora umowy ❤ Umowy na trenowanie adoptowanego przez mężczyznę psa, która pierwszy rzut oka niewinnej ale zmieni ich życie oraz podejście do niego 🥰

Na początku byłam może nieco sceptycznie nastawiona do tej książki ale dość szybko pokazała mi, że nie jest tym za co ją wzięłam.

Gdy już się wciągnęłam nie było odwrotu 😅 Niesamowicie podobała mi się relacja rodząca się między naszymi bohaterami, a jeszcze bardziej podejście samych bohaterów do niej.

To nie jest instant love, dzięki spędzaniu razem czasu w ramach zobowiązań, na które się umówili poznają się od zupełnie nowych stron, których się nie spodziewali, a także odbywają małą podróż wgłąb siebie i tego co ukształtowało zarówno ich podejście do życia jak i do miłości ❤

Jest bardzo uroczo, bywa momentami zabawnie, momentami mamy ochotę zamknąć ich w jednym pokoju bez klamek żeby sobie wszystko powiedzieli, a kończy się spektakularnie w sposób, którego w życiu bym się nie spodziewała, a którego potrzebowałam i pokochałam ❤

To jest dla mnie taki dorosły odpowiednik serii zaopiekuj się mną, gdzie mamy psiaka i historię ludzi znajdujących się wokół niego, jedynie wydaje mi się, że tu zszedł on trochę na drugi plan gdyż na początku był główną osią fabuły lecz dość szybko zszedł na drugi plan i tylko co jakiś czas były wspominane jego postępy.

Czy dwoje tak odmiennych osób może coś połączyć?

Przekonajcie się sami, warto ❤

Recenzja w ramach naboru recenzenckiego na Lubimyczytać

Dla mnie ta książka była jak przytulenie ukochanej osoby po ciężkim dniu, jak zobaczenie dawno nie widzianego znajomego ❤

Ale może zacznijmy od początku😅

Mamy tu statecznego prawnika Connora, który robi wszystko z planem i Deenie nieco zwariowaną organizatorkę przyjęć z królewną, nomadkę, która dostaje ciarek na widok przygotowanej przez Conora umowy ❤ Umowy na trenowanie...

więcej Pokaż mimo to

avatar
671
671

Na półkach:

Kiedy przygarniesz psa, Twoje życie nigdy już nie będzie takiego samo...

Connor Wyeth to facet, który jest zorganizowany i na wszystko ma swój plan. Kiedy adoptuje nie do końca rasowego wilczarza irlandzkiego, ten pies gotów jest uczynić z jego domu pobojowisko. Zdesperowany Connor chce nauczyć swojego nowego przyjaciela dobrych manier, więc z pomocą przychodzi mu wolontariuszka ze schroniska dla zwierząt - Deenie, która potrafi okiełznać niszczycielski charakter Maxa. Kiedy ich współpraca nabiera realnych kształtów podparta dodatkowo umową sporządzoną przez Connora, sytuacja nieco się komplikuje w myśl zasady, że przeciwieństwa się przyciągają.

Powieść to urocza mieszanka lekkiego humoru i świetnego pióra autorki. Potrafi zauroczyć i otulić a te słodkie oczy z okładki nie pozwalają przejść koło niej obojętnie. Choć nie mam psa, tylko dwa koty, z wielką przyjemnością przeczytałam o perypetiach głównych bohaterów i niesfornego czworonoga Maxa, jak się okazuje całkiem sporych rozmiarów (wujek Google podpowiedział 😁).

Książka to druga część serii i można ją czytać bez znajomości poprzedniej, gdyż rzecz ma się o innej parze bohaterów. Jest dość przewidywalna ale o to chodzi w tego typu literaturze, gdzie ważna jest sama przyjemność czytania, bez męczenia głowy 😉 Jeśli szukajcie więc coś lekkiego i przyjemnego, ta książka będzie idealna.

Kiedy przygarniesz psa, Twoje życie nigdy już nie będzie takiego samo...

Connor Wyeth to facet, który jest zorganizowany i na wszystko ma swój plan. Kiedy adoptuje nie do końca rasowego wilczarza irlandzkiego, ten pies gotów jest uczynić z jego domu pobojowisko. Zdesperowany Connor chce nauczyć swojego nowego przyjaciela dobrych manier, więc z pomocą przychodzi mu...

więcej Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Chcę przeczytać
    66
  • Przeczytane
    62
  • Posiadam
    13
  • 2023
    11
  • Teraz czytam
    3
  • Ulubione
    3
  • Recenzenckie
    2
  • Egzemplarz recenzencki
    2
  • Romans
    1
  • Brak Legimi A
    1

Cytaty

Więcej
Lizzie Shane Był sobie psiak Zobacz więcej
Lizzie Shane Był sobie psiak Zobacz więcej
Lizzie Shane Był sobie psiak Zobacz więcej
Więcej

Podobne książki

Przeczytaj także