Sprowadzając rzecz do absurdu, tytuł tłumaczy wszystko i żadnego zaskoczenia nie będzie. Katastrofa i wszystko w temacie. Jak się jednak dobrze zastanowić, to konsekwencje zawalenia wiaduktu drogowego zawsze wiążą się z poszukiwaniem winnego. Wchodzimy w sferę odpowiedzialności architekta, a może tylko budowniczego. Czy wszystko udało się obliczyć, czy założenia architektoniczne były prawidłowe. A może to jednak zawiodła część wykonawcza… Czy jestem odpowiedzialny za czyjąś śmierci… I ten lęk pętający umysł: czy to mnie przypisana zostanie wina, czy lepiej poprzestać na tworzeniu prostych konstrukcji, czy dać się ponieść fantazji ?
Wątek psychologiczny jest tutaj dominujący. Książka może nie będąca arcydziełem, choć doczekała się ekranizacji. Ale jest w niej kilka celnych zdań, które zapadają w pamięci. Z kronikarskiego obowiązku: pierwsze edycja książki pochodzi z wydawnictwa Śląsk, wydrukowana w czerwcu 1962 r. przez Cieszyńską Drukarnię Wydawniczą w nakładzie zaledwie 10.210 egz.

Sprowadzając rzecz do absurdu, tytuł tłumaczy wszystko i żadnego zaskoczenia nie będzie. Katastrofa i wszystko w temacie. Jak się jednak dobrze zastanowić, to konsekwencje zawalenia wiaduktu drogowego zawsze wiążą się z poszukiwaniem winnego. Wchodzimy w sferę odpowiedzialności architekta, a może tylko budowniczego. Czy wszystko udało się obliczyć, czy założenia...

Produkcyjniak z lat 60., fabuła jest taka, że wiadukt zaprojektowany przez bohatera zawala się, nasz bohater ma dylematy moralne i kłopoty prawne, bardzo się miota; niestety styl książki bardzo zmurszały jest, czytałem z dużym trudem; tylko dla amatorów.

Produkcyjniak z lat 60., fabuła jest taka, że wiadukt zaprojektowany przez bohatera zawala się, nasz bohater ma dylematy moralne i kłopoty prawne, bardzo się miota; niestety styl książki bardzo zmurszały jest, czytałem z dużym trudem; tylko dla amatorów.