Nie da się zbudować życia na kłamstwie.

Ivy nie chce mieć więcej nic do czynienia z mężczyznami. Sparzyła się już wystarczająco wiele razy żeby zachowywać najwyższą ostrożność w kontaktach z płcią przeciwną. Szczególnie biorąc pod uwagę fakt, że i tak nie mogłaby z nikim zbudować przyszłości, skoro nawet jej teraźniejszość to jedno, wielkie kłamstwo... Ivy ciągle ucieka - przed przeszłością, przed życiem, które zostawiła w tyle... Z przyjemnością, ale i lekkim poczuciem winy tworzy kolejne historie o dobrym, troskliwym, starszym bracie i spokojnym, nudnym, chociaż biednym życiu w rodzinnym domu. W końcu musi coś odpowiedzieć na zadawane pytania, prawda? Teraz jednak Ivy jest pełna optymizmu - powoli zaczyna jej się układać w nowym miejscu - jej mały biznes odnosi sukces, a ona już prawie uzbierała wystarczającą kwotę, żeby zdobyć własną przystań, własne bezpieczne miejsce. Na pewno więc nie da się rozproszyć nowemu klientowi, nieważne, jak oszałamiająco przystojnemu. Szczególnie, że to szeryf, a ona ma wystarczająco dużo do ukrycia...

Bardzo przyjemna lektura na zimowe popołudnie z kubkiem gorącej czekolady i ogniem na kominku. Właśnie do takich opowieści najbardziej nas ciągnie o tej porze roku! Jest nawet wątek bardziej kryminalny, jest tajemnica... Ale przede wszystkim jest romans! I to z przedstawicielem władz - a wiadomo, jak wiele z nas po cichu podziwia mężczyzn w mundurze! Wprawdzie świąt tu było niewiele, ale jakoś mi to nie przeszkadzało. Jill Shalvis powoli staje się jedną z moich ulubionych autorek niezobowiązujących, klimatycznych romansów - z pewnością sięgnę po więcej jej książek!

Nie da się zbudować życia na kłamstwie.

Ivy nie chce mieć więcej nic do czynienia z mężczyznami. Sparzyła się już wystarczająco wiele razy żeby zachowywać najwyższą ostrożność w kontaktach z płcią przeciwną. Szczególnie biorąc pod uwagę fakt, że i tak nie mogłaby z nikim zbudować przyszłości, skoro nawet jej teraźniejszość to jedno, wielkie kłamstwo... Ivy ciągle ucieka -...