Coraz bliżej końca, więc robi się ciekawiej, bo coraz więcej wątków jest rozwikłane.

Coraz bliżej końca, więc robi się ciekawiej, bo coraz więcej wątków jest rozwikłane.

W dziewiątym tomie "Fruits Basket" wychodzi na jaw mnóstwo istotnych sekretów, które zmieniają wszystko. Przede wszystkim dowiadujemy się sporo o klątwie i o Akito, co może wydać się szokujące dla tych, co nie znają anime. Natsuki Takaya jest po prostu genialna.

Ponadto jest spora dawka zawirowań miłosnych oraz rodzinnych. Czemu wszystko jest takie bolesne i czemu tak mi się to podoba? Jak zawsze pełno w tym emocji, które sprawiają, że czuję więcej niż zazwyczaj. To jest właśnie najmocniejszą stroną "Fruits Basket" - ludzkie doświadczenia i uczucia, jakie się z nimi wiążą.

Cieszę się, że wreszcie można bliżej poznać Machi, bo jest to postać, która również ma bolesną historię i zasługuje na jak najwięcej miłości. Możemy też przyjrzeć się innym postaciom, dzięki sporej dawce szkolnego życia, za co jestem bardzo wdzięczna.

W tym tomie jest tak dużo manipulacji, że nie mogę powstrzymać złości. To wszystko mnie przerasta, tym bardziej, że sama jestem zbyt często manipulowana przez Natsuki Takayę. Dobra robota!

Choć tym razem obyło się bez łez, to i tak po lekturze jestem emocjonalnym bałaganem. Kocham to uczucie.

W dziewiątym tomie "Fruits Basket" wychodzi na jaw mnóstwo istotnych sekretów, które zmieniają wszystko. Przede wszystkim dowiadujemy się sporo o klątwie i o Akito, co może wydać się szokujące dla tych, co nie znają anime. Natsuki Takaya jest po prostu genialna.

Ponadto jest spora dawka zawirowań miłosnych oraz rodzinnych. Czemu wszystko jest takie bolesne i czemu tak mi...